Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Pią 9:47, 24 Cze 2011   Temat postu:

Joga albo życie!
http://www.traditia.fora.pl/szatan-nie-umarl-ezoteryka-okultyzm-balwochwalstwo,44/joga-albo-zycie,6424.html#27298
Teresa
PostWysłany: Pon 22:32, 31 Sty 2011   Temat postu:

tosia napisał:
(...)
A tak już na marginesie, to ćwiczący jogę kojarzy mi się z ćwiczącym paralitykiem lub kimś bardzo niedołężnym, niepełnosprawnym.

To też tak na marginesie, może to co poniżej będzie się lepiej kojarzyć, trochę medytacji Laughing

Image
tosia
PostWysłany: Pon 22:24, 31 Sty 2011   Temat postu:

Egzorcyści mówią, że nie istnieje joga, jako jedynie ćwiczenie gimnastyczne.

Osobiście nie mam ochoty tego sprawdzać i przekonywać się na własnej skórze.

Wiem również z bezpośrednich relacji, że ludzie mają kłopoty trawienne po tych ćwiczeniach, szczególnie dokucza im ból żołądka.

A tak już na marginesie, to ćwiczący jogę kojarzy mi się z ćwiczącym paralitykiem lub kimś bardzo niedołężnym, niepełnosprawnym.
Teresa
PostWysłany: Pon 11:22, 31 Sty 2011   Temat postu:

My tu dyskutujemy o wątpliwościach odnośnie ćwiczeń jogi, piszemy o zagrożeniach duchowych, a .... zza Oceanu - jak możemy przeczytać na i za stroną bibula.com:

Parafia w Chicago propaguje praktyki okultystyczne (zwane jogą)

(...)

Jednym z przykładów takiej parafii jest katedra pw Najświętszego Imienia Jezus w Chicago (Holy Name Cathedra), z proboszczem Dan Mayall’em. Parafia na swojej stronie internetowej poleca kursy jogi prowadzone przez instruktorki posiadające wysokie certyfikaty instruktorów jogi. Panie deklarują się jako “oddane katoliczki i codziennie praktykujace jogę”.

Za jedyne 15 dolarów każdy parafianin tej przeszło 150-letniej parafii, z przepiękną katedrą (acz oszpeconą częściowo przez posoborowych modernizatorów), może więc zanurzyć się w otchłaniach medytacyjnych aby osiągnąć kajwalię – absolutne oderwanie się od wszystkiego: rzeczywistości, siebie, Boga.

Przypomnijmy, że parafia jest w Archdiecezji Chicago, której przewodzi kardynał Francis Eugene George, z zakonu Oblatów – swego czasu potencjalny realny następca Jana Pawła II, później Benedykta XVI, a i teraz typowany kandydat. Kard. George jest również odchodzącym przewodniczącym Konferencji Biskupów Amerykańskich. Nie przypadkiem tenże, z wykształcenia filozof, kieruje wieloma inicjatywami ekumenicznymi i “dialogami” z Żydami. Nie przypadkowo też kard. George był jednym z pierwszych i nagłośniejszych hierarchów, którzy potępili biskupa Richarda Williamsona z Bractwa św. Piusa X za jego wypowiedź poddającą w wątpliwość skalę tzw. Holokaustu. Potępił z dwóch względów: 1) nienawiści do Tradycji i wszystkich tych, którzy próbują ją przekazywać, oraz 2) bezwzględnej wiary w nową religię – Religię Holokaustu.

(...)

http://www.bibula.com/?p=31406
Teresa
PostWysłany: Śro 20:38, 24 Mar 2010   Temat postu:

W ostatnim numerze "Miłujcie się" - 1/2010 są bardzo ciekawe artykuły w temacie zagrożeń duchowych:

Czego Ci nie powiedzą krysznowcy

Wychowałem się w rodzinie ateistycznej. Mój ojciec zrobił karierę podczas wojny w Wietnamie (był oczywiście po stronie komunistów). Mój wuj jest generałem. W takim klimacie, krótko mówiąc, Pana Boga nie było w mojej rodzinie. Moja siostra do tej pory nie została ochrzczona, a moi rodzice żyją w grzechu ciężkim... I wydaje się, że ja tylko – dzięki Bożemu Miłosierdziu – żyję w stanie łaski uświęcającej.
Szatan miał 24 lata, żeby mnie wychowywać… Zaczęło się od tego, że kiedy miałem cztery – pięć lat, zacząłem widzieć jakieś dziwne kolory, obłoki dookoła ludzi. Potocznie, w mediach, nazywa się to aurą. To był dopiero początek, ponieważ zaczęły się ze mną dziać rzeczy jeszcze bardziej dziwne niż oglądanie jakichś obłoczków dookoła ludzi.
Kiedy miałem 10 lat, zorientowałem się, że mam siłę, której inni nie mają, jakąś energię, którą manipulowałem za pomocą dłoni i woli. Zaczęło się od prostych rzeczy – od wyzwalania potężnej energii ciepła. Dotykałem kogoś, jak coś go bolało, i ten ból znikał od razu. I pamiętam, jak moja mama była ze mnie dumna i mówiła: „Mam niesamowitego syna, ma dotyk, który uzdrawia”. I tak było – zewnętrznie, pozornie uzdrawiałem. (...)

