Autor |
Wiadomość |
Natalia15
Użytkownik
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 20:45, 28 Paź 2010 |
|
Przecież na chrzcie zostało się obmytym z grzechów z poprzedniego życia. Jak to jest? |
|
|
|
|
tosia
Użytkownik
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany:
Czw 21:12, 28 Paź 2010 |
|
Nie, nie istnieje żadna reinkarnacja. To są kompletne bzdury. |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 22:08, 28 Paź 2010 |
|
Natalia15 napisał: |
Przecież na chrzcie zostało się obmytym z grzechów z poprzedniego życia. Jak to jest? |
Z jakiego poprzedniego życia?
Reinkarnacja - wg. wierzeń religii Wschodu, ponowne wcielenie, odrodzenie się duszy w nowym ciele. To wygodna nauka, wypełniającą człowiekowi pozbawione wiary życie.
Czy ty jesteś świadoma tego, że Pan Jezus zapłacił za ciebie - i za każdego człowieka wysoką cenę, że zostaliśmy odkupioni ceną Jego Przenajdroższej Krwi?. |
|
|
|
|
Natalia15
Użytkownik
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 15:12, 29 Paź 2010 |
|
Pewnie, że tak, ale to z poprzednim życiem było w Kościele. |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 17:42, 29 Paź 2010 |
|
|
|
|
Natalia15
Użytkownik
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 18:46, 29 Paź 2010 |
|
W Kościele jeszcze było ''Bóg dał nam nowe życie''. |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 20:27, 29 Paź 2010 |
|
Natalia15 napisał: |
W Kościele jeszcze było ''Bóg dał nam nowe życie''. |
A jak ty to rozumiesz? |
|
|
|
|
Natalia15
Użytkownik
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 20:30, 29 Paź 2010 |
|
Wykluczając reinkarnację, rozumiem to tak, że nowy człowiek = nowe życie ? |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 20:46, 29 Paź 2010 |
|
Natalia15 napisał: |
Wykluczając reinkarnację, rozumiem to tak, że nowy człowiek = nowe życie ? |
No ale rozwiń to, jak to rozumiesz, nowy człowiek = nowe życie. Co to za nowe życie, co za nowy człowiek. |
|
|
|
|
Natalia15
Użytkownik
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 20:48, 29 Paź 2010 |
|
Nie wiem. Wydaje mi się, że jak się rodzi nowe dziecko to jest to nowe życie, ale nie wiem. |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Sob 15:42, 22 Paź 2011 |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Nie 12:12, 23 Paź 2011 |
|
Jeszcze w temacie reinkarnacji bardzo ciekawa wypowiedź osoby świeckiej - biblisty i demonologa z KUL.
Reinkarnacja
Czy wiara w reinkarnację zawsze była sprzeczna z chrześcijaństwem i Biblią? Czy w historii Kościoła były próby pogodzenia tych dwóch rzeczy? Czy są kościoły chrześcijanskie którzy wierzą w reinkarnację?
Na pytanie nadesłane przez Czytelnika odpowiada Roman Zając - biblista i demonolog z KUL.
Wiara w reinkarnację jest obecnie bardzo popularna. Wielu chrześcijan nie widzi nic sprzecznego w przyjmowaniu, że po śmierci możemy urodzić się po raz kolejny i przeżyć inne życie. Reinkarnacja traktowana jest więc jako kolejna szansa dana człowiekowi. W zachodniej świadomości wiara w reinkarnację dostosowana jest bardzo do zachodniej mentalności. Newage'ową ideę reinkarnacji - w przeciwieństwie do wschodniej - cechuje swoisty optymizm. Przede wszystkim pozwala ona spojrzeć na to nieudane często życie z nadzieją, że "w przyszłym wcieleniu będzie lepiej". Poza tym wcielenia dokonują się tylko w postaciach ludzkich. Nie powraca się do wcieleń niższych, bo reinkarnacja jest pozytywnym sposobem autorealizacji. W buddyźmie i hinduiźmie mamy zupełnie inną wiarę w reinkarnację. Celem budddyzmu jest wręcz wyzwolenie się z ciągu wcieleń, bedących źródłem udręki.
Poglady dotyczące reinkarnacji pojawiły się wraz z powstaniem "Upaniszad" (ok. VII w p.n.e). Nie występowały natomiast ani w religii Aryjczyków, ani w "Wedach" (ok. XV w p.n.e.). Reinkarnacja nie była też znana w Chinach od momentu rozpowszechnienia się tam buddyzmu (VII w n.e.), a i później tradycja konfucjańska odrzucała ją jako sprzeczną z poczuciem godności człowieka.
W Grecji reinkarnację przyjmowali natomiast: orficy, Pitagoras i Platon. Była natomiast obca "Iliadzie" i "Odysei". Koncepcje te jak wiadomo faworyzowały pierwiastek duchowy, uznając ciało za więzienie. Pitagoras (ok. 600 r. p.n.e.) twierdził, że dusze są w konieczny sposób poddane prawu cyrkulacji, która obejmuje także świat zwierzęcy. Między narodzinami unoszą się one w powietrzu, aby w momencie poczęcia czy narodzin wejść w nowe ciało. Według Platona (+347 p.n.e.) dusza przebywa pierwotnie w boskich sferach. Ulega jednak pożądliwości i musi się wcielić w człowieka. Jak człowiek postępował, tak też odrodzi się ponownie: chciwi staną się wilkami lub sępami, ludzie uczciwi pszczołami lub innymi ludźmi. Wybawienie możliwe jest tylko w egzystencji ludzkiej, jeśli dusza trzy razy przeżyję ludzki los, kierując się wiedzą filozoficzną i umiarem (Fajdros 249 a).
W Biblii nie znajdziemy nic, co mogłoby być potwierdzeniem dla tych teorii. Oczywiście zwolennicy tej doktryny za pomocą kilku opacznie interpretowanych wersetów sądzą co innego, ale świadczy to po prostu o nieznajomości Biblii. Na przykład próbuje się udowodnić, ze w Izraelu w czasach Jezusa istniała wiara w reinkarnację. Gdy Jezus zapytał, za kogo uważają go ludzie, usłyszał, że jedni mają go za Jana Chrzciciela, a inni za Eliasza (Mt 16,14). W udzielonej odpowiedzi chodzi jednak raczej o duchową kontynuację misji wielkich proroków. Ludzie nie mogli uważać Jezusa za wcielenie Jana Chrzciciela, gdyż Jezus z Nazaretu i Jan Chrzciciel żyli niemal w tym samym czasie. Nie mogli też uważać Jezusa za wcielenie Eliasza, gdyż w przekonaniu Żydów Eliasz w ogóle nie umarł (por. 2 Krl 2,11).
