Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Nie 14:03, 19 Sty 2020   Temat postu:

Inny fragment z tej książki jest zacytowany tu:


"(...) Fragment z arcyciekawej książki "Medjugorie widziane z bliska" autorstwa ks. Vittorio Guerrera:

"25 czerwca 1985 r. Mirjana zapytała (Gospę) w jaki sposób tajemnice będą objawione:

Gospa (Nasza Pani) dała mi specjalną kartkę, na której spisano dziesięć tajemnic. Nie potrafię opisać z czego jest zrobiona. Wydaje się, że jest z papieru, ale to nie jest papier. Jest jak jedwab, ale to nie jest jedwab. Jest widoczna, można jej dotknąć, ale nie widać pisma. W odpowiednim czasie wręczę ten papier, czy tę rzecz kapłanowi, którego sobie wybiorę. On otrzyma wtedy łaskę odczytania jedynie pierwszej tajemnicy, później następnych. Mój krewny, który jest inżynierem w Szwajcarii zbadał to, ale nie był w stanie określić materiału."


Dalej autor cytuje o. R. Laurentina, mariologa, który jest wielkim zwolennikiem Medjugoria i który swym wielkim autorytetem przyczynił się wybitnie do rozpowszechniania pozytywnej opinii o Medjugoriu. Jednak nawet on nie był w stanie przyjąć bezkrytycznie wiadomości przekazane przez Mirjanę.

O. Laurentin pisze o pergaminie Mirjany:

"Ten jeden punkt wprawił mnie w zakłopotanie, ponieważ taki środek objawienia bardziej przypomina magię, niż normalne działanie Boga, znane z tradycji kościoła. Trzeba w tym miejscu potraktować to z rezerwą. Widzący nie są całkiem nieomylni."


Jeśli Mirjana zbłądziła w tej sprawie, to jak potraktować oświadczenie, że nie tylko jej krewny - inżynier ze Szwajcarii - widział "dokument", ale także druga krewna i jej matka ? Czy te osoby pytano o "szczególną kartkę" ? Ale o to dalszy ciąg rozmowy o. Laurentina z Mirjaną:

1 stycznia 1986 r. o. Laurentin rozmawiał z Mirjaną na probostwie.

"Pytałem ją o cudowny papier, który wydawał mi się nie na miejscu. Spokojnie potwierdziła jego istnienie. ‘Ja mogę go przeczytać, inni nie’ powiedziała. ‘Pokazałaś go krewnemu ? Dlaczego nie kapłanowi z parafii ?’ zapytałem. Nie otrzymałem odpowiedzi na to pytanie zarówno od niej jak i od księdza."

Co ciekawe Mirjana nie chce pokazać tego przedmiotu żadnemu księdzu zaangażowanemu w Medjugorje, Łącznie z o. Pero, którego Mirjana wybrała do odczytania pergaminu, kiedy nadejdzie czas. Jeśli jest ona jedyną osobą, która może przeczytać ów "papier", to cóż przeszkadza, aby go zbadał jeden z kapłanów, skoro i tak zobaczy czystą kartkę ?


No cóż - pojawia się element nie tylko magiczny, ale i otoczony pewnym odium tajemnicy. Oczywiście należy zapytać czy taki papier w ogóle istnieje. Być może Mirjana przedobrzyła w chęci uprawdopodobnienia obietnic Gospy. Gdyby tak - to byłoby tylko "pół biedy". świadczyłoby to tylko o tym, że Mirjana kłamie. Gorzej jeśli rzeczywiście zaistniał jakiś przedmiot - wskazywałoby to niezbicie na działania szatańskie.
(...)
http://www.traditia.fora.pl/medjugorie-vassula-ryden-i-inne-falszywe-objawienia-i-wizje,46/fenomen-medjugorie,498.html#1420
Teresa
PostWysłany: Nie 20:23, 07 Gru 2008   Temat postu:

stefan napisał:
Na podstawie powyższego tekstu twierdzę, że "objawienia" Gospy trafiły na przygotowany od dawna "grunt" przez tamtejszych nieposłusznych franciszkanów.


