Teresa
|
Wysłany:
Pią 15:22, 11 Wrz 2020 Temat postu: |
|
11 września 2001. Historia Krzyża z WTC
Ułożone w kształt krzyża dwie metalowe szyny - element konstrukcji jednej z zawalonych 11 września wież - stały się dla wielu znakiem Bożej obecności w środku śmierci i zniszczenia. Oto historia Krzyża z WTC.
Znaleźli go przeszukujący zawalone wieże strażacy. Zaledwie 3 dni po 11 września. Nie tyle nawet znaleźli, co natknęli się na dwa połączone ze sobą metalowe przęsła, które od razu przywiodły im na myśl krzyż Jezusa Chrystusa. Spostrzeżenie to było na tyle silne, że od razu – wierzący i niewierzący – zaczęli się przy tych belkach modlić. – Gdy znajdujesz krzyż pośrodku takiego chaosu, zniszczenia i beznadziei, natychmiast odbierasz to jako wiadomość: jest nadzieja – mówi John Picarello, nowojorski strażak, który brał udział w akcji ratunkowej na terenie zawalonych wież i jeden ze świadków “odnalezienia” krzyża.
Praca w ruinach zawalonych 11 września 2001 nowojorskich wież dla wielu ratowników była albo śmiertelną pułapką, albo źródłem poważnej traumy na dalszą część życia. W dokumencie “Krzyż i Wieże”, poświęconym odnalezieniu “ukrzyżowanego” fragmentu jednej z wież, John Picarello opowiadał o swoim ocaleniu: centymetry dzieliły go od miejsca, na które waliła się wieża północna WTC. Cud odnalezienia symbolu zwycięstwa życia nad śmiercią pomógł mu przetrwać chwile zwątpienia w akcji ratowniczej oraz poczucie przytłoczenia ogromem zniszczeń i cierpienia. – Gdy znaleźliśmy ten krzyż było to dla nas jak wiadomość od Boga: jestem tutaj, jestem przy was, we Mnie znajdziecie ukojenie – opowiada John Picarello. Ta wiara pomogła mu później pokonać zespół stresu pourazowego, z którym się zmagał po wydarzeniach września 2001 r.
To właśnie strażacy zadbali wkrótce o to, by owych symbolicznych szyn, szybko nazwanych “Krzyżem z WTC”, nie traktować jak zwykłego elementu rumowiska i usunąć wraz z resztą zwalonej konstrukcji. W ten sposób, mierzący ponad 5 metrów wysokości krzyż stanął na specjalnym postumencie na granicy Ground Zero, jako punkt modlitwy dla rodzin ofiar na zawsze pogrzebanych pod gruzami. – Gdy zobaczyliśmy ten krzyż poczuliśmy się jakby to on przejął cały nasz żal i poczucie straty. Nigdy wcześniej nie czułem mocniejszej obecności Jezusa, niż wtedy – mówił anonimowy członek rodziny jednej z ofiar, cytowany później przez amerykańską prasę.
Dość szybko krzyżem zaopiekował się o. Brian Jordan, franciszkanin pracujący w sąsiadującej z Ground Zero parafii św. Piotra. Dzięki jego staraniom Krzyż z WTC trafił właśnie do tego kościoła i tam zaczął przez lata gromadzić ludzi wspominających tragedię, jaka spotkała Nowy Jork. – Właśnie tutaj modlimy się o pokój; o to, by to co stało się 11 września nie powtórzyło się przenigdy więcej – mówił święcąc ukrzyżowane metalowe belki o. Brian.
W 2011 r. krzyż został przetransportowany do Muzeum – Narodowego Miejsca Pamięci 11 Września, jako jeden z artefaktów. Natychmiast też stało się to przedmiotem kontrowersji. Stowarzyszenie Ateistów Amerykańskich złożyło w sądzie pozew przeciw dyrekcji Muzeum, argumentując, że “wystawienie krzyża jako pamiątki po tragedii 11 Września jest łamaniem zapisanej w konstytucji zasady rozdziału Kościoła od państwa”. Sąd jednak nie podzielił tej argumentacji tłumacząc, że w tym kontekście krzyż nie jest symbolem konkretnej religii, ale uczuć i doświadczeń ratowników pracujących na ruinach WTC.
