Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Benedykt XVI o niebezpieczeństwach teologii wyzwolenia Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32819 Przeczytał: 20 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:33, 03 Maj 2015 Powrót do góry

Grzegorz Haber
Teologia wyzwolenia jako etyczna odpowiedź na nierówności społeczne w krajach Trzeciego Świata

[w:] Kretek Henryk, Riedel Rafał (red.), Etyka a polityka, Racibórz-Opole 2009, s. 253-259.ISBN: 978-83-60730-31-7


"Kto widział Nadzieję, nie zapomina jej. Szuka jej pod każdym niebem i wśród wszystkich ludzi. I śni, że kiedyś odnajdzie ją znowu, nie wiadomo gdzie, może wśród swoich. W każdym człowieku pulsuje możliwość bycia, lub ściślej mówiąc, bycia na powrót, innym człowiekiem"1.
(...)
[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32819 Przeczytał: 20 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:45, 03 Maj 2015 Powrót do góry

Teresa napisał:
Wracając do teologii wyzwolenia, ostatni nr. "Polonia Christiana" NR 35 LISTOPAD - GRUDZIEŃ 2013 jest temu poświęcony.
(...)
TEMAT NUMERU: TEOLOGIA WYZWOLENIA. REANIMACJA?
(...)
Julio Loredo - Dla ubogich czy dla ubóstwa?

Julio Loredo
Dla ubogich czy dla ubóstwa?

Image

W czasie, kiedy tyle się mówi o ubogich i o ubóstwie czy wręcz o pauperyzacji, nie brakuje ludzi, którzy chcieliby wskrzesić teologię wyzwolenia, przedstawiając ją jako wiarygodną chrześcijańską odpowiedź na sytuację nędzy i ucisku w Ameryce Łacińskiej.

Wiele można by mówić (służę faktami) na temat dynamiki ubóstwa w Ameryce Łacińskiej. Wystarczy stwierdzić, że każdemu, kto zna z bliska latynoamerykańską rzeczywistość, trudno rozpoznać ją w karykaturze, jaką maluje propaganda w Europie. Przede wszystkim jednak można by wiele dopowiedzieć na temat roszczeń teologii wyzwolenia do bycia teologią ubogich i dla ubogich. Te roszczenia przeczą rzeczywistości.


Nie dla ubogich, lecz dla walczących
Teologowie wyzwolenia utrzymują, że chcą bronić ubogich. A więc cała ich teologia jakoby ma ubogich za źródło, przedmiot i odbiorcę. Historia Boga nieuchronnie przechodzi przez ubogich – pisze hiszpański teolog jezuicki Jon Sobrino. Duch Jezusa historycznie wciela się w ubogich (…). Ubodzy stanowią prawdziwy locus teologicus dla zrozumienia chrześcijańskiej prawdy i praxis.

Locus theologicus – termin ukuty w XVI wieku przez hiszpańskiego teologa dominikańskiego Melchiora Cano – oznacza źródło czy przyczynę teologii. Lekceważąc Objawienie i Tradycję jako źródła teologii, teologowie wyzwolenia koncentrują się niemal wyłącznie na „ubogich”, wręcz przypisując im to, co urugwajski jezuita Juan Luis Segundo określił pompatycznie mianem hermeneutycznego przywileju walczących ubogich.

Już samo to określenie powinno zasiać w nas niepokój. Nie chodzi po prostu o ubogich, lecz o walczących ubogich. Według ojca tego nurtu, Gustavo Gutiérreza, teologia wyzwolenia jest próbą zrozumienia wiary od wewnątrz konkretnej, historycznej, wyzwoleńczej i przewrotowej praxis ubogich tego świata, uciemiężonych klas, wzgardzonych grup etnicznych, zmarginalizowanych kultur.

