Autor |
Wiadomość |
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 9:50, 16 Sie 2011 |
|
Joe Smith i ''Księga Mormona''
Coraz częściej na ulicach polskich miast można spotkać elegancko ubranych młodych mężczyzn z identyfikatorem ''Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich''. Są uprzejmi, sympatyczni i chętnie podejmują dyskusje. Oferują rozmaite broszury i ulotki.
Hasło „mormon” wśród większości katolików w naszym kraju nie wywołuje żadnych szczególniejszych skojarzeń. Być może komuś przyjdzie na myśl jakiś dawno widziany western, w którym ta niegdyś praktykująca wielożeństwo1 społeczność posłużyła reżyserowi za tło dla perypetii białych amerykańskich osadników walczących z indiańskimi wojownikami, ale chyba nic poza tym. Tym większe może być zaskoczenie spotkaniem z - jak sami siebie nazywają - „świętymi w dniach ostatnich” na ulicach polskich miast, które coraz częściej stają się terenem misyjnej działalności tej bogatej i wpływowej amerykańskiej sekty. A już zupełne zdumienie wywoła wieść, że czyjś zmarły dziadek, pobożny katolik, przed śmiercią zaopatrzony sakramentami świętymi, był… mormonem. - Czy to możliwe? Okazuje się, że tak. Tak przynajmniej twierdzą owi „święci”, praktykujący nie tylko „chrzest” żywych, ale i umarłych2. Są więc wyznawcy tej - wyrażając się bardzo oględnie - wielce oryginalnej religii obecni także w Polsce.
Ojczyzna mormonów
Stany Zjednoczone często określa się mianem kraju z natury religijnego. I rzeczywiście, w porównaniu z Europą bardzo niewielki odsetek ludności USA deklaruje się jako agnostycy lub ateiści, których zresztą amerykańskie społeczeństwo traktuje z olbrzymią niechęcią3. „Nie jest ważne, w co wierzysz, bylebyś wierzył” - w myśl tej zasady Amerykanie gotowi są zaakceptować niemal każdą, nawet najdziwniejszą formę religijności, co stanowi doskonałą ilustrację tezy, że jednostki i społeczeństwa, które odrzucą prawdziwą religię, nie stają niewierzące, lecz przeciwnie - są w stanie uwierzyć we wszystko.
Bo przecież współczesna protestancka Ameryka (jeśli termin „protestancka” nadal może mieć zastosowanie względem wspólnot i sekt tak dziś dalekich naukom Lutra, Kalwina i innych herezjarchów) została założona przez społeczności powstałe w wyniku odrzucenia ze wstrętem resztek katolickiej ortodoksji. To z Anglii przełomu XVI i XVII wieku, ogarniętej niepokojami religijnymi wywoływanymi stale obecnym katolicko-protestanckim napięciem, wywędrowali tzw. Ojcowie Pielgrzymi’ (ang. Pilgrim Fathers) - purytanie niemogący znieść nadal obecnych w „Kościele Anglii” katolickich pozostałości w liturgii i teologii. Ich potomkowie, stanowiący dziś rodzaj amerykańskiej arystokracji przesiąkniętej ideami wolnomularskimi, nadal z wielką niechęcią spoglądającą na katolicyzm i jego wyznawców. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 13:26, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 10:08, 16 Sie 2011 |
|
C.d.
„Prorok”
Józef Smith (1805-1844), założyciel „Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich”. Jako piętnastolatkowi miał mu się objawić anioł o imieniu Moroni i wskazać miejsce ukrycia księgi zawierającej nauki doniosłe „niczym druga Biblia”. Założona przez Smitha organizacja jest dziś jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych sekt w Stanach Zjednoczonych.
Purytanom nie udało się jednak zaprowadzić za Wielką Wodą jednej i czystej wiary, a społeczeństwo, któremu dali początek, z czasem zaczęło tworzyć mozaikę olbrzymiej liczby sekt, czy to mających swe korzenie w protestanckiej części Starego Kontynentu, czy to powstałych już na kontynencie amerykańskim. Była to oczywista konsekwencja przyjęcia szalonego systemu „wolności religijnej”, który uczynił z USA ojczyznę najbardziej dziwacznych wierzeń, obrażających nie tylko Boga, ale i zdrowy rozsądek - dość powiedzieć, że to w Stanach Zjednoczonych powstała sekta jehowicka.
W religijnie podzielonej XIX-wiecznej Ameryce nietrudno było znaleźć ludzi, którzy jako życiową misję wybrali sobie nauczanie innych o konieczności odrzucenia wyznań dotąd im znanych i pójścia za nowymi, rzekomo prawdziwymi objawieniami. Jednym z nich był Józef Smith, którego dzieje mogłyby posłużyć za scenariusz trzymającego w napięciu dreszczowca.
Józef Smith urodził się 23 grudnia 1805 r. w Sharon, nędznej wówczas (a i dziś liczącej zaledwie 1500 mieszkańców) mieścinie w graniczącym z Kanadą stanie Vermont. Jego dzieciństwo upłynęło pod znakiem biedy i nieustannych podróży, gdy wraz z matką i licznym rodzeństwem musiał towarzyszyć ojcu w jego wędrówkach w poszukiwaniu pracy. Często cierpieli głód. Ojciec Józefa imał się rozmaitych zajęć. Posiadane wykształcenie wykorzystywał, najmując się jako nauczyciel w wiejskich szkołach, ale także, co już mniej chwalebne, wyłudzając pieniądze od ludzi żądnych wiedzy tajemnej - parał się bowiem wróżbiarstwem i jasnowidzeniem.
