Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Niedziele Przedpościa - kazania ks. Jana Jenkinsa Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32816 Przeczytał: 83 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:59, 01 Lut 2010 Powrót do góry

nauta napisał:
Według tradycyjnego kalendarza w niedzielę 20 stycznia rozpoczął się właśnie zapomniany zupełnie okres PRZEDPOŚCIA, czyli przygotowania do okresu Wielkiego Postu.
Kolejne niedziele noszą nazwy:
SEPTUAGESIMA
SEXAGESIMA
QUINQUAGESIMA
A potem jest już Środa Popielcowa i początek Wielkiego Postu.

I rozpoczęliśmy Przedpoście. W tym roku 31 stycznia 2010 przypadła niedziela zwana Septuagesima, co po łacinie oznacza siedemdziesiąt dni przed Zmartwychwstaniem Pańskim. W związku z tym polecam kazanie ks. Jana na Niedzielę Siedemdziesiątnicy . Pięknie ks. Jan tłumaczy i wyjaśnia, jak to Pan Jezus najmował robotników do swojej winnicy; wcześnie rano, o szóstej i dziewiątej godzinie i o godzinie jedenastej. Do jakich okresów te godziny się odnoszą, ale....nie będę uprzedzać proszę przeczytać.

Na Niedzielę Siedemdziesiątnicy

Drodzy wierni,

W dniu dzisiejszym przypada niedziela zwana Septuagesima, co po łacinie oznacza siedemdziesiąt dni przed Zmartwychwstaniem Pańskim. Wkraczamy w okres przygotowania na przyjęcie łask płynących z wielkiej tajemnicy, czyli Męki i Śmierci Zbawiciela. Aby otrzymać łaski związane z tą tajemnicą musimy naśladować Chrystusa Pana w Jego Męce i Śmierci, aby mieć udział również w Jego Zmartwychwstaniu.

Pan Jezus mówi nam o tej łasce w czytanej w dniu dzisiejszym Ewangelii. Królestwo Niebieskie podobne jest do gospodarza, do gospodarza który wstał wcześnie rano, by nająć robotników do swojej winnicy. Domem Boga jest Niebo i ziemia, wszystkie rzeczy stworzone, ponieważ Bóg jest wszędzie. A jednak ów wszechświat stworzony został dla konkretnego celu: dla oddawania Mu chwały poprzez zbawienie dusz. To jest właśnie winnica przynosząca owoc, czyli cnotę, która nabywana zostaje za pośrednictwem ustanowionego przez Niego Kościoła. Bóg, nas Pan, jest gospodarzem tej winnicy, gdyż to przez Niego wszystkie rzeczy zostały stworzone.

I Ewangelia mówi, że wyszedł On bardzo wcześnie rano, czyli na początku czasu, na początku Stworzenia. Wyszedł, by nająć robotników do swojej winnicy, czyli tych, którzy pracować będą dla Jego chwały, posłuszni temu, co wypowiadamy podczas modlitwy: bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi. Robotnicy są najemnikami, gdyż nie pracują dla siebie, ale dla kogo innego. Podobnie ci, którzy cieszą się owocami Królestwa Niebieskiego, nie pracują dla siebie samych, ale dla Boskiego Mistrza. I jak mówi Ewangelia, Zbawiciel ugodził się ze swoimi pracownikami po denarze za dzień i posłał ich do winnicy.

Przypowieść ta mówi o dniach i godzinach, w rzeczywistości jednak odnosi się do jednego tylko dnia, dnia który obejmuje cały czas. Ów dzień, dzień który rozpoczął się wraz ze Stworzeniem a skończy Sądem Ostatecznym, składa się z wielu godzin, które wyobrażają różne rozporządzenia Boga w stosunku do ludzkości, jak mówi wielki Doktor Kościoła papież Grzegorz. Dlatego przypowieść ta odnosi się do różnych pokoleń pracowników, którzy posyłani są na ten świat, by otrzymać zapłatę za swoją pracę.