W J 3,3 - "powtórne narodziny" to nie narodziny w następnym wcieleniu, ale odrodzenie duchowe (por. 1 P 1,3n; 1 J 3,9). W J 9,2 - uczniowie pytają: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy - on czy jego rodzice?". W pytaniu odbija się przekonanie o jednoznacznym związku cierpienia z grzechem.
Pomimo, że Jr 31,29n i Ez 18 występują przeciwko bezwzględnemu łączeniu tych dwu rzeczywistości, w powszechnej opinii odpowiedzialność za grzechy "przechodziła" z ojca na syna. Na jakiej podstawie jednak uczniowie przypuszczają, że jakiś grzech mógł zostać popełniony przed urodzeniem? A. Loisy uważał, że mamy tu wpływ hellenistycznej wiary w preegzystencję dusz.
Dzisiaj wyznawcy reinkarnacji widzą w tym biblijny dowód na potwierdzenie swojej wiary: uczniowie mieliby wierzyć, że człowiek przed urodzeniem, a więc w poprzednim wcieleniu, może zgrzeszyć, za co w kolejnym wcieleniu spotyka go kara. Tymczasem jest to nawiązanie do rabinackich spekulacji, że dziecko może grzeszyć już w stanie prenatalnym. Ten poglad rabinów znalazł swój wyraz na przykład w komentarzach do tekstu o walce Ezawa i Jakuba w łonie matki (Rdz 25,22n). Także w tekstach qumrańskich można znaleźć twierdzenie, że Bóg stwarza niektórych ludzi "w nieczystości" (1 QH 4,29; 15,17). W tym właśnie duchu faryzeusze oskarżają dawnego niewidomego, że urodził się w grzechach, a śmie ich pouczać (w 34). Odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna - założenie, jakoby każde utrapienie stanowiło karę za grzech, jest błędne. Również tego człowieka Bóg ukochał i chce, aby w nim "objawiły się sprawy Boże" (w. 3).
Jak widać biblijne argumenty za reinkarnacją nie istnieją. W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę nad antropologią, jaką przekazuje nam Biblia. Biblijna wizja człowieka wyklucza bowiem całkowicie reinkarnację. W Piśmie Świętym ciało nie jest tylko ubraniem które zrzuca się, aby przyodziać nowe w nowej egzystencji. Nie jest częścią znamienną czy więzieniem wzniosłej i nieszczęśliwej z powodu historycznej egzystencji duszy, ale integralnym wymiarem osoby ludzkiej. Dlatego w Piśmie św. nazywa się człowieka albo słowem basar (ciało, grec. sarks), albo nefesz (dusza, grec. psyche). W tym właśnie sensie ewangelia Janowa stwierdza: "Słowo stało się ciałem" (sarks egeneto), aby wyrazić rzeczywistość, że Słowo stało się człowiekiem.
Hebrajskie słowo basar, to nie jest ciało odrębne od duszy, bo "bez duszy" - według myśli biblijnej, coś takiego nie może istnieć. Basar to również cały człowiek, ale widziany w perspektywie jego przemijalności: "Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat" (Iz 40, 6-7). Gdy Adam stwierdza po stworzeniu Ewy: "Ta dopiero jest (...) ciałem z mego ciała" (Rdz 2, 23), wyraża myśl, że kobieta - w przeciwieństwie do zwierząt - jest tej samej natury co on. Jak można sobie wyobrazić, ze dusza ludzka mogłaby wedrować w ciałach zwierząt? Z kolei nefesz (psyche), to człowiek widziany w całym bogactwie jego życia psychicznego. Źródłem zaś życia osoby jest ruah (duch, grec. pneuma). Tym słowem Biblia określa Boskie źródło wszelkiego życia i Boską zasadę życia w człowieku. "Ja" istoty ludzkiej pozostaje w symbiozie z cielesnością przez współdziałanie Ducha Bożego.
Słowem, antropologia chrześcijańska jest jak najdalsza od opisywania cielesności człowieka wyłącznie w kategoriach materialnych i dualistycznych. Człowiek nie ma duszy i ciała, ale jest duchem, duszą i ciałem. Cielesność to nie tyle składnik, ile raczej znak jego "osobności" i osobowości, środek wyrazu i komunikacji ze światem, obraz osobowej historii, struktura ekspresji "ja" i przekazywania życia. Po zmartwychwstaniu będzie to odnowione, ale nasze ciało, które na ziemi było znakiem indywidualnego powołania Bożego i środkiem komunikacji z innymi. W tym sensie ludzkie ciało nie jest wygnaniem, powłoką duszy, ale inauguracją cielesności wiecznej, całkowicie "prześwietlonej" duchem.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa reinkarnację wyznawali gnostycy, niektórzy przedstawiciele szkoły aleksandryjskiej i neoplatończycy chrześcijańscy. Ojcowie Kościoła i apologeci chrześcijańscy stanęli w obliczu konfrontacji z tymi poglądami. Św. Ireneusz z Lyonu (+202) nauczał, że nauka chrześcijańska o osobowej niepowtarzalności człowieka wyklucza reinkarnację. Tertulian (+ok.220) uważał, że zaprzecza jej istotowa jedność ciała i duszy. Św. Augustyn (+ 430) w "Państwie Bożym" z ironią odnosił się do neoplatońskiej wiary w reinkarnację. Wspomniał, że platonik ma kłopoty, aby "pogodzić się z myślą, że matka obrócona w mulicę, miałaby wozić swego syna", dlatego taki platonik przyjmuje wiarę w reinkarnację tylko ludzką, ale skoro tak, czemu nie wstydzi się wierzyć, "że matka, obrócona w młodą dziewczynę, mogłaby poślubić syna" (X, 30)
Reasumując, doktryna ta jest absolutnie nie do przyjęcia dla każdego, kto wyznaje wiarę chrześcijańską. Reinkarnacji nie da się bowiem pogodzić z ewangeliczną nauką, która głosi, że zbawienie - dar Boży w Jezusie - dokonuje się w jednym tylko życiu. Przez stulecia Kościół powtarzał słowa Listu do Hebrajczyków: "Postanowione ludziom raz umrzeć a potem sąd" (Hbr 9, 27). Na Soborze Florenckim (1439 r.) ogłoszono uroczyście, że los człowieka rozstrzyga się raz na zawsze po śmierci. Podobnie w sposób pośredni reinkarnacja odrzucona została przez Sobór Watykański II (1962-65) w Konstytucji dogmatycznej o Kościele [nr 48], w miejscu, w którym stwierdza się, że życie ludzkie jest niepowtarzalne: A ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy w myśl upomnienia Pańskiego, czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota (por. Hbr 9, 27), zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być zaliczeni do błogosławionych" (Mt 25, 31-46).
