Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Zmartwychwstanie nie jest faktem historycznym ... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807 Przeczytał: 56 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:15, 24 Kwi 2011 Powrót do góry

Ks. Wacław Hryniewicz: Zmartwychwstanie Jezusa jest ukryte, dzieje się bez świadków. Bóg nie chce porazić człowieka radykalną nowością, zaczątkiem czegoś całkiem innego, nie z tego świata, na co nie jesteśmy przygotowani.

Wyjście z Otchłani

Maciej Müller, Tomasz Ponikło: Daremna jest nasza wiara, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał. Ale zmartwychwstania nie sposób historycznie udowodnić... A więc – mówią krytycy – chrześcijaństwo to tylko jedna jeszcze mitologia.

Ks. prof. Wacław Hryniewicz: Domaganie się historycznego potwierdzenia tego wydarzenia jest pokusą, tak jak pokusą jest mieć pretensje do Boga, że nazbyt to wydarzenie ukrył.

Zmartwychwstanie nie jest faktem historycznym, ale jest wielkim wydarzeniem, które wprowadza w świat radykalną, absolutną nowość. Polega ona na tym, że materia staje się przeniknięta duchem: Apostoł Paweł pisał dlatego o "ciele duchowym" (1 Kor 15, 44), przenikniętym mocą Bożego Ducha. W życiu doczesnym nie mamy jeszcze takiej percepcji, by tę nowość móc już teraz dostrzec. Nie możemy jednak popadać w skrajność i nazywać chrześcijaństwa mitologią. A pewien rodzaj racjonalizmu naukowego chce nam wtłoczyć tego typu rozumienie.

Zmartwychwstanie Jezusa jest otoczone dyskrecją, ukryte, dzieje się bez świadków. Pozostają tylko ślady - pusty grób i kilkakrotne zjawianie się Chrystusa. Bóg nie chce porazić człowieka tą radykalną nowością, zaczątkiem czegoś całkiem innego, nie z tego świata, na co nie jesteśmy przygotowani. Paweł mówi wręcz, że dokonało się nowe stworzenie: "jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem" (2 Kor 5, 17). Jednak Bóg w Jezusie zmartwychwstałym jest niezwykle dyskretny - zupełnie inaczej niż na przedstawieniach zmartwychwstania, gdzie Chrystus kroczy z chorągwią niczym dumny zwycięzca.

Ale czy nie jest to dyskrecja zbyt daleko idąca, skoro uczniowie na drodze do Emaus nie rozpoznają Jezusa? Gdy zaś już wiedzą, że towarzysz drogi to On, bo objawia im się podczas łamania chleba, Chrystus staje się dla nich niewidzialny.

Otrzymują swój znak, ale dopiero przy stole. A więc ich spotkanie z Jezusem nie kończy się pozostawieniem w bezradności i zwątpieniu - trwa aż do momentu rozpoznania. Rozpoznanie także dla wątpiących i rozczarowanych jest więc możliwe, trzeba tylko być cierpliwym. Ostatecznie jednak dopiero wtedy zrozumiem zmartwychwstanie, kiedy sam zostanę nim dotknięty...

Bo jak mielibyśmy pojąć tak ogromną przemianę? Jesteśmy istotami "nadziejnymi", w których los jest wpisane to wydarzenie, ale które teraz otrzymują tylko pewien jego zaczątek, zapowiedź, przebłysk - niekoniecznie od razu zrozumiały i oczywisty.

Trzeba umieć prostować swoje ścieżki, przebaczać innym i sobie - wtedy może dokonać się w nas duchowe zmartwychwstanie.

Przemiany duchowe, które przeżywa człowiek, pozwalają mu we własnym życiu poczuć przedsmak zmartwychwstania?

Duchowe zmartwychwstanie to odrodzenie, wyjście poza własne umieranie, tu, teraz - kiedy żyjemy wiarą i nadzieją. Dopiero później każdy z nas zrozumie, co to znaczy powstać z martwych, przezwyciężyć śmierć. Duchowe zmartwychwstanie to doświadczenie odmieniania siebie. Taka przemiana jest daleką zapowiedzią tego, co ogarnie ciało - "ciało duchowe", którego my nie potrafimy na razie dostrzec.

