Autor |
Wiadomość |
Teresa
|
Wysłany:
Wto 11:58, 11 Cze 2019 Temat postu: |
|
Teresa napisał: |
Prof. Lew-Starowicz kategorycznie potwierdza: zwolennicy gender to sekta
(...)
|
Stolica Apostolska zajęła oficjalne stanowisko w sprawie gender. W ogłoszonym dziś dokumencie stanowczo sprzeciwia się tej ideologii, a w szczególności narzucaniu jej w szkołach i na uczelniach jako jedynego słusznego światopoglądu o rzekomo naukowym charakterze.
(...)
http://www.traditia.fora.pl/swobodna-dyskusja,125/gender-zniszczylo-mu-zycie,11102.html#79671 |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Pon 19:36, 13 Lis 2017 Temat postu: |
|
Bez szans na pojednanie?
19 listopada 2012 r.
FILM
Ma 20 lat, przedstawia się jako "crossdresser" – czyli osoba o nieustalonej tożsamości płciowej. O Filipie Zagórskim stało się ostatnio głośno w mediach z powodu sprawy alimentacyjnej, którą wytoczył własnym rodzicom. Jak do tego doszło?
Filip Zagórski od czterech lat jest w konflikcie ze swoimi rodzicami. W grudniu 2008 roku wyprowadził się z domu, a dwa lata później pozwał swoich rodziców o alimenty. Sprawę wygrał i decyzją sądu rodzice muszą płacić synowi 1000 złotych miesięcznie plus dodatkowo 500 złotych jako zaległe kwoty.
- Po wielu próbach pogodzenia się, po długiej walce o syna nie wiemy dlaczego taka była decyzja sądu. W aktach były dowody, że pukaliśmy do wielu instytucji, staraliśmy się z nim pogodzić. W zasadzie nie mieliśmy sami żadnego życia, życie toczyło się wokół niego – mówi Monika Zagórska, matka Filipa.
Rodzina Zagórskich była zgodną rodziną, do momentu kiedy Filip skończył 16 lat. Od tamtej pory zamiast ze sobą rozmawiać, ciągle się kłócą. Dodatkowo relacje te pogorszyła choroba matki Filipa. Kobieta zachorowała na raka. Przechodziła chemioterapię. Dlatego też uwaga rodziny przestała koncentrować się na nastolatku.
- Filipowi odpowiadało to, że ja zostałam wyłączona z życia. Mąż pracował całymi dniami więc on widząc tą naszą słabość mógł sobie poluzować, zaczął się alkohol, wagary, imprezy – wspomina Monika Zagórska, matka Filipa.
Problemy w rodzinie urosły do tego stopnia, że rodzice nie radząc sobie z wychowywaniem syna, dwukrotnie oddawali go do pogotowia opiekuńczego, aż w końcu zrzekli się prawa do sprawowania opieki nad nim.
- Ja nie mam rodziny, nie mam domu. Chciałbym mieć w najbliższej rodzinie oparcie, chciałbym żeby się mnie nie wstydzili, ale tak nie jest i nigdy nie było – mówi Filip.
Niestety konflikt jest tak zaogniony, że nikt nie chce jako pierwszy wyciągnąć ręki na zgodę. A dopóki takiej chęci nie będzie, nie może być mowy o porozumieniu. Filip zapowiedział, że zamierza korzystać z alimentów od rodziców jedynie przez najbliższy rok. Potem planuje się usamodzielnić.
http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/bez-szans-na-pojednanie,136215.html |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Nie 13:56, 10 Maj 2015 Temat postu: |
|
Prof. Lew-Starowicz kategorycznie potwierdza: zwolennicy gender to sekta
Zwolennicy gender to sekta, która chce uszczęśliwiać ludzi na siłę - mówił prof. Zbigniew Lew-Starowicz na konferencji zorganizowanej 6 maja przez KAI wokół książki pt. "Gender - spojrzenie z różnych perspektyw". Znany seksuolog i psychoterapeuta, autor licznych publikacji mówi też, że obecnie w związkach toczy się ideologiczna walka płci i postuluje powołanie przez Kościoły grupy ekspertów, która kompetentnie i rzeczowo będzie wypowiadać się o relacjach między mężczyznami i kobietami.