Reinkarnacja jest nie do pogodzenia z wielką godnością, jaką zostaliśmy obdarzeni. Bóg stwarza każdego człowieka jako istotę wyjątkową i niepowtarzalną oraz pragnie, aby spełnił się on w wieczności, mając za podstawę wiarę i zasługi zgromadzone w życiu doczesnym. Teoria reinkarnacji kontrastuje również z nauką o zmartwychwstaniu ciał. Bóg nie stwarza dla zagłady i pragnie zbawienia całego człowieka, ostatecznie także w jego cielesności. Które więc ciało miałoby być przeznaczone do zmartwychwstania, co działoby się z pozostałymi?
Wiara w zmartwychwstanie oraz reinkarnacja są całkowicie rozbieżne, tak jak dalekie są od siebie systemy religijne i kulturowe, z których pochodzą - chrześcijaństwo i hinduizm. Wiarę w reinkarnację wyklucza chrześcijańska koncepcja zbawienia.
Jan Paweł II w Liście Apostolskim "Tertio Millennio Adveniente" (1994), podejmując zagadnienie reinkarnacji, stwierdza: "Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację i mówi o spełnieniu, do którego człowiek jest powołany w czasie jedynego życia ziemskiego. Spełnienie własnego losu osiąga [on] poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. Taki [...] dar jest możliwy [...] tylko poprzez spotkanie z Bogiem. [...] Człowiek spełnia się w Bogu dlatego, że Bóg sam do niego przyszedł w swoim Przedwiecznym Synu". Według nauki chrześcijańskiej, zbawienie jest darem Boga, który daje się każdemu człowiekowi w Jezusie Chrystusie, zaprasza do przyjęcia łaski Krzyża i Zmartwychwstania.
Dlatego Jezus, przeciwstawiając się legalizmowi żydowskiemu, wystąpił zarazem przeciw pretensji człowieka do samozbawienia. Legalizm opiera się z jednej strony na koncepcji świata, w którym nie ma ani miłosierdzia, ani przebaczenia, a z drugiej - na tytanicznym indywidualizmie istoty ludzkiej. Dotyczy to również hinduistycznego i buddyjskiego rozumienia prawa karmy, które niejako spada na człowieka i nikt - poza nim samym w tym lub następnym wcieleniu - nie może go zdjąć. W chrześcijańskim ujęciu zbawienia nawet cały szereg żywotów ziemskich nie wystarczy, aby człowiek oczyścił siebie i osiągnął swe przeznaczenie. Chrześcijaństwo wyklucza samozbawienie, głoszone przez reinkarnację, bo jedynym naszym Zbawicielem jest Jezus Chrystus.
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
|
|
|
mano
Użytkownik
Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Nie 23:04, 23 Paź 2011 |
|
Św. Paweł napisał: |
Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. (2 Tm 4,3-4) |
Dziś nawet wśród praktykujących katolików rośnie wiara w reinkarnację, która rzekomo ma być bardziej zgodna z Bożym Miłosierdziem. Jest to pogląd, wg którego dusza (bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny, np. w innego człowieka (co jest najbardziej wyznawane przez wszelkiej maści ruchy New Age), a nawet w zwierzę czy roślinę. Ta bardzo wygodna nauka w oczywisty sposób rozwiązuje sprawę wiecznego potępienia, na które mieliby być skazani ci, którzy zmarnują swoje życie – jedyną w całej wieczności okazję do zasługiwania na większe szczęście w wieczności, odnalezienia i umiłowania nieskończenie pięknego, doskonałego i potężnego Stwórcy – na grzeszne rozrywki, rozwiązłość i rozpustę, okultyzm czyli pseudo-duchowość (wróżenie, horoskopy, wywoływanie duchów, …). Są też ludzie całkiem dobrej woli, którzy dają wiarę kłamstwu reinkarnacji, ponieważ nie mogą zrozumieć, jak Bóg, który jest Miłosierdziem samym, mógłby komuś pozwolić strasznie cierpieć przez całą wieczność. Aby zbytnio nie wchodzić w temat, przytoczę tylko myśl pewnego franciszkanina: Jeśli przez jedną chwilę moglibyśmy z dala oglądać uroki i rozkosze nieba i szczęście zbawionych, to pomarlibyśmy ze szczęścia. Dzięki ofierze samego Boga, który dla udowodnienia miłości, jaką darzy człowieka, przyjął nędzną postać ludzką i cierpiał nieskończone męki, nie tylko mamy to szczęście przez chwilę z odległości oglądać, ale przez całą wieczność w pełni kosztować wszystkich niebiańskich dóbr. Za odrzucenie tak wielkiej Miłości Boga, piekło to jeszcze za mało.
Cytat: |
Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd. (Hbr 9,27) |
Ks. Gabriele Amorth (naczelny watykański egzorcysta) przypomina, że na postawie danych Objawienia przyjmujemy jako pewne następujące stwierdzenia:
- Mamy jedno życie i od tego, w jaki sposób je przeżyjemy, zależy nasza wieczna przyszłość. Nie wierzymy w reinkarnację, ale w zmartwychwstanie. I wiemy, że wszyscy zmartwychwstaną, ale jedni zmartwychwstaną, ale nie do chwały, a inni zmartwychwstaną na potępienie.
- Wiemy również, że dusze zmarłych po śmierci idą od razu albo do piekła, albo do nieba, albo do czyśćca. Jest to prawda wyraźnie zawarta w Piśmie świętym, tak iż została oficjalnie uznana za dogmat przez dwa sobory ekumeniczne, w Lionie i we Florencji.