(niestety, tego artykułu w całości na stronie "Miłujcie się" narazie nie ma dostepnego, może w późniejszym czasie będzie dostepny, albo na innej stronie gdzieś, jest dosyć długi)

http://www.milujciesie.org.pl/nr/zagrozenia_duchowe.html

Joga, okultyzm i magia

Chciałbym dać świadectwo o tym, jak bardzo niebezpieczne są: okultyzm i magia, medytacje, praktyki i techniki pogańskiego Wschodu. Na początku wszystko to wygląda niewinnie, jednak zaangażowanie się w tego typu działania prowadzi do grzechu bałwochwalstwa, a nawet do satanizmu. W swoim życiu przeszedłem całą tę drogę. Ale, dzięki Bogu, w końcu powróciłem do Pana.

(...)

proszę czytać całe to świadectwo, bardzo ciekawe.
http://www.milujciesie.org.pl/nr/zagrozenia_duchowe/joga_okultyzm_i_magia.html
Teresa
PostWysłany: Śro 20:19, 24 Mar 2010   Temat postu:

Egzorcysta Sydney przestrzega przed jogą i innymi praktykami Wschodu

Ks. Julian Porteous, biskup pomocniczy Sydney przestrzegł Australijczyków przed stosowaniem „alternatywnych” technik relaksacyjnych takich jak: joga, masaż reiki, ćwiczenia tai chi, które mogą zachęcać do eksperymentowania „z głębokimi i ciemnymi ideami oraz tradycjami”.

Bp Julian Porteous, który przez ostatnie pięć lat był głównym egzorcystą Kościoła w Sydney podkreślił, że oddając się niewinnym praktykom jogi, masażom reiki i praktykom tai chi, tak naprawdę ludzie mogą dostać się w szpony szatana. – Dana osoba stosując niewinne praktyki likwidujące stres może się posunąć dalej, do wszechstronnego studiowania teorii i przekonań religijnych, ponieważ wszystkie te praktyki wywodzą się z religijnych tradycji Wschodu – mówił.

Hierarcha, który jest najważniejszą osobą w Kościele katolickim w Australii po kardynale George’u Pellu, powiedział gazecie „The Sydney Morning Herald”, że także książki i filmy dla młodzieży o Harrym Potterze oraz film „Zmierzch”, w gruncie rzeczy mogą otwierać na fascynację tym tajemniczym światem i zachęcać do badania różnych zjawisk poprzez praktyki okultystyczne takie jak np. seanse spirytystyczne.

Źródło: The Sydney Morning Herald, AS
http://www.piotrskarga.pl/ps,5000,2,0,1,I,informacje.html
poszukiwacz
PostWysłany: Pią 16:30, 05 Mar 2010   Temat postu:

Nie, to nie jest tak, że mnie nie przekonałaś. Tylko rano te teksty mnie zszokowały! I zabrakło mi w nich Ciebie, więc może dlatego nie były dla mnie serio. Teraz już wiem, że to poważna sprawa. Wolę pogadać z człowiekiem niż z "kopiuj - wklej" z internetu, nie ufam takim skopiowanym tekstom. Rozumiesz, nie we wszystko w internecie można wierzyć. Ale z tą jogą to jest rzeczywiście....Niby moda, ale sporo za tym stoi z tyłu....
Teresa
PostWysłany: Pią 13:32, 05 Mar 2010   Temat postu:

poszukiwacz napisał:
Cześć.

Na wieki wieków Amen! Zaczynamy od nowa. Smile

poszukiwacz napisał:
Mam problem i dlatego chcę zacząć ten temat. Ostatnio intersuje mnie joga. jeszcze nie uczęszczam na żadne zajęcia, narazie szukam w internecie informacji o tym. I dochodzę do tego, że nie mam o tym pojęcia!