Innymi słowy, ubodzy – czyli każda kategoria uznana za uciemiężoną, wzgardzoną czy zmarginalizowaną – stanowią locus theologicus teologii wyzwolenia tylko wtedy, gdy są zaangażowani w przewrotową, historyczną praxis, czyli, gdy działają jako agenci rewolucyjnych przemian, czy to na drodze pokojowej czy też na drodze przemocy.

Bardziej uważna analiza ujawnia, że dla teologów wyzwolenia prawdziwym locus theologicus są nie tyle ubodzy, ile rewolucyjni agenci. Praxis wyzwolenia to uprzywilejowane miejsce naszej refleksji – przyznawał włoski teolog Giulio Girardi. A co się dzieje, kiedy „ubogi” zachowuje się w sposób konserwatywny, czyli kiedy nie chce być rewolucjonistą? No cóż, traci swój przywilej hermeneutyczny…

Jak ubolewał Girardi, gdy sam lud, gdy same klasy pracujące, które zgodnie z naszą perspektywą powinny być siłą napędową przemian, uznają wyzwolenie za niemożliwe, to jest jedno z najbardziej wstrząsających doświadczeń.

Teologów wyzwolenia nie zniechęca to jednak ani trochę. Razem z ubogimi, bez ubogich czy nawet wbrew ubogim, niewzruszenie robią swoje. Wytrwale dążyć do utopii ludowej – kontynuuje Girardi – znaczy, i to chyba jest najbardziej dramatyczny aspekt, poświęcić się sprawie ludowej, nie licząc na poparcie ani nawet na uznanie ludu. (…) To tak, jakby czuć się obcym w swoim własnym środowisku.

Kiedy ubodzy nie są walczący, po prostu nie można mieć do nich zaufania. Zgadzam się z Juanem Luisem Segundo, że teolog wyzwolenia musi zachowywać wielki krytycyzm wobec aspiracji ubogich – twierdził ojciec Alfred Hennelly. Za moich czasów w Trzecim Świecie szerokie, powiedziałbym codzienne doświadczenie pokazało mi, że ubodzy bardzo przyswajają sobie poglądy swoich ciemiężycieli oraz mocno i uparcie bronią tych poglądów.

Oto więc prawdziwe oblicze teologów wyzwolenia: obcy w swoim własnym środowisku. Czyli wcale nie obrońcy ubogich i rzecznicy ich aspiracji, tylko nietroszczący się o ich poparcie, a nawet gardzący nimi, a za to zaangażowani w ideologiczną walkę na rzecz wprowadzenia socjalistycznej utopii wywrotowcy.


Rozwój i dobrobyt? Nie, rewolucja i ubóstwo
Największą nielogicznością teologii wyzwolenia jest jej bezwstydna apologia ubóstwa jako ideału społecznego.
W XX wieku nastąpiła konfrontacja dwóch ustrojów społeczno‑gospodarczych, z których jeden opiera się na własności prywatnej, wolnym rynku i rozwoju, drugi zaś na ich negacji. Z punktu widzenia materialnego dobrobytu, historia przyznała rację pierwszemu. Kiedy bowiem Zachód osiągał najwyższy poziom gospodarczy i technologiczny, jakiego do tej pory nigdy nie osiągnęło żadne społeczeństwo, świat komunistyczny pogrążał się w takiej nędzy, że kardynał Ratzinger bez wahania określił ją słowami hańba naszych czasów.

Klęska realnego socjalizmu w Europie Wschodniej była czymś tak oczywistym, że nawet jego najwyżsi przywódcy nie byli w stanie jej ukryć. Wcześniej czy później ZSRR by upadło – twierdził Michaił Gorbaczow – Już dłużej tak nie można było żyć. W porównaniu z Zachodem byliśmy coraz słabsi. Kraj nie rozwijał się i panowało ogromne niezadowolenie. ZSRR nie przetrwałoby więc dwudziestu lat.