Bóg odpowiedział na wydarzenie Krzyża, którego nie możemy oddzielać od zmartwychwstania. Logika wiary jest paradoksem! Krzyż to i opuszczenie, i ufność. To wołanie "czemuś Mnie opuścił", i wyznanie: "w ręce Twoje oddaję ducha mego". Nieraz zawierzając w krytycznej sytuacji, doświadczamy później radości...

Sam Jezus przy swoim zmartwychwstaniu sławi Ojca za to, że Go wskrzesił mocą Ducha, który odnawia oblicze Ziemi, tak jak odnowił postać ziemską Jezusa. Bóg daje nam odpowiedź, która przychodzi do nas jak dobroczynne światło.

Zwątpienie w wierze na ogół zaczyna się od niewiary w zmartwychwstanie.

Nadzieja zmartwychwstania jest zaproszeniem, wezwaniem, byśmy uczyli się pewnej skromności w naszej wierze i wyrozumiałości dla tych, którzy nie potrafią w to uwierzyć. Wiara nie może ranić drugich arogancją pewności. Jesteśmy wszyscy, jak uczniowie z Emaus, skorzy do wątpienia, nosimy w sobie cień niedowierzania. Wobec tego rodzaju wydarzeń trzeba pozostać otwartym, bo - tu kolejny paradoks - ma ono w sobie pewną ciągłość, a zarazem nieciągłość. Zalążek ciągłości jest w tajemnicy naszego stworzenia: będziemy zasługiwać na wielką transformację, ale wciąż jesteśmy w trakcie dochodzenia do tej nowości. Wciąż jest jeszcze nie ten zdumiewający dzień przemienienia.

Wiara chrześcijańska i krytyczny rozum oczywiście potrzebują siebie nawzajem! Rozum będzie oczyszczał wiarę i jednocześnie sam otwierał się na to, co nie jest fizykalne. Wiara i rozum stale będą się ze sobą życzliwie zmagać. Mam nadzieję w każdym razie, że do tego powoli dojrzewamy. Doświadczenia czasu przygotowują nas do tego, by lepiej się rozumieć. Także w obliczu tej niezwykłej nowości, jaką niesie zmartwychwstanie. Chociaż już kiedy Paweł na Areopagu ateńskim doszedł w opowieści o Jezusie do momentu zmartwychwstania, ludzie powiedzieli mu: "posłuchamy cię innym razem".

Dlaczego symbolem chrześcijaństwa stał się Chrystus ukrzyżowany, a nie zmartwychwstały? Kładziemy większy akcent na mękę i śmierć?

Śmierć krzyżowa jest nierozerwalnie związana ze zmartwychwstaniem. A ono jest zaskakującą korektą i poszerzeniem horyzontu w stosunku do tego, co mówi nam dzisiejsza mentalność naukowa: że nasza planeta Ziemia istnieć będzie jeszcze tylko kilka miliardów lat, dopóki życiodajne Słońce się nie wypali wskutek stopniowego zmniejszania się ilości wodoru. Tchnie od tego stwierdzenia wyraźne poczucie bezcelowości i daremności. Jean-Paul Sartre mówił o ludzkim życiu, że jest "nieużyteczną pasją": może być piękne, ale do niczego nie prowadzi. Zmartwychwstanie zaś to zaprzeczenie tej końcowej daremności. Dla wiary to wyzwanie, dla nauki także, gdyż jej kompetencje nie pozwalają przebić się poza obszary weryfikowalne. A Biblia niesie obietnicę "nowego nieba i nowej ziemi".

Logika wiary ma swoją rozumną racjonalność, rozumne zawierzenie, rozumną nadzieję. Logika ta może sprawiać trudności. Skłonny jestem szukać analogii z przyrodą. Jerzy Nowosielski ze smutkiem patrzył na przyrodę, gdyż widział w niej tyle męki, cierpienia, krzyża, i w rezultacie popadał w swoisty manicheizm - pozostając w kręgu krzyża. A przecież przyroda - jak dawniej mawiano - tchnie także duchem zmartwychwstania. Tyle jest w niej również piękna. Potrafi zachwycać. Już teraz przygotowuje na jeszcze większe piękno świata, które nazywamy nowym stworzeniem. Przypomina nam dyskretnie, że wszechświat czeka także na wielką paschalną przemianę. Wielkanoc jest zapowiedzią Paschy całego kosmosu.

