Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Czw 17:02, 03 Lis 2016   Temat postu:

W książce "Wezwanie do Miłości" - s. Józefy Menéndez , tu jest o tej ksiązce:
(...)
http://www.traditia.fora.pl/kult-nspj-i-intronizacja-nspj,47/oredzie-milosci-s-jozefa-men-ndez,683.html

W wprowadzeniu przeczytałam piękny dialog pomiędzy Katarzyną ze Sienny i Ukrzyżowanym:

"Słodki, niepokalany Baranku, umarłeś, gdy otworzono twój bok, czemu więc zechciałeś, aby serce twe zostało tak zranione i otwarte?"

Chrystus odpowiedział: "Było wiele przyczyn, a powiem ci najważniejszą. Pragnienie moje dotyczące rodzaju ludzkiego było nieskończone, a obecny akt cierpienia i udręczeń był skończony. Więc przez cierpienie, rzecz skończoną, nie mogłem wam pokazać, jak bardzo was kocham, ponieważ miłość moja była nieskończona. Oto dlaczego postanowiłem objawić wam tajemnicę serca, otwierając je przed wami, abyście ujrzeli, że kochało was więcej, niż to można okazać przez cierpienie skończone."


... i mamy odpowiedź, dlaczego Serce i dlaczego uciekać do Serca.
stefan
PostWysłany: Wto 22:03, 25 Lis 2008   Temat postu:

E tam, chyba im lepiej nakładać wzajemnie ręce na głowy i "prorokować" wizjami.
Teresa
PostWysłany: Wto 21:45, 25 Lis 2008   Temat postu:

stefan napisał:
Mam tylko jeden numer "Posłańca" z 2007 roku i nie ma tam żadnych świadectw.


Czyżby NSPJ nie udzielało łask? - przecież ciągle jest otwarte! Zapewne ludzie gdzie indziej szukają pomocy.
stefan
PostWysłany: Wto 21:11, 25 Lis 2008   Temat postu:

Mam tylko jeden numer "Posłańca" z 2007 roku i nie ma tam żadnych świadectw.
Teresa
PostWysłany: Wto 21:01, 25 Lis 2008   Temat postu:

Nie wiesz jak ten nowy, teraz co to pisze tylko "Posłaniec", czy są jakieś świadectwa? Weszłam teraz na stronę tego miesięcznika i widzę, że dwa lata wstecz to jeszcze było "Serca Jezusowego" :

http://wydawnictwowam.pl/psj/?0608,numer

Ale teraz jest tak:

http://poslaniec.net/
stefan
PostWysłany: Wto 18:21, 25 Lis 2008   Temat postu:

Tak z tego samego numeru.Kiedyś kupiłem kilka sztuk na pchlim targu.
Teresa
PostWysłany: Wto 11:43, 25 Lis 2008   Temat postu:

stefan napisał:
Pamietajmy że w latach 30 ub. wieku nie znano antybiotyków i wiele z tych błachych dla nas chorób zagrażały wtedy życiu( jak było z Rozalią Celakówną ).Wiele osób dziś widzi szansę uleczenia siebie w np. o. John Bashobora z Afryki, który aktualnie odwiedza większe miasta w Polsce. Jest to dla wielu wielka sensacja ,godzina cudów itp - czy jest skuteczny? nie wiem i podchodzę do tych praktyk z wielką rezerwą. Wielu z nas już zapomniało, że możemy potrzebne łaski wymodlić u NSPJ.

(....)

W tym numerze "Posłańca..." jest jeszcze zamieszconych kilkaset kilkuwyrazowych świadectw uleczenia przez NSPJ.


Czy te świadectwa są z tego numeru, który mi udostępniłeś tu na forum?

http://www.traditia.fora.pl/kult-nspj-chrystusa-krola-i-intronizacja,47/poslaniec-serca-jezusowego-czy-poslaniec,1129.html#4053
Teresa
PostWysłany: Pon 20:43, 24 Lis 2008   Temat postu:

Piękne te świadectwa wiary ludzi w NSPJ. Jak się czyta książkę Jezus Król Miłości - o. Mateo to też wzrusza się człowiek do łez, że tak i tyle można wyprosić u NSPJ. Ale papież Benedykt XV też się wzruszał do łez, jak mu przedstawiano owoce dzieła o.Mateo. Uciekajmy się do tego NSPJ, żyjemy w tak trudnych czasach różnych zawirowań. Ale trzeba sobie również powiedzieć, że to NSPJ nie doznaje dziś należnej Mu chwały i czci w Najświętszym Sakramencie Ołtarza ( mam na myśli wszelkie nadużycia zrobione w majestcie prawa ). Wynagradzajmy temu Sercu i uciekajmy się z wszelkimi sprawami i najlepiej przez Niepokalane Serce Maryi.