Pierwszą interwencją jest Stworzenie i Ewangelia mówi, że Pan Jezus ugadza się z pierwszymi robotnikami, czyli zawiera umowę – umowę, której nie zawrze z innymi pokoleniami, gdyż Ewangelia mówi, że posłał wyobrażających je robotników do pracy bez zawarcia porozumienia. Umowa ta oparta jest na sprawiedliwości, gdyż na początku Adam stworzony został w stanie łaski i łaska ta miała być dziedzictwem przekazywanym jego potomkom, gdyby nie popełnił on grzechu. Jednak Adam utracił swą pierwotną niewinność i dlatego rodzaj ludzki utracił prawo do łaski, zamiast tego musi zdać się na miłosierdzie Boga.

Od czasów Adama rodzaj ludzki, zamiast pracować dla chwały Boga, dążył do własnej chwały. Wywołany tym chaos doprowadził do ukarania ludzkości potopem. Dlatego właśnie Gospodarz przyszedł o godzinie trzeciej na rynek, czyli do części świata poza winnicą, która należy do Mesjasza. Ludzie ci byli bezczynni, jak mówi Ewangelia, ponieważ żyli dla siebie samych, nie przynosząc owocu zbożnego dzieła, dokonywanego przez łaskę. Gospodarz posyła ich do winnicy, mówiąc im jedynie, że da im to, co słuszne, gdyż po upadku pierwszych rodziców wszelka cnota jest wynikiem miłosierdzia Bożego. To posłanie robotników do winnicy, ta interwencja Boga, wyobraża okres dziejów ludzkości od potopu do wybrania Abrahama, od kary która była owocem grzechu, do wybrania narodu, z którego miał się narodzić Mesjasz.

I Gospodarz czyni to samo o szóstej i dziewiątej godzinie – najmuje robotników do swojej winnicy. Godzina szósta oznacza okres od obietnicy danej Patriarchom do czasu Starego Przymierza danego ludowi Bożemu poprzez Mojżesza. Godzina dziewiąta wyobraża natomiast czas Starego Przymierza, czas w którym Bóg posyłał do swojej winnicy pracowników i proroków, by przygotować świat na swoją ostatnią i największą interwencję w Osobie swego Jedynego Syna.

Sam Bóg interweniował w czasach ostatnich, o godzinie jedenastej, będącej ostatnią godziną dnia, gdyż po niej nie będzie kolejnej godziny, nie będzie innej większej interwencji Boga niż Jego osobiste przyjście, przybranie ciała i zamieszkanie wśród nas. Jak mówi święty Piotr: „(…) krwią drogą Chrystusa (…) który wprawdzie przejrzany był przed założeniem świata, ale ukazał się w czasach ostatnich dla was” (1 P 1,20). Owi robotnicy odpowiadają słusznie: „nikt nas nie najął”, gdyż wyobrażają oni tych spośród pogan, do których nie został posłany żaden prorok i w stosunku do których nie wypowiedziano żadnej obietnicy.

Wszystkim im Zbawiciel daje po denarze. Oddaje każdemu wedle tego, co przepracował, wedle jego pracy, każdy jednak otrzymuje denara. Jak mówi Chrystus „W domu Ojca Mego jest mieszkań wiele” (J 14,2), jednak jest tylko jeden dom, tylko jedno zbawienie, jeden denar, który wszyscy otrzymują. Ów denar był monetą o wartości dziesięciu sestercji i wyobrażony był na nim wizerunek króla. Dlatego denar ten wyobraża łaskę zbawienia, gdyż przestrzeganie dziesięciorga przykazań wyciska na naszej duszy obraz i podobieństwo Boga, Króla Stworzenia.

Zbawiciel osądza najpierw ostatnich, czyli pogan, tych, którzy powołani zostali nie na mocy obietnicy danej Patriarchom, ale przez łaskę, otrzymując tę samą łaskę, jakiej udzielono Patriarchom. I każdemu - jak mówi Ewangelia - nawet najętym na początku, daje po denarze, każdemu daje łaskę zbawienia. A jednak pierwsi z najętych szemrali przeciwko gospodarzowi uważając, że powinni otrzymać więcej. „Nieśli ciężar dnia”, czyli ciężar znajomości prawdziwego Boga, ciężar Starego Prawa, oraz „upalenie” czyli namiętności, które prawo to powściągało. Poganie byli bez prawa, jak mówi święty Paweł w swym liście do Rzymian, jednak również oni otrzymali tę samą łaskę zbawienia.

