Autor |
Wiadomość |
Teresa
|
Wysłany:
Śro 11:36, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
O modlitwie (7)
Kiedy mamy się modlić? (c.d.)
3) Ponadto powinniśmy jeszcze modlić się: w każdej potrzebie, w pokusach, przed każdym ważniejszym przedsięwzięciem, i wtedy, gdy czujemy się przejęci chęcią modlitwy i jesteśmy do niej skłonni.
Przysłowie mówi: „Kiedy trwoga, to do Boga”; inne znowu: „Potrzeba uczy modlitwy”. – Powinniśmy modlić się w potrzebie, bo żąda tego Bóg, mówiąc przez usta Psalmisty: „Wzywaj mię w dzień utrapienia; wyrwę cię, a czcić mię będziesz” (Ps 49, 15). Wpadłszy w wir i odmęt utrapienia, powinniśmy ratować się jak pływak w wodzie; ręce złożyć, a wszystko, co ziemskie, odpychać nogami, wtedy nie pójdziemy na dno (Wen.). Jak zachowali się Apostołowie na łodzi, lub chrześcijanie przy uwięzieniu Piotra? Niestety bardzo często szukają ludzie pomocy w potrzebie tylko u ludzi, i najczęściej zawodzą się. – Także przed pokusami należy szukać ucieczki w modlitwie; powiada bowiem Chrystus: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie” (Mt 26, 41). W chwili pokusy powinniśmy naśladować małe dziecię, które, gdy ujrzy dzikie zwierzę, biegnie zaraz do ojca, lub do matki (Św. Franc. Sal.). Jak powinna była Ewa postąpić w pokusie? Dlatego stoi wiele domów Bożych przez cały dzień otworem, by ludzie w potrzebie mieli gdzie chronić się i szukać ratunku. – Dalej, powinniśmy modlić się przed każdym ważniejszym przedsięwzięciem. „Proś Boga, aby drogi twoje prostował” (Tob 4, 20). Naśladujmy Chrystusa, który modlił się przed wybraniem Apostołów (Łk 6, 12), przed wskrzeszeniem Łazarza (J 11, 41), w dzień przed swą męką (Łk 22, 41). Apostołowie modlili się przed wybraniem Macieja (Dz 1, 23). Piotr przed wskrzeszeniem Tabity (Dz 9, 36). Św. Hieronim woła nawet: „Wychodząc, powinniśmy się uzbroić modlitwą, a wróciwszy, powinniśmy znów pomodlić się, zanim usiądziemy”. – Powinniśmy wreszcie obracać na modlitwę te wszystkie chwile, gdy czujemy wewnętrzną potrzebę i szczególniejszy pociąg do modlitwy i do niej jesteśmy usposobieni. Gdy żeglarz spostrzeże, że wieje pomyślny wiatr, rozpoczyna spiesznie żeglugę; i my, gdy zauważymy, że Duch św. na nas wpływa, powinniśmy iść natych-miast za powiewem i podmuchem Jego łaski (Lud. Gr.). Czyż wybierając się w podróż, nie wykorzystujemy pomyślnej pogody? Jakżeż często zwykli ludzie właśnie w ważnych podniosłych chwilach życia zaprzątają umysł marnymi rozrywkami doczesnymi! Dowodem hałaśliwe uczty i zabawy, wyprawiane po przyjęciu niektórych Sakramentów, po pogrzebach, podczas uroczystości kościelnych, niepotrzebne wałęsanie się po restauracjach i kawiarniach. Ciężki rachunek czeka nas kiedyś za to… – Pamiętajmy, że w takich podniosłych chwilach większym jest nabożeństwo i skupienie ducha. Modlitwa płynie z głębi serca i wolną jest od wszelkich roztargnień; modlitwa taka, to drzewo o silnych korzeniach, które stawia opór najgwałtowniejszym burzom (Św. Chryz.).
4) Przede wszystkim zaś powinniśmy modlić się w chwili śmierci.
Kościół nakazuje wyraźnie, by na wypadek ciężkiej choroby przyjmować ostatnie Sakramenty; życzy sobie także, by zawsze w takiej chwili wzywać przynajmniej Imienia Jezus. Kto modli się w chwili śmierci, naśladuje słowika, który także zaczyna śpiewać, gdy śmierć się zbliża. Mówią o skowronku, że nawet ugodzony śmiertelnym strzałem, śpiewa jeszcze dalej, aż padnie martwy na ziemię; i my powinniśmy modlić się do ostatniej chwili, do ostatniego tchnienia.
Gdzie mamy się modlić?
1) Możemy i powinniśmy modlić się na każdym miejscu, ponieważ Bóg jest wszędzie obecnym.
Chrystus modlił się nie tylko w świątyni jerozolimskiej i w synagogach, ale także w puszczy, na górach, w wieczerniku, w Ogrodzie Oliwnym, na krzyżu. Jakub modlił się w polu, Jonasz w brzuchu ryby, Job na kupie gnoju, Daniel w lwiej jamie, trzej młodzieńcy w piecu gorejącym, Manasses w więzieniu. Paweł modlił się w więzieniu, skuty w żelazne okowy, a jednak wstrząsnął węgłami więzienia (Św. Chryz.). Mówić można z Bogiem tylko tam, gdzie jest obecnym; lecz Bóg jest wszędzie obecnym (Dz 17, 24). Wyraża to Chrystus w rozmowie z Samarytanką (Jan 4. 23). Można chodzić po targu, siedzieć w izbie sądowej, pracować w warsztacie, a jednak dobrze się modlić. Bóg nie gardzi żadnym miejscem, żąda tylko pobożnego serca (Św. Chryz.).
2) Właściwym miejscem modlitwy jest Dom Boży.
Dom Boży jest domem modlitwy (Mt 21, 13). Niejeden powiada, że nie jest koniecznym chodzenie do kościoła, bo przecież cały świat jest świątynią Boga. Takie zapatrywanie nie jest słusznym. Przez usta Kościoła wymaga Bóg od nas odwiedzania domów Bożych w niedziele i święta, a także przy innych okazjach. Chrystus dał nam w tym względzie przykład, bo sam chodził często do świątyni jerozolimskiej. Pierwsi chrześcijanie śpieszyli z narażeniem życia do katakumb na wspólne modlitwy. Modlitwa w kościele, jako w miejscu poświęconym, ma większą wartość.
W kościele możemy modlić się pobożniej, bo wolni tam jesteśmy od wszelkich trosk codziennych, a wszystko nastraja nas do nabożeństwa. Modlitwa w kościele prędzej znajduje wysłuchanie, bo prośby nasze zanosimy tu wprost przed Chrystusa, który obecnym jest w kościele pod postacią chleba. Chrystus sam jednoczy się tu z proszącym, obiecał bowiem: „Gdzie są dwaj, albo trzej zgromadzeni w Imię Moje, tam i Ja jestem w pośrodku nich” (Mt 18, 20). Kto zresztą nie chce się modlić w kościele, niech modli się jak najczęściej poza kościołem, a bez wątpienia wnet uczuje potrzebę przyjść do kościoła.
3) Dobrym i pożytecznym miejscem modlitwy jest także samotność.
Chrystus modlił się często w samotności: na pustyni (Łk 5, 16), na górach, zwłaszcza na Górze Oliwnej (Łk 22, 39). Zaleca Chrystus modlitwę w odosobnieniu, przy zamkniętych drzwiach (Mt 6, 6). W samotności unika człowiek roztargnienia i modli się o wiele pobożniej. Ryba, chcąca ujść zasadzek rybaka, musi kryć się w najtajniejsze zakątki dna morskiego; tak samo człowiek musi kryć się w samotność, jeśli chce przy modlitwie uniknąć pokus szatańskich (Św. Efr.).
O co mamy się modlić?
1) Prosić mamy Boga o bardzo wiele i bardzo wielkie rzeczy; a więc nie tyle o znikome rzeczy doczesne, jak raczej o dobra wieczne.
Czyż nie prosiłbyś o wielkie rzeczy, gdyby król jakiś powiedział ci: „Proś, o co chcesz”? Lecz tu mówi ci to samo Bóg (Św. Aug.). Powinniśmy prosić o wielkie rzeczy, bo mamy tu do czynienia z Panem nieskończenie potężnym i bogatym (Św. Aug.). Nie zadowalajcie się nigdy tym, coście otrzymali, lecz żądajcie wciąż coś nowego. Bóg daje chętniej, niż my bierzemy. Pan, dając nam, nie traci (Św. Hier.). – Powinniśmy prosić nie tyle o dobra znikome, jak raczej o dobra wieczne (Św. Ambr.). Nikt nie odważy się prosić cesarza o podartą szatę, albo o parę groszy; i my nie powinniśmy odważać się prosić Pana Nieba i ziemi o rzeczy bezwartościowe (Św. Chryz.). Głupi, kto zamiast cennego złota wybiera zły ołów, kto gardzi perłami, a zbiera bezwartościowe muszle; tak, głupi, kto nie pragnie rzeczy pożytecznych i potrzebnych, które mógłby nabyć (Św. Chryz.). Proś o chwałę Nieba i o te rzeczy, które ci ją osiągnąć pomogą. Kto żąda czego innego, nie żąda niczego (Św. Aug.).
2) W szczególności prosić mamy Boga o takie rzeczy, które służą ku chwale Bożej a naszemu zbawieniu; nigdy zaś o takie, które służą tylko do zaspokojenia naszych światowych skłonności i upodobań.