Ustrój ten przetrwał na Kubie – tropikalnym ZSRR – gdzie przeciętny miesięczny zarobek wynosi dziś zaledwie 18 dolarów, jest najniższy w całej Ameryce Łacińskiej i nie wystarcza do zaspokojenia najbardziej elementarnych potrzeb ludności, co w niedawno wygłoszonym przemówieniu w Zgromadzeniu Narodowym przyznać musiał nawet prezydent Raúl Castro.

A jednak – dziw nad dziwy! – właśnie ową hańbę naszych czasów teologowie wyzwolenia przedstawiają jako wzór dla Ameryki Łacińskiej.

W roku 1985 trzech znanych teologów wyzwolenia – bracia Leonardo i Clodovis Boff oraz dominikanin Fra Beto – udało się na Kubę. Wrażenia z ustroju Fidela Castro zwięźle zrelacjonował Clodovis Boff w niezwykłym tekście zatytułowanym List teologiczny o Kubie.

Jeśli nawet obecność Kościoła jest bardzo słaba – pisał – to obecność Królestwa, przeciwnie, jest bardzo mocna. (…) Królestwo Boże jest wpisane w kubańskie struktury.

Nie mogąc zaprzeczyć skrajnej biedzie, w jaką popadła dawna Perła Antyli, teolog usiłował nadać jej charakter duchowy: Panuje tu wielka skromność i surowość. Spodobało mi się życie ograniczone do tego, co najistotniejsze. Surowość jest dla mnie ideałem życia społecznego. (…) Kuba wydała mi się wielką wspólnotą zakonników, którzy żyją ewangelicznym ubóstwem.

Po Liście teologicznym o Kubie nastąpił niemniej szokujący List teologiczny o ZSRR – owoc podróży do Związku Sowieckiego w roku 1987. Również i tam teologowie wyzwolenia zauważyli wartości Królestwa: Duch Święty objawia swoją obecność w rewolucyjnych procesach wyzwolenia, takich jak rewolucja bolszewicka w 1917 roku. (…) Nie sposób nie porównać Związku Radzieckiego do ogromnego klasztoru, w którym ludzie prowadzą skromne życie.

Dziwne: kiedy przyczyną ubóstwa jest socjalizm, teologowie wyzwolenia dostrzegają w nim wartości Królestwa. Kiedy natomiast ubóstwo jest skutkiem wolnego rynku, wówczas staje się uciskiem, z którego trzeba się wyzwolić…


Preferencyjna opcja na rzecz ubóstwa
We wrześniu 1990 roku odbył się w Madrycie X Międzynarodowy Kongres Teologiczny zorganizowany przez Stowarzyszenie Teologów Jana XXIII na temat: Przyszłość teologii wyzwolenia wobec upadku realnego socjalizmu. W przesłaniu końcowym kongresu odnotowano głębokie niepowodzenie realnego socjalizmu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, po czym padło stwierdzenie: Stanowi to dla nas wyzwanie: przekroczyć socjalizm. Aby przezwyciężyć krach tak im drogiego realnego socjalizmu, teologowie wyzwolenia zaproponowali ni mniej ni więcej, jak społeczeństwo ukierunkowane na zasadę ubóstwa.

Już nie chodziło o krytykowanie społeczeństwa kapitalistycznego za to, że nie realizuje we właściwy sposób ideału postępu i materialnego dobrobytu albo realizuje go wyłącznie z korzyścią dla nielicznych; już nie chodziło o stosowanie opcji preferencyjnej na rzecz ubogich, w znaczeniu umożliwiania im dostępu do stołu obfitości; już nie chodziło o krytykowanie ekscesów dobrobytu czy konsumpcjonizmu. Chodziło o poddanie krytyce samego dobrobytu, obfitości i konsumpcji jako takich i uznanie ich za alienujące i wypaczające osobę ludzką. To już nie jest opcja na rzecz ubogich, lecz opcja na rzecz ubóstwa.