Krzyż z WTC ma kilka swoich replik. Jedna z nich znajduje się na grobie franciszkanina, o. Mychala Judge’a, kapelana nowojorskich strażaków, który ruszył do akcji ratunkowej 11 września 2001 razem z nimi i zginął w trakcie posługi w jednej z zawalonych wież.
https://stacja7.pl/ze-swiata/11-wrzesnia-2001-historia-krzyza-z-wtc/ |
|
Teresa
|
Wysłany:
Nie 15:32, 27 Wrz 2015 Temat postu: |
|
Franciszek w Mauzoleum Ground Zero: To jest miejsce krzyku ofiar nienawiści i zemsty
"To miejsce jest cichym krzykiem osób będących ofiarami mentalności, która zna tylko przemoc, nienawiść i zemstę" - powiedział Franciszek w przemówieniu podczas spotkania międzyreligijnego w Mauzoleum Ground Zero w Nowym Jorku. Papież zaapelował: "Starajmy się być prorokami nie burzenia, ale budowania, prorokami pojednania, prorokami pokoju".
Drodzy przyjaciele,
Kiedy stoję tutaj na Ground Zero, w miejscu, w którym zginęły tysiące osób w bezsensownym akcie destrukcji, targa mną wiele różnych uczuć. Rozpacz jest tu namacalna. Woda płynąca w kierunku pustej jamy przypomina nam o tych wszystkich, których życie padło ofiarą ludzi uważających, że zniszczenie, burzenie jest jedynym sposobem na rozwiązanie konfliktów. Jest to cichy krzyk osób będących ofiarami mentalności, która zna tylko przemoc, nienawiść i zemstę. Mentalności, która może spowodować jedynie ból, cierpienia, zniszczenia i łzy.
Płynąca woda jest także symbolem naszych łez. Łez nad tak wielkim zniszczeniem i zgliszczami przeszłości i teraźniejszości. Jest to miejsce, gdzie wylewamy łzy, wypłakujemy poczucie bezradności w obliczu niesprawiedliwości, morderstwa i niepowodzenia regulowania konfliktów na drodze dialogu. Tutaj opłakujemy bezprawną i bezsensowną śmierć niewinnych istot, z powodu niemożności znalezienia rozwiązań, które szanują dobro wspólne. Ta płynąca woda przypomina nam o wczorajszych łzach, ale także wszystkich łzach wciąż dziś wylewanych.
Przed chwilą spotkałem się z niektórymi rodzinami poległych ratowników. Spotkanie z nimi sprawiło, że po raz kolejny zobaczyłem, iż akty zniszczenia nigdy nie są bezosobowe, abstrakcyjne lub jedynie materialne. Zawsze mają oblicze, konkretną historię, imiona. W tych członkach rodzin widzimy oblicze bólu, bólu, który wciąż nas dotyka i woła do nieba.
Równocześnie ci członkowie rodzin ukazali mi inne oblicze tego ataku, ich żałoby: moc miłości i pamięci. Pamięci, która nie zostawia nas pustymi i zamkniętymi w sobie. Imiona wielu bliskich są zapisane wokół śladów wieżowców. Możemy je zobaczyć, możemy ich dotknąć i nigdy nie możemy o nich zapomnieć.
Tutaj, pośród bólu i żałoby mamy również namacalne poczucie heroicznej dobroci, do jakiej zdolni są ludzie, tych ukrytych zasobów siły, z jakich możemy czerpać. W chwilach wielkiego bólu i cierpienia doświadczyliście również pełni wielkoduszności i służby. W wyciągniętych rękach zostało darowane życie. W metropolii, która może wydawać się bezosobowa, anonimowa, samotna, okazaliście ogromną solidarność zrodzoną z wzajemnego wsparcia, miłości i poświęcenia. Nikt wtedy nie myślał o rasie, narodowości, religii lub podziałach politycznych. Chodziło o solidarność, reakcję na pilne potrzeby, braterstwo. Było to doświadczenie bycia braćmi i siostrami. Strażacy Nowego Jorku weszli do rozpadających się wieżowców, nie troszcząc się o własny los. Wielu poległo; ich ofiara umożliwiła licznym osobom ocalenie.