Modląc się, pamiętajmy na słowa Chrystusa: „Szukajcie naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane” (Mt 6, 33). Kto prosi Boga o dobra wieczne, otrzyma zarazem i doczesne. Salomon prosił Boga o mądrość, by mógł dobrze rządzić swym ludem; Bóg dał mu i mądrość i obfitość rzeczy doczesnych (3 Krl 3). – Nie powinniśmy nigdy prosić Boga o takie rzeczy, które służą tylko do zaspokojenia naszych ziemskich skłonności; takich próśb nie wysłuchuje Bóg (J 4, 3). Wielu prosi Boga o bogactwo (wygraną na loterii), o zaszczyty itp. „Tacy nie szukają chwały Bożej, tylko rozkoszy zmysłowych; przez to samo chcą poniżyć Boga, Pana uczynić sługą, sługą swej pożądliwości, swej pychy, swego skąpstwa, chciwości i wyuzdanego żywota. Jakże ma ich Bóg wysłuchać?” (Św. Aug.). Królowi Jeroboamowi uschła ręka za to, że targnął się na Proroka; zamiast modlić o darowanie tego grzechu, począł prosić o uzdrowienie uschłej ręki (3 Krl 13, 6). Tak samo czyni wielu ludzi; podczas modlitwy myślą tylko o potrzebach ciała, a nie o potrzebach duszy. „Nigdy nie powinniśmy prosić Boga o to, czego my chcemy, tylko o to, czego Bóg chce” (Św. Nilus).
Czyli innymi słowy: nie powinniśmy nigdy prosić, by stała się ta wola, jaką pobudza w nas ciało nasze, lecz by stała się ta wola, która pochodzi z Ducha świętego (Św. Leon W.).
O rozmyślaniu
1) Rozmyślanie polega na tym, że rozważamy szczegółowo prawdy religijne w tym celu, by wzbudzać w sobie dobre postanowienia.
Drogie korzenie wydają najsilniejszy zapach wtedy, gdy utłuczemy je w moździerzu; podobnie prawdy religijne działają na nas najsilniej wtedy dopiero, gdy roztrząśniemy je pilnie w duchu (Lud. Gran.). Rozważanie prawd religijnych przypomina postępowanie Mojżesza, który tak długo bił laską w skałę, aż wyszła woda. Rozmyślający podobnym jest do człowieka, który uderza stalą w krzemień, aż wykrzesze ogień; i on bowiem uderza rozważającym rozumem w skamieniałe serce, aż wydobędzie z woli dobre postanowienia (Św. Cyr. Al.). Przy rozmyślaniu zadajemy sobie trud tylko tak długo, dopóki Duch Święty nie zacznie na nas działać. Rozmyślający podobnym jest do okrętu, zaopatrzonego w żagle i wiosła. Podczas ciszy wiosłują żeglarze; gdy jednak powieje wiatr pomyślny, wtedy składają wiosła, a rozwijają żagle i jazda odbywa się szybko i ochoczo. Tak samo rzecz się ma z rozmyślaniem. Człowiek natęża myśli tak długo, aż czuje się pociągniętym i podniesionym przez powiew Ducha Bożego. Teraz nie potrzebuje już natężać umysłu, otwiera tylko serce, by spłynęła w nie łaska i je zapaliła. Gdyby chcieć tylko ciągle zbierać piękno myśli i zdania i zatrudniać rozum, byłoby to studiowaniem, a nie modlitwą (Św. Winc. a P.). Gdy wykrzeszemy ze stali ogień i żagiew się zajmie, zapalamy zaraz świecę; niedorzecznością byłoby powtarzać dalej uderzenia. Tak samo rzecz się ma i tu.
2) Rozmyślanie jest doskonałą modlitwą; musi wszakże jednoczyć się na przemian z modlitwą ustną.
Rozmyślając, naśladujemy na ziemi żywot Aniołów, którzy w Niebie ustawicznie oglądają Boga i rozważają Jego majestat. Wielu Świętych spisało swe rozmyślania, tak np. św. Augustyn, św. Teresa, św. Alfons, Tomasz a Kempis i inni. Uważne czytanie tych rozmyślań jest więc modlitwą. – Rozmyślanie i modlitwa ustna powinny zmieniać się wzajemnie, podobnie jak zmieniamy natężenie mięśni ciała, już to chodząc, już to siedząc lub leżąc. Modlitwa ustna i rozmyślanie, to dwie nogi, na których dążymy do Nieba (Św. Bern.). Rozmyślanie jest koniecznym przygotowaniem się do modlitwy. Jeśli przed modlitwą nie ma rozmyślania, nie może modlitwa być doskonałą. Albo odprawimy ją bez należnego nabożeństwa, albo po prostu zaniechamy ją całkiem (Św. Bonaw.).
3) Rozmyślaniem zjednywamy sobie łaski wzmacniające i dochodzimy rychło do doskonałości.
Rozmyślanie zjednywa nam łaski wzmacniające. Ogień oświeca i ogrzewa wszystkich, zbliżających ślę do niego. Podobnie oświeca rozmyślanie prawd religijnych rozum (człowiek poznaje lepiej nicość rzeczy ziemskich, wolę Boga, cel życia, surowość Boskiego sądu itd.) i zapala serce ku dobremu. „Rozmyślanie, to piec, w którym zapala się ogień miłości Bożej” (Św. Alf.). Rozmyślanie jest bramą, przez którą wstępuje w człowieka łaska Boża (Św. Ter.). Dusza oddana rozmyślaniu, podobną jest do roli, która dobrze uprawiona, wydaje owoc stokrotny; albo do nawodnionego ogrodu, w którym bujnie rozrastają się kwiaty (Św. Alf.). Czym sen dla ciała, tym rozmyślanie dla duszy; ono wlewa w duszę nowe siły. – Kto natomiast nie zajmuje się prawdami religijnymi, nie odczuje na sobie tej siły, pozostanie ślepym i światu oddanym. Dlatego tak źle jest na świecie, że nie masz, kto by rozważał w sercu (Jer 12, 11). Brak rozmyślania ponosi winę, iż codziennie napełnia się świat grzechami, a piekło potępionymi (Św. Alf.). Do rozważania obierać sobie trzeba takie tematy, które nam więcej odpowiadają i więcej na nas oddziaływają, a rozmyślania takie powtarzać częściej. Wszak i pszczoły śpieszą przede wszystkim do takich kwiatów, które zawierają soki, potrzebne im do budowy komórek. A czyż i my nie wąchamy raz po raz kwiatów, które wydają miłą woń? – Przez rozmyślanie dochodzimy do doskonałości. Codzienne rozmyślanie wypędza obojętność (Św. Ambr.). Rozmyślanie było przyczyną nawrócenia się św. Ignacego Loyoli i wielu innych Świętych. „Modlitwa wewnętrzna czyli rozmyślanie i grzech śmiertelny nie mogą pogodzić się z sobą” (Św. Ter.). Grzech może ostatecznie istnieć obok różnych innych ćwiczeń pobożnych; ale rozmyślanie i grzech wykluczają się wzajemnie. Koniecznie musi człowiek wyrzec się albo grzechu, albo rozmyślania (Św. Alf.). Wszyscy Święci zostali Świętymi – przez rozmyślanie (Św. Alf.).
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.) |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 11:30, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
O modlitwie (6)
Kiedy mamy się modlić?
1) Właściwie powinniśmy modlić się bez przystanku, żąda bowiem Chrystus, by „zawsze się modlić, a nie ustawać” (Łk 18, 1).
Serce nasze powinno być podobnym do wiecznej lampy w kościele. Jak oddychamy bez przerwy, tak bez przerwy powinniśmy zwracać naszego ducha ku Bogu; tak też upomina nas Apostoł: „Bez przestanku się módlcie!” (Tes 5, 17). Rozmawiać możemy z Bogiem o każdej godzinie. U drzwi Boga nie ma żołnierza, któryby nas zawrócił. Wystarczy zawołać: „Ojcze”, a już otwierają się bramy Jego pałacu (Św. Chryz.). Kto szuka Boga, znajdzie Go zawsze i wszędzie (Św. Alf.). Naśladujmy młode jaskółki, które ustawicznym krzykiem domagają się pożywienia u starych (Św. Alf.). Ustawiczna modlitwa czyni nas podobnymi Aniołom, którzy bez przystanku oglądają oblicze Boga (Św. Franc. Sal.). Kto modli się ustawicznie, może u Boga wszystko łatwo uzyskać, podobnie jak łatwo otrzymuje od króla wszystko, kto ustawicznie przebywa w jego towarzystwie (Św. Chryz.). Ustawiczna modlitwa chroni nas od wielu pokus. Do Apostołów powiada Chrystus na Górze Oliwnej: „Czuwajcie i módlcie się, i byście nie weszli w pokuszenie” (Mt 26, 41). Ustawiczna modlitwa chroni nas przed złym nieprzyjacielem, jako mur forteczny; to pancerz mocny przeciw pociskom nieprzyjaciół naszych (Kpł); to port bezpieczny, w którym nie mogą zaszkodzić bałwany morskie (Św. Chryz.). Szatan może nas napaść w każdej chwili, należy więc zawsze mieć modlitwę w pogotowiu, podobnie jak ludzie, których dom narażony jest na niebezpieczeństwo pożaru, trzymają zawsze wodę w pogotowiu (Św. Chryz.). Jak żołnierz nie może iść na wojnę bez zbroi, tak chrześcijanin nie powinien iść nigdzie bez modlitwy (Św. Elig.). Modląc się ustawicznie, trwamy najpewniej do śmierci w łasce Boga (Św. Tom. z Akw.). Człowiek, pamiętający ustawicznie o modlitwie, jest jak pociąg kolei, który trzymając się szyn, przybywa szybko i bezpiecznie na miejsce przeznaczenia.
Nie wymaga Bóg jednak, i jest to nawet niemożliwym, by ustawicznie być na kolanach i zatapiać się ciągle w modlitwie. Bóg żąda tylko, byśmy łączyli pożytecznie pracę z modlitwą.
Zasadą naszą niech będzie: „Ręka przy pracy, a serce przy Bogu”. Łączyć powinniśmy sposób życia Marty (praca dla dobra bliźniego) ze sposobem życia Maryi (rozmyślanie i modlitwa) (Łk 18, 40). Dobrym było postępowanie Marty, lepszym postępowanie Maryi, ale połączenie jednego i drugiego jest najlepszym (Św. Bern.). Wszak i Chrystus, który dla nas wszystkich jest wzorem, jednoczył modlitwę z pracą (Grzeg. W.). Na tym świecie powinniśmy się modlić dziełami i uczynkami (św. Franc. Sal.); dopiero po śmierci ustaje działanie, a rozważanie Boskiego majestatu będzie naszym jedynym zatrudnieniem (Św. Grzeg. W.). Kto z zamiłowania do modlitwy nie chciałby pracować, ten według słów Apostoła (2 Tes 3, 19) nie powinien jeść.