Niewierzący mogą mieć powody, aby usprawiedliwiać się i być może akceptować istnienie reinkarnacji poparte intuicją, która każe nam przyjąć założenie, że dusza jest nieśmiertelna. Ale takie założenie jest niewybaczalnym błędem w przypadku osób znających Objawienie i wierzących w zmartwychwstanie ciała, które zostało im wysłużone przez zmartwychwstanie Chrystusa.
W jednej z książek egzorcysty przeczytamy: „nowa religijność” dziś jest w modzie bardziej niż kiedykolwiek. Wybrano ten termin na określenie tych chrześcijan, którzy się za nich uważają, pomimo że przyjmują teologiczne i moralne idee niezgodne z chrześcijaństwem. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych wierzeń, przyjmowanym przez ponad jedną czwartą Włochów, jest wiara w reinkarnację. Kłóci się ona z pojęciem zmartwychwstania, a więc z wiarą chrześcijańską, podobnie jak uczęszczanie na seanse spirytystyczne, korzystanie z usług magów, wróżących z kart i tym podobnych. Zaliczyłbym jeszcze do form zabobonu nierozumną pogoń za domniemanymi objawieniami, objawieniami prywatnymi, rzekomymi charyzmatykami. Tym wszystkim formom towarzyszy zazwyczaj całkowita nieznajomość Biblii, nauki chrześcijańskiej, nauczania Kościoła. Wielu nie wierzy już w jedynego Boga, jedynego Zbawiciela i Mistrza. Chcą pogodzić wszystko ze sobą, głosząc teorię, że religie są sobie równe.
A poniżej fragment nietypowego wywiadu z życiowego doświadczenia bycia egzorcystą przeprowadzonego przez włoskiego księdza Giuseppe Tomaselli'ego z upadłym demonem zwanym Melid:
Egzorcysta - Melid, wiem, że masz potężnych wrogów, a są to ci, którzy, na co dzień żyją w głębokiej przyjaźni z Bogiem i oddają się sumiennie swojemu apostolatowi. Masz też niestety wielu przyjaciół, a są wśród nich tacy, którzy nie wierzą w twoje istnienie. Twierdzą, że nie wierzą w ciebie, ale żyją według twoich wskazań. Przeczą istnieniu piekła i oddają się grzechowi, dążąc jedynie do zaspokojenia własnych żądz. Do innej kategorii twoich sprzymierzeńców należą ci, którzy wchodzą w relację z tobą poprzez seansy spirytystyczne, w sposób szczególny zaś ci, którzy chcą stać się medium. Ty pragniesz tego, żeby ci „wywoływacze duchów", medium, oraz ich ciekawscy przyjaciele wzywali ciebie. Wierzą oni, że w tych seansach wywołują dusze zmarłych, a tymczasem to ty kłamiąc, odpowiadasz na ich pytania. Masz w tym swój cel, ponieważ chcesz wszystkich ludzi nieustannie okłamywać. Kłamiesz mówiąc o reinkarnacji, o przybyszach z kosmosu, czy też o błądzących po ziemi duszach poddanych oczyszczeniu. Dobrze wiesz, że przekonując ludzi o reinkarnacji, tym samym utwierdzisz ich w przekonaniu, że piekła nie ma. Pamiętasz Melid jak jednego dnia zapytałem cię: „Melid, w Imię Boga, odpowiedz! Prawdą jest, że reinkarnacja, o której chcesz nas przekonać jest twoją sztuczką?". Odpowiedziałeś: „Jeśli wiesz, że to sztuczka, to, po co mnie pytasz? Nawet, jeśli kłamię, zawsze znajdzie się ktoś, kto mi uwierzy". No to teraz wyjaśnij mi kilka rzeczy odnośnie seansów spirytystycznych. Kiedy medium wzywa zmarłą duszę i zadaje jej pytania, uczestnicy seansu są przekonani, że wezwana dusza przychodzi i odpowiada na pytania. Tymczasem ty i twoi towarzysze podszywaliście się pod te dusze i pokornie zaspokajaliście ciekawość obecnych, oczywiście wciskając im same kłamstwa. Innym razem byliście rozwścieczeni. Dlaczego? Wiele razy mi o tym mówiłeś, co wyprawialiście z uczestnikami seansów. Właśnie w tych dniach przyszedł do mnie młody chłopak, cały roztrzęsiony: „Wracam z Vicenza, gdzie z grupą przyjaciół postanowiliśmy podczas seansu wezwać pewnego zmarłego: medium poczuł się nagle bardzo źle, z ust toczyła mu się piana. Obrazy i inne rzeczy znajdujące się na ścianach zaczęły drżeć. Stół, przy którym siedzieliśmy podniósł się o metr nad podłogę i poleciał w stronę jednej ze ścian, a następnie przylepił się do niej. Po krótkiej chwili z hukiem opadł na ziemię. Ja i moi koledzy z przerażeniem wypadliśmy z pokoju. Doskoczyliśmy do naszych motorów, ale żaden z nich nie chciał odpalić". Ten chłopak powiedział mi jeszcze: „Nigdy nie mam zamiaru powtórzyć tego doświadczenia. Jakaż trwoga! Podczas innych seansów spirytystycznych nigdy nie wydarzyło się nic podobnego, zawsze panował spokój". Powiedz mi Melid, dlaczego tym razem zdarzyło się to zamieszanie
Demon - „Łatwo możesz domyśleć się przyczyny. Jeśli nawet ten, kto uczestniczy w seansach jest mało religijny, a nawet cudzołoży, czy też od dawna nie przystępuje do sakramentów, ale przez przypadek ma przy sobie jakąś poświęconą rzecz, odwołującą się do Chrystusa czy do tej Kobiety, mojej nieprzyjaciółki, za każdym razem sieję przerażenie wśród tych, którzy wzywają zmarłych”.
Reinkarnacja jest głęboko wyznawana na odpowiednich stopniach wtajemniczenia w masonerii. Maurice Caillet, były mason, w swojej książce pisze: Jak bowiem chrześcijanin może w swoim umyśle i w sercu pogodzić pojęcie Boga osobowego i miłosiernego z pojęciem bezosobowej i zimnej siły kosmicznej, która miałaby księgować w jakiś sposób nasze dobre i złe uczynki? Jak może on pogodzić chrześcijańską prawdę o buncie upadłych aniołów i ludzi utożsamionych z Adamem z teorią, jakoby zło nie istniało samo w sobie, lecz było jedynie brakiem dobra? Jak może on pogodzić chrześcijańskie pojęcie zmartwychwstania w uwielbionym ciele z pojęciem kolejnych reinkarnacji, które następują aż do wyczerpania się karmy?