To miejsce śmierci stało się również miejscem życia, miejscem ocalonego życia, (...) hymnem triumfu życia nad prorokami zniszczenia i śmierci, dobra nad złem, pojednania i jedności nad nienawiścią i podziałami.
Źródłem wielkiej nadziei jest fakt, że w tym miejscu smutku i pamięci mogę dołączyć do przywódców reprezentujących wiele tradycji religijnych, które ubogacają życie tego wielkiego miasta. Mam nadzieję, że nasza wspólna obecność będzie potężnym znakiem naszego wspólnego pragnienia bycia siłą na rzecz pojednania, pokoju i sprawiedliwości w tej wspólnocie i na całym świecie. Pomimo wszystkich dzielących nas różnic i sporów, możemy żyć w świecie pokoju. Przeciwstawiając się wszelkim próbom stworzenia sztywnej jednolitości, możemy i musimy budować jedność na podstawie różnorodności naszych języków, kultur i religii, przeciwstawiając się wszystkiemu, co stałoby na przeszkodzie do takiej jedności. Razem jesteśmy wezwani, by powiedzieć „nie” wszelkiej próbie narzucenia jednolitości i „tak” różnorodności akceptowanej i pojednanej.
Może to mieć miejsce jedynie wówczas, jeśli wykorzenimy z serca wszystkie uczucia nienawiści, zemsty i żalu. Wiemy, że jest to możliwe tylko jako dar z nieba. Tu, w tym miejscu pamięci, chciałbym prosić was wszystkich, każdego we właściwy jemu sposób, aby chwilę pozostał w milczeniu i modlitwie. Prośmy o Boży dar zaangażowania w sprawę pokoju. Pokoju w naszych domach, rodzinach, szkołach i wspólnotach. Pokoju w tych wszystkich miejscach, gdzie wojna zdaje się nigdy nie kończyć. Pokoju dla tych twarzy, które nie zaznały nic oprócz bólu. Pokoju na całym świecie, jaki dał nam Bóg jako dom wszystkich i dla wszystkich. Po prostu POKOJU. Trwajmy przez chwilę w milczeniu.
W ten sposób życie naszych bliskich nie będzie życiem, które pewnego dnia zostanie zapomniane. Będzie ono natomiast obecne wszędzie tam, gdzie staramy się być prorokami nie burzenia, ale budowania, prorokami pojednania, prorokami pokoju.
Modlitwa:
Boże miłości, współczucia i pojednania,
Skieruj na nas swoje spojrzenie, ludzi różnych wyznań i tradycji,
którzy zebrali się dzisiaj w tym miejscu,
arenie niewiarygodnej przemocy i cierpienia.
Prosimy Cię, abyś w Swojej dobroci
Udzielił światła wiecznego i pokoju,
Tym wszystkim, którzy tutaj zginęli
- Pierwszym heroicznym ratownikom
naszym strażakom, policjantom,
pracownikom służb ratunkowych i portu,
wraz ze wszystkimi niewinnymi kobietami i mężczyznami,
ofiarami tej tragedii
jedynie dlatego, że ich praca i służba
przywiodła ich tutaj, w dniu 11 września 2001 roku.
Prosimy Cię, abyś w swojej litości
Zesłał uzdrowienie tym,
którzy ze względu na swoją obecność tutaj owego dnia,
Cierpią z powodu urazów i chorób.
Uzdrów też ból rodzin nadal pogrążonych w żałobie
i tych wszystkich, którzy utracili w tej tragedii swoich bliskich.
Daj im siłę, aby nadal żyli z odwagą i nadzieją.
