Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Wspólnota - Koinonia Jan Chrzciciel Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:38, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Wspólnota - Koinonia Jan Chrzciciel Stowarzyszenie w Służbie Nowej Ewangelizacji.

Pierwszy raz o takiej Wspólnocie usłyszałam, gdy obejrzałam video na gloria. tv pt. Rozmównica "Ryt taki czy siaki" i było postawione pytanie: "Czy przybylibyście Państwo na Mszę Trydencką, czy jest dla was zrozumiała?" Było o tym tu:

http://www.traditia.fora.pl/wydarzenia-wywiady-wiadomosci,12/o-mszy-trydenckiej-mozna-wysluchac-ale-nie-denerwowac-sie,1550.html

Już tak bardziej pod koniec audycji zadzwoniła jedna osoba i zaczęła mówić "co tam w Kościele czy o Kościele, mówi się Dom Ojca a nie Kosciół, bo Kościól to miejsce przejściowe" (dla mnie wydało się to jakąś nową teologią, wiem dokąd zmierzamy wszyscy ), dalej powiedział, że jest we Współnocie Jan Chrzciciel, że spotykają się z Braćmi raz w miesiącu, ale 6! godzin trwa u nich ( chyba Msza? ) nie wiem. Pan ten bardzo negował Mszę Wszechczasów i wogóle mogę powiedzieć Tradycyjne nauczanie, czy Tradycję katolicką ( bo i łacina tu wchodziła w grę ), a bardzo wychwalał tę Wspólnotę (Koinonie)Jana Chrzciciela. Zaczęłam szukać coś o tej wspólnocie i znalazłam. Trafiłam na jedną wypowiedź, był dopisek "napisz do mnie" napisałam i otrzymałam odpowiedź i otrzymałam również sporo różnych materiałów. Trafiłam w samą 10! bo była to osoba, która przez 1,5 roku przebywała wraz z żoną w tej Wspólnocie, ale jest to już dla nich historia, napisał mi ten ktoś tak:

"Sprawa KJCh to przeszłość ( w końcu to już tyle lat). Wprawdzie uważam za swój obowiązek dzielenie się tym co wiem Materiałów które mam nie rozpowszechniam, wysyłam jedynie osobom które mnie o to poproszą. Do większości tekstów posiadam ksera lub skany oryginalnych tekstów obcojęzycznych. Jest także nieco materiałów sporządzonych przeze mnie.

Dostaję pewną ilość korespondencji od członków wspólnoty i mam wrażenie że jest raczej coraz gorzej niż lepiej - np. niedawno relacjonowano mi zastępowanie słów pieśni zgodnie z "teologią sukcesu". Moj korespondent pisze np.: "Spiewaliśmy na Koinonii pieśń: ref. zmieniony podobno przez księdza Ricardo (założyciela tej Wspólnoty) "Miłość, radość, DOBRA MATERIALNE to Królestwo Boże jest...." ( w oryginale zamiast "DOBRA MATERIALNE" jest "pokój w Duchu Świętym"). Ostatnio docierają też do mnie niepokojące sygnały n/t bardzo niechętnego reagowania na Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a także umniejszanie znaczenia Mszy Świętej.

Przez dość długi czas, będąc we Wspólnocie w ..... próbowałem :
- najpierw udowodnić że KJCh jest w porządku
- potem sprawdzić czy jest w porządku
- zebrać dość informacji żeby zadecydować czy odejść ze wspólnoty
- w końcu przekonać resztę wspólnoty że dzieje się coś złego
(niestety, rozesłane materiały niewiele zmieniły - jedno z liderskich małżeństw wprost powiedziało mi że "wyrzucają to bez czytania").
Dopiero po roku, dwu niektórzy członkowie przekonali się iż nie kłamałem.

Nasza wspólnota - kiedy do niej wstępowałem - była całkiem zdrowa. Im jednak głębiej wchodziliśmy w formację KGB, im więcej słuchaliśmy głoszeń z kaset video, im częściej przyjeżdżali Włosi - tym robiło się gorzej. W pierwszej chwili moje wątpliwości co do wspólnoty nie były wielkie, sądziłem że są to lokalne nieprawidłowości. Wyartykułowałem je na piśmie. Odbyła się dyskusja, sprawa miała być rozważana dalej ale jakoś... przycichła. W międzyczasie postanowiono mnie zrobić pasterzem
agapito. I już mi się zrobiło ciepło i dobrze bo pomyślałem jak pięknie będę mógł ludziom pomagać do Boga dochodzić...

I wtedy powtórzono mi wypowiedź jednej z najbardziej poddawanych manipulacji i "ręcznemu prowadzeniu" osoby we wspólnocie (samotna matka) - "no, teraz to ...... już nic nie powie" Zrozumiałem w jakim byłem niebezpieczeństwie. Zupełnie nieświadomie zaczęło mi być dobrze, wątpliwości zmalały, "ostrość poszukiwania Prawdy" się stępiła... Osoba ta, mnie tym - tak krytycznym wobec mnie - tekstem uratowała.