Zgadzam się z tobą, z ust mi to wyjąłeś, tylko dziś nikt nawet nie zwraca uwagi na żadne nieposłuszeństwo. Przeczytałam co tu zamieściłeś, pokrywa się to z wieloma innymi wypowiedziami na temat kryteriów rozeznawania objawień. Gdyby tu wszystko streścić w jednym słowie, to było by to głównie nieposłuszeństwo.

Często albo i ciągle słyszy się co tam biskup jeden, drugi czy trzeci, Stolica Apostolska musi się definitywnie wypowiedzieć ( chociaż się nie raz już wypowiedziała przez swoje Kongregacje. )

A tu ten ksiądz podaje nam bardzo ważną i ciekawą wiadomość:

Gdy miejscowy biskup uznawał rzekome objawienie za fałszywe, często dawały się słyszeć głosy sprzeciwu pozostające w dysharmonii z oficjalnym nauczaniem Magisterium Kościoła. Protestujący zapominali jednak, że biskupi są pełnoprawnymi spadkobiercami Apostołów, których Chrystus zobowiązał do nauczania w Jego imieniu. Sobór Watykański II stwierdza:

Biskupi zaś ustanowieni również przez Ducha Świętego, zajmują miejsce Apostołów jako pasterze dusz; otrzymali też oni posłannictwo, by łącznie z Biskupem Rzymskim i pod jego zwierzchnictwem nadawać trwałość dziełu Chrystusa, wiecznego Pasterza. (Christus Dominus, 2)

Pamiętajmy, że, najbardziej kompetentną osobą, mogącą rozwiać wszelkie wątpliwości w tym zakresie jest miejscowy biskup terenu, na którym mamy do czynienia z objawieniami.
stefan
PostWysłany: Nie 19:59, 07 Gru 2008   Temat postu:

Na podstawie powyższego tekstu twierdzę, że "objawienia" Gospy trafiły na przygotowany od dawna "grunt" przez tamtejszych nieposłusznych franiszkanów.
stefan
PostWysłany: Nie 12:27, 07 Gru 2008   Temat postu: Ks. Vittorio Guerrera ,,Medjugorie widziane z bliska"

Ks. Vittorio Guerrera

Medjugorie widziane z bliska

Ojciec Guerrera został wyświęcony w 1991 r. Ukończył Seminarium Chrystusa Króla w East Aurora, w stanie Nowy Jork. Jest kapłanem Archidiecezji Hartford.

fragment:

WPROWADZENIE


Prawdziwe oraz fałszywe widzenia i objawienia.

W latach 1969 - 90 przez świat przetoczyła się fala masowych widzeń i objawień. Ich fenomen koncentrował uwagę ludzi różnego pokroju. Każde miejsce rzekomych objawień przyciągało setki, tysiące, a nawet miliony pielgrzymów, tak wierzących jak i niewierzących. Wśród nich można było znaleźć zarówno łowców sensacji jak i poszukiwaczy prawdziwych widzeń. Wielu z nich, zwłaszcza ostatnio, chętnie odwiedza te miejsca, gdzie pojawiają się "przesłania" dla całej ludzkości udzielane "widzącym" przez Naszą Panią lub Naszego Pana.

Wielkie rzesze zbierające się w różnych miejscach mają świadczyć na korzyść autentyczności owych objawień, tak jakby o "zatwierdzeniu" miała decydować liczba zwolenników, a nie odpowiednie władze kościelne. "Wierzący" entuzjaści gotowi są bardzo szybko samodzielnie rozstrzygać o prawdziwości objawień, bez cierpliwego czekania na oficjalne stanowisko Kościoła.

W konsekwencji liczne widzenia zostały powszechnie zaakceptowane przez ludzi jako autentyczne. Często stwarzało to znakomitą okazję do inicjowania komercyjnego biznesu w postaci kaset, książek i ulotek, nie wspominając nawet o masowo rozpowszechnianych podobiznach Naszej Pani lub Naszego Pana sporządzanych według opisów "widzących".

Określenie takiej sytuacji mianem zamieszania jest jednak eufemizmem, biorąc pod uwagę problemy jakie kreują "wybrani "i ich" widzenia "dla świeckich w Kościele, zwłaszcza jeśli kapłani i instytucje religijne stają po stronie wierzących i reklamujących te wydarzenia.