O w/w książce można przeczytać tu:
(...)
http://www.traditia.fora.pl/kult-nspj-i-intronizacja-nspj,47/jezus-krol-milosci-o-mateo-crawley-boevey,644.html

Zachecam do kupienia jej, wydatek nie wielki.
stefan
PostWysłany: Pon 19:45, 24 Lis 2008   Temat postu:

Pamietajmy że w latach 30 ub. wieku nie znano antybiotyków i wiele z tych błahych dla nas chorób zagrażały wtedy życiu ( jak było z Rozalią Celakówną ). Wiele osób dziś widzi szansę uleczenia siebie w np. o. John Bashobora z Afryki, który aktualnie odwiedza większe miasta w Polsce. Jest to dla wielu wielka sensacja, godzina cudów itp - czy jest skuteczny? nie wiem i podchodzę do tych praktyk z wielką rezerwą. Wielu z nas już zapomniało, że możemy potrzebne łaski wymodlić u NSPJ.

Ciężko chory... nie chciał księdza.

SADOWNE: Siostrzeniec mój chorował na gruźlicę, nie myśląc o rychłej śmierci, ani o Panu Bogu.Proponowaną mu spowiedź odrzucił jak również wzbraniała mu matka. Będąc u chorego w tej wiosce, Ks. Proboszcz wstąpił go odwiedzić i wtenczas namówił go do . wyspowiadania się, mówiąc mu, że jeżeli będzie się czuł gorzej, to przyjedzie drugi raz z Panem Bogiem. Lecz chory, chociaż o wiele gorzej się czuł, nie chciał księdza. Bardzo tem zmartwiona, udałam się do mego spowiednika, który radził mi być cierpliwą, modlić się i odprawiać nowenny w jego intencji.Zamówiłam więc Mszę św. do św. Teresy z dwukrotną nowenną, w czasie której specjalnie na ołtarzu paliły się świece. Odmówiłam dwa razy nowennę do Serca Jezusa, ośm do Matki Boskiej i nowennę do św. Antoniego. Następnie odmówiłam 18 razy litanję do Wszystkich Świętych, odbyłam spowiedź w jego
intencji, wysłuchałam 18 Mszy św podczas których przyjmowałam Pana Jezusa ze łzami w oczach. Odprawiając te nowenny zaznaczyłam, że jeżeli chory nawróci się ogłoszę publicznie w Posłańcu. Po tem wszystkiem chory sam zażądał księdza, odbył spowiedź i przyjął Pana Jezusa. Przed śmiercią był bardzo zadowolony ze spowiedzi. Po długich cierpieniach 20-letni siostrzenieć zasnął w Panu Zawdzięczam to Najsł. Sercu Jezusowemu, za co MU dzięki- składam, przesyłając 7 zł na ofiarę.
Helena Ogonoska.
Potw. .Rs. Józef Makarewicz, proboszcz.


Ciężki, uporczywy ischias.

MAGDALENKA: Zachorowałam, na bardzo ciężki i uporczywy ischias, który obezwładnił mi nogę i leżałam przeszło trzy miesiące. Ponieważ jestem w podeszłym wieku, zdawało się, że to coś chronicznego, rodzaj paraliżu. Przyjąwszy Sakramenta św., rozpoczęłam nowennę do Najsł. Serca Jezusowego za przyczyną Matki Boskiej Niepokalanej i bł. Andrzeja Boboli,. który mnie już raz cudownie wspomógł. Dołączyłam również prośbę o zdrowie dla dwóch osób, równocześnie chorujących, jedna prawie beznadziejnie.Otóż w dzień Wigilji Bożego Narodzenia mogłam już wstać i siedzieć przy wspólnym stole, również osoby, za które modliłam się, zostały uzdrowione. Za ten cud miłosierdzia Bożego- i za wstawiennictwo Matki Najśw., oraz bł. Andrzeja Boboli, wołam z głębi serca, przepełnionego wdzięcznością: Wielbi dusza moja Pana! Posyłam na ofiarę 5 zł.
Magdalena Komorowska,
Potw.: Ks. Antoni Lempatry.


Za szybkie wyleczenie z choroby zakaźnej.