Podajemy wypowiedź prof. Lwa-Starowicza:
Mówiąc na temat relacji między seksuologią a gender sytuujemy się jakby w oku cyklonu. Rok temu Katolicka Agencja Informacyjna zorganizowała konferencję "Gender - spojrzenie z różnych perspektyw"., i w ciągu tego okresu zaszły już bardzo duże zmiany.
Mówiąc o gender, można patrzeć na to zjawisko z perspektywy badawczej, typowo naukowej. Są to studia poświęcone uwarunkowaniom płci i uwarunkowaniom kulturowym, na ten temat powstają teksty badawcze. Ukazują one, że są rejony świata, w których uznaje się istnienie trzeciej płci, np. w Tajlandii. Patrząc z lotu ptaka widzimy, że większość mieszkańców globu uznaje polaryzację płci, są też egzotyczne regiony świata uznające pewne jej odcienie. Dla badaczy istotne jest, na ile nasza płeć jest uwarunkowana biologicznie i jak to wpływa na zachowania jednostek.
Już po konferencji "Gender - spojrzenie z różnych perspektyw" ukazał się w roku ubiegłym w zbiorze "Psychiatria na obcasach", opracowanym przez Dominkę Dudek i Joannę Rymaszewską bardzo ważny, świetny tekst prof. Jerzego Vetulaniego na temat uwarunkowań mózgowych płci. To bardzo istotny głos profesora nauk przyrodniczych, psychofarmakologa, neurobiologa i biochemika, gdyż zwolennicy gender lansują pogląd, że różnice między mózgami kobiet i mężczyzn są prawie nieistotne, istotne są zaś uwarunkowania kulturowe. Z rozdziału prof. Vetulaniego wynika, że to nieprawda, bo istnieją fundamentalne różnice między mózgami kobiet i mężczyzn, co pociąga za sobą określone następstwa. Obszar naukowy dostarcza więc bardzo konkretnych argumentów.
Drugi obszar to problemy z pogranicza feminizmu i gender, chodzi o równy status kobiet i mężczyzn, rolę kobiet, który pominę.
Trzeci obszar to rzeczywistość, która ujawnia się w naszych gabinetach dzięki kontaktom z pacjentami bowiem ukazują problemy bardzo istotne. Na przykład postrzeganie problemu zmiany płci. Do tej pory było tak, że zmiana płci dotyczyła osób transseksualnych. Czyli - mieliśmy dane, że ktoś od dzieciństwa czuł się źle w swojej płci i czuł się osobą należącą do płci odmiennej. Na przykład chłopiec de facto jest chłopcem, ale odkąd pamięta zawsze się czuł dziewczynką i nie może się zgodzić na swoje niechciane ciało. My, lekarze i seksuolodzy zgodnie z tradycją nazywaliśmy to transseksualizmem, robiliśmy badania i kierowaliśmy na operację. A obecnie transseksualizm jest już tylko jednym z elementów zespołu dezaprobaty płci. Mamy więc osobę, która przychodzi i mówi, że źle się czuje, że jej się nie podoba, że jest mężczyzną. Założył rodzinę, ma żonę i dzieci, a teraz chce zmienić płeć. A są przypadki trzeciej już zmiany, np. kobieta źle się czuła w skórze kobiety (ale ja w tym przypadku nie kierowałem na operację) i zmieniała płeć. Pobyła w płci męskiej trzy lata, uznała, że jej się to nie podoba i chce wrócić do płci sprzed operacji. Tak więc mamy takie zjawisko jak płeć na żądanie i czujemy presję na nas, lekarzy, żeby zgodnie z tym żądaniem kierować na operację, ale na przeszkodzie stoją obecne przepisy. Musi być decyzja sądu, itd., a tych wypadków jest coraz więcej i większe oczekiwania, że życzenie będzie szybko spełnione.