Panująca w domu nędza, brak zakorzeniania w jednej społeczności powodujący, że wszędzie było się obcym, a także obraz ojca - szarlatana i nieudacznika, który wpajał dzieciom wiarę w sny, przepowiednie i wizje - sprawił zapewne, że młody Józef był skłonny uciekać w świat fantazji. A że - jak niemal wszyscy ludzie wokół niego - był człowiekiem religijnym5, również świat jego wyobraźni był przesiąknięty treściami związanymi z wiarą. Jego wczesna młodość zbiegła się z wielkim religijnym ożywieniem w Ameryce. Lecz nie tylko to, co usłyszał w zborach i od wędrownych kaznodziejów, legło u podstaw rodzącej się nowej doktryny. Trzeba pamiętać, że był to początek wieku pary i wielu przełomowych odkryć naukowych, z których najbardziej przemawiały osiągnięcia w dziedzinie archeologii i astronomii. Nie mogło to pozostać bez wpływu na młodego chłopca. Dorastający, kilkunastoletni Józef, choć był fantastą, nie był jednak głupcem. Wydaje się, że wręcz przeciwnie; starczało mu inteligencji, by dostrzegać sprzeczności między naukami głoszonymi przez różne odłamy protestantyzmu i widzieć w nich znak braku prawdy. Niestety, nie mial wokół siebie nikogo, kto przybliżyłby mu ortodoksyjną naukę chrześcijańską. Być może dlatego rozbudzony duchowo młodzieniec postanowił stworzyć własną „ortodoksję”.
Założycielami protestanckiej Ameryki byli angielscy purytanie, którzy opuścili ojczyznę, nie mogąc pogodzić się z tym, że „Kościół Anglii” zachował wiele katolickich elementów w teologii i liturgii. W XIX wieku zaczęto ich nazywać Ojcami Pielgrzymami. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 13:40, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 10:19, 16 Sie 2011 |
|
C.d.
Wizje
W roku 1820 Józef Smith - jak sam później utrzymywał - uciekł z domu i zamieszkał w lesie, w odosobnieniu. Odszedł na „pustynię” wzorem Jezusa Chrystusa, Jana Chrzciciela i wielu dawnych proroków. Czekał tam na znak z nieba, modląc się żarliwie, by Bóg objawił mu właściwą drogę. O ile w żarliwość jego modlitw nie sposób wątpić, o tyle otrzymane przezeń objawienie okazało się dziwnie zbieżne z jego oczekiwaniami.
Oto Józefowi miała się ukazać świetlista postać emanująca miłością, dobrocią i radością. Zjawa oznajmiła, że Bóg wybrał właśnie jego na odnowiciela zepsutego przez człowieka chrześcijaństwa. Przyszły „prorok” miał odtąd nie słuchać nauk i nie wiązać się z żadnym wyznaniem chrześcijańskim, bowiem wszystkie one - jak twierdziła zjawa - były fałszywe. Dowiedział się również, że został powołany, by nawrócić błądzących na drogę zbawienia. Swoją misję miał jednak odłożyć w czasie: widocznie nawet owa świetlista postać wątpiła, by ktokolwiek posłuchał piętnastolatka - nawet jeśli był posłańcem Boga. Tak więc Józef czekał.
Trzy lata później, 21 września 1823 r., jego życie miało ulec przemianie za sprawą kolejnego objawienia. Tym razem zjawa się przedstawiła. Miał nią być nieznany z kart Pisma św. ani nawet żadnego apokryfu anioł Moroni, syn proroka Mormona. Wydał on Józefowi nakaz odbudowania nadwątlonego ludzkimi błędami Kościoła Chrystusowego, odpuścił mu grzechy, aby młody „prorok” miał pewność towarzyszącej mu łaski, a następnie wskazał miejsce, gdzie została ukryta pewna święta księga zawierająca prawdy równie doniosłe, co sama Biblia. Tak się szczęśliwie złożyło, że księga - choć przecież mogła zostać ukryta gdzieś na przeciwległym, zachodnim wybrzeżu USA - spoczywała calkiem niedaleko, zakopana na wzgórzu nieopodal miasteczka Manchester w stanie Nowy Jork. Józef jednak i tym razem się nie śpieszył, dlatego „druga Biblia” trafiła w jego ręce dopiero po czterech latach, w roku 1827.
Pisarskie trudy
Dziś wprowadzanym na rynek produktom wiarygodności przydaje stwierdzenie, że zostały „przetestowane najnowszą metodą komputerową w renomowanym instytucie naukowym”. W czasach początków działalności „proroka” Smitha, u progu czasów industrialnych, nadal największe zaufanie budziło to, co pachniało najdawniejszą starożytnością i było owiane mgłą tajemnicy. Przyczyniały się do tego także budzące sensację odkrycia archeologiczne6, sprawiające, że świat ogarnęła moda na egipskie starożytności. Modę tę wykorzystał także powołany przez zjawę „odnowiciel chrześcijaństwa”. Oto bowiem odnaleziona przez niego księga okazała się ni mniej, ni więcej, tylko złotymi tablicami, których przesłanie nie było spisane w żadnym znanym starożytnym języku, ale właśnie egipskimi hieroglifami. W tym czasie nad ich rozszyfrowaniem łamało sobie głowę wielu europejskich uczonych, lecz Bóg oszczędził Józefowi trudów pracy naukowej. Do tablic dołączone były dwa oszlifowane kamienie-klucze, pozwalające mu, niczym magiczne okulary, odczytać te „święte znaki”.
Zapewne większość ludzi po usłyszeniu tej niesamowitej historii - tak wówczas, jak i dziś - ogarnąłby pusty śmiech. Znalazło się jednak wielu takich, których tajemnicze tablice zaintrygowały i ożywiły ich religijną wyobraźnię. Rzecz jasna, nie byli to ludzie ani dobrze wykształceni, ani zbyt świadomi nauk wspólnot religijnych, do których dotąd należeli, ale to właśnie sprawiało, że byli idealnymi kandydatami na zaangażowanych apostołów nowej mormońskiej wiary. Czy decyzja o wykorzystaniu skłonności prostaczków do sensacji została przez Józefa Smitha wykorzystana z rozmysłem, czy też sam się jej poddawał pozostaje kwestią dyskusji.