Pamiętamy także o tych,
którzy zginęli, o rannych i tych, którzy stracili swoich bliskich
tego samego dnia w Pentagonie i w Shanksville w Pensylwanii.
Nasze serca łączą się z ich sercami,
A nasza modlitwa obejmuje ich ból i cierpienie.
Boże pokoju, wnieś Twój pokój w nasz świat naznaczony przemocą:
pokój w serca wszystkich mężczyzn i kobiet
i pokój między narodami ziemi.
Skieruj na Twoją drogę miłości
tych, których serce i umysł
pochłonęła nienawiść.
Boże zrozumienia,
Przytłoczeni ogromem tej tragedii,
szukamy Twojego światła i Twojego kierownictwa
gdy stajemy w obliczu takich strasznych wydarzeń.
Daj tym, których życie zostało oszczędzone
By żyli tak, żeby istnienia tutaj stracone
Nie zostały utracone na próżno.
Umocnij nas i pocieszaj,
umocnij w nas nadzieję,
i daj nam mądrość i odwagę,
byśmy niestrudzenie pracowali na rzecz świata
gdzie między narodami i w sercach wszystkich ludzi
panują autentyczny pokój i miłość.
https://ekai.pl/franciszek-w-mauzoleum-ground-zero-to-jest-miejsce-krzyku-ofiar-nienawisci-i-zemsty/ |
|
Teresa
|
Wysłany:
Sob 19:06, 27 Sie 2011 Temat postu: |
|
W dziesiątą rocznicę rocznicę ataków terrorystycznych na World Trade Center w oficjalnych obchodach nie będą mogli wziąć udziału duchowni.
Bez modlitwy w Ground Zero
O postanowieniu burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga powiadomił jego rzecznik Marc LaVorgna. Oświadczenie zostało wydane wbrew rosnącej presji ze strony ugrupowań religijnych, a także konserwatywnych polityków.
Prezes Ligii Katolickiej Bill Donohue nakłaniał burmistrza by ten zgodził się na "krótkie wystąpienia księdza, pastora, rabina i imama" w Strefie Zero, czyli tam gdzie stały wieżowce WTC.
W podobnym tonie wypowiadał się prezes konserwatywnego think tanku chrześcijańskiego, Family Research Council, Tony Perkins. Argumentował, że po atakach terrorystycznych Amerykanie zwrócili się ku Bogu szukając pocieszenia, a duchowieństwo było ściśle zaangażowane w proces uśmierzania bólu w narodzie.
- Burmistrz Bloomberg zgodził się na obecność polityków i prezydentów, ale nie pastorów i modlitwy w czasie uroczystości w Strefie Zero dla rodzin ofiar - irytował się cytowany przez telewizję FoxNews Perkins. Powiadomił, że zbiera podpisy pod petycją krytykującą decyzję Bloomberga.
Do protestów przyłączyli się także politycy. Radny miejski Fernando Cabrera, który jest pastorem w nowojorskiej dzielnicy Bronks, także przygotował petycję i zamieścił ją na swojej stronie internetowej. Nawołuje w niej, by Bloomberg dopuścił modlitwę podczas obchodów rocznicowych.
Decyzja burmistrza oburzyła konserwatywnego kandydata na prezydenta USA, byłego senatora z Pensylwanii Ricka Santoruma. "Wzywam burmistrza Bloomberga o ponowne rozpatrzenie niefortunnego postanowienia. Ważne jest umożliwienie klerowi udziału w upamiętnieniu (rocznicy 11 września), co pomoże w zabliźnieniu się wciąż gojących się ran narodu" - oświadczył Republikanin.