Podobnie przedstawia się problem libido. Dotychczas w naukowej seksuologii twierdzono, że libido, czyli popęd, generalnie jest większy u mężczyzn i ma to znaczenie ewolucyjne. Krótko mówiąc potencjał reprodukcyjny mężczyzn jest większy od kobiecego. Twierdzenia te środowiska genderowe opatrują komentarzem, że jest to sprawa pozorna, bo u kobiet libido też jest duże, a nawet większe, ale zostało zrepresjonowane przez uwarunkowania religijno-kulturowe. Czyli przez kulturę wstydu i wszelkie religie, represyjne wobec seksu. Potencjał kobiecy jest więc tłamszony. Ale gdy zrobiono badania w krajach skandynawskich, które są najbardziej liberalne i nie ma mowy o jakichś gorsetach, krępujących seksualność kobiet, okazało się, że Skandynawki nie mają większego libido. Nie potwierdzają się opinie formułowane przez zwolenników gender. Różnice między płciami w zakresie seksualności istnieją.
Jest i czwarta perspektywa zjawiska - gender kształtujące relacje międzyludzkie, bo jest bardzo duża ilość par, skłóconych ze sobą w związku z różnicami postrzegania płci. W przeszłości patologie w związkach były spowodowane uzależnieniami, walką o dominację, przemęczeniem kobiet - to był standard. Teraz w związkach toczy się wojna ideologiczna, bo przychodzą pary, które mają różne pojęcie o swoich rolach i są naciski, by ojciec wziął urlop tacierzyński, bo kobieta chce pracować i realizować się. I oni przychodzą do ekspertów z prośbą o pomoc, często licząc na to, że ekspert będzie adwokatem jednej ze stron. Prowadzi to do tego, że pożądanie w związkach spada, bo przeżywa wiele konfliktów i ma wiele problemów. W niektórych związkach toczy się ideologiczna walka płci, która wpływa na relacje między mężczyzną i kobietą. To też jest nowe zjawisko, które narasta pod wpływem mediów. Zetknąłem się niedawno z parą, która spodziewa się dziecka i jest kłótnia między nimi - wiadomo, że urodzi się chłopiec i ona chce wybrać imię, a on uważa, że imię musi być "bezpłciowe", bo kiedyś on sam wybierze sobie płeć. I to powód do konfliktu, dziecko się nie narodziło, a oni już się kłócą. Czyli to, co się dzieje w gender, ma odzwierciedlenie w naszych gabinetach.
I jest kolejna perspektywa - gender w roli sekty. To bardzo walczące towarzystwo. Miło połechtało moją ambicję, gdy ukazała się moja i Krystyny Romanowskiej książka "O miłości", która została ostro skrytykowana, bo pokazujemy w niej tradycyjny model relacji między mężczyznami i kobietami. Ta sekta jest niebezpieczna z określonego powodu. Ja prowadzę zajęcia na uczelni, dotyczące orientacji i tożsamości z naukowego punktu widzenia. I dochodzi tam do groźnych dyskusji a wobec wykładowców ze strony słuchaczy jest bardzo ostry sprzeciw, bo naukowcy, którzy nie biorą pod uwagę stanowiska gender są ostro krytykowani i nieraz słyszę opinie, które kojarzą się z Chinami, czyli że władza wie lepiej, co z zrobić w konkretnych sprawach. Gdyby członkowie tej sekty mieli możliwość decydowania, uszczęśliwialiby ludzkość na siłę. Ta sekta ma bardzo dużo wrogości do tradycyjnego modelu relacji między płciami i związków. Mówię im, że ludzie mają prawo wyboru i jeśli jest związek, w którym obydwojgu odpowiada, że mężczyzna pracuje a kobieta zajmuje się domem i rodzą tyle ile chcą dzieci, to chyba ich sprawa. A oni mnie przekonują, że ona tak naprawdę jest niewolnicą, tylko nie ma świadomości tego. Jak się słyszy takie opinie, odechciewa się dyskusji, bo tu jest duża doza nietolerancji wobec tych, którzy są przywiązani do tradycyjnych wartości i są oni bardzo wrogo traktowani. To niepokoi, choć to mała, ale hałaśliwa sekta, która roztacza wizję nowego, wspaniałego świata. Na temat nowych pomysłów, dotyczących edukacji seksualnej:
Jeśli chodzi o edukację seksualną nie widzę jakiegoś specjalnego niebezpieczeństwa, bo rodzice, jeśli je wychwycą, na nie reagują. Nie może być tak, że dyrektor szkoły wprowadza jakieś nowe elementy a rodzice nic o tym nie wiedzą. A jeśli się dowiadują, niezwłocznie reagują. Tak więc z tej strony nie widzę większego zagrożenia, większe niebezpieczeństwo widzę w tym, że młodzież edukuje się korzystając z pornografii. O ile wiem, tych programów jest niewiele, zjawisko nie jest powszechne i rodzi sprzeciw rodziców, gdy narusza się zdrowy rozsądek. Podobnie jeśli chodzi o program WHO on nie jest realizowany, pozostał propozycją.