Jak szukałeś to napewno co nie co przeczytałeś w tym temacie. Z tego co ja wiem, to wg. mnie wcale to nie jest takie dobre. Wszystko zaczyna się niewinnie, że to tylko chodzi o nasze zdrowie, zachowanie żywotności, młodości. Ale... filozofia jogi uczy, że dbałość o ciało fizyczne, to tylko jeden z aspektów zdrowia, bo umysł i duch są również bardzo ważne. Aby leczyć ciało, potrzeba uzdrowić umysł i joga łączy w sobie naukę o umyśle, ciele i duchu. Wcześniej napisałam, że:
"Sama joga, jako ćwiczenia gimnastyczne, to same w sobie złe być nie mogą i jest to sprawa oczywista. Ale.... często, gęsto zaczyna się to z medytacją."
I nie ciągłam tego tematu ale.... bo wolałam podać konkretne świadectwa osób, które w to też niewinnie weszli, po to, aby sie usprawnić.

poszukiwacz napisał:
Moje skojarzenia były raczej sportowe, ale pojawiły się wątpliwości.

A czy myślisz, że ci wszyscy którzy wchodzili np. w walki wschodnie to czy uważasz, że na początku myśleli, że wchodzą w jakąs ideologię? Napewno nie, to się zaczyna stopniowo, najpierw niewinne ćwiczenia, a poźniej trening duchowy. Tak może być z jogi. Najpierw ćwiczenia wzmacniające, rozciągające, a następnie zaczyna się uzdrawianie umysłu i ducha. Wcale nie muszę ćwiczyć czy trenować jogi, żeby mieć sprawne ciało i umysł, a dusza moja będzie sprawna i w dobrej kondycji jak będę przy Panu Bogu.

poszukiwacz napisał:
Zwłaszcza, gdy wpadło mi coś takiego: [www] plasterek .pl/WioskaSadhanaWTwoim .html
Przepraszam, że wklejam link, ale nie będę strzeszczać tekstu.
I tutaj mam pytanie - co o tym myślicie? Czy bezpiecznie jest dla katolika i chrześcijanina w ogóle interesować się tematyką jogi? Czy to jest w porządku?

No widzisz, czy ten tekst nie jest dla ciebie odpowiedzią, że to niebezpieczne? Bo dla mnie jest taka odpowiedzią. Zapewne doczytałeś, kto to opisuje, zacytuję:
Cytat:
Paweł Wójcik
Urodzony w Lublinie w 1966, wstąpił do Zgromadzenie Salezjańskiego po szkole średniej, by w 1988 roku, po ukończeniu kursu filozofii, wyjechać do Tanzanii. Po studiach teologicznych w Nairobi, uczył przez cztery lata w Tanzanii (m.in. psychologii w seminarium salezjańskim), by 1998 udać się na studia biblijne na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W grudniu 2004 wystąpił ze Zgromadzenia Salezjańkiego i z Kościoła zainspirowany ideami „Rozmów z Bogiem" Walsch'a. W 2005 ożenił się w Nairobi z przepiękną Kenijką, i obecnie ma trzyletnią córkę i rocznego syna.

Człowiek studiował teologię w Nairobii, ukończył drugie studia biblijne w Rzymie i... zainspirował się ideami „Rozmów z Bogiem" Walsch'a, poczytał i zaczął szukać prawdy nie przyćmionej przez dogmaty i .... widzisz co. Teraz jest Joginem - uczy jogi i wiary w ducha. Pisze o wioskach w swoim wnętrzu.

I teraz to co napisałeś po tych artykułach które podałam.

poszukiwacz napisał:
Tereso, chyba nieco przesadzasz...

Uważam, że nie przesadzam.

poszukiwacz napisał:
A co Ty o tym myślisz, nieprzeklejając artykułów, które są dostępne w Internecie i łatwo je znaleźć?

To myślę, co powyżej napisałam. Ty możesz się z tym zgadzać, lub nie. Zamieszczone artykuły dają odpowiedź, a uważam że lepiej sie uczyc na cudzych błędach jak samemu tego doświadczyć. Skoro nie przekonują cię te wypowiedzi, w tym też księdza egzorcysty katolickiego, to ja też cię nie przekonam, ale jestem świadoma tych zagrożeń, na które są bardzo narażeni młodzi ludzie. Jest tu całe forum poświęcone różnym zagrożeniom, z pozoru zdawałoby się, że nie winne zabawy, a demolodzy i egzorcyści grzmią.
http://www.traditia.fora.pl/szatan-nie-umarl-ezoteryka-okultyzm-balwochwalstwo,44/
poszukiwacz
PostWysłany: Pią 9:47, 05 Mar 2010   Temat postu:

Tereso, chyba nieco przesadzasz...
A co Ty o tym myślisz, nieprzeklejając artykułów, które są dostępne w Internecie i łatwo je znaleźć?
Teresa
PostWysłany: Czw 19:12, 04 Mar 2010   Temat postu:

Jeszcze jedno świadectwo dziewczyny z lutego 2009 z Dziennika Południowo-Wschodniej Polski - "Super Nowości"

Byłam w szponach demona

Ewa uwolniła się od władzy demona po kilku latach egzorcyzmów.