W dzisiejszym świecie – wyjaśnia hiszpański teolog Jon Sobrino – już się nie narzuca opcja między bogatymi i ubogimi, ale między dwiema przeciwstawnymi zasadami: zasadą bogactwa i zasadą ubóstwa. Musimy wybrać opcję na rzecz ubóstwa, musimy przyjąć zasadę ubóstwa jako podstawę wszystkiego. W konkluzji jego wywodu pada więc propozycja społeczeństwa surowego, ponad konsumpcją.

Największe brawa niewątpliwie wywołało wystąpienie siostry Marii Conchy Puy ze zgromadzenia małych sióstr Karola de Foucauld, która głosiła, że ideałem społecznym jest ubóstwo całkowite (…) jedyna alternatywa dla społeczeństwa konsumpcyjnego.

Albert Giráldez, którego wystąpienie zamykało kongres, miał za zadanie przedstawić bez ogródek cel teologów wyzwolenia: Królestwo Boże realizuje się tylko w społeczeństwie całkowicie pozbawionym pieniędzy. (…) W społeczeństwie, w którym nie istnieje nawet najmniejsza wymiana gospodarcza. Takie społeczeństwo zakłada radykalną przemianę mentalności, obejmującą nawet nasze neurony. Ideę własności‑użytkowania należy zastąpić ideą samorządności grupowej. Tylko takie społeczeństwo przyniesie wolność, do jakiej wszyscy dążymy. Giráldez na zakończenie zaproponował jako wzór wielkie plemiona (…), w których wszystko należy do wszystkich.

Taka niekontrolowana żądza rewolucji i ubóstwa mogłaby tłumaczyć dwie rażące sprzeczności w teologach wyzwolenia. Obwołują oni siebie obrońcami wolności, jednocześnie z entuzjazmem popierając dyktatury wojskowe, oczywiście, pod warunkiem, że są komunistyczne. Obwołują siebie obrońcami ubogich, ale uporczywie odrzucają ustrój gospodarczy, który okazał się zdolny do wytwarzania materialnego dobrobytu na szeroką skalę, proponując za to system prowadzący do bankructwa, który przyniósł wyłącznie biedę i ucisk. Mogąc wybrać rozwój i dobrobyt, wybierają przeciwnie – rewolucję i ubóstwo.

Rozmawiajmy o rewolucji, a nie o reformie; o wyzwoleniu, a nie o rozwoju; o socjalizmie, a nie o modernizacji – pisze Gustavo Gutiérrez.

Uważna analiza Ameryki Łacińskiej – kraj po kraju – wyraźnie pokazuje, że wszędzie tam, gdzie wprowadzono formy polityki proponowanej przez teologów wyzwolenia, ich skutkiem okazał się znaczny wzrost ubóstwa i dezintegracja społeczna. I przeciwnie: tam, gdzie wprowadzono odrzucane przez nich ze wstrętem formy polityki społeczno‑gospodarczej, skutkowało to powszechnym wzrostem dobrobytu i zadowolenia społecznego. Jeszcze dzisiaj w krajach o ustroju socjalistycznym, bliskich ideałom teologów wyzwolenia – w Wenezueli, Boliwii czy Ekwadorze – sytuacja społeczna i gospodarcza rysuje się w coraz ciemniejszych barwach. I przeciwnie: tam, gdzie stosowana jest przeciwstawna polityka – w Chile, Peru czy Kolumbii – gospodarka się rozwija, a wraz z nią rosną wszystkie wskaźniki społeczne.


Peruwiański poligon
Sięgnijmy po jeden przypadek: Peru, ojczyznę Gustavo Gutiérreza, ojca teologii wyzwolenia.