Smithowi pozostawało teraz tylko przetłumaczyć znalezioną księgę. I o ile z pomocą magicznych kamieni nie było to problemem, o tyle kwestia zapisania ich treści w języku angielskim przerastała już możliwości „proroka”. Zatrudnił więc jednego ze swoich kompanów, niejakiego Cowdery’ego, którego umiejętności - nawiasem mówiąc - także pozostawiały wiele do życzenia. Ale Cowdery, jak się okazało, nie mógł zobaczyć tablic. Był profanem niegodnym spojrzenia na boskie przesłanie. „Prorok” rozwiązał i ten problem. Zasiadał ze swoimi tablicami za parawanem, odczytywal ich treść na głos, a jego pomocnik spisywał tę „translację”. I trzeba stwierdzić, że obu panom nie brakło zaangażowania, bo Księga Mormona objętością nie ustępuje Staremu Testamentowi!
Replika drewnianego domu z Palmyry (stan Nowy Jork), gdzie Józef Smith miał otrzymywać objawienia dotyczące Księgi Mormona i w którym dyktował jej treść Oliwerowi Cowdery’emu.
Praca nad tajemniczą księgą nie uszła uwadze osób trzecich. Po okolicy rozeszła się wieść o tablicach ze szczerego złota, znalezionych na terenie stanu Nowy Jork i mogących mieć jakąś wartość dla badaczy amerykańskiej historii. Sprawą zainteresowały się władze, ale z mizernym skutkiem. Inspektorzy policji, którzy chcieli je zarekwirować, odeszli z kwitkiem - mimo przeprowadzonej w domu Smitha dokładnej rewizji tablic nie znaleziono. Rozeszła się więc pogłoska, że mogą one wcale nie istnieć, co podważało wiarygodność „proroka”, a na to Smith nie mógł sobie pozwolić. I oto sam Pan Bóg nie zgłosił sprzeciwu wobec pomysłu pokazania tablic trzem jego zaufanym przyjaciołom, którzy byli przy tym szanowanymi członkami miejscowej społeczności. Smith miał je im okazać, a oni podpisali oświadczenie, że widzieli je na własne oczy. Wydawałoby się, że takie oświadczenie nie będzie wiele warte - lecz przeciwnie! Odtąd to nie Józef musiał udowadniać, że tablice istnieją, ale jego przeciwnicy musieli wykazać, że szanowani obywatele są kłamcami.
Kłopoty Józefa nie miały się jednak na tym skończyć, a wydanie Księgi Mormona drukiem wciąż odsuwano w czasie. Oto żona jednego z kompanów „proroka”, niejakiego Harrisa, przywłaszczyła sobie część rękopisu. Uparta kobieta nie wiedzieć czemu - ani pod wpływem próśb, ani gróźb nie chciała jej zwrócić. Owszem, Smith mógł przecież zadać sobie trud ponownego tłumaczenia - w końcu pani Harris nie porwała złotych tablic, ale ich przekład. Jednak niebiosa zainterweniowały, oszczędzając Józefowi pracy. Bóg objawił mu, że utracona część księgi nie była wolna od błędów i że nie powinien kłopotać się ponowną translacją, lecz wydać ją w takim stanie, w jakim jest obecnie. Poza tym boski posłaniec zabrał ze sobą złote tablice, ostatecznie uwalniając Smitha od konieczności ich strzeżenia. Cóż za niezwykłe zrządzenia opatrzności!
Księga Mormona została wreszcie wydana drukiem w 1830 r. w sporym jak na owe czasy nakładzie 5 tysięcy egzemplarzy. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 13:53, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 10:37, 16 Sie 2011 |
|
C.d.
Dzieje Nowego Świata
Co właściwie Bóg miał objawić Józefowi Smithowi? Otóż Księga Mormona jest zapisem nieujętych w Starym i Nowym Testamencie dziejów Jaredytów i Żydów od czasów wieży Babel, przez upadek Jerozolimy i niewolę babilońską, aż po V wiek po Chrystusie. Co interesujące, jej akcja toczy się w… Ameryce.
Około 2500 lat przed Chrystusem, po tragicznych wydarzeniach związanych z rzuceniem Bogu wyzwania i pomieszaniem języków, do Nowego Świata trafił lud Jaredytów. Żyło im się tam dobrze i dostatnio, ale z czasem zapomnieli o swym Bogu, obrośli w pychę, zaczęli oddawać cześć bożkom i prowadzić między sobą wojny. Ostatni z ich proroków, o wdzięcznym imieniu Eter, zrażony ignorowaniem jego ostrzeżeń spisał dzieje swego ludu egipskimi hieroglifami (a jakże!) na złotych tablicach i schował je przed grzesznikami.
Tymczasem w 587 r. przed Chrystusem upadła Jerozolima, a Żydzi trafili do niewoli babilońskiej, podczas której 10 z 12 plemion Izraela zaginęło bez śladu. Otóż jedno z tych plemion pod wodzą króla Zadekija i jego czterech synów: Lemana, Lemuela, Sema i Nefiego przypłynęło do Ameryki. Pokonali oni resztki zdemoralizowanych Jaredytów i stworzyli nową, kwitnącą cywilizację. Niestety, historia się powtórzyła: także i oni wbili się w pychę, zaczęli praktykować balwochwalstwo i prowadzić wojny. Jedynymi ludźmi wiernymi Bogu pozostali synowie Nefiego; reszta, zwana Lemitami, została za swoje grzechy ukarana przez Boga tym, że… poczerwieniała i ściemniała im skóra7. Nefici z boską pomocą zwyciężyli Lemitów i znów żyli w pokoju i dostatku. Odnaleźli złote tablice proroka Etera i dopisali na nich historię swego ludu.