Wiem z doświadczenia że jak się jest we wspólnocie to pierwsza reakcja na tego typu zastrzezenia jest mniej - wiecej taka "facet się czepia, jest legalistyczny, nie rozumie wielkich dzieł Boga. Przecież tu się dzieje tyle fantastycznych rzeczy a on chce mi to wszystko odebrać, odebrać uczestnictwo w tym wielkim dziele".

Nawet odchodząc złapałem się na żalu - tu się będzie ewangelizować cały świat, a ja odchodzę... tak głęboko było we mnie to wdrukowane !

W praktykach Koinonii łączą się elementy zdrowe z niezdrowymi. Do tych drugich zaliczyłbym:
- teologię sukcesu (ostatnio zamieściłem trochę krytycznych notek o KJCh
i miałem odzew via e-mail. Wygląda że posuwa się coraz dalej.
- strasznie duże nastawienie na pieniądze
- protestantyzowanie oraz błędy doktrynalne
- charyzmanie i umiłowanie niezwykłosci (nie mylić z charyzmatycznością)

Co do maryjności i KJCH:

Usłyszałem kiedyś że Koinonia nie jest przeciw, tylko po prostu pobożności maryjnej się w niej "nie praktykuje". Byliśmy kiedyś w Częstochowie na kilkudniowych rekolekcjach "kurs wspólnoty". Przez ten cały czas ANI RAZU nie byliśmy na Jasnej Górze. Dopiero po zakończeniu kursu, wyjeżdżając z miasta, kto chciał to poszedł na Jasną Górę. To "trochę" mówi o sprawie, Prawda ?

Parę lat temu w parę osób utworzyliśmy serwis "Apologetyka" m.in. stawiający sobie za cel prostowanie niektórych nauk - ale niestety po śmierci Jacka Jureczko strona jest niemal martwa. Niemniej jest tam trochę materiałów które mogą się chyba przydać. Bezpośrednio na temat Koinonii Jan Chrzciciel jest tylko dokument:


[link widoczny dla zalogowanych]


Wiele problemów które występują w KJCh (ale nie tylko tam) omówiłem przy okazji "kursu Alfa":

[link widoczny dla zalogowanych]


Nie do przecenienia jest tekst Tomka Dycia:

ROZPRAWA KRYTYCZNA O 'CZTERECH PRAWACH DUCHOWEGO ŻYCIA'

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


To tyle reklama Smile

Ostatnio otrzymałem wiadomość od pewnego księdza usiłującego sprawedzić KJCH. Twierdzi on że :
- z Kurii Rzymskiej napisali że nie mają ich na liście wspólnot charyzmarycznych.
- z federacji wspólnot charyzmatycznych odpisali że KJCh ma
wezwanie do Vatykanu w sprawie wyjaśnienia kwestii kanonicznych.

Ostatnio wyszła na temat KJCH krytyczna książka we Włoszech (niestety nie znam tego języka). Trochę o niej jest tu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrawiam
.................


Jest to mail, który otrzymałam w lutym 2009 r.


-----------------------------***-----------------------------


Nowa strona Apologetyki:

[link widoczny dla zalogowanych]

- interesujące archiwalne tematy szukać po lewej stronie --> Menu główne


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 16:11, 28 Sie 2015, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:11, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Sami o sobie piszą tak:

"Koinonia (Wspólnota) Jan Chrzciciel narodziła się z posoborowego powiewu Ducha Świętego, który poruszył serce naszego założyciela, o. Ricardo Arganaraz oraz trojga pierwszych członków wspólnoty: dwóch braci i jednej siostry. W końcu lat siedemdziesiątych zamieszkali oni razem, aby oddać się życiu modlitwy. Każde z nich przeżyło głęboko spotkanie z Jezusem - Zbawicielem i Panem i to ono było początkiem życia w dziewictwie, ubóstwie i uległości, do którego poczuli się zaproszeni przez Boga. Ich doświadczenie było ze wszech miar pionierskie: wspólnota osób konsekrowanych, składająca się z braci i sióstr - to jeszcze dziś nowość w Kościele.
(...)
Koinonia Jan Chrzciciel jest prywatnym stowarzyszeniem wiernych, działającym na podstawie Kan. 298 i 299 Kodeksu Prawa Kanonicznego i zatwierdzonym przez ordynariusza diecezji Pilzneńskiej (Czechy), ks. Bp. Františka Radkovskégo.
(...)
Podstawowym sposobem ewangelizowania jest Dom Modlitwy. Członkowie naszej wspólnoty zapraszają do swoich domów przyjaciół, znajomych i sąsiadów i razem z nimi modlą się i czytają Pismo Święte. Spotkania takie odbywają się raz w tygodniu i dla wielu, którym „nie po drodze” na niedzielną Mszę, stają się okazją do, być może, pierwszego osobistego spotkania z Jezusem. "


Dyskusja w tym temacie na forum apologetyki:

[link widoczny dla zalogowanych]


Ich strona:

Koinonia Jan Chrzciciel
(...)
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Śro 19:19, 25 Gru 2019, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:26, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Dzisiaj w Dzienniku ukazał się krótki artykuł o KJCh. Wersja papierowa w "Dzienniku" - jest dużo obszerniejsza, ale poczytajmy to co mamy zamieszczone w sieci.