LWÓW: 5 lutego, t. j, w pierwszy piątek, zapadł synek nasz Janek na poważną chorobę zakaźną. Obawiając się komplikacyj i ciężkiego przebiegu, ofiarowałam go opiece Serca Jezusowego i nie zawiodło to Serce Jezusowe, które jest hojne dla wszystkich, którzy Je wzywają. Trzeciego dnia choroby temperatura poczęła spadać i przebieg tejże był nadspodziewanie lekki. Za co stokrotne dzięki składam temu Boskiemu Lekarzowi. Prosząc nadal, by otoczył nas swą łaską i opieką, składam ofiarę 20 zł.
Janina x. hr. Moysów
Potw.: Ks. Włodz. Konopka T. J.


Za uratowanie od śmierci.

SKOLE: Sercem przepełnionem wdzięcznością, ślę Najśw. Sercu Pana
Jezusa gorące podziękowanie za uratowanie mojej córki od śmierci. Dnia
14 listopada 1931 r. zachorowała na szkarlatynę, a ponieważ jest już starszą,więc bardzo ciężko przechodziła tę chorobę tem bardziej, że nastąpiły komplikacje, jak róża na całej twarzy i głowie, oraz wrzód za uchem. Trzy tygodnie chora walczyła ze śmiercią, gdyż gorączka stale była 40 stopni. Kiedy już lekarz odstąpił od leczenia, zaprosiłam księdza z tym najlepszym Lekarzem, P. Jezusem i na drugi dzień odwiozłam córkę do szpitala do Lwowa.
W szpitalu leżała córka moja pięć tygodni, gdzie przechodziła operację wrzodu za uchem.W tem ciężkiem strapieniu modliłam się gorąco do Serca Jezusowego, błagałam Matkę Niepokalaną, by się raczyła wstawić do Syna swego, również poleciłam ją św. Antoniemu i św. Tereni, obiecując, że, jak córka moja wy-zdrowieje, ogłoszę w Posłańcu. I nie zawiodłam się. W grudniu córka wróciła ze szpitala, wyleczona z tej ciężkiej choroby i dzisiaj już pracuje, za co składam Sercu Jezusowemu, Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, św. Antoniemu i św. Tereni gorące podziękowanie za tak wielką łaskę z serdeczną prośbą o dalszą opiekę nad moją córką i zasyłam ofiarę 5 zł.
Julja Szajnerowa.
Potw.: Ks. Józef Lachcic, proboszcz


Zabiegi lekarskie nie pomagały.

WOLA BLIŻSZA: Z końcem sierpnia zachorowałam bardzo ciężko na tyfus brzuszny. Trawiona ciężką gorączką, leżałam bez nadziei. Ponieważ zabiegi lekarskie nie pomagały, udałam się do Bożego Serca. Po odprawieniu Mszy św. o zdrowie, jeżeli taka wola Boża, albo o odpuszczenie grzechów i o śmierć szczęśliwą, z tem przyrzeczeniem, że gdy zostanę przy życiu ogłoszę to publicznie w »Posłańcu«, zdałam się zupełnie na wolę Bożą i po odprawieniu równocześnie w Krakowie dwóch Mszy św., zamówionych przez moją siostrę przed Matką Bożą cudowną, niebezpieczeństwo śmierci minęło; chociaż jeszcze dłuższy czas poleżałam, pomału zaczęłam do zdrowia przychodzić. Lecz że spóźniłam się z podziękowaniem dla pewnej 'okoliczności, moje zdrowie znacznie się pogorszyło. Przeto wywiązując się z przy¬rzeczenia, składam Bożemu Sercu najgorętsze podziękowanie.
Aniela Szubart.
Potw.: Ks. Franc. Bardzik.


Niezdolna do jakiejkolwiek pracy.

HORTSŁAWICE: Przez kilką lat byłam osłabiona tak, że niezdolną byłam do żadnej pracy i przechodziłam operację ślepej kiszki i inne cieżkie dolegliwości. Modliłam się o zdrowie i tak zżyłam się z tą słabością, że,i modlić się o zdrowie przestawałam i za jakiś czas znowu przychodziła tęsknota za zdrowiem i znów modlitwy odnawiałam i tak do roku 1931. Na świeto Matki Bożej Gromnicznej w kościele tak mi było przykro, że matka moja już 62 letnia, , tak musi pracować i tak gorąco ze łzami się modliłam żebym choć mogła w domu obowiązki wypełniać i od tego czasu jestem zdrowa, że nie tylko w domu pracuję, ale i w ogrodzie małemi chwilami .Niech będzie cześć i chwała Sercu Jezusa i Niepokalanej Matce Jego, wywiązując się z obietnicy podziękowania, składam ofiarę 2zł na kościół Serca Jezusa i za inną łaskę materjalną 2 zł na chleb św. Antoniego.
Katarzyna Całkowa.