W innym miejscu Maurice podaje przykład, kiedy wierze pewnego chrześcijanina w reinkarnację dziwi się nawet buddysta: W jeden z weekendów wykład prowadziła osoba, która przedstawiła się jako psychoanalityk chrześcijański, co już zwróciło moją uwagę, ponieważ rzadko się zdarza, aby odniesienie do chrześcijaństwa służyło do wspierania teorii analitycznych. W pewnym momencie ze zdumieniem usłyszałem, jak mówi o reinkarnacji. Po zakończeniu wykładu planowałem zadać wykładowcy kilka pytań, używając jednak słów wyważonych, pasujących do wyciszonej atmosfery panującej w tym czcigodnym miejscu. Nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, ponieważ jeden z uczestników, lekarz z Kambodży, zepsuł brutalnie nastrój, mówiąc: „Proszę mi wybaczyć, jestem buddystą i nie przeszkadza mi to, że mówi pan o reinkarnacji, ale pan przedstawił się jako chrześcijanin i tego już nie rozumiem. Czy jest pan chrześcijaninem, czy też wierzy pan w reinkarnację?”
Pewna osoba, której było dane zapoznać się bliżej z celami i ideami masońskimi zeznaje:
Do jakiego stanu opętania i obłąkania doprowadza mistrzów masońskich. Będziecie jak bogowie. Te same słowa powiedział do Ewy i Adama w raju na początku dziejów. Wiemy jak to się skończyło. Wierzą w reinkarnację, że będą nieśmiertelni w materialnym ciele. Przeczy to zdrowemu rozumowi i nauce.
Bo jak można wierzyć, że człowiek żyjący na ziemi podlegający prawom materii będzie nieśmiertelny. Można sztucznie przedłużyć czas życia ale nie można zmienić istoty materii. To jest ta sama pycha i zaślepienie co jest u lucyfera który jako stworzenie chciał być równy Bogu Stwórcy.
Szatan ich po to ogłupia, zwodzi i obiecuje przyszły raj na ziemi, aby oni realizowali jego piekielne cele i przez to miliardy ludzi doprowadzili do upadku moralnego, aby po śmierci większość z tych ogłupionych ludzi trafiła do piekła. Wielkim nieszczęściem tych ludzi jest to, że dają się manipulować i ogłupiać masońskim i liberalnym mediom.
Tylko zmartwychwstały Jezus Chrystus prawdziwy Bóg daje życie wieczne po śmierci i to nie jest sprzeczne z rozumem i nauką jak u ogłupionych masonów, że materialne ciało ludzkie na tej ziemi będzie nieśmiertelne. Gdyż chwalebne ciało Chrystusa Pana nie podlega prawom materii, nie jest ograniczone ani czasem ani przestrzenią. Apostołowie i inni uczniowie widzieli realnie Pana, rozmawiali z nim, dotykali go, jedli z nim. Ponad 500 osób było świadkami rzeczywistego, realnego wstępowania do Nieba.
Za tą prawdę oddali życie w strasznych torturach, paleni żywcem, przybijani do krzyża. Zaraz by im darowano życie, gdyby zaprzeczyli tej prawdzie. A jednak woleli straszną śmierć bo wiedzieli, że to jedyna prawda. Nikt w dziejach świata nie oddał życia w mękach za kłamstwo.
Reinkarnacja, która jest podstawą wierzeń wielu buddystów, hindusów, gnostyków, kabalistów lub spirytystów, to też część stopniowo wprowadzanej dzisiaj „religii uniwersalnej” (głównie za sprawą masonerii, która działając w ukryciu, ma za pierwszorzędny cel zniszczenie Kościoła Katolickiego, a także wszelkiej wiary chrześcijańskiej), jaką ma być New Age: charakterystyczne pomieszanie bioenergoterapii, spirytyzmu, astrologii, reinkarnacji z pewnymi elementami hinduizmu, buddyzmu i chrześcijaństwa. Jak doskonale ten cel jest realizowany, wystarczy spojrzeć ile osób dzisiaj dopuszcza się bałwochwalstwa poprzez np. chodzenie do wróżek (jako ciekawostkę podam, że diabeł podczas egzorcyzmów nazywa je „siostrzyczkami”), wiarę w horoskopy i astrologię, wywołanie duchów, doświadczenia poza ciałem, wiele by tu wymieniać...
Rzekoma „wiedza” dotycząca reinkarnacji przekazywana jest często poprzez kontakt ze światem duchowym (oczywiście z bytami potępionymi, gdyż żaden człowiek nie może nakazać Panu Bogu, aby przysłał zmarłego czy też anioła który należy do Stwórcy):
- spirytyzm
- mediumizm
- channeling: w tym przekazy od Ra, zaawansowanych cywilizacji lub duchowych przewodników
- wahadełka i „rozmowy z podświadomością”
- hipnoza, zwłaszcza regrysyjna („Poznałam moje poprzednie wcielenia”)
- pismo automatyczne
- doświadczenia poza ciałem
I naprawdę wielką masę innych podobnych. Te praktyki stanowią poważny argument dla tych, którzy wierzą w reinkarnację: „Poznałam moje poprzednie wcielenia”. Oddawanie się tego typu praktykom jest też dobrym źródłem dochodów dla wielu fałszywych jasnowidzów, do których ludzie zwracają się po radę, by rzekomo usłyszeć odpowiedzi Pana Jezusa, Matki Bożej, ducha przewodnika.