Zmartwychwstanie to wielkie wydarzenie solidarności. Jezus jest z nami solidarny. Jego los łączy w jedno wydarzenie krzyża z wydarzeniem zmartwychwstania. Prawda wiary o zstąpieniu Chrystusa do Otchłani, którą wyznajemy w Credo, potwierdza Jego solidarność ze zmarłymi. Wschodnia ikona Anastasis pokazuje Chrystusa, który już promieniujący, wychodzi z Otchłani, trzymając za rękę ludzi - począwszy od Adama i Ewy. I wyprowadza zmarłych. To znak solidarności dla tych wszystkich, którzy odchodzą z tego jeszcze nieprzemienionego świata, choć noszącego już przez swoje piękno i dobro zapowiedź tego, co kiedyś będzie nieprzemijalne. To jest nowość radykalna, nowość materii przeobrażonej, która dotknęła Jezusa.

Dlaczego jednak Jezus musiał umrzeć w tak straszny sposób - czy Bóg nie mógł nas zbawić samą swoją wolą?

Jezus musiał przypieczętować wierność swojemu nauczaniu, które tak raniło ludzi faryzejsko zadufanych w swojej religijności. Jego osoba zderzyła się z oczekiwaniami, jakie żywiono wobec Mesjasza. Został oskarżony o bluźnierstwo, chodził do grzeszników, jadał z nimi - to się nie mieściło w głowie. Pewien rodzaj religijności, który nie znosi tego, że ktoś może myśleć inaczej, potrafi zabijać - również moralnie czy duchowo. Nie mamy się co łudzić - w naszych czasach on też funkcjonuje. Jezus wiele rzeczy rozumiał inaczej i w tym sensie chciał reformować religijność. Gdyby się wycofał przed śmiercią, nie potwierdziłby w sposób najwyższy tego, co głosił. Dał do końca świadectwo o prawdzie własnego życia.

W Jego śmierci jest jeszcze jeden znak: podjął ją świadomie i dobrowolnie. Mówił, że przyszedł, abyśmy mieli życie "i to w obfitości", że ma moc oddać swoje życie i ma "moc znowu je odzyskać" [J 10, 10. 18].

Krzyż wciąż się powtarza w ludzkich dziejach, choć Jezus z krzyża apeluje, by nikogo więcej to nie spotkało. To wielka, wstrząsająca diagnoza świata. A jednak Jezus umiera z przebaczeniem: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23, 34). Usprawiedliwia wręcz swoich prześladowców, pokazuje nowe oblicze Boga, który się nie mści. Mrok śmierci Jezusa zostaje rozjaśniony przez zmartwychwstanie i zaszczepia w nas nadzieję na przezwyciężenie kiedyś dramatu, który niosą ludzkie dzieje. Krzyż jest znakiem ocalenia także dla najbardziej opornych i zagubionych.

I na pokonanie własnej śmierci?

Bóg potrafi przezwyciężać śmierć, dla nas nieprzejednanego wroga. Boleśnie przeżywamy rozstania z tymi, których kochamy. A przecież śmierć jako taka jest także darem, bo nas wyzwala od czynienia zła. Jest też przyjacielem - dobrodziejstwem dla udręczonych, którym życie dało się już tak mocno we znaki, że wzywają wyzwolenia z tego świata. Wszystko to mieści się w wielkim kręgu naszej wiary w zmartwychwstanie - w tę tajemnicę, w którą już jesteśmy zanurzeni.