Kontrowersyjne praktyki katolickiej wspólnoty

środa 15 kwietnia 2009

Chcesz czegoś od Boga? Musisz zapłacić

Spotkania w zamkniętych grupach, kolejne stopnie wtajemniczenia, deklaracje uległości wobec przełożonych i tworzenie struktur niezależnych od biskupów - tak działa w Polsce katolicka wspólnota Koinonia Jan Chrzciciel, pisze DZIENNIK.PL Społeczeństwo

Dominikanie z wrocławskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach potwierdzają: docierają do nich niepokojące sygnały na temat Koinonii Jan Chrzciciel.

„Jako osoba nieuleczalnie chora doznawałam we wspólnocie nieustannej presji. Bo według obowiązującej nauki dobry chrześcijanin nie choruje. Wyrzucano więc ze mnie złe duchy, modlono się o uzdrowienie, zarzucano mi brak wiary. A najważniejszym punktem było zbieranie datków. Lider zachęcał: chcesz coś otrzymać od Boga? Musisz dać coś w zamian” – w ten sposób działanie wspólnoty opisuje kobieta, która przed laty z niej odeszła.

Takich świadectw jest w internecie wiele. Dominikanie zajmujący się nowymi ruchami religijnymi i sektami regularnie otrzymują zapytania w sprawie Koinonii. "Niepokoi nas, że członkowie wspólnoty spotykają się również poza kościołami, w prywatnych domach lub szkołach" - mówi ojciec Tomasz Franc.

[link widoczny dla zalogowanych]

W Warszawie spotkanie Koinonii odbywa się raz w miesiącu w parafii Zwiastowania Pańskiego, choć na stronie internetowej wspólnoty próżno szukać tej informacji. Trzeba napisać list do jej liderów i czekać na zaproszenie.

O działalności grupy nic nie wie warszawska kuria. "Koinonia Jan Chrzciciel? Pierwsze słyszę!" - dziwi ks. Henryk Małecki z wydziału duszpasterskiego archidiecezji. A ksiądz Piotr Łapa z parafii Zwiastowania Pańskiego przyznaje, że choć oficjalnie jest opiekunem wspólnoty, jednak nigdy nie dostał od niej zaproszenia na spotkanie. "Odnoszę wrażenie, że ksiądz nie jest im do niczego potrzebny" - mówi.

W spotkaniu warszawskiej Koinonii uczestniczy kilkadziesiąt osób, w większości młodych. Punkt kulminacyjny to wspólna, głośna modlitwa. Emocje sięgają zenitu, gdy jedna z uczestniczek wzywa do wystąpienia wszystkich, którzy mają dar prorokowania. Na środek sali wychodzi młody mężczyzna i dzieli się z innymi obrazem, jaki przed chwilą zobaczył: łódź na morzu, w niej ludzie ze wspólnoty rzucający koła ratunkowe tym, którzy są za burtą. "To oznacza, że Bóg chce nas widzieć na międzynarodowym kongresie Koinonii" - sam interpretuje wizję. Chwilę później jedna z kobiet dzieli się radosną wieścią, że Bóg uzdrowił ją z cukrzycy. "Niemożliwe? A jednak!" - mówi rozpromieniona. Potem okazuje się, że to nie dosłowne wyleczenie. Chora dostała po prostu kilka dni wcześniej... pompę insulinową.

Aby zostać członkiem Koinonii i mieć tzw. wspólnotę rodzinną, która spotyka się obowiązkowo raz w tygodniu w prywatnym domu, trzeba sympatyzować z grupą około roku. Dopiero potem podpisuje się deklarację członkowską, w której jest m.in. zobowiązanie do uległości wobec przełożonych. "To stwarza ogromne pole do manipulacji. Takie niedoprecyzowanie zasad jest bardzo niebezpieczne" - podkreśla o. Franc.

Ksiądz Robert Hetzyg, którego szefowa polskiej Koinonii Iwona Sułek wyznaczyła do rozmów z dziennikarzami, bagatelizuje: "Deklaracje są jedynie wyrazem woli członków, nie mają żadnych skutków prawnych ani dla podpisujących, ani dla przyjmujących. Uległość nie jest tożsama z posłuszeństwem i ma charakter przyjacielskiego zaufania; jest ograniczona do spraw praktycznych, takich jak np. organizacja spotkań. Nie dotyczy kwestii prywatnych i sumienia" - zapewnia. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, ilu członków liczy wspólnota w Polsce.