Gdy miejscowy biskup uznawał rzekome objawienie za fałszywe, często dawały się słyszeć głosy sprzeciwu pozostające w dysharmonii z oficjalnym nauczaniem Magisterium Kościoła. Protestujący zapominali jednak, że biskupi są pełnoprawnymi spadkobiercami Apostołów, których Chrystus zobowiązał do nauczania w Jego imieniu. Sobór Watykański II stwierdza:

Biskupi zaś ustanowieni również przez Ducha Świętego, zajmują miejsce Apostołów jako pasterze dusz; otrzymali też oni posłannictwo, by łącznie z Biskupem Rzymskim i pod jego zwierzchnictwem nadawać trwałość dziełu Chrystusa, wiecznego Pasterza. (Christus Dominus, 2)

To prawda. Istnieją widzenia zatwierdzone przez Kościół. Choćby Lourdes i Fatima. Jednakże większość objawień docierających powszechnie do naszych serc i umysłów, to objawienia fałszywe.

Niestety zwolennicy objawień nie zatwierdzonych przez Kościół nie chcą słyszeć prawdy. Niechęć do przyjmowania faktów prowadzi w rezultacie do wielu wypaczeń i kryzysu wiary.

Kościół dysponuje określonymi kryteriami do oceny prawdziwości objawień prywatnych. W końcu zajmuje się tą posługą od prawie 2 000 lat. U wielu osób obserwuje się jednak niebezpieczne skłonności do ignorowania ogromnego doświadczenia i wiedzy Kościoła poprzez próby samodzielnego decydowania o wartości objawień. Często działalność jakiejś grupy czy organizacji zarabiającej na sprzedaży książek, kaset itp., bardzo ułatwia akceptację fałszywego objawienia przez opinię publiczną. W rezultacie, kiedy jakieś objawienie zostaje uznane za fałszywe, grupa jego entuzjastów natychmiast rozpoczyna działania zmierzające do "udowodnienia", że władze kościelne się mylą.

Spróbujmy przeanalizować różnicę między prawdziwym, zatwierdzonym objawieniem, a jego fałszywym odpowiednikiem.

Trzeba pamiętać, że stanowczo częściej mamy do czynienia z objawieniami fałszywymi, których Kościół nie zatwierdza.

Z kolei, świeccy w Kościele Katolickim zwykle niestety akceptują przesłanie widzących nawet jeśli stoi ono w sprzeczności z nauką Kościoła. Jest to jeden ze znaków świadczących o fałszywości objawienia. Kiedy bowiem widzący wspominają o błędzie doktryny Kościoła oceniającego ich widzenia, należy zachować daleko posuniętą ostrożność.

Kolejne poważne zastrzeżenia wynikają z sytuacji, w których grozi się wątpiącym w prawdziwość objawienia. Zwłaszcza jeśli pogróżki są kierowane pod adresem biskupa stwierdzającego ich fałszywość.

W rozeznawaniu objawień Kościół praktykuje jeszcze inne kryteria. W przypadku osoby twierdzącej, że ma przeżycia mistyczne, nie można wykluczyć możliwości występowania choroby umysłowej, halucynacji, samo okłamywania, magii, okultyzmu, zjawisk nadprzyrodzonych, złudzenia i manifestacji demonicznej. Ta ostatnia szczególnie często jest ˇródłem fałszywych objawień.

Z kolei, samo zaistnienie widzenia nie czyni z wizjonera osoby świętej. Ludzie tacy jak Rasputin, Edgar Cayce, Helena Blawatska i Rudolf Sztajner posługiwali się darami daleko wykraczającymi poza zwyczajne ludzkie zdolności, a jednak nie byli świętymi. Istnieje bowiem pewna tendencja do traktowania osoby widzącej jak świętej przez sam fakt otrzymywania przez nią objawień. Ludzie pragną być blisko takich osób. Wielkie tłumy chętnie zbierają się w salach, czy kościołach aby wysłuchać proroctw widzących. Nie zdają sobie sprawy, że owi wizjonerzy, stając się osobami publicznymi cierpią często na brak pokory, stanowiącej niezbędny warunek prawdziwej świętości.