Jezus mówi po zmartwychwstaniu: patrzcie, dotykajcie ran, to Ja, ten sam, który byłem z wami; przyjmowaliście moje nauczanie, więc przyjmijcie też moje świadectwo, którym sam stałem się dla was. I uczniowie je przyjmują. Droga Tomasza od wątpienia po piękne wyznanie "Pan mój i Bóg mój" pokazuje, że człowiek musi się nieraz przebić przez własne niedowierzanie do wyznania wiary. To niedowierzanie może w ludzkim życiu trwać bardzo długo, a bywa i tak, że po tej stronie człowiek nie może przekonać się do końca.

Ale weryfikacja i tak dokonuje się dopiero po drugiej stronie życia, niezależnie od tego, czy jestem człowiekiem wierzącym, czy nim nie jestem.

Nie da się uwierzyć do końca po tej stronie?

Mówimy o doświadczeniu, które dzieje się w głębi naszej wiary, chodzi o zawierzenie. Mogę być obyty ze świadectwem Pisma Świętego, które przekonuje, że istnieje jakaś nowość wszczepiona w świat, a więc i w moje życie - ale nieraz jej nie dostrzegam.

Wierzymy, że w celebracji Eucharystii jesteśmy włączeni w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, ale jest to przeżycie sakramentalne, misteryjne, nierozjaśnione jeszcze do końca, w fazie zaczątkowej. Niemniej to już jest dla wierzących pewne doświadczenie zmartwychwstania.

Musimy się przyzwyczajać do tego, że wiara musi być wytrwała, cierpliwa, drążąca ustawicznie w głąb rzeczywistości. Jesteśmy istotami paschalnymi, "skazanymi" na zetknięcie się z wydarzeniem zmartwychwstania. Trzeba uczyć się żyć z wielką wdzięcznością. Wdzięczność to piękna postać nadziei, zaufania w zmartwychwstanie. Wdzięczność Bogu za to, że jest i potrafi czynić zdumiewające rzeczy. Już w Psalmach Izraelici wołali, że Bóg jest "Bogiem czyniącym cuda" (Ps 77, 15).

Momenty zdumienia odkrywamy w Bożej dyskrecji. Wszechmocny Bóg w naszym ludzkim świecie potrafi nie być wszechmocny. Wydawać się nam może nieraz, że jest bezradny, ale bezradny nie jest - co okazuje się później. Tego Boga nie należy się lękać. On nikogo nie skrzywdzi. Jezusa nie zostawił w więzach śmierci. Poradzi sobie nawet z mrocznym ludzkim losem.

Wiara w zmartwychwstanie idzie w parze z wielkim zdumieniem. Bóg pozostawił nam zdumienie na jeszcze coś większego, czego po tej stronie życia nawet w przeżyciu mistycznym nie jesteśmy w stanie poznać!

A my powtórzymy za uczniami Jezusa: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać...

W tym roku chrześcijanie Wschodu i Zachodu przeżywają tajemnicę Wielkanocy w tym samym czasie. Proponuję rzecz niełatwą - głębokie wsłuchanie się w słowa liturgii chrześcijańskiego Wschodu na Zmartwychwstanie Pańskie: "Napełnijmy się światłem tej uroczystości, obejmijmy jedni drugich, braćmi nazwijmy nawet tych, którzy nas nienawidzą. Wybaczmy wszystko z powodu zmartwychwstania, a wtedy wołajmy: Chrystus powstał spośród umarłych, śmiercią śmierć podeptał, a tych, którzy są w grobach, obdarzył życiem".

Wiara w zmartwychwstanie jest wielkim i trudnym zadaniem. To program na całe życie. Nazwać braćmi i siostrami tych, którzy nas nienawidzą, oznacza - przebaczać. Jakże aktualne są te słowa w naszej dzisiejszej polskiej rzeczywistości! Wybaczać wszystko - z powodu zmartwychwstania!

To słowa wielkie, wstrząsające, i trud ogromny, ale liturgia woła: wybaczać to zmartwychwstawać już w tym obecnym życiu.


Ks. Wacław Hryniewicz OMI (ur. 1936 r.) jest wybitnym teologiem i ekumenistą, emerytowanym profesorem KUL. Dużą część swojej twórczości teologicznej poświęcił nadziei na powszechne zbawienie. W zeszłym roku został laureatem przyznawanego przez "Tygodnik Powszechny" Medalu św. Jerzego. Ostatnio opublikował: "Świadkowie wielkiej nadziei. Zbawienie powszechne w myśli wczesnochrześcijańskiej" oraz "Nadzieja leczy". Niebawem ukaże się w wydawnictwie Verbinum jego książka pt. "Mądrość nadziei".