- Wiem, jak to jest, gdy demon ma tyrańską, sadystyczną władzę nad duszą i ciałem i pastwi się w okrutny sposób. Spycha w najczarniejszą otchłań, przejmuje kontrolę nad całym życiem. Dręczy, torturuje i niszczy z taką zapalczywością, że nie masz już siły i chcesz ze sobą skończyć raz na zawsze... - tak Ewa zaczyna swoją poruszającą historię...

Na szyi ma medalik z Matką Bożą, srebrny, na grubym łańcuszku. Dostała go kilka lat temu po pierwszych egzorcyzmach. Wtedy szatan, który nią zawładnął dużo wcześniej, ujawnił się po raz pierwszy.

- Dwa lata temu byłam na ostatnim egzorcyzmie. Poczułam wtedy ogromną radość, pokój, szczęście i silne, wewnętrzne przekonanie, że w końcu jestem wolna od działania złego - opowiada Ewa.

Otworzyła się na zło

Nie była bardzo wierząca. W jej rodzinie nie mówiło się o Bogu. Nie chodzili do kościoła, nie modlili się. Pod koniec gimnazjum zaczęła odczuwać jakąś wewnętrzną pustkę, której nie umiała nazwać i wypełnić. Wtedy odkryła buddyzm, feng shui i jogę. Po medytacjach, które miały odrywać jej niespokojną duszę od ciała i ziemskich trosk i przynosić spokój, czuła się coraz gorzej.

- Rodziny, które zgłaszają się do mnie z problemem opętania u dziecka, mają zwykle słaby system wartości religijnych. Młody człowiek szczególnie boleśnie odczuwa pustkę duchową i stara się ją czymś wypełnić. Stąd biorą się bardzo niebezpieczne doświadczenia z magią i okultyzmem, które nierzadko kończą się zniewoleniem przez złego ducha - nie ukrywa Kornela Lipiec, psycholog kliniczny, specjalista.

W niewoli szatana

- Byłam wtedy w pierwszej klasie liceum. Czułam, że działo się ze mną coś bardzo złego. Wzbierała we mnie wrogość i agresja oraz straszna nienawiść do ludzi i świata - kontynuuje swoją historię Ewa. - Popadałam w coraz większą depresję, jakbym wpadała w czarną otchłań. Nie umiałam sobie poradzić z rozpaczą i cierpieniem, które mnie przygniatały. Byłam tak wymęczona wewnętrznie, że często nie miałam siły zwlec się z łóżka i iść do szkoły. Coraz częściej myślałam, żeby z sobą skończyć. Nie wiedziałam, że to demon powoli mnie unicestwiał. Jeszcze wtedy się nie ujawnił, nie musiał. Ataki przyszły dopiero, gdy zaczęłam chodzić do kościoła - dziewczyna milknie na moment.

Opętanie to prawdziwe, bezpośrednie działanie, jakie szatan wywiera na duszę i ciało człowieka. Demon wchodzi w osobę, by ją posiąść, dręczyć i niszczyć i doprowadzić do samobójstwa, tak by została potępiona na wieki.

Rodzice sądzili, że jej dziwny, mroczny makijaż i ubiór to wyraz buntu nastolatki. Lekarze nie wierzyli, że nie bierze narkotyków, gdy badali jej wiecznie rozszerzone źrenice.

- Ludzie mówili, że się zmieniłam. Miałam złowrogi, nienawistny, demoniczny wyraz twarzy - wspomina.

Nie tylko pakt z diabłem

- Zawinioną przyczyną opętania może być dobrowolne oddanie się diabłu, np. w sektach satanistycznych, a także świętokradztwo, uprawianie i korzystanie z okultyzmu, magii i wróżbiarstwa. Niebezpieczne jest korzystanie z usług tzw. bioenergoterapeutów, radiestetów oraz różnych praktyk leczniczych i relaksacyjnych związanych z religiami i kultami pogańskimi. Demon może też zniewolić osobę, która padła ofiarą przekleństwa i czarów, zwłaszcza tych ze strony przodków. W wyjątkowych przypadkach opętanie może być wyłącznie doświadczeniem dopuszczonym przez Boga w celu ekspiacyjnym - wyjaśnia ks. Jacek Goleń, egzorcysta.

Według nestora egzorcystów włoskich Mateo La Grua, do zniewolenia może też dojść po wyobcowujących doświadczeniach z narkotykami i alkoholem, a także pod wpływem perwersji seksualnych każdego rodzaju.