Koinonia Jan Chrzciciel jest w naszym kraju od lat 90., jednak do tej pory nie udało się jej uzyskać zgody na działanie w ramach Kościoła katolickiego. "Siedem lat temu zwrócili się do nas z taką prośbą, ale arcybiskup Józef Życiński im odmówił" - mówi ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik archidiecezji lubelskiej. Koinonia Jan Chrzciciel jednak nie rezygnuje: przed świętami Wielkiej Nocy wrocławscy liderzy wspólnoty złożyli wniosek o rejestrację w archidiecezji wrocławskiej.

Grupa znalazła też inne wyjście: rejestruje świeckie stowarzyszenia. To konieczne m.in. po to, by móc legalnie dysponować majątkiem. Wszyscy członkowie Koinonii zobowiązują się bowiem do odprowadzania na rzecz wspólnoty dziesiątej części swoich dochodów. I - jak twierdzą - sumiennie przestrzegają tej zasady.

Katarzyna Świerczyńska

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 20:25, 10 Mar 2024, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:17, 12 Gru 2009 Powrót do góry

Koinonia Giovanni Battisti - w skrócie KGB

KGB groźna w Kościele

04 grudnia 2009 ostatnia aktualizacja 12 grudnia 2009

Argentyński ksiądz skazany we Włoszech za wyłudzenie prowadzi w Polsce przypominający sektę ruch Koinonia Giovanni Battisti, po polsku Wspólnota Jan Chrzciciel.

Wąska, asfaltowa droga skręca koło lasu, tuż za niewielką wsią Radzic Nowy. Do Łęcznej stąd parę kilometrów. Do Lublina dwadzieścia. W tym miejscu droga zmienia się w szutrową ścieżkę, prowadzącą ku rozległej polanie. Jeszcze jeden zakręt, brama, piętrowy dom, za nim rząd kilku niewielkich, pomalowanych na biało budynków.

Największy, pokryty szarym, blaszanym dachem, jeszcze nieskończony. Tu będzie sala spotkań i modlitw Koinonii Jan Chrzciciel. Członkowie wspólnoty nazwali to miejsce oazą. Pierwszą w Polsce, ale nie jedyną w świecie. Koinonia Giovanni Battisti założona w latach siedemdziesiątych przez argentyńskiego księdza Ricardo Arganaraza ma swoje domy i oazy we Włoszech, Czechach, Słowacji, Hiszpanii, w Izraelu, Meksyku, Stanach Zjednoczonych.

I setki tysięcy braci – członków wspólnoty – w Anglii, Irlandii, Francji, Belgii, Holandii, Luksemburgu, Niemczech, Szwecji, Danii, Zimbabwe, w Indiach, Australii. W ciągu trzydziestu kilku lat ksiądz Arganaraz, nazywany przez swoich braci ojcem Ricardo, stworzył jedną z największych wspólnot charyzmatycznych świata. Koinonia Giovanni Battisti (niefortunny skrót KGB stał się jej znakiem rozpoznawczym) oparta o zasadę odnowy Kościoła katolickiego w Duchu Świętym, wypływającą z postanowień II Soboru Watykańskiego, jest także sprawnie działającą organizacją.

Zaproszenie do odwiedzin

Zarejestrowanym członkiem wspólnoty można zostać tylko wtedy, gdy wpłaca się na jej rzecz tak zwaną dziesięcinę. Zbierane od członków KGB pieniądze pozwalają inwestować w ziemię, nieruchomości, utrzymywać zawodowych szefów regionalnych zgromadzeń, organizować kursy, spotkania i wymianę doświadczeń między braćmi w najodleglejszych zakątkach świata.

Do Polski Koinonia weszła w 1992 roku. Na początku 2009 roku miała już ponad tysiąc zarejestrowanych, rzeczywistych członków wspólnoty, pracujących w całym kraju. I kilka razy więcej sympatyków współpracujących z ojcem Ricardo, dziś 73-letnim starszym panem, w jego misji ewangelizacyjnej, a przy okazji w budowie wielkiego, globalnego przedsiębiorstwa o nazwie KGB.

O ile na początku działalności księdza Arganaraza Kościół patrzył przychylnie na jego misję, to z biegiem lat zaczęły się pojawiać wątpliwości. Ojcu Ricardo zarzucano, że handluje uzdrowieniami, że jego praktyki, zamiast jednoczyć wiernych, kierują Koinonię w stronę sekciarstwa. Mimo to w Koinonii nadal można znaleźć wielu katolickich księży, a Kościół, mimo licznych uwag pod adresem Arganaraza, tak naprawdę nigdy się od niego nie odciął.

Ksiądz profesor Andrzej Kowalczyk, rektor Gdańskiego Archidiecezjalnego Kolegium Teologicznego, który obserwował powstawanie Koinonii w Polsce, uważa jednak, że wspólnota z wolna staje organizacją groźną dla samych jej członków.

– Oni uprawiają chorą religijność – twierdzi ksiądz Kowalczyk. – Najbardziej niebezpieczne są ich modlitwy o uzdrowienia. Jeśli, mimo modlitwy, nie dochodzi do cudu ozdrowienia, to chorym przypisuje się brak wiary. Na początku ich działalności w Polsce razem braliśmy udział w szkołach ewangelizacyjnych. Zauważyłem jednak, że ich praktyki są ortodoksyjne, wzorowane na praktykach pierwotnego Kościoła, które dziś wydają się już absurdalne.