Tymczasem nastąpiła pełnia czasów i w Betlejem na świat przyszedł Chrystus Pan. Neficcy prorocy wiedzieli o tym dzięki objawieniom, a wkrótce sam Zbawiciel, tuż po swoim zmartwychwstaniu, nawiedził ten pobożny amerykański lud. Wyznaczył przy tym spośród niego apostołów, a ci zaczęli organizować Kościół. Ale oto nawet chrześcijańscy już Nefici nie okazali się dość święci, by cieszyć się łaską Boga. Upadli i zostali pokonani przez czerwonoskórych Lemitów, którzy wymordowali ich niemal do nogi. Przetrwała jedynie garstka, a pośród nich prorok Mormon i jego syn Moroni. To oni dokończyli pisanie księgi i ukryli złote tablice na wzgórzu, nieopodal którego po 1300 latach wyrośnie amerykańska mieścina o nazwie Manchester i gdzie znajdzie je Józef Smith.
Historia doprawdy interesująca, ale czy może być choć w najmniejszym stopniu prawdziwa? Nie ma żadnych dowodów, by cokolwiek z tego, co napisał Smith w swoim „przekładzie” tekstu rzekomo umieszczonego na złotych tablicach, mogło mieć pokrycie w rzeczywistości. Pozostaje pytanie: w jaki sposób niezbyt dobrze wykształcony człowiek, który - owszem - znał Biblię, ale słabo pisał, mógł stworzyć tekst całkiem zgrabnie napisany i stylizowany na księgi Starego Testamentu? Sceptycy podejrzewają, że przy jej pisaniu Smith podpierał się rękopisem książki amerykańskiego kaznodziei Salomona Spauldinga, autora powieści naśladującej styl biblijny, w której przedstawił pochodzenie Indian amerykańskich od zaginionego pokolenia Izraela i osiedlenie się ich w Ameryce. W 1826 r. Spaulding oddał rękopis do drukarni w Pittsburgu, ale niebawem zmarł i jego książka nigdy nie została wydana. Pracujący we wspomnianej drukarni zecer, Sydney Rigdon, który później został mianowany przez Smitha jednym z dwunastu mormońskich „apostołów”, zrobił odpis, zniszczył oryginał i wspólnie ze Smithem napisał Księgę Mormona. W 1830 r., gdy Smith wydał swoje rewelacje drukiem, podniosły się głosy sprzeciwu ze strony ludzi, którzy czytali rękopis Spauldinga (Smith nie zadał sobie nawet trudu, by pozmieniać co bardziej charakterystyczne imiona bohaterów), ale nie powstrzymało to rozwoju nowej sekty. Tak oto mająca służyć rozrywce czytelnika powieść Spauldinga stała się jedną ze świętych ksiąg kolejnej „chrześcijańskiej” sekty.
Dzieło „proroka”
Po ukazaniu się Księgi Mormona Smith otrzymał wprost z nieba „święcenia kapłańskie w obrządku Melchizedeka”, a Cowdery „w obrządku Aarona”8. Rozpoczęli działalność misjonarską, choć początkowo z marnym skutkiem. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy 25 marca 1832 r. za sprawą mieszkańców Kirtland w stanie Ohio, którzy wysmarowali ich smołą i wytarzali w pierzu, stali się oni „męczennikami” nowej wiary. To wówczas stało się o nich głośno i zaczęli dołączać do nich kolejni zwolennicy.
Smith zaczął precyzować doktrynę nowej sekty i szybko powołał „kolegium dwunastu apostołów” mających głosić nową naukę w Ameryce, a nawet w Europie (pierwsza misja mormońska na Starym Kontynencie zaczęła działać w Londynie w roku 1837). W skład kanonu ksiąg świętych „Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich” - bo tak Smith nazwał stworzoną przez siebie organizację - wszedł protestancki kanon Biblii, Księga Mormona, Nauki i przymierza, zawierające kolejne rzekome objawienia Smitha dotyczące czasów mu współczesnych, oraz Perła wielkiej wartości, będąca zbiorem kilku jego pism9. Co interesujące, mormoni w swojej działalności nie kierowali się tylko wskazówkami pochodzącymi ze świętych ksiąg, ale również pouczeniami samego Smitha, która nadal miewał regularne „objawienia” (ten dar „odziedziczyli” po nim kolejni prezydenci „Kościoła”), pod wpływem których decydowano o wszystkich ważniejszych przedsięwzięciach mormonów. Tak było na przykład w przypadku założenia banku w Kirtland, który - choć powstał z bożego nakazu - nie zdołał uniknąć plajty. Smith musiał salwować się ucieczką z miasteczka. Z czasem działalność uczniów „proroka” zraziła do nich wszystkich do tego stopnia, że doszło do krwawych incydentów, po których musiało interweniować wojsko. Smith został oskarżony o wywoływanie zamieszek i skazany przez sąd wojskowy na śmierć przez powieszenie. Uciekł jednak z więzienia i udał się ze swoimi wiernymi do Illinois, gdzie założył osadę Nauvoo. To tam zbudowano pierwszą mormońską świątynię i szkołę teologiczną dla przyszłych kaznodziejów.
Świątynia mormonów w Nauvoo (Illinois). Tu powstała pierwsza mormońska osada, pierwsza świątynia i uczelnia teologiczna dla kaznodziejów. Tu także Smith sprawował osobiste rządy, będąc panem życia i śmierci swoich współwyznawców, w tym miejscu otrzymał „objawienie” nakazujące praktykowanie poligamii i zdecydował o kandydowaniu na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. W Nauvoo spoczęły doczesne szczątki jego i jego brata, gdy zginęli podczas próby odbicia z więzienia.