Na temat Konwencji przeciw przemocy wobec kobiet:
Nie znam tekstu Konwencji, tylko echa dyskusji i widzę, że jest u jej przeciwników niepokój, że tradycyjny związek może być atakowany za to, że realizuje stereotypy. Nie byłoby to dobre, bo stereotypy nie muszą być zawsze krzywdzące, nawet w psychologii społecznej podejście do stereotypów jest takie, że to jakiś pogląd, opierający się na domniemaniach, który jeszcze nie został zweryfikowany. Ale niektóre stereotypy się sprawdziły a niektóre - nie. Nie można więc powiedzieć, że wszystkie stereotypy trzeba wyrzucić do lamusa. Na przykład, gdy byłem dzieckiem nauczyciele mówili nam, jakie są np. konsekwencje zdrady. I to było słuszne, te stereotypy się ostały. Dlatego trzeba podchodzić ostrożnie do uogólnienia, że trzeba zwalczać stereotypy.
Istnieje wiele uczelni, katedr, zakładów o wielkim potencjale naukowym, które związane są z Kościołem katolickim i innymi Kościołami. Nie jest trudno stworzyć zespół ekspertów, który zna się na tym, a ten zespół wypracowywałby stanowiska na ważne tematy. Prawda jest taka, że chrześcijański punkt widzenia reprezentują głośno nieciekawi posłowie, którzy wzbudzają niechęć. Bo jeśli w Sejmie najwięksi krzykacze atakują gender, a sami są dziwni, to idzie na konto chrześcijan. A oni występują jakby byli namaszczeni przez Episkopat a robią więcej złego niż dobrego w dyskusji o gender.
http://www.niedziela.pl/artykul/15641/Prof-Lew-Starowicz-zwolennicy-gender-to |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 13:26, 04 Gru 2013 Temat postu: |
|
Przed krakowskim sądem zakończyła się sprawa Filipa Zagórskiego przeciwko rodzicom, którzy nie akceptowali stylu życia swojego syna, wyrzekli się go i nie chcieli go utrzymywać. Teraz rodzice będą musieli płacić alimenty, dzięki którym Filip będzie mógł kontynuować edukację w liceum. Dlaczego doszło do tego, że Filip Zagórski musiał postawić przed sądem swoich rodziców? Jak ludzie reagują na jego odmienność?
(filmik)
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/pozwal-swoich-rodzicow-i-wygral,57520.html |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Pią 15:38, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Crossdresser wygrał z transfobią rodziców!
https://www.papilot.pl/wydarzenia/szokujacy-wyrok-polskiego-sadu-nastoletni-crossdresser-pozwal-rodzicow-i-wygral,19660,1,17
Filip Zagórski
Przed krakowskim sądem zakończyła się sprawa wytoczona przez Filipa Zagórskiego, znanego wśród internatów, jako "Holly", przeciwko jego rodzicom, którzy nie akceptowali stylu życia syna i nie łożyli na utrzymanie - relacjonuje Onet.pl. O co chodzi? Po prostu Filip zaczął ubierać się jak dziewczyna...