Objawienia są klasyfikowane przez Kościół w kategorii mistycyzmu. Stąd prawdziwych widzących nazywa się mistykami, a ich mistycyzm powinna charakteryzować głęboka pokora. Takie osoby wolą trwać w ukryciu, niosąc w cichości misję powierzoną im przez Boga. Ludzie ci w pewnym sensie umierają dla siebie, unikając samouwielbienia, samolubstwa i własnej chwały. Tylko wtedy może przez nie działać Duch Święty czyniąc na chwałę Bożą cudy dla dusz i cierpiącej natury ludzkiej.

Innym poważnym błędem, w który popadają fałszywi widzący jest pokusa całkowitego pochłonięcia przez objawienie i przez uwagę jaką wzbudzają u innych. Tacy ludzie nie są w stanie zrezygnować z powszechnego podziwu i uwielbienia dla własnej osoby. Zwykle pogrążają się całym życiem w swoim posłannictwie traktowanym misyjnie i wyjątkowo sprawnie podtrzymują ciągłość objawień. Kiedy stwierdzają, że wokół nich gromadzą się zwolennicy, błyskawicznie zakładają organizacje promujące ich widzenia na całym świecie bądź pozwalają to czynić innym. Entuzjaści wydarzeń otaczają je modlitwą, i utwierdzają widzących w ich przekonaniu, przez wydawnictwo książek, kaset, czy broszur. Zwykle dzieje się tak na długo przed oficjalnym zatwierdzeniem wydarzeń.
....
Zazwyczaj najzacieklej objawień bronią osoby najbardziej nimi zainteresowane. Do pewnego autora entuzjastycznej opinii o Medjugorje napisała kobieta przypominając mu, iż jak dotąd odpowiednie władze nie zatwierdziły tych objawień. W odpowiedzi otrzymała opryskliwy list, w którym autor nalegał na ich aprobatę z powodu "milionów" ludzi, którzy w nie wierzą. Liczebność mas ma stanowić o ich władzy. Zapomina się jednak, że zarówno promotorzy jak i sami widzący okazali nieposłuszeństwo biskupowi, który pragnął zakończyć cały ten aspekt komercyjny.

/.../

Kolejnym znakiem fałszywości objawień jest nieustanny potok przekazów, zaspakajający niecierpliwe wyczekiwania na "najnowsze" wieści od "Jezusa" i "Maryi". Zazwyczaj takie objawienia mają charakter bardzo osobisty i prowadzą do pogoni za coraz to nowymi przesłaniami. Mieliśmy już do czynienia z fałszywymi objawieniami, w których pewne przedmioty były "pobłogosławione przez Jezusa i Maryję", z przeznaczeniem dla konkretnych osób. Na prośbę fałszywych widzących miało też miejsce "błogosławieństwo" różańców. W Medjugorje "Maryja chętnie błogosławi przedmioty przynoszone przez wiernych". [2] Błogosławienie sakramentaliów należy do obowiązków osób wyświęconych, a nic nam nie wiadomo o przyjęciu Sakramentu Święceń przez Błogosławioną Matkę.

Gdyby wszystkie kryteria rozeznawania fałszywych objawień streścić w jednym słowie, byłoby nim nieposłuszeństwo. Widzący, którzy twierdzą, że mają objawienia i decydują się kierować własnymi odczuciami, z pominięciem opinii władz kościelnych, są niewątpliwie fałszywymi prorokami. Do tej samej kategorii należy również zaliczyć wszystkich utrzymujących, że to Kościół się myli, a oni mają rację. Podobnie jest z tymi, którzy mają siebie za wybranych, skrzętnie ukrywają swą niezwykłą "misję" przed liderami Kościoła i w rezultacie nie uzyskują oficjalnego zatwierdzenia.

Co więcej, widzący, którzy okłamują przedstawicieli władzy kościelnej są szczególnie podejrzani. W treści książki zajmiemy się póˇniej kłamstwami przekazanymi Biskupowi Zanicowi przez widzących.