Ale w Nauvoo Józef Smith przekroczył wszelkie granice pychy. Zorganizował prywatną armię zwaną danitami albo braćmi Gedeonal10, która nie tylko pilnowała współwyznawców, ale i terroryzowała okoliczną ludność. Ogłosił też, że otrzymał z nieba nakaz wielożeństwa (tak - właśnie nakaz!), a od jego spełnienia było uzależnione dostąpienie zbawienia. I być może rządziłby swym udzielnym księstwem aż po kres życia, gdyby zwiedziony pychą nie postanowił wprowadzić „królestwa Bożego” w całych Stanach Zjednoczonych. Zgłosił swą kandydaturę w wyborach prezydenckich i wkroczył na teren, na którym szybko z myśliwego stał się ofiarą. Wrogowie Smitha i mormonów upublicznili fakt, że kandydat Smith praktykuje zakazaną prawem poligamię i w rezultacie „prorok” wraz ze swym bratem, Hiramem, zostali aresztowani. Osadzono ich w więzieniu w Carthage, gdzie miał odbyć się proces. Mormoni uznali, że żadna świecka władza nie ma prawa sądzić „proroka”. Zebrali ponad dwustuosobowy uzbrojony odział i postanowili odbić Smithów z więzienia. Nie było to jednak tak proste, jak się wydawało, bowiem strażnicy nie przestraszyli się oblegających więzienie mormonów, a dodatkowo przyszli im z pomocą okoliczni mieszkańcy, którzy mieli już dość wszechwładzy „proroka”. Nie wiadomo, od czyich kul zginął Józef Smith - władze utrzymywały, że został zastrzelony podczas wymiany ognia, ale jest też możliwe, że padł ofiarą linczu. Prawdopodobnie obrońcy więzienia liczyli się z faktem, że zostanie odbity, dojdzie do walk i interwencji armii, dokonali więc samosądu. Był 27 czerwca 1844 r. Józef Smith miał 39 lat.
Maski pośmiertne Józefa i Hirama Smithów. Obaj bracia zginęli podczas próby odbicia ich z więzienia w Carthage.
Po śmierci Smitha wśród mormonów doszło do podziałów. Największą ich grupą pokierował Brigham Young, niewykształcony cieśla. Znienawidzonym mormonom cofnięto przywileje osadnicze i zmuszono do wędrówki na Zachód. Exodus dwunastu tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci obrósł w legendę. Osiedlili się nad Wielkim Jeziorem Słonym na Terytorium Utah, gdzie założyli miasto nazwane Salt Lake City. Young za zgodą Waszyngtonu został gubernatorem Utah, ale w sprawowaniu rządów niewiele różnił się od swego poprzednika i wkrótce znowu musiała interweniować armia, usuwając go ze stanowiska. Young został aresztowany, nie podzielił jednak losu Smitha - obawy władz o możliwość wywołania mormońskiego powstania były zbyt duże. Wypuszczono go na wolność. W tym czasie, w 1858 r., w Salt Lake City mieszkało już blisko 70 tysięcy mormonów. Sekta Józefa Smitha przetrwała. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 13:58, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 10:47, 16 Sie 2011 |
|
C.d.
Chrześcijanie?
5 czerwca 2001 r. Kongregacja Nauki Wiary udzieliła negatywnej odpowiedzi na pytanie, czy chrzest udzielany w „Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich” można uznać za ważny. Odpowiedź zmieniała dotychczasową praktykę (dotąd ten mormoński obrzęd był uznawany przez amerykańskich hierarchów jak widać błędnie - za ważny!). Jak tłumaczy ks. Ludwik Ladaria SI, profesor Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego: „Chrzest Kościoła katolickiego i chrzest ''Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich'' różnią się zasadniczo, zarówno gdy chodzi o wiarę w Ojca, Syna i Ducha Świętego, w imię których zostaje on udzielony, jak i o odniesienie do Chrystusa, który go ustanowił. Zrozumiałe, że z tych powodów Kościół musi uznać za nieważny (…) obrzęd nazywany ''chrztem'', praktykowany przez ''Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich''. Dodatkowo okazało się, że jedynym niewadliwym elementem mormońskiego „chrztu” jest materia, a więc woda. Reszta - czyli forma, intencja szafarza i dyspozycja przyjmującego - stoją w sprzeczności z nauką katolicką.
Po II Soborze Watykańskim, gdy zarzucono praktykę udzielania konwertytom chrztu sub conditione11, a poszczególne konferencje episkopatów podpisywały deklaracje wzajemnego uznawania ważności tego sakramentu z kolejnymi denominacjami protestanckimi, zaczęły się mnożyć nadużycia w postaci motywowanego fałszywym ekumenizmem powszechnego, samowolnego uznawania przez katolickich duszpasterzy i proboszczów ważności chrztu każdej „chrześcijańskiej” sekty, choćby pozornie uznającej doktrynę trynitarną (co działo się za milczącą aprobatą biskupów). Tak właśnie było w przypadku nawracających się mormonów w USA aż do momentu wydania wspomnianej odpowiedzi Kongregacji Nauki Wiary, która - jak zauważa ks. Ladaria SI - „zmienia dotychczasową praktykę”.
Ilustracja pochodząca z jednego z mormońskich wydawnictw przedstawia Józefa Smitha, który w 1830 r. - jak twierdził - otrzymał od Trójcy Świętej święcenia kapłańskie w obrządku Melchizedeka. Mormoni, choć pozornie uznają Trójcę Przenajświętszą, są w rzeczywistości antytrynitarzami i politeistami.