Powinniśmy więc przy każdej pracy wzbudzać często akty strzeliste, i każdą pracę rozpoczynać w dobrej intencji na większą chwałę Boga. Na to ustawione są na drogach i ulicach krzyże i posągi Świętych, byśmy jak najczęściej wznosili się modlitwą ku Bogu. Figury te mają budzić w wędrowcu pamięć o Bogu. Święci pamiętali w każdej porze dnia o modlitwach i aktach strzelistych. Św. Teresa miała w swym pokoju obraz, przedstawiający Jezusa u studni Jakuba; bardzo często spoglądała na ten obraz i mówiła za każdym razem: „Panie, daj mi wody żywej”. Modlitwą strzelistą św. Ignacego Loyoli było: „Wszystko na większą chwałę Boga”. Bez modlitw strzelistych nasz spoczynek staje się próżniactwem, a nasza praca niczym innym, jak tylko roztargnieniem i oszołomieniem (Św. Franc. Sal.). Przeciwnie, kto od czasu do czasu wznosi się aktem strzelistym ku Bogu, znajdzie się łatwo i w wirze tego życia, podobnie jak łatwo wyznaje się żeglarz często spoglądający na kompas. Akty strzeliste mają wielką siłę. One chronią nas od roztargnienia, a zwiększają nasze nabożeństwo. „Jeden akt strzelisty, powtórzony sto razy z głębi serca, ma nieraz większą wartość, niż sto różnych modlitw raz odmówionych” (Św. Franc. Sal.). I Chrystus powtarzał często na Górze Oliwnej tę samą modlitwę. Św. Franciszek z Asyżu nieraz wołał ustawicznie przez całą noc: „Bóg mój i wszystko moje!” – Nakazuje nam św. Paweł: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31). Wskazanym jest bardzo, wzbudzać dobrą intencję zaraz rano na cały dzień, a w ciągu dnia odmawiać ją krótko przed każdą ważniejszą sprawą.
Jeszcze lepszą jest rzeczą, obracać każdą wolną chwilę na modlitwę.
Błog. Klemensowi Hofbauerowi, gdy jeszcze był młodzieńcem, skarżył się raz pewien człowiek, iż z nudów nie wie, co robić. Klemens dał mu na to trafną odpowiedź: „A więc proszę, módl się!” Święci modlili się zawsze, gdy tylko znaleźli do tego sposobność. Św. Jakub Apostoł, biskup Jerozolimy, modlił się tak wiele, iż skóra na kolanach stwardniała mu jako skóra wielbłądzia (Józ. Flaw.). Prawdziwy chrześcijanin modli się zawsze, ale nie tak, by każdy to widział; modli się sercem, a to zarówno w towarzystwie ludzi, jak i na przechadzkach, zarówno przy pracy jak i podczas spoczynku (Św. Klem. Al). Za przykładem Chrystusa (Łk 6, 12) przepędzali Święci nawet część nocy na modlitwie.
Nader polecenia godnym jest przy rozpatrywaniu i badaniu rzeczy widzialnych wznosić się duchem ku rzeczom niewidzialnym.
Nie jest to rzeczą trudną, bo istnieje na wielu punktach wielka łączność między ogółem stworzenia a naszą religią, jako dziełami tego samego Stwórcy, które, jako przezeń stworzone, są Jego obrazem i noszą na sobie ślad Jego twórczej ręki. Św. Grzegorz z Nazjanzu przypatrywał się raz nad brzegiem morza muszlom, wyrzuconym przez fale, a zarazem potężnym skałom, wznoszącym się obok; pierwsze przywiodły mu na pamięć ludzi, którzy nie potrafią zapanować nad sobą, drugie znów takich, którzy nie dadzą się uwieść żadnej pokusie. Zaraz też zwrócił się do Boga z gorącą prośbą o siłę woli i stałość w dobrym. Św. Fulgenty przypatrywał się raz wjazdowi tryumfalnemu króla Teodoryka; zaraz zastanowił się nad tym, jak pięknym musi być dopiero tryumfalne wejście duszy do Królestwa niebieskiego. Widok owcy przywodził św. Franciszkowi z Asyżu na pamięć łagodność Chrystusa; św. Bazylemu widok ciernistej róży przypominał gorycz, jaką zaprawione są wszystkie rozkosze tego świata. Św. Franciszek Salezy zwykł był mawiać na widok kościoła: „I my jesteśmy świątynią Boga”, patrząc na pola, mawiał: „I my jesteśmy rolą, uprawianą przez Boga, a napojoną Krwią Chrystusa”; ujrzawszy piękny obraz, mawiał: „W obrazach Boga na Aniołach i ludziach promienieje majestat Boży”. Pięknie wyraził się raz jeden ze współbiesiadników Chrystusa, gdy ujrzał podany chleb: „Błogosławiony, który będzie jadł chleb w Królestwie Bożym” (Łk 14, 15). Takie rozważania i porównania łatwo przywieść sobie na pamięć, bo wszystkie rzeczy widzialne przypominają nam wszechmoc i dobroć Boga i pobudzają nas do oddawania Mu czci. „Całe nasze życie powinno być nieprzerwaną modlitwą” (Św. Hilar.). Pamiętajmy, że „nasze obcowanie jest w niebiesiech” (Fil 3, 20), więc rozpoczynajmy ten żywot niebiański już tu na ziemi, odrywając się od rzeczy ziemskich, a wznosząc ducha ku Bogu (Litania do Wszystkich Świętych).
2) W szczególności powinniśmy modlić się: Rano i wieczorem, przed i po jedzeniu, za każdym razem, gdy głos kościelnego dzwonka zawezwie nas do modlitwy.
1) Rano mamy dziękować Bogu za opiekę podczas nocy, i prosić Go, by w ciągu dnia chronił nas od nieszczęścia i grzechu, by także dał nam wszystko, co jest potrzebnym do życia.
Modlitwę poranną należy odprawiać możliwie na klęcząco. Posiłek przyjmować należy także nie prędzej, jak po modlitwie (Św. Hier.). Kto zaniedbuje modlić się rano, staje się podobnym bezrozumnym zwierzętom. Wszak nawet małe ptaszki witają brzask dzienny słodkim śpiewem (Św. Ambr.). Skowronek zaraz po przebudzeniu wzbija się pod niebo i wyśpiewuje radośnie swą pieśń poranną; potem dopiero szuka strawy na ziemi. Na modlitwie porannej spoczywa osobliwsze błogosławieństwo. Jak Abel a następnie Żydzi ofiarowali Bogu pierwociny, tak każdy ofiarować winien Bogu pierwociny dnia i życia. „Którzy szukają Pana rano, znajdą błogosławieństwo” [Syr 32, 18]. Przysłowie: „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”, można zmienić tak: „Kto rano się modli, temu Pan Bóg daje”. Izraelici mogli zbierać mannę tylko przed świtem, tak i my możemy liczyć na błogosławieństwo Boga tylko wtedy, jeśli już ze świtem oddajemy cześć Bogu [Mdr 16, 28]. Dobrze przeżyta młodość wywiera wpływ zbawienny na całe późniejsze życie; to samo da się zastosować do poranku każdego dnia (Owerberg). Czyż pierwsze wrażenie, jakie sprawia na nas jakiś człowiek, nie rozstrzyga nieraz o naszym stosunku do niego? Bóg zważa także na nasze zachowanie się z rana. Rano najłatwiej znaleźć Boga (Prz 8, 17). Z tego to względu schodzili się pierwsi chrześcijanie na modlitwę o brzasku dnia. Dziś jeszcze istnieje zwyczaj, iż przed wschodem słońca wzywa dzwonek z wieży do modlitwy porannej. – Kto się rano nie modli, lecz zaraz zajmuje się sprawami światowymi, czyni jak człowiek, który rozpoczynając podróż, wsiada do niewłaściwego pociągu i jedzie w zupełnie innym kierunku. Kto przy wielkim rachunku pomyli się zaraz w początkowych liczbach, cały jego dalszy trud jest daremnym. Jeśli uczeń nie przykłada się do nauki zaraz w pierwszym roku, braknie mu później podstawowych wiadomości i nie zajdzie daleko. Tak samo rzecz się ma z tym, kto zapomina o modlitwie porannej; nie błogosławi mu Bóg w całej pracy dziennej. Gdy słabe podwaliny, zawali się dom wkrótce; gdy brak modlitwy porannej, nie przyda się na nic praca całodzienna.
2) Wieczorem mamy dziękować Bogu za otrzymane przez dzień dobrodziejstwa, prosić Go, by odpuścił nam grzechy, popełnione w ciągu dnia, i otoczył nas przez noc Swą opieką. Daj żebrakowi kawałek chleba, a nie odejdzie od drzwi twoich, nie podziękowawszy ci stokrotnie. Oto, Bóg karmił cię przez cały dzień, a ty chciałbyś bez podziękowania położyć się do łóżka? (Św. Bern.). Zważ, że sam Zbawiciel przedłużał nieraz modlitwę wieczorną przez całą noc. – Pamiętać należy i o tym, że najczęściej w nocy powołuje śmierć ludzi przed Trybunał Boga; należy więc przy modlitwie wieczornej zrobić sobie rachunek sumienia i wzbudzić w sobie doskonałą skruchę. Każdy gracz i każdy kupiec oblicza wieczorem swe zyski lub straty, chociaż rozchodzi się tu tylko o zarobek doczesny; tym bardziej powinien człowiek obrachowywać się codziennie wieczorem, jak załatwił sprawy, dotyczące jego duszy (Św. Efr.). Z Bogiem zaczynaj, wszystko kończ z Bogiem, inaczej będziesz sam sobie wrogiem.
3) Przed i po jedzeniu dziękować należy Bogu za posiłek i prosić Go, by ustrzegł nas od tych grzechów, które popełnia się najczęściej przy jedzeniu, lub po nim.