Dlatego Chrystus karci zazdrość Żydów: „czy oko twoje złośliwe jest, żem ja jest dobry?” Miłosierdzie Boże nie ma względu na osobę czy rasę, udziela zbawienia wszystkim, którzy w Niego wierzą. Bóg udzieli również ostatnim, podobnie jak pierwszym, życia wiecznego.

I na koniec Zbawiciel wypowiada słowa, które pozostają prawdziwe po wszystkie czasy, wszędzie i dla wszystkich narodów: wielu jest wezwanych, ale mało wybranych. O tym samym mówi nam święty Paweł w dzisiejszej Lekcji: „wprawdzie wszyscy biegną, ale jeden nagrodę bierze”. Ową nagrodą jest to samo, co oferuje nam Zbawiciel: życie wieczne. Musimy jednak biec w wyścigu, musimy walczyć „nie jakby z wiatrem walcząc, ale karcić ciało swoje i w niewolę je podbijać”. Dlatego właśnie ów nadchodzący okres pokuty, czas postów i umartwień, byśmy nie zostali oskarżeni o bezczynne siedzenie, byśmy pracowali pilnie nad swoim zbawieniem.

Dlatego, drodzy przyjaciele, pamiętając o tym wszystkim i wielbiąc Boga za cudowne udzielanie łaski wszystkim narodom, wdrażajmy to w naszym codziennym życiu, by ta łaska, którą otrzymujemy poprzez sakramenty, do których aluzję czyni święty Paweł, mogła osiągnąć w nas swą pełnię. Módlmy się i pracujmy, by łaska ta mogła być pewnego dnia świadkiem ostatecznego wezwania Zbawiciela skierowanego do dusz wybranych: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, posiądźcie królestwo, zgotowane wam od założenia świata” (Mt 25,3). Amen.

Ks. Jan Jenkins

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Śro 20:34, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32816 Przeczytał: 83 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:55, 08 Lut 2010 Powrót do góry

Niedziela Sześćdziesiątnicy - SEXAGESIMA

Niedziela, 7 lutego 2010

Na Niedzielę Sześćdziesiątnicy

„Dosyć masz łaski mojej, albowiem moc w słabości doskonalszą się staje”

Drodzy wierni,

Dziś jest niedziela sześćdziesiątnicy, nazwana tak, ponieważ jest sześćdziesiąt dni przed Wielkanocą. Święta Matka Kościół ma dla nas dzisiaj dwie wielkie lekcje o potrzebie łaski i konieczności naszego z nią współdziałania.

Dziś jest też święto świętego Pawła Apostoła a kościołem stacyjnym w Rzymie jest bazylika świętego Pawła za Murami. Czytamy w lekcji dzisiejszej Mszy o wszelkich cierpieniach, jakie zniósł św. Paweł. A dziś radujemy się jego chwałą w niebie.

A w dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus poucza nas przypowieścią o siewcy. Słowo Boże jest zasiewane w naszych sercach i w niektórych przynosi plon stokrotny. W św. Pawle widzimy właśnie taką duszę, która przyniosła plon stokrotny. Duszę, która współpracowała z łaską, która wydała owoc w cierpliwości.

Pan Jezus jest Tym, który zasiewa ziarno swojej nauki. Daje swoja łaskę, daje ją darmo, jak ten co zasiewa pole. Ziarno jest rzucane wszędzie, gdzie może wzrosnąć. Przyszedł aby nauczać każdy naród, każdego pojedynczego człowieka, co muszą robić, aby osiągnąć wieczne życie. I daje im siłę aby je osiągnąć poprzez łaskę uczynkową. Jest tak wspaniałomyślny. Oddaje nawet własne życie aby pokazać jak nas kocha. Chce aby wszyscy ludzie byli zbawieni.

Niemniej jednak, to co Pan Jezus nam daje, często spada na tych, którzy nie są gotowi. Ziarno pada na twardy grunt. Pada na zatwardziałe serca, gdzie nie może wzrosnąć, a potem diabeł je porywa. Wielokroć pada na glebę, która przyjmuje je z radością. To dusze, którym brak głębi charakteru, więc przylegają do wszystkiego po prostu dlatego, że jest nowością. A potem zaczynają cierpieć dla Ewangelii i być atakowani przez tych, którzy nie chcą aby ziarno pozostało w ich sercach. I są zgorszeni prześladowaniami. Krzyż jest dla nich zgorszeniem.
I ziarno nie przynosi owocu.