Czy doprawdy do 2001 r. katoliccy biskupi nie zdawali sobie sprawy z antytrynitarnej doktryny mormonów i związanych z nimi błędów chrystologicznych? A może uznali, że czynienie takich uwag byłoby „nieekumeniczne”? Co jednak z dobrem dusz? Nie jest przecież tajemnicą, że zainteresowania „proroka” Smitha astronomią zaowocowały sformułowaniem przedziwnej doktryny „Wiecznego Postępu”, według której każdy, kto będzie żył wartościowym życiem i wypełniał wszystkie rytuały „Kościoła mormonów”, sam, w następnym życiu, stanie się bogiem. Smith nauczał: „Musicie się nauczyć, jak samemu być Bogami (…) tak samo jak robili to wszyscy Bogowie przed wami, mianowicie idąc stopień po stopniu, od małych umiejętności do wielkich (…) aż przybędziecie do stacji ''Bóg'' i zdobędziecie tron wiecznej mocy, taki sam, jak ten, który zdobyli ci, co odeszli przed wami”. Według nauki Smitha Bóg chrześcijan jest zaledwie jednym z wielu, a najważniejszy jest tylko tu, na Ziemi. W innych światach i na innych planetach żyje bowiem niezliczona ilość bogów, którzy - jak twierdził Smith - „na początku zwołali zgromadzenie bogów i wspólnie uradzili plan stworzenia świata i zaludnienia go”12. Poza tym mormoni wierzą w preegzystencję dusz, będącą także elementem doktryn masońskich13. Choć w tej chwili przemilczają ten fakt, to Smith uważał, że duchy mieszkające w ciałach ludzi są owocami intymnych zbliżeń pomiędzy Bogiem Ojcem i Jego boską żoną.
Trudno więc było mieć nadzieję, by jakikolwiek udzielający „chrztu” mormon mógł mieć intencję „czynienia tego, co czyni Kościół katolicki”, by wypowiadana przez niego formuła była rzeczywiście, a nie tylko pozornie trynitarna oraz by osoba taki „chrzest” przyjmująca, dokładnie pouczona o treści wiary tej sekty, mogła wzbudzić dyspozycję wymaganą przez Kościół katolicki przy chrzcie dorosłych. Co w związku z tym powiedzieć o postawie biskupów, których pierwszą powinnością jest dbałość o dobro powierzonych ich pasterskiej opiece dusz? |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 14:58, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 10:57, 16 Sie 2011 |
|
C.d.
W Polsce
„Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich” jest obecny w naszym kraju od momentu zakończenia II wojny światowej, gdy Mazury i leżąca niedaleko Mikołajek miejscowość Zełwągi stały się częścią Polski. Na początku lat 20. ubiegłego wieku jeden z tamtejszych gospodarzy, Fritz Fischer, przyjął podczas pobytu w Berlinie wiarę mormonów i rozpropagował ją pośród będących luteranami sąsiadów. W 1926 r. przybyła tam pierwsza misja mormońska, a trzy lata później powstała pierwsza kaplica. W przededniu wojny Zełwągi zamieszkiwało ponad pół tysiąca mormonów. Powojenne zmiany granic sprawiły, że większość z nich wyjechała do Niemiec, a gmina - po wyjeździe ostatniego pastora w 1971 r. - została oficjalnie rozwiązana14.
W 1977 r. mormoni wznowili dzialalność w Polsce, rejestrując w Szczecinie swoje stowarzyszenie. Na początku lat 90. ubiegłego wieku główną siedzibę sekty przeniesiono do Warszawy, gdzie powstała centralna, a zarazem jedyna obecnie kaplica mormonów w Polsce. W innych miastach (Łodzi, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, Katowicach, Bydgoszczy, Lublinie, Białymstoku i Kielcach) gminy wynajmują na własne potrzeby mieszkania prywatne, w których odbywają się niedzielne nabożeństwa i prowadzi się szkolenia misjonarzy.
Coraz częściej na ulicach polskich miast można spotkać elegancko ubranych młodych mężczyzn - biała koszula i krawat to standard - z przypiętym na piersi identyfikatorem misjonarskim „Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich”. Wypełniają w ten sposób nakaz pracy „apostolskiej”, którą podejmują zwyczajowo kawalerowie po ukończeniu 19. roku życia. Są uprzejmi, sympatyczni i chętnie prowadzą dyskusje. Oferują rozmaite broszury i ulotki, a osobom zainteresowanym - także darmowe lekcje języka angielskiego i możliwość wyjazdu do USA.
Mormoni przychodzą do nas w imię Jezusa Chrystusa. Jeśli będziemy pamiętać o słowach Pana: „albowiem wielu przyjdzie w imię moje, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą” (Mt 24, 5), nie będziemy musieli się obawiać ani ich, ani ich obłędnych nauk.
Jakub Pytel
PRZYPISY:
1 Mormoni zarzucili tę praktykę w ramach tzw. wielkiego przystosowania z 1890 r., choć co pewien czas media ujawniają kolejne przypadki poligamicznych związków wśród członków tej sekty.
2 Mormoni są posiadaczami bodaj największej na świecie bazy danych genealogicznych, bowiem według ich nauk żyjący członkowie „Kościoła” mogą poprosić o chrzest w imieniu swoich przodków lub nieżyjących krewnych wszystkich, z którymi jakiekolwiek, choćby najdalsze pokrewieństwo mogą udowodnić (u mormonów więzy rodzinne nie ustają po śmierci, stąd np. ich małżeństwa zawierane są „na wieczność”). Według ich nauki nikt nie może wejść do tzw. nieba celestialnego (najwyższego) bez chrztu. Nawet zmarli mogą być tam przyjęci, jeżeli ktoś przyjmie za nich chrzest - w sposób dosłowny (chrzczący wypowiada wówczas imię osoby zmarłej, a zanurza w wodzie żyjącego krewnego). Ten zastępczy chrzest należy do najważniejszych czynności świątyni mormonów. Ze względu na liczne protesty amerykańskich wiernych instytucje Kościoła katolickiego na całym świecie przestały udostępniać księgi parafialne mormońskim badaczom. Coraz częściej zdarzało się bowiem, że zmarli katolicy byli wciągani na listy członków sekty, gdy poprosił o to nawet bardzo daleki krewny będący mormonem.