Uzdrowioną z dwukrotnego zapalenia opłucnej.

RUDKI: W r. 1931 zachorowałam ciężko na zapalenie opłucnej. Bojąc się złych skutków, jakie ta choroba pociąga za sobą, blagajam Najśw. Serce Jezusa o zdrowie, z obietnicą, że jeżeli wyzdrowieję, ogłoszę publicznie, to w Posłańcu. Boskie Serce Jezusa raczyło wysłuchać niegodnej prośby mojej ale ja obietnicy swej przez opieszałość, nie dotrzymałam.I oto powtórnie w styczniu 1932 r. zachorowałem na grypę i zapalenie opłucnej. Zwróciłam się jeszcze z większą ufnością do Najśw. Serca Jezusowego i nie zawiodłam się, bo już przy końcu marca zaczęto mi zdrowie wracać. Za te i wiele innych łask dziękuję publicznie Najśw. Sercu Jezusa, Matuchnie Niepokalanej i św. Józefowi. S. Irena,

Doktorzy nie robili nadziei, by mógł żyć.

WARSZAWA: W przeszłym roku mąż mój zachorował bardzo na serce tak, że lekarze nie robili nadziei, by mógł żyć, tak źle się czuł, że prawie nie mógł chodzić. Ja sobie powiedziałam, że doktorzy swoje, a ja swoje. Zaczęłam modlić się do Nasł. Serca Jezusowego, dawać do picia wodę z Lourdes, i gdy w parę tygodni mąż mój poszedł do doktora, ten przy badaniu znalazł ogromne polepszenie, i to polepszenie było coraz widoczniejsze tak, że doktorzy nie wiedzieli wprost, czem to objaśnić. Dawałam też na Mszę św. do Matki Boskiej Kodeńekiej i obiecałam, że ogłoszę. w Posłańcu, jeśli się zdrowie mego męża poprawi, co też teraz czynię, dziękując Najsł. Sercu Jezusowemu za uzdrowienie mego męża. Modliłam się tak, jak Pan Jezus przykazał z wiarą i ufnością i modlitwy moje w swem wielkiem miłosierdziu wysłuchał.
J.P.

W tym numerze "Posłańca..." jest jeszcze zamieszconych kilkaset kilkuwyrazowych świadectw uleczenia przez NSPJ.

stefan
PostWysłany: Pon 18:10, 24 Lis 2008   Temat postu: Cuda i łaski Najświętszego Serca Pana Jezusa

W zwiazku z szerzeniem się w Kosciele protestanckich zwyczajów na "uzdrowieńcze" modlitwy różnych grup "charyzmatycznych" często wizjonerskich z nakładaniem rąk przez także świeckie osoby postanowiłem przypomnieć o łaskach ,które możemy uzyskać u Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Poniższe świadectwa pochodzą z czerwcowego numeru Posłańca Serca Jezusowego z 1932 roku i są dowodem na wielką skuteczność uciekania się do NSPJ w każdej sytuacji.



Cuda Bożego Serca w parafji,
która mu się poświęciła.


Istnieje specjalna obietnica Najśw. Serca Jezusowego dla tych rodzin, które się w szczególniejszy sposób pod jego miłościwe panowanie oddały przez tak zwaną intronizację, czyli poświęcenie rodziny. Dom, gdzie czcić będą obraz Serca mego, z błogosławieństwa zasłynie Bożego- tak mówi wspomniana obietnica. Doświadczenie pokazuje, że P. Jezus nie zacieśnia jej tylko do rodziny, złożonej z ojca, matki i dzieci, ale że gotów ją rozszerzyć na większe rodziny, jakiemi są parafje katolickie. W nich miejsce i obowiązki ojca i matki ma sprawować duszpasterz. W poprzednim zeszycie Posłańca czytaliśmy, jak Serce Boże przedziwnie odmieniło strasznie zaniedbaną parafję. I znowu otrzymaliśmy pismo z parafji Kiełczewice, potwierdzone przez jej duszpasterza, ks. Groszka, z którego każdy zobaczyć może, jakie wprost cuda działa najmiłościwsze Serce Jezusa. Ale niech sam list opowiada dzieła dobroci Zbawiciela naszego:

Dnia l września 1929 r. parafja nasza została poświęcona Sercu Pana Jezusa i od tego czasu to Serce Boże zlewa na nas obfite łaski... okazując w szczególniejszy sposób swoją dobroć i miłosierdzie.
Wielu zatwardziałych grzeszników, nie uczęszczających przez długie lata do kościoła, nawróciło się. Jeden z nich obecnie często przystępuje do Komunji św. i jest gorliwym katolikiem. Inny przeszło 20 lat gorszył swe otoczenie złem życiem, wydalił żonę z domu, był postrachem dla sąsiadów, jednak zwrócił się do Boga. Gdy ciężko zachorował i coraz gorzej się czuł, raz we śnie dał mu Pan Jezus poznać swą miłość dla grzeszników. Rozrzewniony i skruszony zapragnął spowiedzi i odbył ją z wielkim żalem; po niej żył jeszcze pół roku, bardzo cierpiąc z zupełnem poddaniem się woli Bożej i w duchu pokuty za swoje grzechy. Budował całą wieś swojem szczerem nawróceniem, dawane zgorszenia naprawił publicznie, z żoną się pogodził, dzieciom, na które był zagniewany, wszystko przebaczył. W takiem budującem usposobieniu, ciągle się modląc, życie zakończył. Inny jeszcze, 90-letni staruszek, gdy mu rodzina zwracała uwagę, by się nie męczył dłuższą modlitwą, odpowiadał, że nie opuści codziennego odmawiania różańca aż do śmierci, by wynagrodzić zaniedbania przeszłego życia.


Dzieło Intronizacji przynosi błogie owoce: pewien ojciec rodziny poprawił się do niepoznania.Inny, młody, umierając na suchoty, z rozpaczą zostawiał żonę z trojgiem drobnych dzieci. Po uczynionej intronizacji pełnie się uspokoił i powiedział: Przedtem tak mię to dręczyło, że muszę umierać, a teraz taki mam spokój w duszy, zgadzam się zupełnie z wolą Bożą, tak, że choćby mi Pan Bóg dał do wyboru życie lub śmierć, to bym wybrał tylko to, co Bóg chce; umieram spokojny, to dzieci zostawiam pod opieką Serca Jezus.Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa dziękuje za cudowne uzdrowienie swoje Stanisław Bień. Starszy to człowiek, słaby, kaszlący; zaziębił się mocno w początku kwietnia 1930 r. Lekarze stwierdzili zapalenie stawów i gruźlicę; utworzył się też bolesny wrzód w piersi; lekarstwa przepisane ulgi nie przynosiły.W maju żona wezwała felczera do opatrzenia rany w piersi chorego, a ten radził jej nie wydawać pieniędzy na lekarstwa, lecz schować je już na pogrzeb. Widząc beznadziejny stan męża, udała się z nim żona w czerwcu do miasta do specjalisty chorób płucnych, który po zbadaniu chorego oburzył się, mówiąc:Coście mi trupa przywieźli, człowiek ten nie jest do wyleczenia, już do domu żywego go nie dowieziecie. Lekarstw żadnych nie przepisał, tylko zalecił środki ostrożności dla otoczenia i dezynfekcję całego domu zaraz po śmierci chorego. Chory przyjął Ostatnie Sakramenta św., jednak czuł wewnętrznie, że jeśli się uda o pomoc do Serca Pana Jezusa, przez przyczynę Matki Boskiej Różańcowej, to wyzdrowieje. Sam odmawiał różaniec w tej intencji i innych prosił o modlitwę, zwłaszcza członków Kół Różańcowych. Od tego czasu czuł się coraz lepiej, a przed 16 lipca już chodził; w sierpniu grabił kłosy, a w jesieni orał, sial i młócił zboże. Obecnie już drugi rok mija, jak pracuje normalnie około gospodarstwa. Stanisław Bień wypełnia swoje zobowiązanie podziękowania publicznego w Posłąńcu Serca Jezusowego za tak wielką łaskę, otrzymaną przez pośrednictwo Matki Boskiej Różańcowej. Również cudownie uzdrowiony został pięcioletni chłopczyna, Władzio Dziubak. Ciężko i długo chorował na nerki i lekarze oświadczyli, że już niema nadziei wyleczenia go. Udali się rodzice z ufnością i gorącą prośbą do Boskiego Lekarza, a w czasie, gdy się odprawiała za dziecko Msza św., rodzina zebrana oczekiwała zaś już chwili śmierci, chłopczyk nagle usiadł sam i zażądał posiłku. W krótkim czasie przyszedł do sił, minęło już półtora roku, a jest zupełnie zdrów i czerstwy. . .
Chwała i uwielbienie, miłość i dziękczynienie niech Najsł. Sercu Jezusowemu za te wszystkie łaski.

cdn.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group