Moi drodzy, otrzymaliśmy łaskę Bożą. Mamy wszelki przywilej posiadania wiary, posiadania Bożej łaski. A ta łaska chce wzrastać i rozwijać się w nas. Chce przynieść owoc. Chce rosnąć, jak wszystko co żyje. I my musimy wzrastać w tej łasce, a ona musi rosnąć w nas. Jak wszystko co jest żywe musi rosnąć lub umrzeć.

Pan Jezus opowiedział wiele przypowieści. To był Jego sposób nauczania. Ale wyjaśniał je tylko Apostołom, bo pragnął aby oni nauczali świat. Lecz tę przypowieść przekazuje nam sam, bezpośrednio, wyjaśnienie i pouczenia. Jest ona tak ważna dla Serca Jezusowego. Chce żebyśmy współdziałali z Jego łaską.

Jesteśmy członkami Pana Naszego Jezusa Chrystusa poprzez chrzest. On jest naszą Głową, naszym Wodzem, źródłem wszelkiego życia w nas. Daje nam pełnię swojego życia tak, że daje nam wszystko co ma. Ale może nam dać według naszej dyspozycji, jako że wszystko może być przyjęte tylko według możliwości przyjmującego. Mogę chcieć dać wam szklankę wody, ale jeśli trzymacie ją do góry dnem, bez względu na to ile wody wyleję, szklanka pozostanie pusta. Bez względu na to jak bardzo Pan Jezus daje nam swą łaskę, bez względu jak bardzo wylewa się z miłości dla nas, jeśli jej nie chcecie, jeśli nie otwieracie na nią waszych serc, umrzecie z pragnienia.

Naśladujcie przykład świętego Pawła. Popatrzcie co wycierpiał dla Pana Jezusa. Pragnął oddać wszystko i Pan Jezus nagrodził go, wynagrodził go tysiąckrotnie. Nawet w tym życiu. A jego chwała w niebie jest ogromna. Jest on nauczycielem pogan. Łaska znalazła w nim taką hojność, że mogła wyrosnąć w olbrzymie drzewo przynoszące owoc stokrotny i tysiąckrotny nawet po dziś dzień.

Łaska może to samo zdziałać w was, drodzy wierni, jeśli tylko będziecie z nią współdziałać. Nie potrzeba wiele. Pan Jezus pragnie jedynie waszej dobrej woli. Chce od was abyście jedynie rozwarli swoje ręce i chwycili się tego, co wam daje. Chce abyście byli ulegli Jego natchnieniom. Pragnie abyście zechcieli cierpieć małe niedogodności obecnego czasu, aby mógł obdarzyć was chwałą w przyszłości – podobnie jak drzewo musi być przycinane aby przynieść więcej owocu. Każda trudność każdego dnia jest obietnicą żniwa, jeśli tylko będziecie współdziałać z ręką Bożą.

Szczególnie módlcie się do Najświętszej Maryi Panny. To Ona jest tą, która najpełniej współdziałała z łaską Bożą. W niej łaska nie znalazła żadnej przeszkody, ale osiągnęła pełnię. W „Zdrowaś Maryjo” modlimy się „łaskiś pełna”. Jej wola była nieustannie zwrócona ku Bogu, aby nieustannie od Niego czerpać. Jest pośredniczką wszelkich łask, tak owocne jest Jej współdziałanie z łaską.

Zatem zwróćcie się do Niej, utkwijcie w Niej wasz wzrok. Ona jest Gwiazdą Morza, która prowadzi nas przez trudy na tym łez padole. Naśladujcie Ją. Podążajcie za tę Gwiazdą, aby naśladując jej przykład na ziemi móc żyć z Nią wiecznie w niebie.