"Nietolerowany przez krewnych, wyrzucony z domu i wyzywany w szkole. Krakowski crossdresser postanowił walczyć o swoje prawa przed sądem. Pozwał rodziców i ... wygrał!" - grzmi dziennikarz Robert Kulig.
- Rodzice nie tolerowali mojego stylu od samego początku, czyli od 14 roku życia, kiedy zaczęły się jakieś drobne makijaże – tłumaczy Onetowi Filip Zagórski, który zasłynął z zamiłowania do damskich ubrań i makijażu.
Robert Kulig śpieszy czytelnikom z informacją, że crossdresser - za jakiego uważa się Filip - to osoba, dla której podział na płeć, przede wszystkim w zakresie ubioru, nie istnieje.
"Tego nie mogli zaakceptować rodzice. Kurator społeczny, odwiedzający rodzinę, niejednokrotnie widział Filipa na klatce schodowej, kiedy nie mógł wejść do swojego mieszkania. Nie miał własnych kluczy, a rodzice ignorowali jego pukanie. Jeśli już otwierali drzwi i wpuszczali do środka, zabraniali korzystania z domowego sprzętu, m.in. z pralki. Kilkukrotnie zgłaszał też na policję pobicia przez rodziców. Nie mógł sam wybrać szkoły dla siebie" - relacjonuje portal Onet.pl
Rodzice, niezadowoleni ze sposobu życia swojego syna, wyrzucili go z domu. Wówczas chłopak przeprowadził się do ówczesnego prawnego opiekuna. Po osiągnięciu pełnoletności postanowił jednak spotkać się z rodzicami na sali sądowej. Złożył wniosek alimentacyjny, wynajął prawników.
Sąd Okręgowy zdecydował się o przyznaniu pieniędzy na samodzielne utrzymanie i edukację.
- Teraz za te alimenty mogę sobie wynająć mieszkanie i się usamodzielnić – cieszy się Filip. - Teraz z rodzicami nie mam kontaktu, ale może się to zmieni w przyszłości. Ale jak skończę szkołę, to spie***am z Polski – dodaje chłopak.
Komentarz Frondy:
Zawsze myślałem, że dla dorosłego czy dorastającego chłopaka powodem do dumy są pieniądze zarobione własną, ciężką pracą. Okazuje się, że satysfakcję sprawia też sprowokowanie rodziców i naciągnięcie ich na "kesz". Gratuluję Panu Filipowi dobrego samopoczucia! Duch Pawki Morozowa wiecznie żywy...
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/crossdresser-wygral-z-transfobia-rodzicow,1,5236764,region-wiadomosc.html |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Pią 15:31, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Możemy obejrzeć i posłuchać tego "cudaka" w programie:
Opowiedz nam swoją historię
(...)
Opowiedz nam swoją historię 22.11.2010: Filip Zagórski ma 18 lat. Kulminacja konfliktu z rodzicami przypadła na lata gimnazjum. W nowej szkole także nie akceptowano Filipa. Pobicie przez matkę doprowadziło chłopca do ucieczki z domu, sam zgłosił się do domu dziecka. Razem z rodzicami podejmowali próby porozumienia się, zakończone niepowodzeniem. Jest cross-dresserem. Wrócił do szkoły i chciałby się usamodzielnić. Tomasz Krzyszkiewicz ma 42 lata. Od śmierci rodziców sam opiekuje się swoimi niepełnosprawnymi dorosłymi braćmi. Oboje mają czterokończynowe porażenie mózgowe oraz głębokie upośledzenie umysłowe. Rodzina znajduje się w ciężkiej sytuacji finansowej, musi spłacać kredyt zaciągnięty na budowę domu. Tomasz chciałby wykończyć dom, wymienić kabinę prysznicową i zrobić podjazd dla wózków. Łukasz Bałabuch przyjechał do programu ze swoją żoną Kamilą. Są młodymi ludźmi, którzy bardzo pragnęli mieć rodzinę. Mają czworo dzieci i oczekują na piąte. Niestety, kiedy wyjechali w poszukiwaniu lepszej pracy, dziadek oddał dzieci do rodzin zastępczych. Łukasz cały czas walczy o lepszy byt i odzyskanie swoich dzieci. Pieniądze przeznaczyłby na lokum, do którego mógłby sprowadzić rodzinę.