Każde z wymienionych tu kryteriów powinno stanowić ostrzeżenie, iż widzący mają niewłaściwy stosunek do Kościoła, Boga, czy Naszej Pani.

Niestety uczniowie fałszywych proroków zupełnie nie zwracają uwagi na owe znaki. Zaspakajając swe własne potrzeby duchowe utożsamiają się z widzącymi, przyjmując oferowane gotowe odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Ludzie głęboko zaangażowani w objawienia kierują się w ich ocenie wyłącznie własnymi "odczuciami". Niektórzy czują się tak mocno związani emocjonalnie z objawieniem, że nie chcą "ranić uczuć Naszej Pani" przez swoją niewiarę. Jest to jednak podejście nieracjonalne. Nie można "zranić uczuć Naszej Pani" przez niewiarę w objawienie, które nie zostało zatwierdzone przez Kościół.

Jednocześnie w miejscach domniemanych objawień obserwujemy wiele nawróceń. Ludzie dają się niejako porwać "atmosferze świętości" miejsca, w którym występują rzekome objawienia. Jednak ich prywatne przekonania powstałe w wyniku duchowego przebudzenia nie są w stanie weryfikować prawdziwości zjawiska. Podobnie jeśli idzie o pogoń za różnego rodzaju "znakami", w rodzaju tańczącego słońca. pozłoconych różańców i osobistych widzeń.

O ile w Fatimie znak "tańczącego" słońca uwiarygodnił objawienie, to występowanie podobnego fenomenu w innych miejscach nie musi świadczyć o prawdziwości widzenia. Dlaczego ? Ponieważ ich sprawcą, jak to już często bywało, może być diabeł.

W przypadku objawień należy też ustalić, czy nie mamy do czynienia z "naśladownictwem". Od czasu kiedy Bernadeta ujrzała Naszą Panią w Lourdes, zaobserwowano mnóstwo młodych dziewcząt utrzymujących, że widzą Naszą Panią zarówno w Lourdes, jak i na innych miejscach. Wszystkie te widzenia były nieprawdziwe.

Teraz, kiedy w prasie czytamy o Medjugorje, ludzie na całym świecie mają własne widzenia tzw. Madonny z Medjugorje. Nieprzypadkowo większość z nich odwiedzała to miejsce osobiście.

Fałszywe objawienie w Bayside, (zakwestionowane przez miejscowego biskupa) miało swe prawdopodobne ˇródło w kwestionowanym widzeniu w Necedach.

Trzeba na koniec wspomnieć o jeszcze jednym istotnym aspekcie łączenia się ze sobą fałszywych objawień. Dla podkreślenia ciągłości, fałszywa zjawa włoży w usta Błogosławionej Matki takie słowa: "Moje objawienie w tym miejscu jest kontynuacją mego objawienia w .....". Często też objawienie w jednym zakątku świata będzie "potwierdzało" prawdziwość objawienia w innym miejscu dzięki słowom wypowiedzianym przez Naszą Panią lub Naszego Pana. Słyszałem i czytałem o fałszywych objawieniach sprzed wielu lat, które aktualnie "zmartwychwstały" dzięki współczesnym widzącym, dla podkreślenia prawdziwości ich "przekazów".

Zamierzeniem niniejszego wprowadzenia jest uwrażliwienie czytelnika na konieczność zachowania rozsądku w kwestii wyrokowania o prawdziwości objawienia. Pamiętajmy, że, najbardziej kompetentną osobą, mogącą rozwiać wszelkie wątpliwości w tym zakresie jest miejscowy biskup terenu, na którym mamy do czynienia z objawieniami


TŁO WYDARZEŃ

Od początku XX wieku mieliśmy do czynienia z ekspansją rzekomych objawień Naszego Pana, Dziewicy Maryi i świętych. Prawdopodobnie żadne inne objawienie Błogosławionej Maryi nie wywołało takiej uwagi i tylu kontrowersji jak to z Medjugorje, na terenie byłej Jugosławii. Zanim dokonamy oceny rzekomych objawień, spróbujemy naświetlić kontekst historyczny.