Kiedy się dowiedziałem, że argentyński ksiądz, szef wspólnoty, handlował we Włoszech uzdrowieniami, nadużywał władzy, przestałem z nimi współpracować. Jestem za tym, a mówię to w oparciu o własne doświadczenia, żeby się jak najdalej trzymać od tej wspólnoty. Jeśli szef jest niewiarygodny, to wszystko, co robią jego ludzie, staje się podejrzane. Problem Koinonii zauważa także ojciec Tomasz Franc, dominikanin zajmujący się osobami skrzywdzonymi przez sekty.

– Miałem okazję rozmawiać z ludźmi, których bliscy są członkami Koinonii Jan Chrzciciel – mówi ojciec Franc. – Te osoby opowiadały, że obserwują niekorzystne zmiany zachodzące w zachowaniu ich bliskich. Zbyt emocjonalne więzi wspólnoty wpływały na rozluźnienie więzów z rodziną, z przyjaciółmi. Jakby obecność we wspólnocie odsuwała tych ludzi od normalnej rzeczywistości, jakby tracili kontakt ze światem realnym.

Dariusz Wilczak, Mariusz Chudy

[link widoczny dla zalogowanych]



Wspólnota KGB


Argentyński ksiądz skazany we Włoszech za wyłudzenie prowadzi w Polsce przypominający sektę ruch Koinonia Giovanni Battista, po polsku Wspólnota Jan Chrzciciel.

(...)

Opowiada Marek Piotrowski, jeden z byłych członków Koinonii Jan Chrzciciel. – Dwanaście lat temu byłem w pierwszej wspólnocie Koinonii w Gdyni. Na początku najważniejszym autorytetem nowej wspólnoty był ksiądz Jan Kruczyński, który znany był w naszym środowisku z szalonych zachowań, budujących wokół niego niezwykłą, „uduchowioną” atmosferę. Kazał się na przykład budzić o niepełnej godzinie, np. 17.51. Znajoma opowiadała mi, że kiedyś podczas jazdy samochodem przymknął oczy, twierdząc, że prowadzi go Duch Święty.

Początkowo spotkania wspólnoty wyglądały – jak na spotkania charyzmatyczne – normalnie. Może dlatego, że Włosi się u nas nie pokazywali. Poprzestawali na przesyłaniu kaset wideo z nauczaniem. Potem zaczęli przyjeżdżać i praktycznie organizować życie wspólnoty. Wkrótce zauważyłem, że liderzy wspólnoty próbują wtrącać się w prywatne sprawy ludzi. Potrafili zasugerować nawet zmianę pracy. Założeniem włoskiej centrali jest, aby w każdej z oaz mieszkali celibatariusze (ludzie żyjący w czystości i w całości poświęcający się zgromadzeniu). Widać było prowadzenie niektórych osób w tym właśnie kierunku. Przez cały czas, jak byłem we wspólnocie, czyli prawie przez dwa lata, informowano nas o coraz to nowych uzdrowieniach. Z widzianych przeze mnie „cudów” żaden się nie sprawdził. Sam kiedyś myślałem, że uzdrowiłem mężczyznę, ale następnego dnia chora noga znów go rozbolała. Widziałem, jak we Wrocławiu ksiądz Arganaraz na siłę ściągnął kobietę z wózka. Ona próbowała zrobić parę kroków, ale nie dawała rady. Nie ozdrowiała. Ricardo tłumaczył, że Bóg później zadziała. Za moją znajomą, chorą na serce, modliliśmy się wszyscy, ale choroba nie ustępowała. Pasterze w końcu zaczęli ją pytać: jaki ty masz grzech, skoro nie można cię uzdrowić? Może nie dość silnie wierzysz?

Osobna sprawa to pieniądze we wspólnocie. Jest bardzo silny nacisk na płacenie. Aby formalnie zostać członkiem, trzeba zadeklarować na piśmie, że będzie się płaciło dziesięcinę. Oczywiście można nie płacić i przychodzić na spotkania, ale nie jest się wtedy pełnoprawnym członkiem wspólnoty, więc raczej wszyscy starają się płacić. Pieniądze przynosi się w gotówce i daje bezpośrednio pasterzom, którzy zapisują w zeszycie, kto i ile dał. Pieniądze przeznaczane są na różne cele, na przykład na zawodowych członków wspólnoty (każda regionalna struktura ma takich kilku lub kilkunastu, nie licząc oaz, w których mieszkają celibatariusze utrzymywani przez wspólnotę). Deklaracja przystąpienia do koinonii ma kilka punktów. Trzeba między innymi zadeklarować składanie dziesięciny, codzienną modlitwę i dać swoje zdjęcie do archiwum wspólnotowego. Na początku dziennym są proroctwa i zapowiedzi. Ricardo zasugerował nam kiedyś, że według proroctwa zostanie papieżem. Nawet mówił, że po schodach watykańskich będzie wchodził i tańczył jak Dawid.