3 Badania opinii publicznej wykazały, że 50% Amerykanów nie zagłosowałoby w wyborach prezydenckich na wysoko wykwalifikowanego kandydata, jeśli byłby on ateistą. Badanie z 2006 r. wykazało, że 40% respondentów opisywała ateistów jako grupę, która „nie zgadza się z ich wizją amerykańskiego społeczeństwa”. W obu badaniach odsetek dezaprobaty dla ateistów przewyższał odsetek dezaprobaty dla muzułmanów, afroamerykanów i homoseksualistów.
4 Grupa 102 purytanów, którzy 21 listopada 1620 r. na statku Mayflower przybyli do Nowej Anglii i osiedlili się tam, zakładając Plymouth - pierwszą angielską kolonię na tych terenach. Nazwa „pielgrzymi” pojawiła się dopiero w XIX w. Wcześniej określano ich jako Starych Przybyszy (ang. Old Comers). Potomkowie „pielgrzymów” uchodzą obecnie za amerykańską arystokrację.
5 Smith został ochrzczony jako prezbiterianin.
6 W latach 1798-1801 trwała napoleońska okupacja Egiptu, podczas której francuscy naukowcy prowadzili liczne badania, a w 1822 r. Jan Franciszek Champollion, językoznawca, archeolog i poliglota, odczytał egipskie inskrypcje z tzw. kamienia z Rosetty.
7 Historia ta stanowi źródło mormońskiego rasizmu. Mormoni przez wiele lat twierdzili, że prawdziwi wyznawcy Boga mają tylko białą skórę. Dopiero w 1978 r. zrewidowali swoje twierdzenia i dopuścili również Murzynów i Indian do pełnienia obowiązków kapłańskich (choć także dziś trudno wskazać kolorowych członków władz „Kościoła” nawet niższego szczebla).
8 Z jakichś przyczyn Smith uznał, że święcenia w obrządku Melchizedeka mają wyższą rangę niż w obrządku Aarona - i w ten sposób Cowdery również na mocy święceń pozostał jego podwładnym.
9 Perla… to niekanoniczne wersje niektórych ksiąg biblijnych, które Smith, nieznający żadnego języka poza angielskim, przetłumaczył „lepiej i wierniej”, a także Zasady wiary mormonów i Księga Abrahama. Tę ostatnią księgę Smith miał przetłumaczyć ze „starożytnego egipskiego papirusu”, znalezionego w jednym z wędrujących po Dzikim Zachodzie cyrków. Według egiptologów była to po prostu modlitwa zawierająca formułę żałobną, którą umieszczano w grobowcach, aby zmarłym łatwiej było trafić do krainy Ozyrysa. Modlitwa składała się z zaledwie kilkunastu sylab, ale „prorok” w cudowny sposób rozmnożył je do rozmiarów pokaźnej księgi.
10 Danici powstali w 1837 r. i byli grupą złożoną z mężczyzn między 17. a 49. rokiem życia. Pierwotnie byli nazywani synami Gedeona, niszczycielskimi aniołami lub danitami. Ich istnienie jest dziś przez wielu historyków mormońskich skrzętnie ukrywane. Niektórzy jednak potwierdzają ich działalność, lecz nie chcą wiązać jej z osobą Józefa Smitha. Danici zostali powołani, aby niszczyć wrogów „Kościoła”. Zagrażali przede wszystkim „uciekinierom” i „odszczepieńcom”, o których Sidney Rigdon w kazaniu z 17 czerwca 1883 r. mówił, że zostaną „strąceni przed ludzkie stopy i rozdeptani”. Interesujący może być fakt, że Danici otrzymali zlecenie zabójstwa trzech świadków prawdziwości Księgi Mormona: O. Cowdery’ego oraz D. i J. Whitmerów.
11 Chrzest sub conditione - chrzest warunkowy, udzielany np. konwertycie, gdy istnieje wątpliwość, czy chrzest przyjęty w sekcie był ważny.
12 Co ciekawe, ustalili, że siedzibą chrześcijańskiego Boga sprawującego władzę nad Ziemią będzie pobliże gwiazdy Kolob. Jak widać, rozwój nauki i odkrycia astronomiczne nie sprzyjają mormonom.
13 Istnieją poszlaki, że w 1842 r. Smith przeszedł wolnomularską inicjację.
14 Ich kaplica służyła najpierw jako spichlerz, później jako sala gimnastyczna szkoły podstawowej, a od 1985 r. jest kaplicą katolicką pod wezwaniem Chrystusa Dobrego Pasterza.
Źródło: Zawsze wierni nr 9/2010
Za: [link widoczny dla zalogowanych] |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 15:00, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 22:22, 11 Mar 2019 |
|
Mormoni budują swą świątynię w Rzymie
Główna siedziba Kościoła mormońskiego w Salt Lake City
Jeszcze w tym roku, a najprawdopodobniej już w maju, zostanie oddana do użytku w Rzymie świątynia mormonów, czyli Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Informuje o tym dziennik „La Repubblica”, któremu udało się rozmawiać z kilkoma spośród stu robotników, pracujących na gigantycznym placu budowy, liczącym pięćdziesiąt tysięcy metrów kwadratowych, a otwartym w 2010 roku.
Tajemnicą są koszty świątyni, którą wolno fotografować wyłącznie z zewnątrz i to z użyciem teleobiektywu. Wiadomo, że sama świątynia ma powierzchnię blisko czterech tysięcy metrów kwadratowych, a na terenie działki budowlanej, którą mormoni kupili dwadzieścia lat temu za dwa i pół miliarda lirów (równowartość to okolo miliona 250 tys. euro), staną również dom gościnny, kaplica i park. W głównym budynku, jak wyjawili robotnicy, na parterze znajduje się „gigantyczny basen do obrzędu chrztu”.
We Włoszech mormoni zostali uznani przez państwo za związek wyznaniowy w roku 2012, a liczbę ich wyznawców w całym kraju szacuje się na trzydzieści tysięcy, z czego dwa tysiące w stolicy.
