Teresa
|
Wysłany:
Wto 17:17, 17 Mar 2020 Temat postu: |
|
Tu jest większe tłumaczenie z wypowiedzi bp Juan Rodolfo Laise.
Komunia na rękę, czyli historia nieposłuszeństwa
bp Juan Rodolfo Laise
Aż do 26 kwietnia 1996 roku Episkopat argentyński był jednym z nielicznych, które nie zaakceptowały praktyki udzielania Komunii świętej na rękę. Tego dnia podczas siedemdziesiątego pierwszego Zgromadzenia Konferencji Episkopatu Argentyny udało mu się uzyskać niezbędne głosy, jakich nie mógł zgromadzić podczas posiedzeń w poprzednich latach.
(...)
W ten sposób uświadomiony, że to do mnie należało podjęcie decyzji i że odpowiedzialność wynika z mojego rozeznania zacząłem studiować temat, a zwłaszcza instrumenty prawno kanoniczne, które są tu decydujące. Doszedłem do wniosku, że ta nowa praktyka nie była zamierzona przez Stolicę Świętą i że nie stanowiła ona części posoborowej reformy liturgicznej. Została jedynie wydana na nią zgoda, i to na skutek natarczywych i upartych nalegań kilku Konferencji Episkopatu (głównie z krajów protestanckich), po wcześniejszym jej wprowadzeniu, co było ewidentnym nadużyciem, a czemu nie można było się przeciwstawić pomimo protestów i zakazów Rzymu. Dokładnie sprawdziłem, że nie istnieje żaden inny dokument Stolicy Świętej późniejszy od Memoriale Domini, w którym ta możliwość wprowadzania nowej formy komunii byłaby rozszerzona.
(...)
Tym niemniej, mojego ducha dręczyło jedno pytanie - jak to się stało, że chociaż Memoriale Domini jest jedynym obowiązującym prawem, prawie wszyscy przyjęli praktykę Komunii na rękę jako zwykłą opcję proponowaną przez Kościół? Pragnienie znalezienia odpowiedzi na to pytanie zaprowadziło mnie do przestudiowania historii tej praktyki. Tutaj prezentuję streszczenie moich poszukiwań.
W starożytności wierni otrzymywali Ciało Chrystusa do ręki, nic jednak nie wskazuje na to, aby praktyka taka została wprowadzona dla jakichś szczególnych motywów. Był to jedynie odwieczny obyczaj. Między innymi to właśnie w ten sposób Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy dał Swoje Ciało uczniom (byli oni zarazem biskupami). Tym niemniej, w późniejszych czasach Ojcowie Kościoła zauważyli, że ten sposób przyjmowania Ciała Pańskiego był niewystarczający. Łatwo dojść mogło do sytuacji, w której kilka okruszyn „tego, co jest cenniejsze od złota i drogocennych kamieni - jak mówi św. Cyryl Jerozolimski - pozostało na rękach i upadło na ziemię”.
W miarę rozwijania doktryny o realnej obecności tak wzrastał szacunek do Najświętszego Sakramentu, że obyczaj podawania konsekrowanych komunikantów bezpośrednio do ust wiernych rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Dysponujemy bardzo starożytnymi świadectwami takiej praktyki, jednak między IX a X wiekiem stała się ona jedyną, ponieważ była doskonalsza i lepiej przystosowana do godności tak wielkiego Sakramentu. W tym samym czasie zaczęto zakazywać drugiego sposobu udzielania komunii, bardziej prymitywnego i mniej doskonałego.
(...)
Zobaczmy teraz, jak bezpośredni świadek tych wydarzeń, pozostający poza wszelkimi podejrzeniami, opisuje ten proces. Mówię o bp. Hanibalu Bugninim, piszącym w swoim dziele La Riforma liturgica, rodzaju pamiętników o okresie, w którym był on jednym z protagonistów tej reformy: „W tym samym czasie, w którym wdrażano reformę liturgiczną w kilku krajach (Niemcy, Holandia, Belgia, Francja) wprowadzono jako nadużycie komunię do ręki wiernych. Od samego początku istniał zdecydowany sprzeciw Stolicy Świętej. 12 października 1965 roku Rada zwróciła się do kardynała Alfrinka: „aby zachowany został tradycyjny sposób udzielania Komunii świętej. […] Ojciec Święty nie uważa za słuszne, aby święte cząstki były rozdzielane do ręki, a następnie spożywane przez wiernych w różny sposób; prosi więc gorąco, aby Konferencja podjęła konieczne decyzje, aby powrócić wszędzie do tradycyjnego sposobu przyjmowania komunii.” Jednak te protesty, podobnie jak inne, nie przyniosły żadnego efektu.”
(...)
Ujęcie historyczne padło ofiarą manipulacji zmierzającej do unikania wszelkich wzmianek mówiących, iż praktyka ta była wprowadzona bez zezwolenia, że przetrwała dzięki postawie upartego nieposłuszeństwa wobec zakazów i próśb Stolicy Świętej i że następnie została rozpropagowana w sposób nieuprawniony w miejscach, w których było to absolutnie nieuzasadnione. Wprowadzono w błąd lud Boży ukrywając przed nim, że praktyka, jaką mu proponowano, wywodziła się z nieposłuszeństwa i była rozpowszechniana wbrew jasno wyrażonej woli Papieża, nadużywając jego dobroci. Notabene, co można powiedzieć o głosowaniu opartym na tendencyjnym przedstawieniu faktów i licznych fałszywych informacjach tak, że wielu biskupów nie wiedziało, jaka jest naprawdę sytuacja?