Ks. Jan Jenkins
[link widoczny dla zalogowanych]
[/size]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Śro 20:35, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32816 Przeczytał: 83 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:15, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Niedziela Pięćdziesiątnicy - QUINQUAGESIMA

Niedziela, 14 lutego 2010

Drodzy wierni,

W dniu dzisiejszym, w niedzielę kończącą nasze przygotowanie do Wielkiego Postu i wprowadzającą nas w samą tajemnicę Krzyża, święty Paweł przypomina nam o przyczynie, dla której Chrystus Pan już wkrótce ofiaruje samego siebie za nas na Krzyżu: o tajemnicy miłości czy raczej o cnocie miłości, która jest nierozerwalnie związana z łaską uświęcającą. Święty Paweł mówi nam najpierw o konieczności miłości i o tym, że bez miłości jesteśmy w oczach Boga niczym. Mówi wpierw o językach, ponieważ Koryntianie byli zafascynowani przede wszystkim tym, co nazywamy darami gratis datae, cudownymi przejawami działania Ducha Świętego w Apostołach w dniu Zielonych Świątek. Fascynacja zewnętrznymi znakami bez dociekania ich przyczyny czy celu jest często oznaką degeneracji społeczeństwa. Podobnie jak w przypadku materialistów, ludzie mylą wówczas materialne znaki z ich celem i ignorują aspekt duchowy. Tak też jest obecnie w przypadku sekt pentakostalnych i Neokatechumenatu, którzy redukują działanie Boga do dziwnych czy cudownych aktów, takich jak uzdrawianie chorych czy mówienie językami, zapominając równocześnie, że rzeczy te są jedynie pomocą w praktykowaniu miłości i nie powinno się ich mylić ze zwykłymi sposobami, za pomocą których Bóg dokonuje dzieła naszego uświęcenia.

Jak na ironię to właśnie materialistyczne społeczeństwo jest częstokroć kloaką gnostycyzmu, dziwacznej herezji która utrzymuje, że zbawienia dostępuje się dzięki posiadaniu specjalnej czy tajemnej wiedzy, niedostępnej dla niewtajemniczonych. Złożenie całej nadziei w rzeczach materialnych jest bardzo bliskie przesądowi, przypisującemu moc przedmiotom, które jej w istocie nie posiadają. Podobnie gnostyk będzie uważał, że wiedza sama w sobie i sama z siebie wyzwala pewną moc, energię czy zbawienie. Święty Paweł rozprawia się najpierw z tym właśnie fałszywym wyobrażeniem, mówiąc że nawet znajomość przyszłych wydarzeń, dar proroctwa, będzie bezużyteczny bez miłości. Ani dogłębne zrozumienie wszystkich tajemnic, ani nawet sama wiara nie wystarczy bez miłości, gdyż - jak mówi święty Jakub - wiara bez miłości jest martwa.

I rzeczywiście, bez miłości, bez łaski Bożej, nawet działanie cudów, nawet przenoszenie gór, nie przyniesie człowiekowi korzyści. Nawet uczynki miłosierdzia, takie jak rozdzielenie swego majątku ubogim, czy nawet wydanie ciała na spalenie, bez miłości nic nie znaczy, nie ma absolutnie żadnego znaczenia bez stanu łaski.

Tak więc święty Paweł, pouczywszy nas o absolutnej konieczności posiadania miłości, byśmy mogli odnieść korzyść w oczach Boga, czyli zbawić nasze dusze, przechodzi do ukazania nam, czym w istocie jest miłość. Na początku mówi czym jest miłość w ogólności, a następnie przystępuje do wyliczenia dobrych uczynków, które są udoskonalane przez miłość.

Miłość jest przede wszystkim cnotą, czyli doskonałością ludzkiego działania. Podobnie jak każda inna cnota - dotyczy tego, co robimy, usposabia nas do czynienia dobra i do unikania zła. Cnota jest czymś zakorzenionym w naszych duszach, co nakłania nas do działania, jak nawyk. Przykładem nawyku może być choćby jazda na rowerze. Początkowo wydaje się być czymś trudnym do nauki, jednak po krótkiej praktyce staje się niejako częścią nas, drugą naturą. Uczycie się tego tylko raz i skoro to opanujecie, posiadacie pewien nawyk, umiejętność jazdy. Oczywiście są pewne stopnie nawyku – od małego chłopca jeżdżącego pierwszy raz po ulicy, po mistrza olimpijskiego - nawyk jednak jest ten sam. Można przytoczyć wiele innych przykładów nawyków – na przykład granie na fortepianie, sztuka rysowania, czy nawet mycie zębów jest nawykiem, drugą naturą, czymś co robimy częstokroć nawet o tym nie myśląc, gdyż stało się to niemal instynktem.