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 19:04, 26 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807 Przeczytał: 56 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:27, 24 Kwi 2011 Powrót do góry

Cytat:
Ks. prof. Wacław Hryniewicz:
Zmartwychwstanie nie jest faktem historycznym, ale jest wielkim wydarzeniem, które wprowadza w świat radykalną, absolutną nowość. Polega ona na tym, że materia staje się przeniknięta duchem:
(...)
[link widoczny dla zalogowanych]


Zmartwychwstanie: wydarzenie historyczne i potwierdzone wiarą

W dzisiejszej katechezie zajmiemy się szczytową prawdą naszej wiary w Chrystusa, udokumentowaną przez Nowy Testament, przyjętą i przeżywaną jako prawda centralna przez pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, przekazaną jako prawda podstawowa przez Tradycję, nigdy nie pominiętą przez prawdziwych chrześcijan, a dzisiaj bardzo pogłębioną, studiowaną i przepowiadaną jako zasadnicza część tajemnicy paschalnej wraz z krzyżem: czyli prawdą o zmartwychwstaniu Chrystusa. O Nim istotnie Skład Apostolski mówi, że „trzeciego dnia zmartwychwstał”; a Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański uściśla: „zmartwychwstał trzeciego dnia, jak oznajmia Pismo”.

Jest to dogmat wiary chrześcijańskiej, który się sprzęga z faktem historycznie zaistniałym i potwierdzonym. My postaramy się zbadać, „klęcząc w duchu”, tajemnicę wyrażoną dogmatem i zawartą w tym wydarzeniu, zaczynając od przeanalizowania świadczących o nim tekstów biblijnych.

Najstarsze pisane świadectwo o zmartwychwstaniu Chrystusa znajduje się w Pierwszym Liście św. Pawła do Koryntian. Przypomina w nim Apostoł adresatom Listu (około Wielkanocy w 57 r. po Chr.): „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł — zgodnie z Pismem — za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi” [1 Kor 15,3-8].

Jak widać, Apostoł mówi tu o żywej tradycji zmartwychwstania, z którą zapoznał się po swym nawróceniu u bram Damaszku [por. Dz 9,3-18]. Podczas swej podróży do Jerozolimy spotkał apostołów Piotra i Jakuba, jak precyzuje List do Galatów (por. 1,18 n.), których obecnie wymienia jako dwóch głównych świadków Chrystusa zmartwychwstałego.

Należy także zauważyć, że w cytowanym tekście św. Paweł nie tylko mówi o zmartwychwstaniu dnia trzeciego „zgodnie z Pismem” (jest to odniesienie biblijne, które już dotyka teologicznego wymiaru tego faktu), ale równocześnie odwołuje się do świadków, do tych, którym Chrystus osobiście się ukazał. Jest to znak, między innymi, że wiara pierwszej wspólnoty wierzących, której Paweł daje wyraz w Pierwszym Liście do Koryntian, opiera się na świadectwie konkretnych ludzi, znanych chrześcijanom i w większości jeszcze żyjących wśród nich. Owi „świadkowie zmartwychwstania Chrystusa” (por. Dz 1,22), to przede wszystkim dwunastu Apostołów, ale nie tylko oni: Paweł mówi wręcz, że oprócz Piotra, Jakuba i wszystkich Apostołów Jezus ukazał się równocześnie ponad pięciuset osobom.