Chrystus składał dzięki Swemu niebieskiemu Ojcu przy każdym posiłku (Mk 8, 6); zwyczajnie wznosił oczy ku Niebu i pochylał głowę, jak przy Ostatniej Wieczerzy; chciał przez to powiedzieć: „Ojcze, dzięki Ci”. Gdy będziesz jadł i nasycisz się, strzeż się pilnie, abyś nie zapomniał Pana (5 Mojż 6, 11–12). Daniel w lwiej jamie dziękował natychmiast Bogu za zesłany mu posiłek (Dn 14, 37). Kto nie modli się przed jedzeniem i po jedzeniu, staje się podobnym bydlęciu. Król Alfons z Aragonii taką dał raz nauczkę swym dworzanom, którzy nigdy nie modlili się przy jedzeniu. Zawezwał raz na ucztę pewnego żebraka, ale zakazał mu najsurowiej, pozdrawiać kogokolwiek, lub po uczcie dziękować królowi i innym. Żebrak zastosował się ściśle do rozkazu, czym byli dworzanie bardzo oburzeni. Wtedy rzekł im król: „Przecież wy nie lepiej postępujecie względem waszego Króla niebieskiego. Nie prosicie Go o nic i nie dziękujecie Mu za nic. Czy myślicie, że On nie gniewa się na was tak, jak wy na tego żebraka?” Dworzanie zawstydzili się bardzo i odtąd pamiętali zawsze o modlitwie przed i po jedzeniu (Spirago, Przykłady). Gdy raz grad zniszczył pewnemu wieśniakowi cały plon, rzekł mu jego mały synek otwarcie: „Ta kara spadła na nas tylko z tego powodu, że jesteśmy niewdzięcznymi wobec Boga i zapominamy o modlitwie przy posiłku” (Spirago, Przykłady). Trafnym jest w tym względzie następujący przykład: Pewien pobożny człowiek zatrzymał się podczas podróży w gospodzie i zasiadł wraz z innymi podróżnymi do obiadu. Przed posiłkiem jednak powstał i przeżegnawszy się, odmówił krótką modlitwę. Obecni poczęli uśmiechać się i przedrwiwać, a jakiś warchoł zapytał go wprost drwiąco: „Czy u was wszyscy zachowują ten głupi zwyczaj?” Podróżny odrzekł mu na to spokojnie: „Nie, bynajmniej. Mam w domu w stajni świnie, które także nigdy się nie modlą!” – Przy jedzeniu popełnia się najczęściej następujące grzechy: nieumiarkowanie, gniew (z powodu niedobrych potraw), plotki i obmowy. Nasycone ciało nawiedzają chętnie różne pokusy, zwłaszcza do lenistwa, gniewu i niemoralnych czynów. Tym bardziej więc nie powinno się w tej porze zapominać o modlitwie i o Bogu.
4) Dzwonek kościelny wzywa wiernych do modlitwy: Trzy razy dziennie, rano, w południe i wieczór na „Anioł Pański”; prócz tego w wielu miejscowościach w czwartek wieczorem w godzinę „trwogi śmiertelnej Chrystusa”, w piątek o 3 godzinie popołudniu w godzinę „skonu Chrystusa”, wreszcie na wypadek czyjejś śmierci lub pogrzebu.
W niektórych miejscowościach dzwoni się także na modlitwę, gdy w kościele odbywa się we Mszy Przemienienie, lub podczas błogosławienia Najśw. Sakramentem. Należy zawsze pomodlić się bodaj krótko na głos dzwonka kościelnego. Pamiętajmy na słowa św. Augustyna: „Najlepiej się modli, kto modli się z Kościołem”. – Dzwon kościelny nie tylko wzywa do modlitwy, ale także zwołuje na nabożeństwo, ogłasza różne kościelne uroczystości (natomiast milczy w chwilach żałoby, np. w Wielki Piątek); wyjątkowo także ostrzega przed niebezpieczeństwem, np. podczas pożaru, wylewów, wojny, burzy. W takich razach woła dzwon i o pomoc i do modlitwy. Ponieważ dzwon jest poświęcony, więc bywa mu przypisywane zjednywanie błogosławieństwa Bożego.
Jak widzimy, bierze dzwon kościelny współudział w losach człowieka, w chwilach radości i smutku, jest niejako towarzyszem człowieka przez całe życie. Że więc dzwon, jako wołacz na modlitwę i nabożeństwo, spełnia usługi jak człowiek, dlatego weszło w zwyczaj, że przy poświęcaniu dzwonu nadaje mu się imię chrzestne. Dlatego znowu, że dzwon spełnia święte usługi, mieli dawniej prawo dzwonienia dzwonem kościelnym tylko tacy, którzy otrzymali odpowiednie święcenie. – Pierwotnie dzwony nie istniały. U Żydów zwoływali kapłani lud głosem trąb. Po okresie prześladowań chrześcijan zwoływano wiernych na modlitwę za pomocą rogu lub drewnianych grzechotek. Dopiero w wiekach średnich zaczęto zwoływać wiernych najpierw uderzeniami młotka o metal, a później nareszcie głosem dzwonu.
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.) |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 11:19, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
O modlitwie (5)
Jak należy się modlić (c.d.)
3) Z wytrwałością, to znaczy, nie ustawać w modlitwie, jeśli Bóg nie wysłuchuje nas zaraz.
Naśladujmy dzieci małe, które nie przestają krzyczeć, aż otrzymają pożądany przedmiot (Św. Cyr.). Ludzie niecierpliwią się, jeśli naprzykrza się im kto zanadto prośbami, ale Bóg nie; owszem miłą Mu jest taka natarczywość (Św. Hier.). Wspomnij na podobieństwo o natarczywym przyjacielu, który nie ustaje kołatać (Łk 11, 5). Owszem Bóg sam wystawia nieraz na ciężką próbę wytrwałość proszącego. Tak było z niewiastą chananejską (Mt 15). Chrystus Pan okazał się zrazu głuchy na jej prośby; lecz ona nie zrażała się tym i w końcu doczekała się wysłuchania. Podobnie rzecz się miała ze ślepym od urodzenia, na drodze do Jerycha. Ludzie fukali nań, by milczał, lecz on wołał tym głośniej i Chrystus uzdrowił go (Łk 18, 35). Żydzi w Betulii uciekli się do modlitwy, gdy zbliżał się nieprzyjaciel. Im więcej się modlili, tym bardziej pogarszało się ich położenie. A jednak wytrwali w modlitwie i ostatecznie ocalił ich Bóg przez Judytę (Jud 6-7).
Przykład daje nam także w tym względzie historia oblężenia Wiednia przez Turków. Im dłużej i usilniej modlili się oblężeni, tym gorzej działo się im; dopiero w ostatniej potrzebie zjawiła się cudowna pomoc (Spirago, Przykłady). Św. Monika modliła się przez 18 lat o nawrócenie syna swego, Augustyna; wytrwałość jej została nagrodzona. Bóg często śpieszy z pomocą wtedy dopiero, gdy potrzeba jest największa. Niejeden atoli traci odwagę i wytrwałość, gdy Bóg nie wysłuchuje go natychmiast, i przestaje się modlić. Tak być nie powinno. Owszem powinniśmy modlić się tym gorliwiej, im dłużej Bóg zwleka z wysłuchaniem. Im dłużej każe nam czekać, tym pewniej i obficiej nam dopomoże; daje nam wtedy zwyczajnie znacznie więcej ponad to, o cośmy prosili i czegośmy się w ogóle spodziewali (Ef 3, 20). Rok musimy czekać, by nasienie, wrzucone w ziemię, wydało owoc; jakżeż chcemy spożywać natychmiast owoce modlitwy? (Św. Franc. Sal).
4) Z czystym sercem, to znaczy, musimy, modląc się, wolnymi być od grzechów ciężkich, a przynajmniej mieć w sercu skruchę i gotowość do pokuty.
Przypomina nam to kropielnica przy wejściu do kościoła, że przed modlitwą w domu Bożym należy skruchą obmyć się z grzechów. U mahometan istnieje zwyczaj, że przy wejściu do meczetu zdejmuje się sproszone obuwie i myje się nogi; to ma być także przypomnieniem czystości serca. Człowiek z sercem nieczystym nie posiada dość siły, by wznieść ducha ku Bogu; bo skoro zacznie się modlić, stają mu przed oczyma duszy grzeszne mamidła i obrazy, i trzymają jego zanieczyszczony umysł przy ziemi (Św. Grzeg. W.). Kto modli się do Boga z grzesznym sercem, podobnym jest do człowieka, który w brudnych szatach staje przed królem, by prosić go o jakąś łaskę. Podobnym jest także do człowieka, który chce ofiarować komuś bukiet i wprawdzie składając bukiet, wybiera czyste kwiaty (święte słowa), ale ręce ma brudne (Św. Chryz.). Bóg nie wysłuchuje grzeszników (J 9, 31). Godzi się, by wyłączonym był od dobrodziejstw Bożych, kto nie chce poddać się rozkazom Bożym (Św. Wawrz. J.). Posłusznym bądź Bogu w przykazaniach, by On także wysłuchał cię w twych prośbach (Św. Chryz.). Skoro jednak grzesznik żałuje szczerze za grzechy swe, może już spodziewać się wysłuchania. „Bóg przyjmuje go tak, jak gdyby nie był nigdy obrażonym” (Św. Alf.). Bóg nie czyni, jak ludzie którzy zwykli zaraz wypominać proszącemu wyrządzoną im obrazę. „Bóg nie patrzy na to, co człowiek uczynił, lecz na to, co chce czynić” (Św. Bern.). Dowodem, modlitwa skruszonego celnika w świątyni (Łk 18, 13).
5) Z poddaniem się woli Bożej, czyli, musimy wysłuchanie modlitwy naszej pozostawić zupełnie woli Boga i na każdy wypadek z nią się zgadzać.