http://www.vodbox.pl/program/296044-opowiedz-nam-swoja-historie-22112010/ |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Pią 15:11, 07 Wrz 2012 Temat postu: Gender triumfuje w sądzie. Prof. Lew-Starowicz gender to ... |
|
Sprawa młodzieńca, który pozwał do sądu swoich rodziców, gdyż ci nie wyrażali zgody na jego szokujące zachowanie i sposób ubierania się, skłania do refleksji nad ingerencją instytucji państwowych w wychowanie dzieci.
Gender triumfuje w sądzie
Młody człowiek odkrył w wieku 14 lat, że ma problemy z własną tożsamością seksualną. Odrzuca naturalny podział płciowy. Innymi słowy, dla Filipa Zagórskiego nie istnieje granica między kobiecością a męskością. Jego problem doskonale wpisuje się w najnowszy trend, jaki lansuje coraz bardziej zagubiona i zaczadzona własnymi pomysłami lewica. Otóż, okazuje się, że płeć ma charakter kulturowy, jest li tylko wytworem człowieka, który narzucając role społeczne, kształtuje świadomość kobiecą lub męską. Odrzucenie tego hegemonicznego podziału stanie się drogą do „wyzwolenia” i stworzenia „nowego człowieka”.
Nie jest to specjalnie oryginalna myśl, widać w niej ewidentne wpływy marksistowskie i goszystowskie. Ludzie, którzy mają tego typu problemy, istnieją i zawsze można spróbować im pomóc. Pod jednym wszak warunkiem, iż odrzucimy lewackie pomysły na dowolne kształtowanie tożsamości płciowej! Obstając przy nich, równie dobrze możemy pozostawić samym sobie ludzi cierpiących na schizofrenię i udawać, że iluzje, które biorą oni za rzeczywistość, nie są tylko wytworem ich dotkniętej chorobą wyobraźni. Zatem pomoc ludziom, którzy nie akceptują swej płciowości, jest możliwa, ale musi być ona oparta na prawdzie o naturze ludzkiej.
Tworzenie zaś „intelektualnego” zaplecza dla wszelkiej maści postaw i zachowań patologicznych jest niebezpieczne tym bardziej, jeśli do tego celu jest wykorzystywana machina państwowa. Gdy aparat sądowy zostanie zaprzęgnięty dla przeczących naturze celów ideologicznych, sprawa staje się szczególnie niebezpieczna. Dewiacyjne zachowania jednostki i zmuszanie otoczenia do ich uznawania są przykładem realizacji lewackiej wizji świata. Brak uznania naturalnej płciowości jest stanem patologicznym, zatem jego akceptacja byłaby zgodą na nieprawdę i działaniem na szkodę jednostki. Tam, gdzie sprawa wymaga ingerencji lekarza, nie można słuchać się znachora. Jeśli znachor ma za sobą wpływowe media, pieniądze, poparcie władzy, sprawa robi się bardzo poważna. O ile jednak zależy nam na dobru i zbawieniu człowieka, nie ma innej drogi niż walka przeciwko utrwalaniu patologii.
Makijaż w wieku nastoletnim, przebieranie się w damskie ubrania, przedstawianie się jako transseksualista - młody człowiek, który procesuje się ze swoimi rodzicami brnie w złym kierunku i krok po kroku zmierza ku całkowitej dezintegracji osobowości. Sąd nakazując zapłacić rodzicom alimenty, niestety utwierdza go w przekonaniu, iż idzie dobrą drogą. Nie ma problemu, to rodzice są winni, winna jest Polska, z której młodzieniec chce wyjeżdżać. Słowem, problem ma w tej sprawie każdy, tylko nie on sam. Wysoki Sądzie, to wyrok przeciw rodzinie i zdrowemu społeczeństwu!
Łukasz Karpiel
http://www.pch24.pl/gender-triumfuje-w-sadzie,5588,i.html |
|
|