Również ludzie, którzy przeżywają śmierć kliniczną i mają NDE (Near Death Experience) nieraz zeznają to, co widzieli lub „powiedziano im” (np. aniołowie, bądź sam Pan Jezus) w duchowym świecie: na temat reinkarnacji lub nieistnieniu kary wiecznej. Co ciekawe, nigdy nie spotkałem się, aby świadectwo osoby, która przeżyła NDE przynajmniej w większości nie pokrywało się z chrześcijańską wizją. Wiele osób po NDE, za sprawą tego co widzieli, gwałtownie się nawraca na chrześcijaństwo, jednak trzeba pamiętać, że „śmierć kliniczna ma tyle wspólnego ze śmiercią prawdziwą, co krzesło z krzesłem elektrycznym”. Mianowicie jak już wspomniałem, nieraz osoby podczas NDE dowiadywały się od duchowych bytów, że istnieje zbawienie w Chrystusie poza Kościołem Katolickim, że istnieje wędrówka dusz, że Bóg nie kara wiecznym piekłem... Tak na marginesie, NDE to praktycznie to samo, co OOBE („wychodzenie” poza ciało), z tym, że to pierwsze pojawia się nieraz samo, np. podczas traumatycznych przeżyć jak wypadek samochodowy, gdy ciało jest w stanie śmierci klinicznej, a to drugie osiąga się za pomocą pewnych okultystycznych praktyk. NDE wcale nie musi być doświadczeniem pochodzących od Boga, bo jak wiemy:
1. Wtedy jeśliby wam kto powiedział: "Oto tu jest Mesjasz" albo: "Tam", nie wierzcie! Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych. Oto wam przepowiedziałem. Jeśli więc wam powiedzą: "Oto jest na pustyni", nie chodźcie tam!; "Oto wewnątrz domu", nie wierzcie! (Mt 24,23-26)
2. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (2 Kor 11,14)
Doświadczenie, które można zakwalifikować, jako NDE na pewno przeżyła pani Gloria Polo. W przeciwieństwie do wielu innych świadectw ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, Pan Bóg potwierdził prawdziwość tego poprzez prawdziwy cud. Ciało Pani Glorii Polo zostało zwęglone przez piorun, tak, że nie było szansy już go odzyskać. Pan jednak zaplanował szczególną misję tej kobiecie dla nawrócenia bardzo wielu dusz: całkowicie przywrócił jej ciało. W swoim świadectwie Gloria pisze:
W tym momencie wewnętrznej pustki, z powodu nieobecności moich dzieci, straciłam poczucie czasu i przestrzeni. Znowu spojrzałam ku górze i zobaczyłam coś bardzo pięknego. W jednej chwili ujrzałam wszystkie osoby mojego życia, naprawdę w jednej chwili, żyjące i zmarłe. Objęłam moich pradziadków, moich dziadków, moich rodziców, którzy już nie żyli, po prostu – wszystkich! To była taka doniosła chwila, było cudownie.
Pojęłam, że oszukano mnie co do reinkarnacji. Tym samym praktycznie strzeliłam sobie gola do własnej bramki, bo zawsze fanatycznie broniłam reinkarnacji. Powiedziano mi kiedyś, że pewna osoba jest inkarnacją mojej prababci, ale nie powiedziano mi kto, a ponieważ wróżenie kosztowało zbyt dużo, dałam sobie z tym spokój i nie dociekałam, kim jest ta osoba. Sama spotykałam ciągle ludzi, o których sądziłam, że są wcieleniami mojego pradziadka i dziadka. A teraz obejmowałam dziadka i pradziadka. Uściskaliśmy się gorąco i spotkałam wszystkich w jednej chwili. Było tak ze wszystkimi osobami, które znałam i które pochodziły ze wszystkich stron, gdzie przebywałam, zmarłe i żyjące – a to wszystko w jednym momencie.
I tak oto byłam najbardziej niewdzięczną istotą, jaką tylko można sobie wyobrazić. Co więcej, nie tylko nie byłam zdolna do okazania wdzięczności, ale gardziłam Bogiem i wystawiałam Go na pośmiewisko.
(...)
Ezoteryka i reinkarnacja
Bardziej niż w Niego wierzyłam w Merkurego, Wenus i inne ciała niebieskie. Amulety były dla mnie ważniejsze niż Bóg. Byłam zaślepiona astrologią oraz czytaniem z gwiazd i rozpowiadałam wokół, jak to gwiazdy wpływają na moje życie i pozytywnie je kształtują. Astrologia to jedna z rys w naszym duchowym życiu, na które nie zwracamy uwagi. I gdy później zauważamy, jak jesteśmy zaplątani w te sztuczki – również demonicznego pochodzenia – wówczas jest zwykle już za późno, by się z tego wyrwać. Zaczęłam wtedy ulegać modnym trendom ducha czasów. Wszystkie nauki – nawet jeśli były wytworem chorych umysłów – były dla mnie bardziej interesujące niż Dobra Nowina Pana. To wszystko było o wiele bardziej na czasie niż Pismo Święte i dwutysiącletnia nauka Kościoła Katolickiego. Zaczęłam więc wierzyć w to, że się po prostu umiera i potem zaczyna się żyć od nowa. Reinkarnacja była dla mnie wygodną nauką, wypełniającą moje pozbawione wiary życie. Wdzięczność dla mojego Stworzyciela była czymś obcym. Po prostu nigdy o tym nie myślałam.
Łaska była słowem, które wykreśliłam z mojego słownika. Była dla mnie obcym pojęciem. Kompletnie zapomniałam o jej znaczeniu i w moim stylu życia nie była mi już potrzebna. A już zupełnie nie byłam świadoma tego, że Pan zapłacił za mnie wysoką cenę, że i zostałam odkupiona za cenę Jego Przenajdroższej Krwi. Wszystko to stało się dla mnie jasne podczas egzaminu z Dziesięciu Przykazań – dzięki słowom i pytaniom tego niebiańskiego głosu. Teraz ujrzałam to wszystko całkiem wyraźnie. Ślepota została jakby zmyta. „Sprawdza mnie i chce wiedzieć, co wiem o Dziesięciu Przykazaniach. I wykazuje mi, że udawałam, że wmawiałam sobie to, że czczę Boga, że kocham Pana. Uderza we mnie moimi własnymi słowami. Co to ma znaczyć? Czy mam być po prostu odesłana do piekła, do diabła?”
Gdy pewnego razu przyszła do mego gabinetu miła kobieta, by okadzić moje pomieszczenia mieszanką z ziół, spryskać esencjami na szczęście i odprawić rytuał odpędzania nieszczęść, powiedziałam do niej: „Nie wierzę w takie bzdury. Ale niech pani to zrobi, nigdy nie wiadomo. Jeśli nie zaszkodzi, to tylko wyjdzie na dobre!” Wtedy wypowiedziała magiczne zaklęcia i rozpyliła eliksiry, by tak wypełnić pomieszczenia szczęściem i dobrym samopoczuciem. Pozwoliłam, aby prymitywna magia i przeciwstawiające się mojej nauce zabobony więcej miały wpływu na moje życie, niż Pan i Jego Dobra Nowina. W moim gabinecie ukryłam – w kącie, aby nikt nie widział, aby nie zauważyli moi pacjenci – mięsisty liść aloesu, o którym mi powiedziano, że wypędza złą energię z pomieszczeń. Pomyślcie, na jakie manowce zeszłam! Dowiedzieliście się, jaka pustka zamiast prawdziwej nauki wypełniła moje życie. To hańba! I wstydzę się dziś tego. W rzeczywistości takie było moje ówczesne życie.