Tak modlił się Chrystus na Górze Oliwnej: „Nie Moja, ale Twoja niechaj się stanie” (Łk 22, 43). Bóg wie najlepiej, co nam przyniesie pożytek; my nie możemy czynić Bogu żadnych przepisów, podobnie jak chory nie może przepisywać roztropnemu lekarzowi, jakie lekarstwa ma mu podawać (Św. Franc. Sal.). Matka pewna błagała raz natarczywie o wyzdrowienie dziecka swego. Proboszcz radził jej, by prosiła raczej o spełnienie się woli Bożej i z nią się zgodziła. Na to zawołała niewiasta oburzona: „Nie, to nie śmie być; moja wola musi się stać” i modliła się dalej. I cóż się stało? Syn jej wyzdrowiał rzeczywiście, ale później, dorósłszy, wiódł życie występne i skończył jako złoczyńca na szubienicy. Czyż nie byłoby szczęściem dla tego człowieka, gdyby był umarł w młodości? Tak to najlepiej jest, pozostawić zupełnie do woli Boga wysłuchanie modlitwy. Bóg tylko zna przyszłość i wie, co jest dobrem dla człowieka (Spirago, Przykłady).
6) Z pokorą, to znaczy, musimy być świadomymi naszej ułomności i niegodności.
Nie należy bynajmniej myśleć, że modlitwą naszą wyświadczamy Bogu wielką przysługę. Bóg tych modlitw nie potrzebuje. Pokorną była modlitwa celnika w świątyni i setnika Korneliusza. Z pokorą modlił się Daniel: „Teraz tedy wysłuchaj, Boże nasz, modlitwę sługi Twego i prośby jego... bo nie na sprawiedliwościach naszych pokładamy modlitwę przed obliczem Twojem, ale na litościach Twoich mnogich” [Dn 9, 17–18]. Modlitwa korzącego się przenika obłoki (Koh 35, 21). Z jakąż pokorą przystępujemy przed władców ziemskich z prośbami naszymi. A przecież Bóg jest Królem królów! Modlitwa sama przez się jest już aktem pokory. Przez nią uznajemy naszą zależność od Pana Nieba, i ziemi. Modląc się, jesteśmy żebrakami, stojącymi przed drzwiami wielkiego Ojca (Św. Aug.). Są jednak ludzie, którzy przy modlitwie zachowują się tak, jak gdyby łaskę wielką czynili dobrotliwemu Bogu. Co za głupota!
7) Z ufnością, to znaczy w tym pewnym przekonaniu, że Bóg w nieskończonej Swej dobroci wysłucha nas z pewnością, jeśli spełnienie prośby naszej przyczyni się do chwały Jego i naszego zbawienia.
Modlitwa Eliasza przy ofierze na górze Karmel jest wzorem ufnej modlitwy [3 Krl 18]. Obiecuje Chrystus „Wszystko, o co byście prosili w modlitwie wierząc, weźmiecie” (Mt 21, 32). Ufność będzie nagrodzoną (Hbr 10, 35); natomiast, kto wątpi, nie otrzymuje nic (Jk l, 6).
Przez modlitwę uczymy się modlitwy. I tu można zastosować przysłowie: „Ćwiczenie tworzy mistrza”. Im częściej modli się człowiek, tym milszą staje mu się modlitwa; przeciwnie, im rzadziej kto się modli, tym więcej brzydnie mu modlitwa i wydaje się niedorzecznością (Św. Bonaw.).
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.) |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 11:14, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
O modlitwie (4)
Jak należy się modlić
Wolimy jedno zdrowe jabłko, niż sto zgniłych. Tak samo i Bogu milszą jest modlitwa krótka a dobra, niż długa a zła. Dlatego też upomina Chrystus: „Modląc się, nie mówcie wiele, jako poganie; albowiem mniemają, iż w wielomówności swojej będą wysłuchani” (Mt 6, 7). Że Bóg nie osądza modlitwy podług jej długości, widać ze skuteczności krótkich a serdecznych próśb Dawida, prawego łotra, celnika w świątyni. Niejeden odmawia długie modlitwy, a jednak nie może doczekać się wysłuchania; inny natomiast nie modli się nawet ustnie, a jednak osiąga wszystko, o co prosi (M. Lat.). Pochodzi to stąd, że modlą się dobrze.
Jeśli modlitwa ma nam przynieść pożytek, musimy modlić się:
1) w Imię Jezusa, to znaczy, musimy prosić o to, czego chce także Chrystus Pan.
Obiecuje Chrystus: „Jeśli o co prosić będziecie Ojca w Imię Moje, da wam” (J 16, 23). Któryż król odrzuci prośbę człowieka, gdy ten przyjdzie do niego i powie: „Twój własny syn przysyła mię z tą prośbą”? Musimy prosić o to, czego chce Chrystus; a Chrystus chce wszystkiego, co przyczynia się do chwały Bożej i naszego zbawienia. Św. Monika, która przez 18 lat prosiła o nawrócenie swego syna, modliła się w Imię Jezusa. Modlimy się przede wszystkim w Imię Jezusa, jeśli mówimy Ojcze nasz, bo przecież ta modlitwa od Niego pochodzi i prosimy w niej tylko o to, czego chce Chrystus. „Nie modlimy się w Imię Jezusa, jeśli prosimy o coś, co jest szkodliwym dla dobra naszej duszy” (Św. Aug.). Nie modli się w Imię Jezusa, kto prosi o zagładę swego wroga, o wygraną na loterii, o wysokie godności, lub inne podobne zbyteczne rzeczy. Natomiast modli się w Imię Jezusa, kto prosi Boga o pracę, o pomoc w potrzebie, o nawrócenie grzesznika itp. „Zamiast modlić się w Imię Jezusa”, można powiedzieć: „w duchu Chrystusa” lub „w myśl Chrystusa”. Najlepiej modli się ten, kto modli się z Kościołem (Św. Aug.). Kościół modli się zawsze w Imię Jezusa i dlatego kończy wszystkie swe modlitwy słowy: „Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego”.
2) Z nabożeństwem, to znaczy, że przy modlitwie musimy myśleć tylko o Bogu.
Przypatrzmy się kiedy graczowi namiętnemu, jak to on zagłębia się w grę, nic nie widzi i nie słyszy, co się dzieje koło niego. Tym bardziej powinien modlący się skierować wszystkie swe myśli ku Bogu. Modlitwa jest rozmową z Bogiem. Jeśli rozmawiamy z kimś, to tylko nim się zajmujemy; tak samo i przy modlitwie musimy zwrócić ducha naszego wyłącznie ku Bogu. (Na Boga myśleć, stąd nazwa „nabożeństwo”). Niejeden czci Boga tylko wargami, ale serce jego dalekim jest od Boga [Mt 15, 8]. Przy modlitwie myśli o swych sprawach ziemskich, albo modli się tak, jak gdyby mówił do ściany lub do podłogi. Kto modli się z roztargnieniem, lub obojętnością, a więc bez nabożeństwa, nic u Boga nie uzyska. „Jakże możesz żądać, by zwrócił Bóg na ciebie uwagę, jeśli sam nie zwracasz na Niego uwagi?” (Św. Cypr.). Kto źle się modli, a jednak spodziewa się wysłuchania, podobnym jest do człowieka, który sypie do młyna złe ziarno, a spodziewa się pięknej mąki (Św. Bern). Nie jest koniecznym jednak odczuwanie nabożeństwa, czyli doznawanie przy modlitwie szczególniejszych pociech i rozkoszy. Takie nabożeństwo jest nadzwyczajną łaską, najczęściej nagrodą Boga i nie dodaje wartości modlitwie samej. Tak samo nie czyni modlitwy gorszą niechęć lub oschłość, jakiej się czasem doznaje przy modlitwie. Owszem taka modlitwa ma większą zasługę, bo połączona jest z cierpieniem (Św. Ter.). To nabożeństwo jest Bogu najmilszym, do którego trzeba się przymuszać (Bł. Ang. Fol.). Nie należy więc zaprzestawać modlitwy, jeśli doznaje się przy niej niechęci i oschłości. Zły duch chce nas w ten sposób oderwać od modlitwy, a Bóg dopuszcza stan taki, byśmy poznawali naszą ułomność i więcej pokornieli. „Gdybyśmy przy modlitwie nic więcej nią zdziałali, jak tylko odpędzali roztargnienia i pokusy, to jednak modlitwa odprawioną byłaby dobrze; Bóg bowiem znajduje upodobanie w dobrej woli naszej” (Św. Franc. Sal.).
By można modlić się z nabożeństwem, należy przygotować się na modlitwę, podczas modlitwy czuwać nad zmysłami swymi i unikać braku uszanowania w postawie ciała. Przed modlitwą przygotuj duszę twoją, a nie bądź jako człowiek, który Boga kusi (Syr 18, 23). Wszak i muzyk stroi instrument przed grą, by uniknąć fałszywych tonów. Jakżeż przygotowujemy się, gdy mamy udać się na posłuchanie do władcy ziemskiego! Należy przed każdą modlitwą stawić się w obecności Bożej, czyli uprzytomnić to sobie żywo, że jesteśmy przed oczyma Pana (Beda). Dlatego zwykliśmy żegnać się przed modlitwą. Należy także wybić sobie z głowy wszelkie troski i myśli ziemskie. Naśladować należy Patriarchę Abrahama. Gdy miał ofiarować syna swego na górze Moria, pozostawił u stóp góry sługi swe, osła i wszystko, co nie było potrzebnym do ofiary i rzekł zarazem: „Skoro uczynimy pokłon, wrócimy się do was” (Św. Luitgard). Jak Chrystus wypędził przekupniów z świątyni, tak i my musimy przed modlitwą wydalić wszelkie troski z naszego serca, tej świątyni modlitwy. Powierz Ojcu niebieskiemu na kwadransik troski twoje; może odejmie ci je całkiem, albo odda ci je lżejszymi! Roztargnienia, przychodzące nam wbrew naszej woli, nie są grzeszne; należy je jednak odpędzać i zwalczać. – Przy modlitwie należy zamknąć drzwi, czyli czuwać nad oczami i schronić się do komory swego serca (Mt 6, 6). Dobrze jest posługiwać się książką do nabożeństwa, bo to wstrzymuje rozglądanie się. Większym nabożeństwem odznacza się zwyczajnie modlitwa przed obrazem Świętego, lub w ogóle na miejscu świętym, gdzie wszystko przywodzi nam Boga na pamięć. – Postawa ciała powinna przy modlitwie wyrażać szacunek. Nie wolno modlić się leżąco lub siedząco, jeśli się nie jest do tego zmuszonym. Tylko chory lub bardzo znużony człowiek może się modlić siedząco lub leżąco. Lepiej także modlić się pobożnie chodząc, niż klęczeć i zasnąć przy tym. Postawa ciała ma przecież pomnażać nabożeństwo nasze, a nie czynić modlitwy niemożliwą.