Świątynia mormonów wzniesiona została na północy Wiecznego Miasta, między przysiółkami Castel Giubileo i Casal Boccone, w sąsiedztwie jednej z największych w Europie galerii handlowych Porta di Roma.
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 22:28, 11 Mar 2019 |
|
Mormoni zmieniają nazwę
Świątynia mormońska w Salt Lake City
Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, zwany skrótowo mormonami, nie chce już używać tej nazwy, uważając ją za "zniechęcającą".
Taka zapowiedź znalazła się w wytycznych ogłoszonych przez władze tej wspólnoty wyznaniowej, zrodzonej na ziemi amerykańskiej ponad sto lat temu. Uznano, że termin "mormoni" jest "nieodpowiedni do opisu "nauki, kultury i stylu życia członków Kościoła", których jest obecnie ponad 16 mln głównie w Stanach Zjednoczonych, ale też w wielu innych krajach na całym świecie.
Nowe wytyczne zobowiązują wszystkie instytucje tego wyznania do przeprowadzenia reorganizacji. Obecny (od stycznia br.) zwierzchnik Kościoła, ponad 90-letni Russell Nelson podkreślił, że wszystkich wiernych czeka wiele pracy w najbliższym czasie, zapewniając przy tym, że "w ostatnich tygodniach przywódcy i wydziały [Kościoła] podjęli już niezbędne kroki" w tym kierunku. W tym kontekście wymienił np. konieczność zmiany nazwy mormońskiej telewizji Mormon Channel i strony internetowej mormonnewsroom.org .
Nie jest to pierwsza zapowiedź zmiany nazwy tego Kościoła. W 2012 jego członek Mitt Romney - wówczas kandydat na prezydenta USA - próbował usunąć termin “mormon” ze swej charakterystyki. Dokładniej przyczynę zmiany wyjaśnił prof. Patrick Mason z Claremont Graduate University, dyrektor ośrodka "Studiów Mormońskich", który też będzie musiał zmienić nazwę. "Jest to stare określenie tego Kościoła i całego ruchu, ale kierownictwo wyznania było zawsze niezadowolone z tego, że nazwa ta może zaciemniać jego istotę głęboko chrześcijańską" - oświadczył naukowiec w rozmowie ze stacją telewizyjną CNN.
A odnosząc się do sprawy poligamii, która przez wiele dziesięcioleci była postrzegana jako jedna z cech tego Kościoła, Mason przypomniał i podkreślił, że "od ponad wieku Kościół oficjalny odcina się od separatystycznych grup fundamentalistów, którzy nadal ją stosują i nie chce, aby go z nimi mylono".
Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich jest wspólnotą wyznaniową, powstałą w 1830 w Stanach Zjednoczonych w wyniku objawień, których rok wcześniej miał doznać Joseph Smith (1805-44). W 1823 miał mu się ukazać prorok Moroni, za którego wskazaniem 18-letni wówczas Smith odkrył złote płyty z tekstem w języku staroegipskim, którego nie znał, ale pod wpływem natchnienia przetłumaczył je na angielski, po czym anioł zabrał je do nieba. Powstała wówczas tzw. Księga Mormona, wydana po raz pierwszy 26 marca 1830 a już 6 kwietnia tegoż roku Smith z 5 przyjaciółmi powołał do życia wspólnotę religijną, znaną obecnie jako mormoni. Założyciel zginął w młodym wieku, zamordowany w czasie kampanii prezydenckiej, gdy ubiegał się o najwyższy urząd w państwie.
Nauki mormonów są w wielu punktach sprzeczne z ogólnie przyjętymi zasadami chrześcijaństwa, m.in. odrzucają bóstwo Chrystusa i wiarę w Trójcę Świętą oraz uznają ważność Księgi Mormona, obok Starego i Nowego Testamentu, które zresztą mają w istocie niższą rangę w ich nauczaniu i praktyce. Poza tym początkowo Smith i jego zwolennicy głosili poligamię, co bardzo szybko skłóciło ich zarówno z pozostałymi wyznaniami chrześcijańskimi, jak i z ustawodawstwem amerykańskim. Później mormoni odeszli od tej doktryny, ale m.in. na tym tle doszło w ich szeregach do rozłamów i dziś istnieje w łonie tego ruchu kilka nurtów, które nieoficjalnie praktykują wielożeństwo.
Na czele Kościoła stoi prorok, czyli prezydent, wspierany przez dwóch doradców, którzy tworzą tzw. Pierwsze Prezydium Kościoła. Sprawami administracyjnymi i duszpasterstwem wśród członków zajmuje się Kworum (Rada) Dwunastu Apostołów oraz pięć Kworów Siedemdziesięciu. Siedziba władz Kościoła mieści się w stolicy stanu Utah – Salt Lake City, kwitnącym dziś mieście zbudowanym na pustyni przez samych mormonów.
Od 16 stycznia br. na czele Kościoła jako jego 17. kolejny prezydent stoi światowej sławy chirurg amerykański Russell M. Nelson, urodzony 9 września 1924 roku w rodzinie Mariona C. i Edny (z d. Anderson) Nelsonów. Z żoną Dantzel z domu White, która zmarła w lutym 2005 roku, mają dziesięcioro dzieci. W kwietniu 2006, po jej śmierci, Nelson poślubił Wendy L. Watson. Z wykształcenia jest lekarzem, specjalistą w dziedzinie badań chirurgicznych i chirurgii klatki piersiowej, autorem wielu prac z tego zakresu. Prawie 94-letni obecnie duchowny objął swe stanowisko po Thomasie S. Monsonie, zmarłym 2 stycznia w wieku 90 lat.
Warto dodać, że na początku lat dziewięćdziesiątych XX w. Nelson był zaangażowany w tworzenie struktur mormońskich w Europie Środkowej i Wschodniej i w tym charakterze odwiedził w czerwcu 1991 Polskę, gdy powstała tu wspólnota tego wyznania i poświęcono pierwszą kaplicę mormońską w Warszawie.
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|