Cała wspólnota regionalna, na przykład taka jak moja w Gdyni, nazywana jest koinonią. Jak koinonia jest liczna, to wydziela się agapita, czyli grupy około 20-osobowe. Po to, by spotkania dało się organizować w prywatnych mieszkaniach. Pasterze koinonii są wybierani przez Włochów, natomiast pasterze agapit przez naszych miejscowych. Pasterz jest bardzo ważny we wspólnocie. Prowadzi nauki. Jak nie ma wiedzy teologicznej, to korzysta z podręczników czy specjalnych skryptów. Marek M. wygłosił kiedyś katechezę – jak twierdził – na podstawie Pisma Świętego, która miała udowodnić, że ojcami nie są dla nas miejscowi kościelni duszpasterze, tylko ci we wspólnocie. Jeden z diecezjalnych księży po tej katechezie opuścił wspólnotę. W KGB poddaje się krytyce Kościół instytucjonalny, określając go jako skostniały. To my, Koinonia, mamy odnowić ducha Kościoła, przekształcić parafie we wspólnoty, mieć w swoim gronie księży i biskupów.

Piotrowski odszedł ze wspólnoty dziewięć lat temu. Niemal w tym samym czasie pożegnała się z Koinonią Ewa Trzeciak.

(...)

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 16:42, 30 Lip 2023, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:30, 06 Lut 2013 Powrót do góry

TARDIF I FLORES O "KEKAKO" - OSTRZEŻENIE
(...)
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 16:54, 28 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jan Chrzciciel
Użytkownik


Dołączył: 09 Paź 2016
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oleśnica
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:33, 09 Paź 2016 Powrót do góry

No pięknie szkaluje się kogoś nie znając faktow.Czy tak postępuje Chrześcijanin?
Zapraszam a stronę wrocławskiej rzeczywistości sa tam dokumenty kanoniczne potwierdzające katolicki byt KoinoniiJanChrzciciel


Ostatnio zmieniony przez Jan Chrzciciel dnia Nie 12:37, 09 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:31, 09 Paź 2016 Powrót do góry

Nikt nikogo tu nie szkaluje, takie są fakty, a z faktami się nie dyskutuje bo tym gorzej dla nich. I chyba te zamieszczone ostrzeżenia na apologetyce to nie wyssane z palca. A pierwszy wpis to osoba, która w tym była i dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Także proszę pana, mętne wody nas tu nie interesują. Pomaga panu to? - proszę się uświęcać, ale proszę pamiętać, że z używania rozumu Pan Bóg nikogo nie zwolnił.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:41, 09 Paź 2016 Powrót do góry

A jak tu za przestarzałe informacje to proszę poczytać gdzie indziej, młodsze wpisy:

Cytat:
Wspolnota Jan Chrzciciel.
Autor: Zofia (---.mielec.mm.pl)
Data: 2013-10-02 23:08

Należałam kilka lat do Koinoni Jan Chrzciciel. To co powiem, to moje osobiste doświadczenie i spostrzeżenia.
Na początku Koinonia zafascynowała mnie. Istniał u mnie (jak chyba u większości chrześcijan) głód Słowa Bożego. Kursy prowadzone przez ewangelizatorów z Koinoni pozwalały ten głód w jakiejś mierze zaspokoić. Porywała spontaniczność, piosenki, animatorzy... Byłam wtedy liderem grupy odnowy w Duchu Świętym i marzyłam, żeby cała grupa mogła doświadczyć tego samego. Zaczęliśmy zapraszać animatorów Koinoni na nasze spotkania, jeździliśmy na kursy do miejscowości, gdzie mieli siedzibę. Wszystko za wiedzą i zgoda naszego ks.Proboszcza.
Dość szybko zaczęły mi się otwierać jednak oczy pewne dwuznaczności.
Trudno tu opisać wszystkie, ale wymienię kilka znaczących, które niech będą ostrzeżeniem dla tych, którzy zafascynowani jak ja, mogą ich nie zauważyć.
Zwracajcie uwagę na to, czy:
1. Kto i w jaki sposób czuwa (w parafii) nad domami modlitwy? Czy miejscowy proboszcz ma jakikolwiek wpływ na nauczanie?

2. Członkowie Koinoni ślubują wierność Pasterzowi Koinoni - i nie jest to kapłan z parafii.

3. Ważną rolę w Koinoni odgrywają wzajemne relacje "braci", "sióstr". Niestety, jest to zamykanie się na innych i wykorzystywane są w ten sposób socjotechniki znane w sektach, czyli tzw. "bombardowanie miłością". Wiem - od razu padnie argument biblijny, że przecież to wzór: "Patrzcie, jak oni się miłują". Tu chodzi bardziej o pewnego rodzaju "związanie". "My cię kochamy i nie możesz nas zdradzić, zawieść. Ale gdy spróbujesz odejść - już nie będziesz nas obchodzić".