Są nawyki dobre i nawyki złe – zły nawyk przeklinania, zły nawyk marnowania czasu, wszelkie rodzaje nawyków, które niestety skłaniają nas ku złemu. Jest to to, co nazywamy wadami, czyli przeciwieństwo cnót. Cnoty skłaniają nas do czynienia dobra, czyniąc część nas, którą moglibyśmy nazwać „drugą naturą” - prawdziwie dobrą, poprzez ukierunkowywanie jej ku jej właściwemu celowi lub unikaniu konkretnego zła. Pojmujecie więc, że doskonałość człowieka polega zasadniczo na nabywaniu cnoty. Ale która z cnót jest podstawowa i najważniejsza? Święty Paweł uczy nas tego w dzisiejszej Lekcji, przypominając że miłość jest główną i podstawową cnotą, jako że kieruje całego człowieka ku jego ostatecznemu celowi, którym jest sam Bóg.

Ponieważ cnota dotyczy nie tylko czynienia dobra, ale również znoszenia zła, które cierpieli również Koryntianie, święty Paweł mówi o pierwszej cesze miłości: miłość jest cierpliwa. Kiedy się kogoś kocha, będzie się znosiło z łatwością wszelkie trudności i wyświadczało ukochanej osobie dobro, dlatego święty Paweł mówi, że miłość jest łaskawa.

I aby wykorzenić z nas fałszywe pojęcie miłości, szybko dodaje: miłość nie zazdrości. Zazdrość jest przeciwieństwem miłości, jest wadą która napełnia nas smutkiem na widok dobra posiadanego przez innych, podczas gdy miłość poszukuje dobra bliźniego. A ponieważ zazdrość jest owocem miłości własnej, czy też fałszywego mniemania o sobie samym, święty Paweł wylicza kolejno wady jako nie mogące współistnieć z miłością: miłość nie nadyma się, nie wynosi nad innych jak to czynią ludzie zazdrośni, nie ma nic wspólnego z arogancką postawą tych, którzy uważają, że wszystko powinno obracać się wokół nich, nie jest grubiańska, nie pragnie własnej korzyści - są to raczej zewnętrzne objawy zazdrosnej pychy, uzewnętrznianej przez rozdrażnienie i małoduszność.

Święty Paweł ukazuje nam następnie źródło czy też przedmiot miłości: raduje się ona z prawdy, weseli się z dobra, a więc nie znajduje upodobania w złu. Miłość jest cnotą skierowaną ku doskonałemu dobru, czyli samemu Bogu, dlatego właśnie obejmuje wszystko: wszystko znosi, we wszystko wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrwa. Wszystkie rzeczy zawarte są w miłości, ponieważ Bóg jest Stwórcą i Rządcą wszystkiego.

A ponieważ właściwym obiektem miłości jest miłość Boga, umiłowanie wiecznego i doskonałego dobra, miłość nigdy nie ustaje, podobnie jak Bóg jest wieczny. Nawet wiara i nadzieja ustaną, gdyż wiara trwa jedynie tak długo, jak nie widzimy danej rzeczy, a nadzieja tak długo, jak jej nie osiągniemy. Jednak w niebie będziemy oglądali Boga twarzą w twarz i posiadali Go na całą wieczność. Zawsze jednak będziemy Go kochali jako sam powód naszego istnienia. Wszystkie inne posiadane przez nas cnoty są jedynie narzędziami służącymi do przyszłego posiadania Boga, są - posługując się porównaniem świętego Pawła – jedynie rzeczami dziecinnymi, niedoskonałymi, które odrzuca się po osiągnięciu samego celu istnienia, to znaczy po osiągnięciu dojrzałości czy doskonałości. W trakcie tego doczesnego życia, dalecy od doskonałości nieba, mówimy o rzeczach Bożych jak dzieci, myślimy i rozumujemy w sposób niedoskonały i słaby – jednak w niebie wszystkie te niedoskonałości zanikną.

Gdyż teraz widzimy przez zwierciadło w zagadce, mówi święty Paweł, lecz wonczas twarzą w twarz. Możemy poznać Boga, możemy Go nawet kochać, poprzez rzeczy jakie On dla nas stworzył, jednak na sposób jedynie częściowy. W niebie rozumieć będziemy w pełni, do takiego stopnia, w jakim Bóg rozumie nas ponieważ nas stworzył, pod tym jednakże warunkiem, że będziemy Go prawdziwie kochali.

