Teresa
![](http://picsrv.fora.pl/fisubice/images/spacer.gif) |
Wysłany:
Pią 20:56, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
Bp dr Tihamér Tóth
W rocznicę śmierci Chrystusa
Wielki Piątek jest rocznicą śmierci Chrystusa i zbawienia rodzaju ludzkiego. Dziś jest rocznica ofiary Mszy świętej, sakramentu pokuty, który miliony dusz oczyszcza ze zmazy grzechu, przywracając im źródła łaski Bożej! Łaski Mszy świętej i wszystkich sakramentów biorą początek z krzyża Chrystusowego - dlatego dzień śmierci Pana Jezusa jest dla nas tak drogi i pełen nadziei.
Wielki Piątek jest dla nas wielkim napomnieniem! Krzyż Chrystusowy z perspektywy historii świata, rozbrzmiewa potężnym wołaniem: Ludzie, od chwili, kiedy umarł za was Chrystus, nie możecie żyć bez Niego!
Lepiej zrozumiemy cierpienia Chrystusa, jeśli poznamy ich główną przyczynę - grzech. Kto widzi zewnętrzną stronę Męki Pana Jezusa, upokorzenia, biczowanie, cierniem koronowanie, drogę na Kalwarię, ukrzyżowanie, ten może się tym rozczuli, ale nie zrozumie głębi i znaczenia cierpień. Mękę Pana Jezusa zrozumie ten, kto pojął słowa Chrystusa: „Syn człowieczy przyszedł, aby zbawił, co było zginęło” (Mt 18, 11). „Syn człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, ale służyć i dać duszę Swą na okup za wielu” [Mt 20, 28]. „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani, ilekroć chciałem zgromadzić syny twoje, jako kokosz kurczęta swoje pod skrzydła zgromadza, a nie chciałaś?" (Mt 23, 37). Okropny ból rozdzierał Serce Chrystusa, który z wysokości krzyża patrzył na niewdzięczne, zaślepione miasto, zbliżające się do zguby! Każda dusza jest dla Chrystusa bliska, bliższa, niż Jeruzalem; jeśli więc Chrystus płakał nad upadkiem tego miasta, to bez porównania większy smutek przenika Jego duszę na widok zguby ludzi, których pożera robactwo nędzy i grzechu! […]
Społeczeństwo, które wyrzekło się Chrystusa, musi zginąć. W przepaść śmierci stacza się społeczeństwo, które wydaje miliony na luksusowe gmachy grzechu, gdy tymczasem ludzie giną w spelunkach nędzy i rozpusty; na wymarciu jest społeczeństwo, które pełną garścią sypie pieniędzmi w lupanarach, w nocnych knajpach, w kabaretach, a nie widzi tysięcy wygłodniałych braci; oznaki przedśmiertne widnieją na społeczeństwie, które lekceważy, drwi z sakramentu małżeństwa, które propaguje wolną miłość, spędzanie płodu; na wymarciu jest społeczeństwo, którego członkowie zapomnieli o uczciwości, sumienności, obowiązku i pracy! […]
Ostatnie słowo ukrzyżowanego Chrystusa, „Wykonało się”, oznacza nie tylko, że spełniło się dzieło odkupienia, ale także, że nieskończona, Boska miłość Chrystusa Pana zapłonęła w duszach ludzkich. Spełniła się przepowiednia Jeremiasza: „Miłością wieczną umiłowałem cię i dlatego przyciągnąłem litując się” (Jr 31, 3). Te piękne słowa Pisma Świętego świadczą o wielkiej miłości Chrystusa względem nas. […]
Czy istnieje na świecie wieczna miłość? Życie społeczne ludzi unormowane jest miłością, przyjaciele, znajomi, narzeczeni, przyrzekają sobie wieczną miłość i wierność, ale niestety czas pyłem zapomnienia i niewierności tłumi szlachetne porywy, czasem przerywa je śmierć - taki jest los tak zwanej „wiecznej miłości” wśród ludzi!
Czy istnieje na świecie wieczna miłość? Czy kto kochał mnie przed stu laty? Ludzie tak samo żyli, chodzili, troszczyli się, jak i dziś, czy kto z nich myślał o mnie wtenczas, czy kto mnie kochał? Nikt, tylko Bóg, który wiecznie kocha wszystkich.
Jak wyglądał nasz kraj przed tysiącem lat? Inne zamieszkiwały go ludy, inne panowały zwyczaje, inna wiara… Kto myślał o mnie wtenczas, kto mnie kochał? Jedynie Bóg Swoją wieczną miłością.
A kto myślał o mnie, kiedy jeszcze na ziemi nie żyli ludzie… kiedy jeszcze nie było naszej ziemi w ogóle… Kiedy jeszcze nie było aniołów… kiedy tylko Bóg był we wszechświecie. Kto mnie kochał wtenczas? Bóg Swoją wieczną miłością.
Ależ to nieprawdopodobne! - może ktoś powiedzieć. A jednak to oczywista prawda, wyraźnie mówi o tym Pismo święte. Tak, Bracia, krzyż Chrystusa jest tego dowodem. Potwierdza nam miłość Chrystusa, nieustannie spływająca w nasze dusze, bohaterska odwaga Jego wyznawców, cały świat chrześcijański, który w Wielki Piątek obchodzi uroczystość Męki Pańskiej. Cały świat z utęsknieniem, bezwiednie, lub świadomie spogląda na krzyż Chrystusa i od Niego czeka ratunku.