Zapis Pawłowy obala hipotezy, według których na różny sposób usiłowało się tłumaczyć zmartwychwstanie Chrystusa, abstrahując od fizycznego porządku i nie uznając go za fakt historyczny, np. hipotezę, według której zmartwychwstanie byłoby pewnego rodzaju interpretacją stanu, w jakim znajduje się Chrystus po śmierci (stan życia, a nie śmierci), czy też hipotezę, która sprowadza zmartwychwstanie do wpływu, jakiego Chrystus po swej śmierci nie przestał wywierać — co więcej, wywierał go z nową, nieodpartą mocą — na swoich uczniów. Hipotezy te zdają się implikować wynikające z uprzedzeń odrzucenie rzeczywistości zmartwychwstania, rozważanego jedynie jako „wytwór” środowiska, czyli wspólnoty jerozolimskiej. Ani to tłumaczenie, ani uprzedzenie nie znajdują potwierdzenia w faktach. Tymczasem tekst Pawłowy odwołuje się do naocznych świadków „faktu”: jego przeświadczenie o zmartwychwstaniu Chrystusa ma zatem podstawę doświadczalną. Jest ona połączona z owym argumentem ex factis, jaki wybrali i stosowali Apostołowie właśnie w owej pierwszej wspólnocie jerozolimskiej. Przy wyborze Macieja, jednego z najgorliwszych uczniów Jezusa, który miał dopełnić liczbę „Dwunastu”, uszczuploną przez zdradę i koniec Judasza Iskarioty, Apostołowie stawiają wyraźny warunek, aby ten, który zostanie wybrany, nie tylko „był ich towarzyszem” wtedy, kiedy Jezus nauczał i działał, ale nade wszystko, żeby mógł się stać „świadkiem Jego zmartwychwstania”, dzięki doświadczeniu zdobytemu w dniach poprzedzających chwilę w której Chrystus — według ich wyrażenia — „został wzięty od nas od nieba” (Dz 1,22).

Nie można więc przedstawiać zmartwychwstania — jak to czyni pewna krytyka nowotestamentowa, która nie przywiązuje wystarczającej wagi do danych historycznych — jako „wytworu” pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej w Jerozolimie. Prawda o zmartwychwstaniu nie jest wytworem wiary Apostołów lub innych uczniów przedczy popaschalnych. Z tekstów wynika raczej, że wiara „przedpaschalna” wyznawców Chrystusa była poddana radykalnej próbie męki i śmierci krzyżowej ich Mistrza. On sam zapowiedział tę próbę, zwłaszcza w słowach zwróconych do Szymona Piotra, gdy zbliżały się już tragiczne wydarzenia jerozolimskie: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara” (Łk 22,31-32). Wstrząs wywołany męką i śmiercią Chrystusa był tak wielki, że uczniowie (a przynajmniej niektórzy z nich) początkowo nie dowierzali wiadomości o zmartwychwstaniu. W każdej z Ewangelii znajdujemy na to dowody. W szczególności Łukasz informuje nas, że gdy niewiasty „wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko [czyli, że grób był pusty] Jedenastu i wszystkim pozostałym. […] słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary” (Łk 24,9.11).

Poza tym hipotezę, która w zmartwychwstaniu chce widzieć tylko „wytwór” wiary Apostołów, obala przytoczona scena, gdy Zmartwychwstały „sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»” Istotnie, wydawało się im, „że widzieli ducha”. Przy tej sposobności sam Jezus musiał przezwyciężyć ich wątpliwości i lęk i przekonać ich, że „to On był”: „Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. A ponieważ oni „jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia”, Jezus prosi, by dali Mu coś do jedzenia i „jadł wobec nich” (por. Łk 24,36-43).

Dobrze znany jest przypadek Tomasza, który nie był razem z Apostołami, gdy Jezus przyszedł do nich po raz pierwszy, wchodząc do Wieczernika pomimo drzwi zamkniętych (por. J 20,19). Gdy więc inni uczniowie oznajmili Tomaszowi po jego powrocie: „Widzieliśmy Pana!”, Tomasz okazał zdumienie i niedowierzanie i odpowiedział: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. Po ośmiu dniach Jezus przyszedł do Wieczernika powtórnie, aby spełnić żądania „niewiernego” Tomasza i rzekł do niego: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” Kiedy zaś Tomasz wyznał wiarę w słowach „Pan mój i Bóg mój!”, Jezus mu powiedział: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,24-29).