Według rzecznika LaVorgni, burmistrz Bloomberg nie będzie jednak ponownie rozpatrywał swej decyzji. Jak przypomniał, żadna z poprzednich uroczystości rocznicowych nie odbywała się z udziałem duchowieństwa. Administracja Nowego Jorku niezmiennie utrzymuje, że obchody powinny skupić się na rodzinach ofiar zamachów z 11 września 2001 roku.
http://www.meritum.us/2011/08/29/10-rocznica-atakow-na-wtc-bez-elementow-religijnych/ |
|
Teresa
|
Wysłany:
Sob 19:21, 11 Gru 2010 Temat postu: Nowojorska Strefa Zero: meczet tak, cerkiew nie? |
|
O budowie Meczetu w Strefie Zero, o protestach pisaliśmy tu:
(...)
http://www.traditia.fora.pl/bracia-w-wierze-swiat-postepu,19/nowojorczycy-protestuja-meczet-obok-ground-zero,4248.html
Dziś w "Rzeczpospolitej" czytamy, że kościół prawosławny podał władze do sądu za blokowanie odbudowy cerkwi zniszczonej 11 września 2001 roku.
Nowojorska Strefa Zero: meczet tak, cerkiew nie?
W złożonym w sądzie pozwie parafia św. Mikołaja zarzuciła nowojorskiej Port Authority (PA), urzędowi odpowiedzialnemu za odbudowę Strefy Zero, „arogancję, złą wolę i oszukańczą działalność”. Według greckich prawosławnych PA nie dotrzymała zawartej wcześniej umowy.
Wybudowany w 1916 roku kościół pod wezwaniem św. Mikołaja był jedyną świątynią, która została zburzona podczas ataku islamskich zamachowców-samobójców na Nowy Jork. Na dach kościoła spadły gruzy jednej z wież World Trade Center, całkowicie go niszcząc.
W 2008 roku parafia zawarła porozumienie z Port Authority w sprawie odbudowy świątyni. Potem okazało się jednak, że obie strony nie mogą dojść do porozumienia co do szczegółów projektu. Negocjacje trwały dziewięć miesięcy.
5 grudnia, w przededniu św. Mikołaja, około tysiąca prawosławnych wiernych modliło się wraz z arcybiskupem Demetriosem pod gołym niebem na miejscu zburzonej świątyni. Następnego dnia do sądu wpłynął pozew.
Jak podaje portal Christian Century, władze nie chcą się zgodzić na postawienie kościoła w miejscu, które wcześniej uzgodniono. PA zrzuca z kolei winę na stronę kościelną. „Żądania Kościoła prawosławnego coraz bardziej wykraczały ponad to, na co się wstępnie zgodziliśmy” – napisał urząd w oświadczeniu.
Informacje o kłopotach Cerkwi zostały upublicznione w szczególnym momencie. Wielu Amerykanów zbulwersowała wiadomość, że firma budująca meczet i centrum islamskie w pobliżu miejsca zamachu z 11 września zwróciła się do władz o przyznanie jej 5 milionów dolarów z funduszu odbudowy Strefy Zero. Czołowy deweloper projektu Szarif el Dżamal złożył wniosek o grant na budowę 15-piętrowego centrum w Korporacji Rozwoju Dolnego Manhattanu rozdzielającej pieniądze publiczne przeznaczone na odbudowę zniszczonej strefy. Część komentatorów i internautów zarzuca władzom Nowego Jorku, że wyznawców islamu traktują dużo lepiej niż chrześcijan.
Według sondaży większość Amerykanów sprzeciwia się budowie meczetu i centrum islamskiego w pobliżu Strefy Zero. Prezydent Barack Obama na początku poparł ten projekt, czym naraził się na krytykę. Potem tłumaczył, że chodziło mu wyłącznie o to, że muzułmanie mają prawo do budowy swojej świątyni.
– To centrum jest czymś w rodzaju protestu przeciwko 11 września, przeciwko terroryzmowi – zapewnia jego pomysłodawca imam Fajsal Abdul Rauf.
Podkreśla, że wśród ofiar ataków z 2001 roku byli również muzułmanie, członkowie wspólnoty, której siedziba znajdowała się dziesięć przecznic od bliźniaczych wież WTC.
https://www.rp.pl/artykul/576614-Nowojorska-Strefa-Zero--meczet-tak--cerkiew-nie-.html#ap-1 |
|