Teraz rozumiemy, czym jest dla nas uroczystość Wielkopiątkowa. Ludzie obchodzą rozmaite rocznice i uroczystości. Obchodzimy imieniny, urodziny, jubileusze pracy społecznej, zawodowej, rocznice zakładów naukowych, przemysłowych, wychowawczych… Kościół katolicki dziś, w Wielki Piątek, obchodzi uroczystość pamiątki śmierci Chrystusa Pana.
Bądź błogosławiona święta Krwi, która krążysz i ożywiasz nasze dusze! Bądź błogosławiona święta Krwi, która wydałaś wspaniałe kwiaty bohaterstwa i duchowego piękna! Bądź błogosławiona święta Krwi Chrystusa, która zwilżasz oschłą glebę dusz i jesteś jedyną nadzieją grzeszników i sprawiedliwych!
Ks. bp dr Tihamér Tóth, Chrystus w cierpieniu i w chwale, s. 207-210.
https://pch24.pl/w-rocznice-smierci-chrystusa/ |
|
Teresa
![](http://picsrv.fora.pl/fisubice/images/spacer.gif) |
Wysłany:
Śro 9:29, 17 Paź 2012 Temat postu: Chrystus w cierpieniu i chwale |
|
Chrystus poprzez mękę Swoją ukazał ludziom jak ich miłuje
Św. Alfons Maria de Liguori
Jezus Chrystus mógł wprawdzie wysłużyć nam zbawienie bez cierpienia, wiodąc na ziemi życie słodkie i przyjemne. Lecz stało się inaczej, jak mówi św. Paweł: On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż (Hbr 12, 2). Wyrzekł się bogactw, przyjemności, ziemskich zaszczytów, wybierając życie ubogie oraz śmierć pełną bólu i zniewag. Dlaczego? Czy nie wystarczała do wyproszenia u Ojca Przedwiecznego przebaczenia dla człowieka zwykła modlitwa, która mając wartość nieskończoną, wystarczała do zbawienia świata i nieskończonej liczby światów? Dlaczego zechciał wybrać tyle męczarni wraz z tak okrutną śmiercią, że pewien autor mówi, iż z samego tylko bólu dusza Jezusa odłączyła się od ciała? Po co taka zapłata za odkupienie człowieka?
Odpowiada na to św. Jan Chryzostom: Owszem, wystarczała wprawdzie jedna modlitwa Jezusa, byśmy zostali odkupieni, ale nie wystarczyła, aby ukazać nam miłość, jaką ten Bóg nam przynosi; to, co wystarczyło dla odkupienia, nie wystarczyło dla miłości. Potwierdza to św. Tomasz w słowach: „Chrystus, cierpiąc z miłości, ofiarował Bogu więcej, niż wymagała naprawa zniewagi wyrządzonej przez rodzaj ludzki". Ponieważ Jezus bardzo nas ukochał, pragnął też, byśmy bardzo Go miłowali, i dlatego uczynił wszystko, co było możliwe, także poprzez cierpienie, aby zdobyć naszą miłość i dać nam do zrozumienia, że nie mógł nic więcej uczynić dla pozyskania naszych uczuć. Św. Bernard twierdzi, że Jezus przyjął na siebie wiele cierpień, aby mocno zobowiązać człowieka do umiłowania Go.
Jaki większy dowód miłości, mówi sam nasz Zbawiciel, może osoba kochająca okazać osobie ukochanej, niż oddać życie z miłości dla niej? Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). A Ty, o najukochańszy Jezu - mówi św. Bernard - uczyniłeś jeszcze coś więcej, bo zechciałeś oddać życie za nas, nie swoich przyjaciół, ale wrogów i buntowników. Na to właśnie zwrócił uwagę Apostoł, gdy pisał: Bóg okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami [Rz 5, 8]. A zatem, Jezu, Ty za mnie, swego wroga, zechciałeś umrzeć, a ja miałbym się opierać tak wielkiej miłości? Oto jestem do Twojej dyspozycji, gdyż Ty tak usilnie pragniesz, abym Cię miłował. Kocham Cię ponad wszystko, odrzucam od siebie wszelką inną miłość i do Ciebie tylko pragnę należeć.
Św. Jan Chryzostom mówi, że głównym celem, jaki przyświecał Jezusowi w czasie Jego męki, było ukazanie Jego ku nam miłości, a tym samym przyciągnięcie do siebie naszych serc wspomnieniem cierpień za nas poniesionych. Św. Tomasz dodaje, że dzięki męce Jezusa znamy wielkość miłości, jaką Bóg przynosi człowiekowi. Przedtem jeszcze powiedział św. Jan: Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje (1 J 3,16).
O mój Jezu, niewinny Baranku ofiarowany za mnie na krzyżu, niech nie będzie daremne to, co dla mnie wycierpiałeś. Osiągnij we mnie cel tylu Twoich cierpień! Zwiąż mnie całego słodkimi więzami Twojej miłości, abym nigdy Cię nie opuścił i nie odłączył się już od Ciebie.
Św. Łukasz donosi, że Mojżesz i Eliasz, rozmawiając na górze Tabor o męce Jezusa Chrystusa, nazwali ją nadmierną (por. Łk 9, 31). Istotnie, mówi św. Bonawentura, słusznie męka Jezusa została nazwana nadmierną, gdyż była nadmiarem bólu i nadmiarem miłości: cóż więcej mógł Jezus wycierpieć, a nie wycierpiał? Jego nadmiar miłości osiągnął stopień. A czy mogło być inaczej? Prawo Boże nie zobowiązuje ludzi do czego innego, jak tylko do miłowania bliźniego jak siebie samego. Jezus zaś – jak mówi św. Cyryl – ukochał bardziej ludzi niż niż siebie samego.
Św. Alfons Maria de Liguori, Medytacje pasyjne. Medytacje różańcowe, s. 80-82.
|
|