Mniej więcej podobne zafałszowania miały miejsce w ciągu ostatnich lat we wszystkich krajach. Tym niemniej w ostatnim przypadku – wprowadzenia tej praktyki w moim kraju – przedstawiono w sposób zniekształcony nowy aspekt, o który można zapytać, dlaczego nie był poruszany wcześniej. Chodzi o formę kanoniczną zezwolenia.
(...)
Czy, gdyby problem był wlasciwie przedstawiony, wszyscy biskupi Argentyny zastosowaliby indult? Dodajmy przy okazji, że to przeoczenie niesie z sobą inne pytanie, o wiele istotniejsze: Jak to jest dokładnie z zezwoleniem indultu, skoro list „W odpowiedzi…” nie został dołączony?
To krótkie spojrzenie na historię pozwala nam dostrzec, jak ciężkie jest to nieposłuszeństwo: ciężkie z powodu materii, której dotyczy; ciężkie z powodu sprzeciwu wobec jasnego, wyraźnego, pochodzącego z woli papieża zalecenia; ciężkiego z powodu swojego rozpowszechnienia; ciężkiego, ponieważ ci, którzy okazali się nieposłuszni, byli nie tylko wiernymi czy księżmi, ale również – często – biskupami, aż po całe Konferencje Episkopatu; wreszcie ciężkiego z powodu oszałamiającego sukcesu, jaki odniosło. Dla wszystkich tych racji musimy stwierdzić, że wprowadzenie i rozpowszechnianie w całym świecie praktyki komunii na rękę było najcięższym nieposłuszeństwem wobec władzy papieskiej w ostatnich latach i my nie możemy wobec niego pozostać obojętni.
Bp Juan Rodolfo Laise
http://www.christianitas.org/news/komunia-na-reke-czyli-historia-nieposluszenstwa/
Pięknie wyjaśnienie, czytanie nie boli, polecam to poznać. Ja tak wyrywkowo zamieściłam cytaty. Stosowna lektura w temacie też tu:
Historia praktyki Komunii na rękę
(...)
http://www.traditia.fora.pl/kryzys-naduzycia-w-kk,111/historia-praktyki-komunii-na-reke,2434.html
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Wto 21:12, 18 Mar 2008 Temat postu: Komunia Św. na rękę - ks.bp Juan Rodolfo Laise |
|
Komunia Św. na rękę?
To tytuł książki autorstwa ks. bpa Juana Rodolfo Laise wydanej przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi oraz Fundację Świętego Benedykta. Autor jest emerytowanym biskupem San Luis w Argentynie. Książka zgodnie z zapowiedzią zamieszczoną pod tytułem przedstawia historię rewolucji w formie przyjmowania Komunii Św. oraz dokumenty kościelne jej dotyczące. Bp Laise obala wiele mitów, które narosły wokół genezy i praktyki liturgicznej Kościoła w zakresie udzielania Eucharystii na rękę.
Każdy powinien taką książkę nabyć.
https://www.piotrskarga.pl/komunia-sw--na-reke-,6501,i.html
Książka Juana Rodolfa Laise jest świadectwem wiary i miłości argentyńskiego biskupa wobec Najświętszego Sakramentu. Zgodnie ze swoim sumieniem biskup bronił powierzonych sobie wiernych przed umniejszeniem czci w życiu eucharystycznym.
Niniejsza książka jest też zapisem smutnej historii rewolucji, jaka w tym względzie dokonała się w krajach Zachodu pod koniec lat sześćdziesiątych i w latach siedemdziesiątych minionego wieku.
Zwolennicy Komunii świętej „do ręki” powołują się na Sobór Watykański II. Trzeba z całą mocą podkreślić, że sobór ten nigdy nie postulował takiej formy przyjmowania Eucharystii. Wyrosła ona, jak dogłębnie pokazuje niniejsze opracowanie, z buntu wobec norm liturgicznych i lekceważenia napomnień Stolicy Apostolskiej.
Jest też znakiem zewnętrznym zmiany, jaka dokonała się w duchowości katolików Zachodu. Jakie są inne jeszcze oznaki tej zmiany, trudno mówić i opisywać – napawają one zgrozą.
W roku 1264 papież Urban IV ustanawiając uroczystość Bożego Ciała prosił św. Tomasza z Akwinu, teologa Eucharystii, o napisanie modlitw i hymnów na to święto. Powstał wtedy między innymi śpiew Adoro Te devote… Zbliżam się w pokorze i niskości swej, wielbię Twój majestat skryty w Hostii tej… Niech te natchnione słowa, ciągle śpiewane w naszych kościołach, oddają prawdę. Byśmy zawsze z pokorą wielbili majestat Boga, który dla nas skrył się w Hostii, a przez to zawsze rozszerzali cześć wobec Najświętszego Sakramentu. |
|