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.) |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 11:06, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
O modlitwie (3)
O pożytku i potrzebie modlitwy (ciąg dalszy)
2) Modlitwa przemienia grzeszników w sprawiedliwych, a sprawiedliwych utrzymuje w stanie łaski.
Modlitwą zjednywa sobie grzesznik przebaczenie. Łotr prawy rzekł tyle tylko: „Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Królestwa Twego”, a już przebaczył mu Chrystus (Łk 23, 42).Celnik w świątyni rzekł tylko: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”, i odszedł do domu usprawiedliwiony (Łk 18, 13). Dawid, skarcony przez Proroka Natana, rzekł: „Zgrzeszyłem przeciw Panu”. Zaraz oznajmił mu Natan przebaczenie grzechów (2 Krl 12, 13). Kto zaczyna się modlić, przestaje grzeszyć; a kto przestaje modlić się, zaczyna grzeszyć (Św. Aug.). Grzech śmiertelny i modlitwa nie mogą istnieć obok siebie (Św. Ter). Modlitwa przemienia człowieka, ze ślepych czy nieświeconych, ze słabych – mocnych, z grzeszników – Świętych (Św. Wawrz. J.).
Modlitwa przemienia grzeszników w sprawiedliwych, zjednywa bowiem grzesznikowi łaskę skruchy i nawrócenia się.
Modlitwą ściągamy na siebie Ducha świętego (św. Efrem), czyli osiągamy łaski wzmacniające. Im bardziej zbliża się ziemia do słońca, tym więcej otrzymuje odeń światła i ciepła; tak i dusza nasza, czerpie tym więcej światła i mocy od Chrystusa, Słońca sprawiedliwości, im więcej zbliżamy się do Niego w modlitwie (Oryg.) – Modlitwa daje nam więc oświecenie; przez nią poznajemy coraz lepiej majestat i dobroć Boga, ostateczny cel życia naszego, wolę Boga, prawdziwą wartość rzeczy doczesnych, naszą własną nędzę itd. Modlitwa, to wielka księga kaznodziejska (Św. Winc. a P.). U niektórych Świętych przejawiało się to wewnętrzne oświecenie także na zewnątrz. Jaśniało blaskiem oblicze Mojżesza, gdy po rozmowie z Bogiem zszedł z góry. Oblicze Jezusa promieniało podczas modlitwy (Łk 9, 29).
Modlitwa daje nam także nowe siły i umacnia nas w znoszeniu cierpień (Św. Bern.). Modlitwa jest dla duszy rosą niebiańską; jak rosa odświeża przez noc rośliny i odnawia ich siły życiowe; tak dusza odświeża się i zasila modlitwą (Św. Chryz.). Modlitwa jest tym dla duszy, czym sen dla ciała; ciało we śnie, a dusza w modlitwie czerpie wytchnienie i nowe siły. Powinniśmy więc uciekać się do modlitwy po każdej dłuższej pracy i przed każdą ważniejszą czynnością. Sam Chrystus uchylał się i odosabniał często na modlitwę, a tuż przed męką Swą modlił się długo na Górze Oliwnej. Człowiek, który często się modli, nigdy nie będzie lękliwym. Modlitwa utrzymuje sprawiedliwego w stanie łaski, chroni go bowiem przed pokusą i grzechem.
Modlitwa odpędza pokusy czarta. Pokusa przyćmiewa nasz rozum i osłabia wolę; modlitwa zaś działa właśnie przeciwnie: oświeca rozum i umacnia wolę. „Modlitwa działa tak, jak woda na ogień” (Św. Chryz.). Modlitwa jest tarczą, którą odpieramy ogniste pociski czarta (Św. Ambr.). To zbawcza kotwica dla tych, którzy są w niebezpieczeństwie zatonięcia duszy (Św. Chryz.). Gdy szatani ujrzą nas zatopionych w modlitwie, cofają się spiesznie, jak złodzieje, którzy ujrzą żołnierzy z dobytymi przeciw nim mieczami (Św. Chryz.). Sprawiedliwy dochodzi przez modlitwę do wielu cnót. „Kto umie się dobrze modlić, umie także dobrze żyć” (Św. Aug.). Człowiek zwykł przyswajać sobie charakter tego, z kim bardzo często obcuje; kto obcuje ustawicznie z Bogiem, przyswoi sobie charakter Boga. Drzewo, wystawione na ciągły wpływ słońca, rośnie sporo i wydaje obfite owoce; tak samo rzecz się ma z człowiekiem, który modlitwą zbliża się często do Słońca łaski. Królowa nie wjeżdża nigdy sama do miasta, tylko w otoczeniu innych niewiast i dworu; tak samo za modlitwą wstępują do duszy liczne inne cnoty (Św. Chryz.).
3) Modlitwa zjednywa sprawiedliwym odpuszczenie doczesnych kar za grzechy i wieczną nagrodę.
Modlitwa zjednywa sprawiedliwym przebaczenie kar za grzechy. „Modlitwa wznosi się ku Niebu, a natychmiast. zstępuje na ziemię miłosierdzie Boże” (Św. Aug.). Modlitwa powstrzymuje wybuch gniewu Bożego (Św. Aug.). Przez jedno Ojcze nasz, odmówione z głębi serca, można odpokutować wszystkie grzechy powszednie całego dnia (Św. Aug.). Do wielu modlitw przywiązanym jest odpust, to znaczy, że przez nie uzyskać można obfitsze odpuszczenie doczesnych kar za grzechy, niż może to dać modlitwa sama przez się. Modlitwa zjednywa sprawiedliwemu także nagrodę wieczną. Chrystus Pan mówi: „Gdy się modlić będziesz, wnijdź do komory swojej, a zawarłszy drzwi, módl się Ojcu twemu w skrytości; a Ojciec twój, który widzi w skrytości, odda tobie” (Mt 6, 6). Św. Teresa objawiła się po swej śmierci jednej z sióstr zakonnych i rzekła tak: „Gotowa byłabym znieść wszelkie męki ziemskie, gdybym przez to mogła powiększyć me szczęście w Niebie o tyle tylko, o ile powiększa się przez odmówienie jednego „Zdrowaś Maryjo”. Modlitwa jest dziełem pewnej pracy i walki, łączy się więc z pewnym trudem. Prócz tego usiłują często złe duchy przeszkadzać w modlitwie przez podsuwanie różnych myśli. Czarci naśladują w tym względzie człowieka, któremu wytoczono proces; tenże wysila przed sędzią całą swą chytrość i wymowę, byle tylko wyrok nie wypadł przeciw niemu (Św. Egid.). Jak wiatr stara się zdmuchnąć światło latarni, tak szatan, gdy widzi nas pogrążonych w modlitwie, stara się wygasić gorliwość naszą przez różnorakie urojone troski (Św. Chryz.). Kto więc mimo tych przeszkód modli się dobrze, odpokutowuje przez to wiele i zyskuje prawo do nagrody. Modlący się ma już pewien przedsmak wiecznej szczęśliwości. Modlitwa bowiem daje pogodę ducha. Wszak Duch święty jest pocieszycielem (J 14, 26); On wypłasza smutek i utrapienie ducha. Chrystus obiecuje tym, którzy są strudzeni i obciążeni, ochłodę, jeśli zwrócą się do Niego. [Mat. 11, 28]. Św. Jakub mówi: „Smuci się kto z was, niech się modli” (Jak 5, 13). W modlitwie przeczuwa człowiek już naprzód radości Nieba. Nic nie może w tym życiu napełnić serca człowieka większą radością, jak gorliwa modlitwa (Św. Bern.). Modlitwa, to rozmowa dziecięcia z Ojcem; a przecież jakąż pociechę znajduje dziecię, jeśli może wywnętrzyć przed ojcem swe stroskane serce i pomówić z nim otwarcie a z ufnością!” Skosztujcie, a obaczcie, jak słodki jest Pan” (Ps 33, 9). Jeden dzień, przepędzony na modlitwie, więcej znaczy, niż przepędzać lata całe w rozkoszach i rozrywkach życia.
4) Kto nie modli się, nie może być zbawionym; człowiek bowiem taki popada w grzechy ciężkie.
Cóż ma począć pan ze sługą takim, który ani nic pozdrawia go, ani nic do niego nie mówi. Gdyby można otworzyć piekło, ujrzelibyśmy, że są tam prawie wyłącznie tacy, którzy się nie modlili. „Jeśli sam Chrystus modlił się noce całe, cóż dopiero my czynić mamy, by dostąpić zbawienia” (Św. Ambr.). Kto nie modli się, nie ma siły do oparcia się pokusom. Człowiek taki podobny jest do żołnierza bez zbroi, do ptaka bez skrzydeł, do okrętu bez żagli i steru. Człowiek bez modlitwy jest trzciną, którą wiatr chwieje na wszystkie strony. Kto się nie modli, jest już teraz umarłym (Św. Chryz.). Człowieka niemodlącego się spotyka los ryby, wyjętej z wody (św. Chryz.), drzewa, wydartego z ziemi (Lud. Gr.), człowieka, pozbawionego pokarmu (św. Aug.), lub nie mogącego zaczerpnąć tchu (Bell.). Zboża nie można zsypywać na miejsce wilgotne, bo zapleśnieje; umieszczać je należy na miejscu wywyższonym, suchym. Tak samo i serce nie może leżeć bezustannie na ziemi (oddawać się tylko sprawom ziemskim), lecz musi pilnie wznosić się ku Bogu, inaczej przejdzie również w zgniliznę (Św. Aug.). Dlatego to upomina Chrystus tak często do modlitwy. (Mk 13, 33; Mt 26, 41). Wszystkie ludy ziemi modlą się do bóstw swych; widocznie więc wyrył Bóg w sercu każdego człowieka zobowiązanie i skłonność do modlitwy.