4. Ciekawe jest badanie kandydata przed większym wtajemniczeniem. Pamiętam, jak ostrzegano mnie, że o.Ricardo ma dar czytania w sercu. Pomyślałam sobie: niech ma. W swojej szczerości i naiwności gotowa byłam pójść za nimi wszędzie, wierząc, że jest to dzieło Boże.

5. Byłam wiele razy na Mszy św. z modlitwa o uzdrowienie, Stałam wtedy razem z modlącymi się za chorych i zaczęły mnie dziwić, myślę, wymuszane świadectwa. Do tej pory mam przed oczami staruszki, podnoszące laski na znak uzdrowienia i korzystające z nich nadal po wyjściu z kościoła.
Przyjeżdżali tam też pełni nadziei chorzy na wózkach inwalidzkich. Nie zdarzyło mi się zobaczyć powstającego z wózka. Argument, podawany przez ewangelizatorów, że nie zostali uzdrowieni, bo widocznie nie maja wystarczającej wiary, jest okrucieństwem!!!

6. Trudno mi było pogodzić się z niejednoznacznością. Inaczej przebiegała rozmowa w obecności kapłana z parafii, inaczej jak nie słyszał. Byłam wśród tych, których trochę dopuszczono do "wtajemniczenia" i wiele tu mogłabym napisać.

7. Do decyzji zerwania z Koinonią dojrzałam po tym jak zaproszony gość z Włoch zachowywał się wobec Najświętszego Sakramentu w tabernakulum. Oczywiście, już po wyjściu kapłana z parafii.
Nie wiem jak jest teraz, ale nie spotkałam się ze spotkaniem wspólnoty na adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

8. Podczas jednego ze spotkań grupy odnowy na które zaprosiliśmy odpowiedzialnych za Koinonię, niestety, nie mógł być z nami nasz ksiądz opiekun ani żaden inny ksiądz z parafii. I wtedy usłyszeliśmy: "Możesz się codziennie modlić, przyjmować Komunię św, czytać Pismo Święte, jeżeli jednak nie pójdziesz za wola Bożą, to znaczy nie włączysz się do Koinoni - nie zbawisz się".

W tym czasie to była taktyka przeciągania całych grup z Odnowy do Koinoni.

I tak zakończyła się nasza (grupy) i moja "przygoda" z Koinonią Jan Chrzciciel.
Nie miałam żadnej wątpliwości i nie mam do dziś, że to nie ta droga. Ale gdy rozmawiam ze znajomymi, którzy tam pozostali, to maja argument: "Widocznie nie miałaś powołania". Bogu dzięki, nie miałam Smile))

Piszę, bo mamy w Kościele Katolickim SKARB, jakim jest Eucharystia. Adoracja, również poza Mszą św. to testament przekazany przez bł. Jana Pawła II w "Novo Millennio Ineunte" i nie możemy go dać sobie odebrać.

[link widoczny dla zalogowanych]



Zaraz po tym wpisie po dziękuję jest kolejny wpis jakby dementujący to, osoby - kobiety o nicku "Jan Chrzciciel" - czyżby tam kobieta a tu mężczyzna? Poczytajmy:


Cytat:
Wspolnota Jan Chrzciciel.
Autor: Jan Chrzciciel (---.CNet.Gawex.PL)
Data: 2014-02-01 16:27

Czemu nurtują te myśli w sercach waszych? pytanie wciąż aktualne, nieprawdaż?

Jestem we wspólnocie, chodzę do Kościoła na msze i na Adorację, chodzę do spowiedzi i naprawdę nikt mi nie każe za nic płacić. Na dziesięcinę i ofiarę daję bo chcę, zaczęłam więcej zarabiać to mnie stać, od kiedy jestem we wspólnocie niczego mi nie brak a wręcz odwrotnie, nauczyłam się żyć Bożym słowem i ufać Jezusowi Chrystusowi. I chcę powiedzieć wam że od kiedy jestem we wspólnocie nie rzucam na tacę złotówki jak większość ludzi, bo pragnę budować świat z Bogiem. Usiądźcie i policzcie ile wydajecie na papierosy, alkohol, słodycze, zajęcia fitnes, operacje plastyczne,kremy które nie wrócą młodości, 20 parę butów, 30 bluzkę... można by wymieniać jeszcze długo. Żal wam grosza na ewangelizację tych co się pogubili? Współczuję Wam. Niech Bóg ma w opiece tych co serca twarde mają.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802 Przeczytał: 32 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:03, 09 Paź 2016 Powrót do góry

Koinonia Jan Chrzciciel jest posoborową wspólnotą, funkcjonującą na prawach prywatnego stowarzyszenia wiernych. Tworzą ją zarówno osoby świeckie, jak i celibatariusze, w tym księża. Do Polski Koinonia trafiła w 1992 r. W 2014 roku biskup Edward Dajczak udzielił sakramentu święceń w stopniu prezbitera dk. Pawłowi Badynie, członkowi Koinonii Jan Chrzciciel.