Wtedy jeszcze tego nie wiedziała. Czytała książki okultystyczne, pełne tajemniczych praktyk, podrzucane przez znajomych satanistów, z którymi się przyjaźniła.

Nie wie, co by się z nią stało, gdyby nie dziewczyna z grupy modlitewnej, którą poznała przypadkiem. To ona powiedziała jej, że "Bóg jest miłością". Poszła do kościoła na mszę, tylko po to, żeby udowodnić sobie, że to nieprawda.

- Byłam tak rozdrażniona i rozproszona, że nie docierało do mnie ani jedno słowo Ewangelii. Patrzyłam z nienawiścią na tłumy, które tam przyszły. Ledwo wytrzymałam mszę, tak źle się tam czułam. Ta dziewczyna powiedziała, że będzie mi łatwiej, gdy nauczę się modlić - wyznaje szczerze Ewa.

Demon robił ze mną, co chciał

Stoczyła ogromną walkę wewnętrzną, zanim poszła na spotkanie modlitewne. Wtedy To się stało... - Gdy ludzie zaczęli się modlić nade mną, traciłam świadomość. Ale demon jeszcze się maskował. Z każdą kolejną modlitwą było coraz gorzej. Ksiądz zasugerował wizytę u egzorcysty - opowiada Ewa.

Dopiero tam na rozkaz egzorcysty szatan się ujawnił, podał swoje imię i przyczynę opętania, ale to tajemnica egzorcyzmu, której nie wolno zdradzać. Ewie z trudem przychodzi opowiadanie szczegółów - Ja nie wiem, co się wtedy ze mną działo. Traciłam świadomość, gdy demon ujawniał się we mnie - mówi ze smutkiem.

Świadkowie manifestacji demona opowiadają o przerażających scenach. - Modliliśmy się, gdy nagle Ewa opadła na krzesło, jakby straciła przytomność. Po chwili ocknęła się, z oczami przewróconymi do góry białkami i zaczęła charczeć i krzyczeć strasznym, demonicznym, grubym głosem niezrozumiałe słowa, w dziwnym języku, przypominającym aramejski. Wiła się, jęczała i krzyczała, jak w ataku padaczki, a jej twarz była zupełnie odmieniona, taka nieludzka i wykrzywiona. To był straszny widok - opowiada anonimowo za zgodą dziewczyny osoba z grupy modlitewnej.

Bóg dał mi drugie życie

Po kilku manifestacjach Ewa uwierzyła, że to szatan ją zniewolił. - Pomyślałam wtedy, że tylko Bóg może mi pomóc. Za namową księdza egzorcysty wyspowiadałam się po raz pierwszy od wielu lat. Gdy chciałam iść do komunii, czułam, jak demon siłą próbował mnie zatrzymać, jakbym przyrosła do ławki. Pomodliłam się gorąco i pomogło. Zaraz po tym, gdy przyjęłam eucharystię, zrobiło mi się niedobrze i przełyk dosłownie mnie palił - wyznaje szczerze.

Ataki opętania i niechęć do kościoła i sakramentów były coraz rzadsze, w miarę odprawianych nad nią egzorcyzmów. Aż w końcu zupełnie ustąpiły. - Może nie byłoby mnie już, gdyby nie modlitwy księdza i innych osób. To tak, jakby Bóg darował mi drugie życie - dziewczyna milknie zamyślona.

(Imię kobiety zostało zmienione)


http://www.pressmedia.com.pl/sn/index.php?option=com_content&task=view&id=6016&Itemid=60
Teresa
PostWysłany: Czw 19:06, 04 Mar 2010   Temat postu:

I jeszcze jedna informacja za nr. 30/2008 27-7-2008 z Goscia Niedzielnego:

Joga – niewinna gimnastyka?

Joga to praktyka hinduizmu, który oddaje cześć także demonom – mówi Dariusz Pietrek, koordynator Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych.

Podkreśla on, że Hindusi, którzy są chrześcijanami, nie praktykują jogi, ponieważ wiedzą, że nie są to neutralne ćwiczenia relaksacyjne, ale hinduistyczna praktyka religijna. – Hinduizm natomiast jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. To religia politeistyczna, w której oddaje się cześć bogom i bóstwom, a także demonom. Joga to jedna z jego praktyk, która otwiera nas na rzeczywistość, o której nic nie wiemy. Mieliśmy przypadek człowieka, który praktykował jogę, po czym potrzebował pomocy egzorcysty. Joga to także używane przez sekty narzędzie werbunku. Ofiara zaczyna od jogi, stopniowo zaczyna stosować kolejne techniki, przechodzi na wegetarianizm, medytuje i nawet nie wie, kiedy ląduje w sekcie – mówi Dariusz Pietrek.