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.) |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 10:58, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
O modlitwie (2)
O pożytku i potrzebie modlitwy
1) Za pomocą modlitwy możemy osiągnąć u Boga wszelkie dobra; nie zawsze jednak wysłuchuje Bóg nasze modlitwy bez zwłoki.
Przyrzekł nam Chrystus: „Wszystko, o co byście prosili w modlitwie, wierząc, weźmiecie” (Mt 21, 22). „Proście, a będzie wam dano” (Mt 7, 7). Przez modlitwę więc staje się człowiek niejako wszechmocnym (Św. Chryz.). Modlitwa jest kluczem do wszelkich skarbów Boskiej dobroci (Św. Aug.). Jak u ludzi można wszystko otrzymać za pieniądze, tak u Boga wszystko przez modlitwę. Kto tylko znajduje się w potrzebie, niech woła do Boga o pomoc. A jeśli nie uczyni tego, to niech potem nie skarży się na swą nędzę, tylko na własne lenistwo i głupotę.
Człowiek taki pobudza wprost do gniewu. Czyż nie gniewałby się każdy na żebraka, który drży z zimna i ginie z głodu, a jednak nie zwróci się do bogacza, który przyrzekł mu pomoc? Módl się, a Bóg ci dopomoże. Tak uczynili Apostołowie na łodzi podczas burzy i doczekali się zaraz pomocy. Bóg nie zawsze wysłuchuje nasze modlitwy natychmiast. Trzeba częściej pukać do drzwi tego wielkiego Pana, zanim się otworzą (Św. Aug.). Święta Monika prosiła przez 18 lat o nawrócenie swego syna. Bóg daje się nieraz dlatego tak długo prosić, by się przekonać, czy rzeczywiście prosimy Go szczerze i z serca i byśmy tym więcej cenili sobie otrzymane łaski (Św. Aug.). Kto ustaje w prośbach, jeśli nie otrzymuje natychmiast wysłuchania, dowodzi tym samym, iż nie prosił bynajmniej naprawdę. Komu zaś zależy na spełnieniu prośby, ten będzie się modlił tym gorliwiej, i Bóg nie będzie zwlekał z wysłuchaniem prośby. Tak czynił ów ślepy na drodze do Jerycha; im mniej zdawał się Chrystus zważać na jego prośby, tym głośniej on wołał: „Jezusie, Synu Dawidów, zmiłuj się nade mną” (Łk 18, 38. 40). Pewien Święty tak mówi do Boga: „Zwlekasz, Panie, z dawaniem, by nauczyć nas proszenia”. Także z tego względu nie wysłuchuje Bóg nieraz naszych próśb zaraz, bo wie, że spełnienie tej prośby przyniosłoby nam w danej chwili raczej szkodę, niż pożytek.
Bóg wysłuchuje nasze modlitwy rychlej, jeśli równocześnie pościmy, dajemy jałmużny, składamy jakiś ślub, lub prosimy Świętych o wstawiennictwo; rychlejsze wysłuchanie zyskuje także modlitwa, odprawiana wspólnie, jako też modlitwa sprawiedliwego.
Post i jałmużna to dwa skrzydła modlitwy (Św. Aug.). Przekonuje nas o tym modlitwa setnika Korneliusza (Dz 10). Że złożenie ślubu przyśpiesza wysłuchanie modlitwy, o tym przekonali się już mieszkańcy Oberammergau (w Niemczech); z tej okazji powstały tam owe sławne przedstawienia pasyjne. Bóg wysłuchuje nas rychlej, jeśli modlimy się przed cudownymi obrazami, albo u grobów Świętych prosimy ich o wstawiennictwo. „Bóg jest wprawdzie wszędzie, ale nie wszędzie jednakowo wysłuchuje nasze prośby” (Św. Aug.). Wszak u zdrojów leczniczych chory rychlej odzyskuje zdrowie.
Bóg rychlej wysłuchuje modlitwę wspólną, po myśli obietnicy Chrystusa: „Gdyby się z was dwaj złączyli na ziemi, o wszelką rzecz, o którą by prosili, stanie się im od Ojca Mego, który jest w niebiesiech” (Mt 18, 19). Chrześcijanie, zebrani w wielkiej liczbie i modlący się, są jako potężny zastęp wojenny, który zmusza Wszechmogącego do wysłuchania (Tert.). Drzewo pali się szybciej, jeśli nakładziemy dużo polan, choćbyśmy potem dodali nawet surowych gałęzi i chrustu; żar jednych zasila ogień drugich. Za czasów cesarza rzymskiego, Marka Aureliusza (170), otoczyli raz w bitwie nieprzyjaciele całą legię chrześcijańską. Nadeszła bardzo krytyczna chwila, gdy mężnym wojownikom zupełnie zabrakło wody do picia. W tej potrzebie wszyscy żołnierze chrześcijanie poczęli się gorąco modlić do Boga o deszcz, i oto za kilka chwil niebo pokryło się chmurami, a obfity deszcz począł strumieniami spływać na ziemię. Takąż skuteczną moc miała modlitwa pierwszych chrześcijan za uwięzionego Piotra.
Jest łatwo zrozumiałym, że Bóg rychlej wysłuchuje modlitwy człowieka sprawiedliwego. „Wiele może ustawiczna prośba sprawiedliwego” (Jk 5, 16). Bez zwłoki wysłuchał Bóg modlitwę Eliasza o deszcz (3 Król. 17).
Zdarza, się, że Bóg wcale nie wysłuchuje prośby naszej, a to dlatego, że spełnienie tej prośby wyszłoby nam na szkodę, albo ponieważ niegodni jesteśmy wysłuchania. Bóg jest jako dobry lekarz który z miłości do chorego nie pozwala mu na to, choćby mu mogło zaszkodzić (Św. Aug.). Kto użyłby na złe tego, co chce uzyskać przez modlitwę, nie otrzyma nic właśnie dlatego, iż Bóg lituje się nad nim (Św. Aug.). Św. Monika gorąco błagała Boga, by przeszkodził wyjazdowi jej syna, Augustyna do Włoch; Bóg jednak nie wysłuchał jej. Dlaczego? Bo właśnie pobyt we Włoszech miał być zbawiennym dla Augustyna. Kazania św. Ambrożego w Mediolanie miały go sprowadzić na drogę zbawienia. Dlatego później św. Augustyn sam powiada: „O Panie, nie spełniłeś wtedy życzenia mej matki, by spełnić jej to, o co Cię zawsze prosiła”. Gdyby był np. syn marnotrawny prosił o wybawienie go z biedy, pewnie nie byłby mu Bóg dopomógł, bo polepszenie jego doli na obczyźnie byłoby mu wyszło tylko na szkodę.
Bóg nie wysłuchuje nas czasem także dlatego, że nie zasługujemy na wysłuchanie. Niegodnymi wysłuchania są ci, którzy modlą się bez nabożeństwa i ufności (Jk l, 7), albo którzy znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mają wcale zamiaru zwalczania złych skłonności i nawyków (J 9, 31). Niektórzy znów nie otrzymują wysłuchania, bo nie modlą się wytrwale, a więc nie chodzi im istotnie o osiągnięcie upragnionej rzeczy. Daremnie jednak nie modlił się nikt. Chociaż nawet nie da Bóg tego, o co prosimy, to z pewnością da nam co innego, co jest nawet lepszym dla nas (Św. Chryz.).
Bóg postępuje jak ojciec, który dziecku, napierającemu się o nóż, daje piękne jabłko, by je uspokoić. I grzesznik nie modli się daremnie; modlitwa zjednywa mu łaskę potrzebną do nawrócenia się. „Jeśli modlisz się, a nie jesteś wysłuchanym, nigdy nie przypisuj niespełnienia twych próśb Bogu, lecz albo nienależny temu sprawowaniu modlitwy, albo tej okoliczności, iż z wybuchania prośby niewielki miałbyś pożytek. W tym wypadku twa modlitwa sprawi, iż Bóg udzieli ci łaski innej i to lepszej, niż ta, o którą prosiłeś” (M. Lat.). Bóg może wszystko daleko obficiej uczynić, niż prosimy, albo rozumiemy (Ef 3, 20).
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.) |
|
|
Teresa
|
Wysłany:
Śro 10:54, 09 Lip 2014 Temat postu: O modlitwie - ks. Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy |
|
O modlitwie (1)
1) Modlitwa jest to wzniesienie ducha do Boga.
Prowadząc z kimś miłą rozmowę, zapominamy o wszystkim innym. Tak samo powinno być, gdy rozmawiamy z Bogiem, czyli gdy się modlimy. Przy modlitwie musimy zwrócić do Boga wszystkie władze naszej duszy; a więc rozum, bo mamy myśleć o wszechmocnym Bogu; pamięć, gdyż mamy zapomnieć o wszelkich sprawach doczesnych; także serce, gdyż musimy jednocześnie radować się Bogiem i obcowaniem z Nim. A więc sama myśl o Bogu (bez wzniesienia serca ku Niemu) nie jest jeszcze modlitwą; także duchy piekielne myślą o Bogu, a przecież nie modlą się.
Symbolami modlitwy są: wniebowstąpienie Chrystusa; dym kadzidła, unoszący się ku Niebu; skowronek, wzbijający się pod Niebo podczas śpiewu. „Najwyższa to godność i zaszczyt człowieka, iż może rozmawiać ze swym Stwórcą i przestawać z Nim poufale… Należy podziwiać dobrotliwą łaskawość Boga, który nie tylko pozwala, ale wprost rozkazuje nam rozmawiać z Sobą” (św. Jan Chryzost.)