3 października 1968 roku wojskowy zamach stanu pod dowództwem generała Juana Velasco Alvarado obalił demokratyczny rząd Fernanda Belaúnde, wprowadzając dyktaturę wojskową o charakterze rewolucyjnym, socjalistycznym i nacjonalistycznym, jak oświadczył Velasco w jednym z pierwszych przemówień. Nowy reżim wojskowy podjął ambitny plan… zrujnowania kraju do samych podstaw.

Wkrótce też ustawa o reformie rolnej zlikwidowała własność prywatną na wsi, przekazując ją spółdzielniom wzorowanym na sowieckich kołchozach, ustawa o przemyśle wprowadziła w nim rządy rad, a ustawa o szkolnictwie narzuciła jeden zideologizowany program dyktowany przez władze. Aby stłumić jakikolwiek głos opozycji, ustawa o mediach wywłaszczyła wszystkie środki społecznego przekazu.

Na skutki nie trzeba było długo czekać. Więzienia zapełniały się przeciwnikami reżimu z tą samą szybkością, z jaką pustoszały sklepowe półki. Któż zapomni długie kolejki po pół kilo cukru czy ryżu? Wprowadzono rygorystyczny zakaz spożywania mięsa przez piętnaście dni w miesiącu. Wraz z zakazem importu znikły z rynku artykuły luksusowe, a poziom życia wyraźnie się obniżył. Kraj znalazł się w stanie zapaści gospodarczej i psychologicznej, z której nie mógł się podźwignąć przez wiele lat.

Oczkiem w głowie reżimu była niewątpliwie reforma rolna wprowadzona po to, by zniszczyć znienawidzoną klasę właścicieli ziemskich. I ta właśnie reforma w krótkim czasie przerodziła się w jego najstraszliwszą klęskę.
Wyczerpujące badania przeprowadzone w roku 1980 przez Instituto de Estudios Peruanos – instytucję o orientacji marksistowskiej, którą z tej przyczyny nie można podejrzewać o nastawienie antyreżimowe – ujawniły: Po dziesięciu latach program reformy rolnej był już sparaliżowany. 68 procent spółdzielni rolnych praktycznie się rozpadło. 78 procent jeszcze funkcjonujących przejawiało poważne problemy strukturalne. 47 procent nawet nie prowadziło księgowości… Spółdzielnie produkujące cukier, po których, biorąc pod uwagę ich wielki rozwój przed reformą rolną, spodziewano się pozytywnych wyników, zbankrutowały. Krótko mówiąc: klęska.

W latach filokomunistycznej dyktatury Velasco Alvarado ruch teologii wyzwolenia, jako wyraz poparcia kato‑komunistów dla procesu rewolucyjnego, wyraźnie zyskał na sile.

Jednakowoż po serii zamieszek w lutym 1975 roku, kiedy dyktatura krwawo stłumiła protesty ludu ze skutkiem 86 zabitych, 155 rannych i 1012 uwięzionych, poparcie ze strony teologów wyzwolenia zmalało. Za to dyktatura wojskowa stawała w obronie Gustavo Gutiérreza, uważanego za jednego z najważniejszych jej zwolenników.
W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, wraz z wejściem w życie nowej konstytucji, Peru zdołało wreszcie wyegzorcyzmować z siebie demony socjalizmu Velasco i wrócić na drogę normalnego rozwoju. Skutki są widoczne dla każdego, kto chce je zobaczyć. W ciągu niecałych dwudziestu lat dochód na głowę wzrósł ponad dwukrotnie, ubóstwo zmalało, a dystrybucja majątku znacznie się polepszyła. Szczególnie skorzystały na tym uboższe warstwy społeczeństwa. Te same, które teologowie wyzwolenia chcieliby ponownie wepchnąć w szpony socjalistycznej nędzy.