Tak więc, drodzy wierni, spośród wszystkich cnót, nawet tych, które mają Boga za swój obiekt, to właśnie miłość ma znaczenie podstawowe i zasadnicze. „A z tych największa jest miłość”.

Święty Tomasz z Akwinu powie później, że miłość jest większa niż wiedza, gdyż to miłość łączy się z rzeczą taką, jaka ona jest w istocie. Wiedza jest czymś, co wprowadza swój przedmiot w nas samych. Kiedy coś wiem, staje się to obecne w moim umyśle, jego natura przechodzi do mnie i w pewien sposób staje się częścią mnie. Mogę czytać książkę, badać naturę, a to co czytam czy poznaję wkracza do mojego umysłu i pozostaje we mnie tak, że mogę zamknąć oczy i nadal rozważać jego naturę.

Jednak miłość popycha nas ku kochanej osobie lub rzeczy, nie w nas samych, ale w niej. Z miłością fałszywą mamy do czynienia wówczas, gdy mamy fałszywą wiedzę odnośnie do obiektu miłości, niemniej jednak jest on jej przedmiotem, na przykład nadal jesteście poślubieni kobiecie, nawet jeśli obecnie wiecie o niej znacznie więcej niż kiedyś. Podczas gdy wiedza jest ograniczona przez naszą zdolność poznawania i obserwacji oraz intelekt, nie ma ograniczeń co do przedmiotów naszej miłości.

Tak więc w stosunku do rzeczy tego świata, rzeczy które są względem nas niższe, takich jak natura czy otaczające nas istoty żywe, lepiej i szlachetniej jest znać je, niż je kochać, gdyż poprzez poznanie te rzeczy materialne stają się częścią nas, istot ludzkich, które są względem nich wyższe. W stosunku do tych, które są nam równe, czyli innych istot ludzkich, musimy kochać je tak, jak kocha je sam Bóg oraz starać się poznać je lepiej, by móc skuteczniej czynić im dobro. W stosunku jednak do tych, które są względem nas wyższe, czyli Boga, daleko lepiej jest kochać Go, niż jedynie znać. Choć oczywiście musimy najpierw poznać Go, byśmy mogli Go pokochać… i na tym opiera się cała tajemnicą miłości, która nie tylko implikuje wiarę, ale nawet udoskonala samą cnotę wiary.

Jak więc mamy okazywać tę miłość do Boga? Ponieważ miłość jest aktem woli, największą miłością jest taka, która prowadzi do najściślejszego zjednoczenia woli. Kochać Boga, znaczy więc kochać zwłaszcza to, czego pragnie On dla nas, czyli nasze obowiązki stanu oraz tych ludzi, których Bóg stawia blisko nas, czyli naszych bliźnich.
Tak więc, drodzy wierni, zachowując w pamięci te rozważania i prosząc za wstawiennictwem świętego Pawła o właściwe zrozumienie, kochajmy Boga i Jego świętą wolę coraz więcej, ponieważ ta miłość nigdy nie wygaśnie, obdarzając nas radością z posiadania Tego, który jest źródłem dobra i prawdy. Amen.

Ks. Jan Jenkins
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Śro 20:36, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32816 Przeczytał: 83 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:08, 05 Lut 2012 Powrót do góry

W tradycyjnym kalendarzu liturgicznym, w dniu dzisiejszym przypada niedziela zwana Septuagesima, co po łacinie oznacza siedemdziesiąt dni przed Zmartwychwstaniem Pańskim. Dziś rozpoczynamy Przedpoście, z ołtarzy znikają kwiaty, z liturgii znika radosne Gloria, a westymenta zmieniają kolor na fioletowy. Ewangelia z niedzieli Siedemdziesiątnicy - Mt.20,1-16. - przypomina o tym, że wielu jest wezwanych, a mało wybranych oraz o tym, że Żydzi nawrócą się i zostaną zbawieni dopiero na samym końcu czasów. Módlmy się za ten lud zaślepiony, aby przejrzał, rozpoznał Mesjasza i stał się ludem wiernym!


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Śro 20:36, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)