Przy modlitwie używa się zwykle pewnych znaków zewnętrznych, np. klękania, składania rąk, bicia się w piersi itp. Klękając przy modlitwie, wyznajemy tym samym, jak maluczkimi jesteśmy przed Bogiem. Składanie rąk oznacza, iż wobec Boga nie mamy żadnej mocy i jesteśmy niejako skrępowani. Biciem się w piersi przyznajemy, iż zasłużyliśmy na razy, jako grzesznicy. Niekiedy, modląc się, padamy na twarz, by zaznaczyć, iż jesteśmy wobec Boga marnym prochem. Tak uczyniła Judyta, zanim udała się do nieprzyjacielskiego obozu (Jud 10, 1); tak uczynił Chrystus na Górze Oliwnej (Mt 26, 39); tak czynią do dziś kapłani w Wielki Piątek. Niektórzy znowu, modląc się gorąco, wznoszą ręce do góry i rozpościerają je, co jest oznaką gorącej miłości Bożej, jako też świadectwem, iż człowiek modli się w Imię Zbawiciela ukrzyżowanego. Tak modlił się Mojżesz podczas walki Żydów z Amalekitami (2 Mojż 17, 12); tak modlił się Salomon przy poświęcaniu świątyni (2 Król 6, 12); tak modli się i dziś kapłan przy Mszy świętej. Chrystus miał w tej postawie przepędzać całe noce na modlitwie (bł. Katarzyna Emmer.). Można także modlić się z obliczem, zwróconym ku świątyni, jak to czynił Dawid [Ps 5, 8], lub Daniel (Dan 6, 10). Bóg nie potrzebuje tych znaków, by przejrzeć tajniki ludzkiej duszy; potrzebuje ich tylko sam człowiek, bo one pobudzają jego samego i drugich do tym większej pobożności. Znaki te nie są więc przy modlitwie koniecznie potrzebne i można ich zupełnie zaniechać z ważnego powodu, np. przy bardzo wielkim nużeniu, w chorobie, gdy modlimy się podczas pracy itp. Można także modlić się idąc jak np. czynią pątnicy, lub ci, którzy znajdują się na ulicy podczas dzwonienia na Anioł Pański.
2) Modlić się można albo duchem tylko, albo równocześnie duchem i ustami.
Chrystus wzniósł przed jedzeniem Swe oczy ku Niebu i pochylił głowę, przez co chciał powiedzieć: „Ojcze, dzięki Ci”. Była to modlitwa ducha. Tak możemy i my modlić się przy pracy, albo w drodze, a nikt nawet nie będzie wiedział o naszej modlitwie, prócz Boga. – Modlitwa ustna jest potrzebną i pożyteczną. Człowiek składa się z duszy i z ciała, powinien więc składać hołd Bogu i duszą i ciałem (Oz 14, 3). Leży to także w naturze człowieka, by objawiał na zewnątrz swe wewnętrzne uczucia (Mt 12, 34). Bez modlitwy ustnej nie miałaby religia chrześcijańska węzła łączności i musiałaby upaść. Modlitwa ustna dodaje bodźca naszemu sercu i zwiększa nasze nabożeństwo, a zarazem i nabożeństwo naszych bliźnich. Modlitwa ustna, a zwłaszcza wspólna, czyni Boga skłonniejszym do wysłuchania naszych próśb (Mt 18, 19).
Modlitwa wyłącznie ustna, w której duch nie bierze udziału, niema żadnej wartości.
Dlatego skarży się Chrystus na Faryzeuszów: „Ten lud czci Mię wargami, ale serce ich daleko jest ode Mnie” [Mt 15, 8]. „Niejeden woła do Boga tylko głosem ciała, a nie głosem duszy” (Św. Aug.). Modlitwa jest jako lina, którą trzeba ciągnąć, by na górze zadźwięczał dzwonek przy uchu Boga. Kto ciągnie linę tak słabo, że dzwonek nie odezwie się, nie osiągnie nic. Także towarzyszące modlitwie ceremonie nie mają żadnej wartości, jeśli brak wewnętrznego nastroju, odpowiadającego tym ceremoniom. Kto bezmyślnie klęka, bije się w piersi itp., jest obłudnikiem. Boga uwielbiać należy „w duchu i prawdzie” (J 3, 24). Człowiek, modlący się bezmyślnie, wart tyle, co owe młyny modlitewne, używane w Indiach (Spirago, Przykłady).
Dobitnym wyrazem modlitwy ustnej jest modlitwa śpiewana.
Śpiew religijny jest znakomitą modlitwą; on silnie porywa naszego ducha ku Bogu. Zaleca go też św. Paweł (Kol 3, 16). Szczególnie gorliwie uprawiali śpiew kościelny: król Dawid (+ 1015 przed Chr.), św. Ambroży Biskup Mediolanu (+ 397), Papież Grzegorz Wielki (+ 604).
Przy modlitwie ustnej można się posługiwać albo przyjętymi formułkami modlitwy, albo rozmawiać z Bogiem własnymi słowami. Formułkami modlitewnymi są np.: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” itp. W książkach do nabożeństwa znajdują się gotowe modlitwy na różne okazje i okoliczności.
Niedobrze jest, trzymać się wyłącznie gotowych modlitw książkowych. Przynajmniej od czasu do czasu trzeba także swobodnie, własnymi słowami porozmawiać z Panem Bogiem. Pan Bóg lubi to, jeśli nasza modlitwa płynie z serca, jeśli rozmawiamy z Nim szczerze a serdecznie, jak dziecię z ojcem. Własnymi słowami modlili się trzej młodzieńcy w gorejącym piecu. Tak również modlił się Chrystus na Górze Oliwnej (Mt 26, 39). Nie trzeba przy tym dobierać jakichś wyszukanych słów, owszem trzeba się modlić całkiem zwyczajnie, z prostotą i szczerością serca. Mowa zwyczajna jest zawsze mową serca. „Ludzie oceniają serce według słów, Bóg ocenia słowa według serca” (św. Grzegorz W.). Nie należy mówić zbyt wiele (Mt 6, 7). Bóg nie patrzy na czas trwania, tylko na gorącość modlitwy. Jakże hojnie Zbawiciel nagrodził króciutką modlitwę prawego łotra!
Można modlić się albo samemu, albo wspólnie z innymi osobami.
Oba te rodzaje modlitwy zalecił Chrystus Pan, zarówno modlitwę w ukryciu (Mt 6, 5), i modlitwę wspólną (Mt 18, 19).
3) Celem modlitwy może być chwalenie Boga, prośba o coś, przebłaganie Boga, albo podziękowanie Mu za coś.
Chwalimy Boga dla Jego nieskończonej doskonałości. Gdy ktoś odbył podróż po dalekich krajach, opowiada potem cuda o piękności przyrody i nie może się dość nachwalić. A czymże jest piękność świata widzialnego wobec wspaniałości Boga! Jakżeż radowałby się człowiek i chwalił Boga, gdyby mógł ujrzeć Jego nieskończoną piękność! Aniołowie w Niebie oglądają nieskończony majestat Boga w całym blasku, więc też radują się, wielbią Go, chwalą i śpiewają Mu: „Święty, święty...” (Iz 6, 3). Na niwach Betlejem śpiewali taki hymn pochwalny nowonarodzonemu Zbawicielowi (Łk 2, 14). Chwalenie Boga jest właściwie głównym zatrudnieniem mieszkańców Nieba (Obj 4). Oglądanie Boga „twarzą w twarz” tak przejmuje Aniołów, że ich modlitwa przemienia się w hymny pochwalne.
My także poznajemy majestat Boga ze świata stworzonego i z objawienia, więc i my mamy powód i pobudkę do częstego chwalenia Boga. Kościół sam chwali Boga bez przerwy. (Modlitwą pochwalną jest Gloria i Sanctus przy Mszy; hymn św. Ambrożego: Te Deum, podczas większych uroczystości; znana modlitewka „Chwała Ojcu”; pozdrowienie chrześcijańskie itd.). Przez modlitwę pochwalną rozpoczynamy już tu na ziemi zawód mieszkańców Nieba, którzy chwalą Boga na wieki (Tertulian). Modlitwą pochwalną była modlitwa trzech młodzieńców w piecu gorejącym (Dan 3); tę modlitwę odmawia teraz każdy kapłan po Mszy świętej. Także Magnificat Matki Bożej jest modlitwą pochwalną (Łk 1).
Bóg chce, byśmy prosili Go o wszystko, czego nam potrzeba; bez modlitwy nie daje Bóg nic (Jak 4, 2). „Kto nie prosi, nie otrzymuje” (Św. Teresa z Awili). Bóg chce nawet, byśmy prosili Go wytrwale. „Chce nie tylko, byśmy Go prosili, lecz byśmy Go niejako zmuszali” (Św. Grzegorz W.). Spartanie zwykli byli kłaść swym głodnym dzieciom chleb na wysoki słup, by celnym strzałem strącili go sobie i tak zasłużyli na niego; podobnie postępuje Bóg. (Hunolt). Bez wątpienia zna Bóg wszelkie nasze potrzeby (Mt 6, 32) i mógłby nam w każdym razie pomóc; chce jednak, byśmy Go o wszystko prosili, byśmy Jego dary uważali nie za rzecz z powinności należną, ale za dobrodziejstwa, a tak byśmy tym więcej uznawali zupełną naszą zależność od Boga. W ten więc sposób chce nas Bóg skłonić do wdzięczności i pokory. Modlitwą błagalną była modlitwa Jezusa na Górze Oliwnej i na krzyżu, modlitwa św. Szczepana, modlitwa Apostołów na łodzi podczas burzy, modlitwa chrześcijan za uwięzionego Piotra, modlitwy św. Moniki.
Modlitwa błagalna zwie się modlitwą pokutną, jeśli w niej prosimy Boga o odpuszczenie grzechów. Tak modlili się Niniwici; tak modlił się także Dawid, zwłaszcza w swym Psalmie pokutnym Miserere (Ps 50), zaczynającym się od słów: „Zmiłuj się nade mną, Boże, według wielkiego miłosierdzia Twego...”
Bóg chce, byśmy dziękowali Mu za każde otrzymane dobrodziejstwo [1 Tes 5, 18]. Wyraża to Chrystus w słowach, wyrzeczonych do uzdrowionego trędowatego (Łk 17). Wdzięczność jest najpewniejszym środkiem do osiągnięcia u Boga nowych dobrodziejstw. Modlitwą dziękczynną była ofiara dziękczynna Noego [1 Mojż 8]. Niejeden dar odbiera Bóg ludziom tylko dlatego, że nie potrafią go ocenić i za niego Bogu dziękować; na niewdzięcznych ludzi Bóg często zsyła głód, nieurodzaj, grad itp.
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 264.) |
|
|