-------------------
* [link widoczny dla zalogowanych]
* Temat poświęcony OOBE, a więc w zasadzie NDE również.
* Niesamowite świadectwo pani Glorii Polo! |
Ostatnio zmieniony przez mano dnia Nie 23:15, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Sob 15:43, 17 Gru 2011 |
|
Reinkarnacja - genialne kłamstwo szatana
S. Michaela Pawlik w latach 1967 - 81 przebywała w Indiach jako świecka pielęgniarka. Jechała tam z przekonaniem o głębi tamtejszej mistyki i pięknie hinduskiej duchowości. To co później przeżyła w Indiach całkowicie zburzyło jej idyliczne wyobrażenia. Z własnego doświadczenia przekonała się jak bardzo niebezpieczne i złudne są uroki duchowości Wschodu z wiarą w karmę, dharmę i reinkarnację.
Po przyjeździe do Indii pracowała w ośrodku zdrowia przy katolickiej misji. Zżyła się z miejscowymi ludźmi, nauczyła się ich języka i bardzo dobrze poznała ich mentalność, zwyczaje i wierzenia. Mieszkała w rejonie gdzie ludzie żyli duchowością hinduizmu nieskażonego wpływami europejskimi. S. Michaela wspomina: "Wkrótce, jak zaczęłam pracę w ośrodku zdrowia zaszokowały mnie ofiary indyjskiej religii...Proszę sobie wyobrazić, przynoszą mi do ośrodka zdrowia dziecko, które zostało oślepione, z oczodołów leje się ropa - "Ratuj go!" "Co się stało?" - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano liturgicznej ceremonii przygotowania do pełnienia dharmy tegoż rodu, w którym urodził się ten chłopak. Trzeba go było okaleczyć. A dharmą tego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było oślepić. W tym celu niektórzy potrafią ręce obciąć do łokcia, pozbawić oczu czy kręgosłup połamać, że powstaje straszna karykatura postaci ludzkiej"(W drodze 1/98 s.34).
Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem aby wypłacił mu należną pensję ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko co dzieje się z człowiekiem jest spowodowane życiem w poprzednim wcieleniu. Dlatego chłopiec nie powinien domagać się zapłaty tylko starać się aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a wtedy w następnym wcieleniu urodzi się w wyższej kaście. Pracodawca powiedział również, że nawet gdyby chłopiec umarł z głodu to i tak nic by się nie stało ponieważ wtedy narodziłby się w wyższej kaście. W ten sposób religijnym prawem karmy i reinkarnacji wytłumaczył swój bezlitosny wyzysk chłopca (por. miesięcznik "List" 11/96). Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła.
S. Pawlik po pięciu latach pobytu w Indiach rozpoczęła studia socjologii religii na Karnatak University w Dharwar. Tam doskonale poznała hinduizm i tradycję weddyjską, która do czasów reformy praktykowała palenie wdów wraz ze zwłokami ich mężów; świątynną prostytucję, do której rodzice przeznaczali na całe życie swoje małe córki; składanie bożkom krwawych ofiar z ludzi; prawo nadczłowieka przez traktowanie władcy jako boskiej postaci; podział na kasty z bezlitosną dyskryminacją ludzi z najniższych kast; traktowanie kobiet jako istot niższej kategorii od mężczyzn.
W Wedach - indyjskich księgach świętych znajdują się poglądy religijne, które są podstawą wiary w reinkarnację. Według tych wierzeń Bóg nie jest osobą lecz nieosobową energią, którą trzeba czcić w planetach, siłach przyrody, zwierzętach a także w ludziach o wyjątkowych cechach i zdolnościach. Ta sama boska energia jest w każdym żywym organiźmie. Nie ma więc zasadniczej różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Dusza zwierzęcia będzie kiedyś w kolejnym wcieleniu miała kształt ludzki. I tak na przykład żaba, pies, kot, świnia, parias to są kolejne etapy oczyszczania się duszy. Zabijanie ludzi i zabijanie zwierząt ma więc tę samą ocenę moralną. Celem życia ludzi i zwierząt jest uwolnienie się z materii i zlanie w jedno z nieosobowym bogiem.
Wiara w reinkarnację znosi odpowiedzialność i wolną wolę człowieka. W tamtejszej duchowości nie ma przykazań. Jedyną normą postępowania jest prawo silniejszego, naturalna selekcja, walka o byt i prawo karmy czyli "dług" dobrych lub złych czynów który nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia. Jeżeli karma jest dobra kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła wcielenie będzie w kaście niższej. Według tych wierzeń cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą, dlatego rzeczą bezsensowną jest pomaganie osobie cierpiącej ponieważ ona sama musi wypracować sobie lepszą karmę. Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. I tak na przykład gwałt na kobiecie tłumaczy się tym, że musiał się on na niej dokonać z powodu złej karmy. Według prawa karmy i reinkarnacji również morderstwa nie można karać z tego względu, że zamordowany, albo nieświadomie chciał aby się to stało, lub też zła karma musiała zostać przezwyciężona. Tak więc według teologii reinkarnacji " bezużyteczną rzeczą jest pomaganie biednym i cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą odpracowywać złą karmę i osiągnąć świętość..."(J. J. Steffon. Satanizm jako ucieczka w absurd. WAM. Kraków 1993. s. 85).