Wezwanie, by wierzyć nie domagając się zobaczenia tego, co jest ukryte w tajemnicy Boga i Chrystusa, pozostaje zawsze aktualne; ale trudność apostoła Tomasza w uznaniu zmartwychwstania bez osobistego doświadczenia obecności Jezusa żyjącego i jego poddanie się wobec dowodów, które Jezus mu przedstawił, potwierdzają to, co Ewangelia mówi o oporze Apostołów i uczniów w uznaniu zmartwychwstania. Nie jest więc spójna hipoteza, że zmartwychwstanie było „wytworem” wiary — czy łatwowierności — Apostołów. Ich wiara w zmartwychwstanie zrodziła się natomiast — pod działaniem łaski Bożej — z bezpośredniego doświadczenia rzeczywistości Chrystusa zmartwychwstałego.

Jezus po zmartwychwstaniu sam nawiązuje kontakt z uczniami po to, by dać im poczucie rzeczywistości i aby rozproszyć opinię — czy obawę — że chodzi o „zjawę”, a zatem, że ulegli złudzeniu. Rzeczywiście, nawiązuje On z nimi bezpośredni kontakt, właśnie poprzez dotknięcie. Tak więc w przypadku Tomasza, o którym była mowa wcześniej, a także w spotkaniu opisanym w Ewangelii Łukaszowej, gdy Jezus mówi do zmieszanych uczniów: „Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam” (24,39), zachęca ich do stwierdzenia, że zmartwychwstałe ciało, w jakim im się ukazuje, jest tym samym, które było umęczone i ukrzyżowane. Ciało to posiada jednak równocześnie nowe właściwości: jest „uduchowione” i „uwielbione”, a zatem nie podlega takim ograniczeniom, jakim normalnie podlegają byty materialne, a więc i ludzkie ciało. (Istotnie Jezus wchodzi do Wieczernika, mimo że drzwi były zamknięte, zjawia się i znika, itd.). Równocześnie jest to ciało prawdziwe i rzeczywiste. W jego materialnej tożsamości potwierdza się zmartwychwstanie Chrystusa.

Spotkanie na drodze do Emaus, zapisane w Ewangelii Łukaszowej, jest wydarzeniem, które w sposób szczególnie przejrzysty unaocznia, jak dojrzałe było w świadomości uczniów przekonanie o zmartwychwstaniu właśnie poprzez kontakt z Chrystusem zmartwychwstałym (por. Łk 24,15-21). Ci dwaj wyznawcy Jezusa, którzy na początku drogi byli „smutni i przygnębieni”, mając w pamięci to, co stało się z Mistrzem w dniu ukrzyżowania i którzy nie ukrywali zawodu, jaki przeżyli wskutek upadku nadziei pokładanej w Nim jako Mesjaszu-wyzwolicielu („A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”), doznają całkowitego przemienienia, gdy staje się dla nich jasne, że Nieznajomy, z którym rozmawiali, jest właśnie tym samym Chrystusem i gdy zdadzą sobie sprawę, że On zmartwychwstał. Z całego opowiadania wynika, że pewność zmartwychwstania Jezusa uczyniła z nich jakby nowych ludzi. Nie tylko odzyskali wiarę w Chrystusa, ale byli również gotowi dawać świadectwo prawdzie o Jego zmartwychwstaniu.

Wszystkie te elementy zapisu ewangelicznego, zbieżne z sobą, dowodzą faktu zmartwychwstania, który stanowi podstawę wiary Apostołów i świadectwa, które — jak zobaczymy w następnych katechezach — stanowi centrum ich przepowiadania.

[link widoczny dla zalogowanych]

Tylko Zmartwychwstanie mogło uzdolnić uczniów do radykalnej zmiany postawy, wzbudzenia wiary i zaangażowania w misję chrześcijańską. Hipotezę oszustwa wysuwali już faryzeusze.


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 19:12, 26 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Angelight
Użytkownik


Dołączył: 02 Wrz 2009
Posty: 317 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:36, 27 Kwi 2011 Powrót do góry

Tak (za przeproszeniem) ględzą farmazony że się słuchać nie chce. Jeżeli nie jest faktem historycznym to znaczy że go nie było. Księdza Hryniewicza trzeba cofnąć do seminarium.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)