Joga może prowadzić do opętania

Praktykowanie jogi może prowadzić do opętania – uważa brytyjski egzorcysta ks. Jeremy Davies. W swej najnowszej książce „Rozumienie egzorcyzmu w Piśmie Świętym i praktyce” 73-letni duchowny porównuje jogę do okultyzmu, ściśle związanego ze współczesnymi plagami „niszczącymi miliony młodych ludzi: narkotykami, demoniczną muzyką i pornografią”. Zdaniem duchownego, który ma profesjonalne wykształcenie medyczne, pozornie bezpieczne działania, takie jak joga relaksacyjna lub horoskopy – podejmowane często dla zabawy – są szczególnie zwodnicze, gdyż w ten mało rzucający się w oczy sposób złe duchy próbują znaleźć dostęp do człowieka.

„Wystrzegajcie się praktyk medytacyjnych, które mają zapewnić uniwersalną energię życia (np. reiki), jakichkolwiek kursów, obiecujących pokój na podobieństwo Chrystusowego (np. enneagramy), alternatywnej terapii, które korzeniami tkwią we wschodniej religii (np. akupunktura)” – pisze egzorcysta archidiecezji Westminster. Ks. Davies uważa, że praktyki okultystyczne, takie jak magia, wróżbiarstwo lub uczestnictwo w seansach spirytystycznych, są jawnym zaproszeniem szatana, który chętnie to wykorzystuje

http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1217519952&dzi=1104785534&idnumeru=1217023884

Czyli jak widać z powyższej lektury, nie są to takie całkiem niewinne ćwiczenia
Teresa
PostWysłany: Czw 18:55, 04 Mar 2010   Temat postu:

Egzorcysta przestrzega przed złymi skutkami jogi i okultyzmu

Praktykowanie ćwiczeń jogi może prowadzić do opętania - uważa czołowy brytyjski egzorcysta katolicki, ks. Jeremy Davies. Dowodzi, że ludzie, którzy praktykują jogę narażają się na ryzyko związane ze skutkami demonicznego zniewolenia.

W swej najnowszej książce "Rozumienie egzorcyzmu w Piśmie Świętym i praktyce" 73-letni duchowny porównuje jogę do okultyzmu, ściśle związanego ze współczesnymi plagami "niszczącymi miliony młodych ludzi: narkotykami, demoniczną muzyką i pornografią".

Zdaniem duchownego, który ma profesjonalne wykształcenie medyczne, pozornie bezpieczne działania, takie jak joga relaksacyjna lub horoskopy - podejmowane często dla zabawy - są szczególnie zwodnicze, gdyż w ten mało rzucający się w oczy sposób złe duchy próbują znaleźć dostęp do człowieka.

"Wystrzegajcie się praktyk medytacyjnych, które mają zapewnić uniwersalną energię życia (np. reiki), jakichkolwiek kursów, obiecujących pokój na podobieństwo Chrystusowego (np. enneagramy), alternatywnej terapii, które korzeniami tkwią we wschodniej religii (np. akupunktura)"- pisze egzorcysta archidiecezji Westminster.

Ks. Davies uważa, że praktyki okultystyczne, takie jak magia, wróżbiarstwo lub uczestnictwo w seansach spirytystycznych, są jawnym zaproszeniem szatana, który chętnie to wykorzystuje. "Nawet rozwiązłość heteroseksualna jest perwersją” - pisze członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Ks. Davies zanim został kapłanem pracował jako lekarz w szpitalach misyjnych w Afryce.

http://www.piotrskarga.pl/ps,1823,2,0,1,I,informacje.html
Teresa
PostWysłany: Czw 18:49, 04 Mar 2010   Temat postu: Re: Wątpliwości

poszukiwacz napisał:
Cześć. Mam problem i dlatego chcę zacząć ten temat. Ostatnio intersuje mnie joga. jeszcze nie uczęszczam na żadne zajęcia, narazie szukam w internecie informacji o tym. I dochodzę do tego, że nie mam o tym pojęcia! Moje skojarzenia były raczej sportowe, ale pojawiły się wątpliwości. Zwłaszcza, gdy wpadło mi coś takiego: (...)