Ponieważ, według teorii reinkarnacji, człowiek zbawia się sam, własnym wysiłkiem poprzez ćwiczenia różnych form jogi, medytację i kolejne wcielenia, w konsekwencji taka duchowość prowadzi to do skrajnego egocentryzmu i całkowitej obojętności na potrzeby innych. Cnota życzliwości (maitri) polega na obojętności, a współczucie (karuna) na braku uczuciowego zaangażowania oraz obojętności na potrzeby drugiego człowieka. Jest to "cnotliwość", której ideałem jest osiągnięcie błogostanu i doskonałej obojętności w stosunku do wszystkiego co istnieje poza własną jaźnią. To właśnie dzięki "duchowości" reinkarnacji w dzisiejszych Indiach bardzo częstymi ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, związanej z kultem religijnym, stają się starcy, kobiety i dzieci. Ludzie ubodzy są wyzyskiwani, pogardzani i obwiniani za swoje ubóstwo winami z poprzedniego wcielenia. Zbrodnicze ofiary z dzieci, skrytobójstwa, oszustwa, rabunki, sakralna prostytucja, grzechy sodomskie itp. są popełniane w oparciu o prawo zaczerpnięte z hinduskich "świętych ksiąg". Według nich dusza przyjmuje takie ciało na jakie zasłużyła, wszelkie cierpienie jest sprawiedliwe i dlatego nie powinno budzić litości a czyny miłosierdzia nie mają żadnego sensu. Trzeba również pamiętać, że idee miłosierdzia, braterstwa czy sprawiedliwości społecznej, które pojawiły się w myśli religijno filozoficznej Indii nie pochodzą z oryginalnego hinduizmu lecz z judaizmu i chrześcijaństwa. Tylko w Ewangelii znajdujemy motywację do prawdziwego współczucia, czynienia miłosierdzia oraz miłości bliźniego.
Studia wierzeń w religiach wschodu pozwoliły s. Pawlik zrozumieć, że wiara w reinkarnację oraz system kastowy została wymyślona przez ludzi z najwyższych kast, aby utrzymać w ślepym posłuszeństwie i poddaństwie ludzi z kast niższych.
Do dnia dzisiejszego w Indiach tak zwani siudrowie - ludzie należący do najniższej kasty - są przeznaczeni do najgorszych prac i to pod nadzorem osób z kast wyższych. Warstwy wyższe mają zakaz dotykania tych ludzi. Łamiących te zasady karano chłostą lub zabijano. Jest to rasizm w czystym wydaniu. Bramińskie prawo "nadczłowieka" inspiruje do różnych form bezprawia z potajemnym uśmiercaniem niewygodnych osób włącznie. Trzeba pamiętać, że ideologia hitlerowskiego rasizmu swoimi korzeniami sięga wschodniej duchowości reinkarnacji i kastowości. Czołowi ideolodzy hitlerowscy wyznawali reinkarnację, rasistowską gnozę, byli prawdziwymi okultystycznymi magami należącymi do filii masonerii staropruskiej tak zwanego stowarzyszenia Thule. Do jego członków należeli wszyscy przywódcy nazistowskiego reżimu: Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Borman (A. Zwoliński, Tajemne niemoce, Biblioteczka KSM, nr.14, Kraków 1994, s.46-50).
Hinduska praktyka świątynnego nierządu gloryfikuje erotyzm we wszelkiej postaci ze zboczeniami włącznie. Yajurveda i kult demonów są natchnieniem dla satanistów i okultystów. Takie są prawdziwe uroki duchowości Wschodu.
S. Michaela wspomina: "kiedyś przyniesiono do ośrodka zdrowia nieletnie dziecko zakażone chorobą weneryczną. Potem się okazało, że jest jeszcze kilka przypadków z tego samego kontaktu. A święta księga Kamasutry - tamtejszej oczywiście redakcji, bo w polskim tłumaczeniu opuszczono już te fragmenty, by nie zniechęcać naszych czytelników - nakazuje, aby zarażony najpierw dokonał płukania różnymi świętymi wodami, jak mocz krowi, wody z Gangesu itd., a jak to nie pomoże, to ma oczyścić się przez "żeńską formę, która nie była skażona miesiączką", czyli dziecko. My się oburzamy na eksploatację seksualną dzieci, a u nich to jest wkomponowane w Wedy i kult Wisznu. My tu krzyczymy na przypadki podobnego zwyrodnialstwa, ale jeżeli się weźmie Wedy - oni mają do tego prawo, oczywiście ci z najwyższych kast. "(W drodze 1/98 s. 35). A. L. Basham pisze, że "w obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie - dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko sobie można wyobrazić"( Indie. Warszawa 1964. s. 350).
Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla europejczyka nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu i ślepo naśladuje tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo posiadał 16000 żon i 180000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany "Radżagopalausami".
W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną "świadomość Kryszyny" w środowisko chrześcijańskie. Niestety niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę przez powtarzanie imienia Kryszny oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. S. Michaela podkreśla, że "wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp., zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy. Przy każdej sposobności rozpowszechniają one pochwałę, a nawet zachwyt do wschodnich wyznań, z jednoczesnym wykazywaniem braków i niedoskonałości Kościoła. Już utarło się bezpodstawne przeświadczenie, że mistyka indyjska jest głębsza od naszej, że tamci ludzie są lepsi niż katolicy itp." Jakże przykro jest słuchać takich opinii, wiedząc, jak bardzo są one fałszywe, zwłaszcza gdy jest się świadomym istnienia ogromnej liczby nieszczęśliwych ludzi, którzy stali się ofiarami niszczącej ludzką osobowość "duchowości" wschodnich sekt religijnych ( Zofia Pawlik, Normy moralne a wolność sumienia i wyznania, Lublin 1997, s. 5-6). Trzeba pamiętać, że obecna Konstytucja Indii wyrasta z podstawowych chrześcijańskich zasad, a nie z hinduizmu. Również Mahatma Ghandi w czasie studiów w Anglii poznał naukę Chrystusa i chociaż nie został chrześcijaninem to jednak żył jej duchem i wcielał ją w swoje życie. Został zastrzelony przez bramina (przedstawiciela swojej kasty) za to, że łamał hinduską tradycję i nie uznawał kast i reinkarnacji.
Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.
St. Fietko
Źródło: "Miłujcie się!" 3-4/98 |
|
|
|
|
Koniec
Użytkownik
Dołączył: 11 Maj 2012
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Czw 16:29, 21 Lut 2013 |
|
Cytat: |
Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. |
Teraz już wiadomo skąd u masonerii tak wielkie poparcie dla ekologii i fanatycznej obrony zwierząt. Masoneria w miejsce Chrześcijaństwa chce wmusić ludzkości new age oparte o okultyzm i religie Dalekiego Wschodu. Fanatyczna obrona zwierząt to właśnie część new age. |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|