... tu o tym:
(...)
[link widoczny dla zalogowanych]


Może jeszcze jeden głos w temacie tej wspólnoty:


Cytat:
Wspolnota Jan Chrzciciel.
Autor: bianka (185.21.148.---)
Data: 2015-11-30 15:38

Przestrzegam

To protestująca wspólnota z biegiem czasu rozwija się w uczestniku herezja odchodzi się od sakramentów. Charyzmaty w tej wspólnocie rozumiane są opatrzne głównie po to aby manipulować człowiekiem ostatecznie mają wzmocnić role lidera. Opatrzna interpretacja pisma św wybieranie tylko pozytywnych fragmentów żeby podkreślić ze Bóg jest tylko fajny nie bierze się pod uwagę Jego sprawiedliwości, otwieranie pisma na chybił trafił - wróżenie z Pisma Św. Niezachęcanie do czytania głównie protestanckiej literatury i przenikanie protestancka mentalnością. Ogólna paskudna krytyka i nieposłuszeństwo wobec hierarchii Kościoła katolickiego, wyśmiewanie księży i biskupów. Ogromna pycha i nadęcie, wmawianie ludziom ze są wyjątkowi, że są nowym Janem Chrzcicielem który ponownie przyszedł na ziemie. brak jakiej kogokolwiek kontroli co do tego co się dzieje na domię modlitwy, można tam mówić rożne głupoty i nikt tego nie sprawdza. Najczęściej domy modlitwy prowadzą ludzie nawiedzeni.

Ogromny nacisk na przyprowadzanie nowych członków - ewangelizacje kosztem rodziny i własnego uświęcenia. Ogromne problemy członków tej wspólnoty depresje, wypalenia życiowe, zdrady małżeńskie, ciąże przedślubne. Nie nabierzcie się na afiszowanie się przez nich biskupami i tym że mają parafie na całym świecie. To obłuda to podlizywanie się biskupom i pokazywanie innej twarzy niż jest naprawdę. Parafie dostają tam gdzie nikt inny już ich nie chce prowadzić. Ich entuzjazm jest maską, taki styl, wszytko pryska. Po 3 latach bycia we wspólnocie pozostaje tylko atrapa. Bombardowanie uczuciem miłością przyjęciem od samego początku aby człowieka ze sobą związać dopiero po długim czasie mówi się o zobowiązaniach. Ostracyzm w stosunku do osób którzy maja jakiekolwiek obawy i wątpliwości co do praktyk we wspólnocie. Lubimy cie dopóki jesteś nam uległy. Wybijanie na pozycje lidera ludzi poranionych i zakompleksionych, którzy chcą się wykazać za akceptacje staną murem i zrobią wszystko cokolwiek poda im się na talerzu. Następny krok to tworzenie fanklubu wzajemnej adoracji i wmawianie sobie swojej wyjątkowości i geniuszu.

[link widoczny dla zalogowanych]



Proszę czytać inne wypowiedzi też. Ale powiem tak, jak już ktoś jest "zaczadzony" jakąś wspólnotą, to mu nic nie pomoże, żadne gadanie, tłumaczenie i nie jest to moim zamiarem. Tak jak już pisałam nie raz, Pan Bóg nikogo nie zwalnia z używania rozumu, albo jak mówi pewien ksiądz; Bóg nikogo nie zwalnia z myślenia!
Zobacz profil autora
Kaśka
Użytkownik


Dołączył: 04 Gru 2016
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Miasta

PostWysłany: Sob 15:48, 10 Gru 2016 Powrót do góry

We wspólnocie byłam prawie 3 lata. W tym czasie zbliżyłam się do Boga, moja wiara się pogłębiła, zaczęłam regularnie czytać Biblię i się modlić, także do Ducha Świętego.

Oprócz dobra jakie doświadczyłam we wspólnocie pojawiły się ciemne strony, których w żaden sposób nie mogłam zaakceptować i dlatego odeszłam, a były to m.in.:

nadużywanie daru proroctwa – często słyszałam od niby proroków, że jestem w trudnym położeniu, że są nade mną ciemne chmury, że jestem w jakiejś szczelinie. Miałam poczucie, że ciągle ze mną jest coś nie tak, słabłam psychicznie. W koinoni prorokuje się poprzez otwieranie Pisma na chybił trafił. Takie praktyki są niebezpieczne, bo każdy może fantazjować jak chce i interpretować słowa po swojemu. A Słowo niby dane od Boga ma na człowieka silny wpływ emocjonalny bo dotyka najdelikatniejszej istoty.

Dziesięcina – podczas mszy byliśmy mocno zachęcani do płacenia dziesięciny. Ponoć im więcej się daje pieniędzy to Bóg więcej daje. Taki handel.
Długo by pisać....

Po odejściu ze wspólnoty zajęło mi trochę czasu, żeby się otrząsnąć. Musiałam też skorzystać z pomocy psychologa chrześcijańskiego i księdza !
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)