Sama joga, jako ćwiczenia gimnastyczne, to same w sobie złe być nie mogą i jest to sprawa oczywista. Ale....często, gęsto zaczyna się to z medytacją. Nie uprzedzam, proszę przeczytać to świadectwo dziewczyny......:

Joga doprowadziła mnie do przedsionka piekła

Kiedy miałam dziewiętnaście lat, bardzo interesowałam się jogą. Zgłębianie jej zaczęłam od ćwiczeń, które miały usprawnić moje ciało, ale później ćwiczyłam również moją psychikę, bo tego wymagało pełne zaangażowanie się w jogę. Kupowałam książki, gazety, czytałam, jak krok po kroku dojść do "wielkiego szczęścia", czyli do połączenia się z wszechświatem.

Ćwiczyłam intensywnie, dzień w dzień, przez wiele godzin. Po trzech latach potrafiłam zgromadzić energię w każdej czakrze bez większego trudu. Teraz należało ją zebrać w jednym centralnym miejscu i otworzyć się na wszechświat. Obiecywano, że jest to szczyt dążeń jogi. Byłam gotowa. Nadszedł wieczór, kiedy byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał. Chciałam zasmakować tego szczęścia. Udało mi się szybko zebrać całą energię; moje ciało było strasznie ciężkie, bez czucia, jakby obce. Czułam, jak z niego wychodzę, jak jest mi lekko, dobrze... Moim celem było połączenie się z jakąś bliżej nieokreśloną energią, która miała dać mi obiecane szczęście...

Naraz poczułam, że coś zaczyna mnie wchłaniać, coś strasznego, czarnego. Nie mogłam się uwolnić, a tak chciałam już wrócić z powrotem! Nie umiem opisać strachu, przerażenia, rozpaczy - chciałam wrócić do swojego ciała, a "to" mnie wciągało coraz mocniej i mocniej. Pomyślałam, że to chyba jest piekło i myśl moja powędrowała do dobrego Boga. W tym samym momencie wróciłam z powrotem. Do rana leżałam jak sparaliżowana; zlana zimnym potem, bałam się własnego oddechu. Miałam wrażenie, że przez chwilę byłam w piekle lub czymś, co to przypomina, pomimo wszelkich podręcznikowych zapewnień, że spotkać mnie miało wymarzone szczęście.

Kiedy ćwiczyłam jogę, moje życie układało się gładko. Miałam nawet pewne zdolności, np. wiedziałam, co się wydarzy, jak skończy się dana sytuacja życiowa znajomych, jak przebiegnie egzamin... Bawiło mnie to, ale i dawało jakieś poczucie wyższości nad innymi, bo ja potrafiłam wiele rzeczy przewidzieć, a oni nie. Nie zastanawiałam się wówczas, skąd to mam, było mi z tym po prostu wygodnie i to wystarczało.

Wszystko się zmieniło po tej pamiętnej nocy. Postanowiłam zerwać definitywnie z jogą i nie mieć z tym już nic wspólnego. Najgorsze było to, że nie mogłam o tym z nikim porozmawiać - bałam się posądzenia o chorobę psychiczną czy o zdziwaczenie, bo przecież wszyscy wiedzieli, co obiecywały mi podręczniki jogi.

Nigdy już do tej praktyki nie wróciłam, ale w moim życiu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Czułam, jak gdyby coś, co mi do tej pory sprzyjało, zaczęło mnie niszczyć. Byłam wychowana w wierze katolickiej, codziennie się modliłam, uczęszczałam co niedzielę na Mszę św., choć robiłam to bardziej z przyzwyczajenia i tradycji niż z potrzeby serca. Teraz każde pójście do kościoła było dla mnie katuszą. Już w drodze na Mszę św. było mi słabo, miałam wrażenie, że coś zabiera mi siły. Zawroty głowy, słabość w nogach, mdłości pojawiały się nagle i nie chciały mnie opuścić, a przecież byłam zdrowa fizycznie. W kościele stawałam zawsze przy drzwiach wyjściowych, bo nie byłam w stanie wejść w głąb. Wiele razy podsuwano mi krzesło, widząc jak bardzo jestem blada. A ja nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Zaczęłam spóźniać się na Msze św., żeby skrócić sobie katusze, którym byłam poddawana. Stałam się nerwowa, noce stały się dla mnie koszmarem, miałam wrażenie, że coś zabiera mi siły i życie. To trwało ponad trzy lata; byłam u kresu sił i podupadałam już na zdrowiu. Nadal bałam się o tym komukolwiek powiedzieć, a bardzo potrzebowałam pomocy, tym bardziej, że nachodziły mnie coraz częściej myśli podsuwające jedyny, zdawać by się mogło, sposób na uwolnienie się z tego koszmaru - śmierć.