Julio Loredo

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32819 Przeczytał: 20 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:58, 06 Maj 2015 Powrót do góry

Były komunistyczny generał: to sowiecki wywiad wymyślił teologię wyzwolenia

Image

Według rumuńskiego generała Iona Pacepy, najwyższego rangą oficera wywiadu bloku komunistycznego, który uciekł na Zachód w latach siedemdziesiątych ub. wieku, potępiona przez Kościół teologia wyzwolenia jest dziełem KGB. W ten sposób Moskwa chciała przeprowadzić rewolucję w Ameryce Łacińskiej.

Ion Pacepa w wywiadzie z [link widoczny dla zalogowanych] stwierdził, że to rosyjskiemu naczelnikowi I Zarządu Głównego KGB Aleksandrowi Sacharowskiemu zawdzięczamy „eksport” komunizmu do krajów Ameryki Południowej. Sacharowski odegrał główna rolę w wywołaniu kryzysu kubańskiego i popierał tworzenie marksistowskich bojówek w Ameryce Południowej, takich jak np. Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC) czy Amia Wyzwolenia Narodowego w Boliwii, które realizowały postulaty teologii wyzwolenia, zaprojektowanej od początku do końca w siedzibie KGB na Łubiance.

Pomysł stworzenia nowej teologii zrodził się w ramach super tajnego programu dezinformacyjnego z lat 60. i zatwierdzony został przez szefa KGB Aleksandra Szelepina. Koordynatorem projektu został członek Biura Politycznego Aleksiej Kiriczenko, który odpowiadał w partii za koordynowanie międzynarodowych działań. KGB zamierzała promować teologię wyzwolenia - wzywającą masy do buntu przeciw zinstytucjonalizowanej biedzie - za pośrednictwem Światowej Rady Kościołów (WCC) z siedzibą w Genewie. WCC była największą międzynarodową organizacją ekumeniczną, obejmowała swym zasięgiem około 550 milionów chrześcijan różnych wyznań w 120 krajach.

Sowiecki wywiad powołał więc do życia Chrześcijańską Konferencję Pokojową (WPC) z siedzibą w Pradze. Konferencja podporządkowana całkowicie KGB i Światowej Radzie Pokoju - instytucji także powołanej przez KGB - wydawała dwa pisma w języku francuskim: „Nouvelles perspectives” i „Courier de la Paix”. Środki na jej funkcjonowanie płynęły z Moskwy.

Chrześcijańska Konferencja Pokojowa manipulowała lewicowymi biskupami południowoamerykańskimi wchodzącymi w skład Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Medellin. Konferencja ta zaakceptowała wymyśloną przez sowieckich speców od dezinformacji „teologię”, która zachęcała ubogich Latynosów w Ameryce Łacińskiej do zbrojnego buntu.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 11:45, 08 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32819 Przeczytał: 20 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:17, 06 Maj 2015 Powrót do góry

Matka Boska w Fatimie mówila o błędach komunizmu, które sie rozprzestrzenią i życzyła sobie poświęcenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, co nie zostalo spełnione do dziś. Na Soborze Watykańskim również komunizm nie został potępiony.

Vaticanum II wobec komunizmu
(...)
http://www.traditia.fora.pl/zmiany-po-svii-nom-novus-ordo-missae,6/vaticanum-ii-wobec-komunizmu,8455.html

Nie ma wątpliwości, że ateistyczny komunizm jest głównym złem naszych czasów, ale jest to zło, którego Sobór nie potępił z jakiegoś szczególnego powodu.



... i tu w temacie nie potępionego komunizmu:

Kościól Katolicki a Komunizm. Kard. Józef Mindszenty
(...)
http://www.traditia.fora.pl/kosciol-ogolnie-i-na-swiecie,2/kosciol-katolicki-a-komunizm-kard-jozef-mindszenty,136.html#29110



Navarro-Valls: Jan Paweł II wiedział, że mur berliński upadnie, bo komunizm był błędny u podstaw
(...)
http://www.traditia.fora.pl/kosciol-w-mediach-swiat,61/navarro-valls-j-p-ii-wiedzial-ze-mur-berlinski-upadnie,12324.html
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)