Od XV do XVIII wieku katolicka opieka pastoralna nad chorwackim regionem Bośni - Hercegowiny spoczywa w rękach franciszkańskich mnichów, którzy są jedynymi duchownymi w tym regionie. W 1899 r. Papież Leon XIII wprowadza tu księży diecezjalnych z sugestią, aby mnisi i o. biskup Paskal Buconjic, O.F.M. zadbali o równomierny podział parafii pomiędzy Franciszkanami i duchownymi diecezjalnymi. Ze względu na niewystarczającą liczbę kapłanów w diecezji parafia nadal skupia się wokół zakonu Franciszkanów. Taki stan trwa do roku 1923, kiedy to za zgodą Stolicy Apostolskiej Franciszkanie i miejscowy biskup dokonują podziału parafii miedzy księży diecezjalnych. Świeccy nie są taką decyzją zachwyceni, jako, że przyzwyczaili się już do obecności Franciszkanów.

Niechęć jeszcze się wzmaga w roku 1942 z powodu powołania, kapłana diecezjalnego, o. Petara Cule na biskupa Diecezji Mostaru. Do tej pory bowiem biskupami byli Franciszkanie. Biskup Cule występuje do Stolicy Apostolskiej o anulowanie porozumienia z roku 1923, ponieważ wszyscy wierni na terenie parafii powinni podlegać miejscowemu Ordynariatowi. Stolica Apostolska wyraża zgodę. W roku 1948 komunistyczny rząd skazuje Biskupa Cule na 11,5 roku więzienia. Po upływie 8,5 roku Biskup zostaje zwolniony. W międzyczasie wzrosła jednak liczba księży diecezjalnych, a Franciszkanie nadal nie wykazują chęci do podziału parafii. Napięcie ulega eskalacji.

W roku 1968 Stolica Apostolska wydaje dekret nakazujący Franciszkanom przekazanie części parafii pod jurysdykcję diecezji. Franciszkanie ponownie nie chcą się podporządkować, co zmusza Rzym do wydania w 1975 r. kolejnego dekretu Romanis Pontificibus, odnośnie podziału parafii na diecezje. Raz jeszcze Franciszkanie odmawiają wykonania polecenia. W roku 1976, ze względu na nieposłuszeństwo, Prowincja Franciszkanów zostaje pozbawiona władzy. W konsekwencji od roku 1979 Franciszkanie z Hercegowiny nie mogą uczestniczyć w wyborach generała swego Zakonu.

W roku 1980, po wielu latach sprawowanego biskupstwa, Biskup Petar Cule przedkłada Stolicy Apostolskiej swoją rezygnację z Ordynariatu w Mostarze. 14 września tego samego roku duchowym liderem diecezji zostaje Biskup Pawao Zanic. Nowy biskup postanawia zakończyć podziały w diecezji. W dniu rozpoczęcia swoich obowiązków konsekruje nowo wybudowany budynek katedry w bezpośrednim sąsiedztwie swojej siedziby, który uniezależnia go od kościoła Franciszkanów. Jednocześnie wprowadza nowy podział parafii obejmujący wielu parafian franciszkańskich. W rezultacie część świeckich lojalnych Franciszkanom czuje się dotknięta i odmawia przyjęcia kapłana diecezjalnego. W celu uspokojenia emocji powstałych wśród katolików, kilku Franciszkanów, mianowicie o. Iwica Vego i Iwan Prusina O.F.M. nadal sprawują sakramenty w swojej kaplicy, otwarcie lekceważąc decyzje biskupa. Z powodu okazanego nieposłuszeństwa, obaj mnisi zostają suspendowani w obowiązkach kapłańskich, zwolnieni ze swoich ślubów i wykluczeni z Zakonu Franciszkanów. Do ostatecznych działań dochodzi 29 stycznia 1982 r. Niektórym działania Kościoła mogą się wydawać zbyt surowe. Musimy jednak pamiętać, że treścią jednego ze składanych ślubów jest posłuszeństwo władzy Kościoła. Biorąc pod uwagę jak długo Franciszkanie jawnie lekceważyli hierarchię, można przyjąć, że Kościół wykazał niezwykłą cierpliwość w tej sprawie.

http://www.antyk.org.pl/wiara/miediugorje/guerrem.htm

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group