Już jako dziecko żywiłam szczególnie ciepłe uczucie do Matki Bożej, przynosiłam jej kwiaty do ołtarza, rozmawiałam z Nią. Wiele lat temu obiecałam bliskiej mi osobie, że codziennie zmówię choć część różańca. Słowa dotrzymałam, choć kończyło się to przeważnie na jednym "Zdrowaś Mario". I właśnie podczas tego "Zdrowaś Mario" w ciągu owych trzech lat przychodziła mi do głowy wciąż ta sama myśl, która nękała mnie do bólu: "Zacznij przyjmować Komunię św. - ona da ci siłę". Zupełnie w to nie wierzyłam, bo jakże taki mały opłatek może mi pomóc, przecież go już przyjmowałam i nic szczególnego się nie działo. Ta myśl wciąż mnie jednak nękała. Aż wreszcie przyszedł koniec, moje własne siły się wyczerpały i wszystko zaczęło się walić: sam widok kościoła budził dreszcze i strach, a myśl o Matce Bożej sprowadzała od razu do mojej głowy bluźnierstwa, co było dziwne, bo przecież na swój sposób Ją czciłam. Powróciła do mnie myśl o przyjęciu Komunii św. Powiedziałam wtedy: "Dobrze, Panie Boże, niech Ci będzie. Ja obiecuję, że przez cały rok, co niedziela będę przystępować do Komunii św., ale Ty mi pomóż, bo ginę!". Było to postawienie Bogu ultimatum. Słowa dotrzymałam, choć Bóg jeden wie, ile mnie to kosztowało. Każda droga do ołtarza była męką, słabłam wiele razy, ale jednak szłam. Po pewnym czasie zauważyłam, że owa zła siła przestała mnie przemagać, przestała przeważać. Czułam jak obok powstaje we mnie coś nowego, coś większego, coś, co wraca mi siły. Nic z tego za bardzo nie rozumiałam, ale instynktownie czułam, że to moja jedyna deska ratunku.

Minął rok. Szłam na Mszę św. i cieszyłam się, że "swoje odrobiłam", i że jeśli nie chcę, nie muszę już podchodzić do Komunii i przeżywać po raz kolejny towarzyszących temu katuszy. Ludzie szli, a ja siedziałam w ławce, ksiądz skończył rozdawanie Komunii, a ja uczułam coś dziwnego w sercu, coś, co przyszło do mnie jakby z zewnątrz. Serce ścisnął mi żal nie do opisania, taki, z jakim żegna się ukochaną osobę na dworcu. Łzy popłynęły, smutek ściskał serce i wtedy zrozumiałam: odczułam brak Jezusa, zrozumiałam, że Komunia św. to nie tylko kawałek białego opłatka, że ja przyjmuję żywego Boga. Mój żal wypływał z faktu dobrowolnej rezygnacji z przyjęcia Go do swojego serca. Otworzyły mi się oczy, dopiero wówczas wiele rzeczy zrozumiałam.

Dziś staram się być blisko Boga, często uczestniczę we Mszy św. Pan często nawiedza moje serce i zalewa je swą miłością, choć nie szczędzi również krzyży i cierpienia, nigdy jednak nie zostawia mnie z tym samej. Moja walka ze złym zabrała mi jeszcze wiele lat i nadal trwa, ale Bóg mnie chroni. Ogarnia mnie tylko paniczny strach, gdy widzę jak wielu ludzi zabawia się we wróżbiarstwo, tarota, magię. Wiem, co to oznacza i jakie są tego konsekwencje. Również dlatego zdecydowałam się napisać to świadectwo, żeby przestrzec wszystkich przed tego typu praktykami.

Matko Boża, dziękuję za Twą opiekę, że mnie nie zostawiłaś, choć mój obiecany różaniec był taki krótki. Ze względu na moje marne "Zdrowaś Mario", Ty mnie, Matuś, nie opuściłaś.

Krysia

Artykuł ukazał się w numerze 4-2005 dwumiesięcznika "Miłujcie się"
poszukiwacz
PostWysłany: Czw 17:17, 04 Mar 2010   Temat postu: Wątpliwości odnośnie ćwiczeń jogi, czy katolik .... ?

Cześć. Mam problem i dlatego chcę zacząć ten temat. Ostatnio intersuje mnie joga. jeszcze nie uczęszczam na żadne zajęcia, narazie szukam w internecie informacji o tym. I dochodzę do tego, że nie mam o tym pojęcia! Moje skojarzenia były raczej sportowe, ale pojawiły się wątpliwości. Zwłaszcza, gdy wpadło mi coś takiego: [www] plasterek .pl/WioskaSadhanaWTwoim .html
Przepraszam, że wklejam link, ale nie będę strzeszczać tekstu.
I tutaj mam pytanie - co o tym myślicie? Czy bezpiecznie jest dla katolika i chrześcijanina w ogóle interesować się tematyką jogi? Czy to jest w porządku?

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group