Autor |
Wiadomość |
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 35 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 9:20, 11 Paź 2010 |
|
Znaczenie i skutki grzechu śmiertelnego – Bp Józef Sebastian Pelczar
“Po co Bóg stworzył człowieka? – Uczynił to w tym celu,
żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu,
i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające
oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim
na wieki w niebie.” (Katechizm kard. Gasparriego).
Co to jest grzech? To ważne pytanie, nad którym zbyt mało zastanawiają się ludzie. Nic częstszego nad grzech, a nic tak nieznanego i lekceważonego. Świat szydzi z samej nazwy, nie chcąc wiedzieć o grzechu. Kiedy indziej zaś ubiera go w powabną szatę. Nawet i ci, co grzech znają i brzydzą się, zbyt słabe mają o nim wyobrażenie. Aby bowiem pojąć całą grozę i szkaradę grzechu śmiertelnego, trzeba by najpierw ogarnąć myślą nieskończoną świętość, sprawiedliwość i dobroć Boga, nieskończoną zacność Najświętszej Krwi Zbawiciela, wszystkie rozkosze nieba i wszystkie męczarnie piekła. Lecz któż to ze śmiertelnych potrafi?! A jednak od poznania i unikania grzechu zależy chwała Boża i nasze szczęście.
Grzech w ogólności jest przekroczeniem prawa Bożego: przez złą myśl, złe pragnienie, złe słowo, zły czyn lub przez zaniedbanie dobrego uczynku, do którego jesteśmy zobowiązani. Grzech śmiertelny jest świadomym i dobrowolnym przestąpieniem prawa Bożego w rzeczy ważnej. Stąd grzech jest zdeptaniem woli Bożej, jest buntem wypowiedzianym Bogu, jakby obaleniem tronu Bożego, bo grzesznik niejako nie chce, aby Bóg nad nim panował. Grzech jest jakby unicestwieniem Boga, bo grzesznik niejako pragnie, aby Boga nie było. Jest odwróceniem się od Boga, a zwróceniem się do stworzeń, które grzesznik poczytuje wtenczas za swój ostateczny cel i przenosi je nad Boga.
Grzech jest wzgardą wyrządzoną Bogu: wzgardą mądrości Bożej, której grzesznik ubliża, wzgardą mocy Bożej, której się grzesznik nie lęka, wzgardą sprawiedliwości Bożej, którą grzesznik prowokuje, wzgardą świętości Bożej, którą grzesznik znieważa, wzgardą miłości Bożej, którą grzesznik depcze i udaremnia. Tym samym grzech jest obrazą Boga, a obrazą prawie nieskończoną, bo nieskończona jest godność Obrażonego. Grzech jest obrazą tak wielką, że gdyby na jednej szali położono zniewagę, jaką tylko jeden grzech Bogu wyrządza, a na drugiej wszelkie dobro wszystkich stworzeń, przeważyłaby szala grzechu. Grzech jest obrazą tak wielką, że choćby miliony dusz tak świętych jak Najświętsza Panna przez miliony lat najsroższą czyniły pokutę, jeszcze by nie odpokutowały same przez się i całkowicie za jeden tylko grzech. Jest obrazą tak wielką, że dla zgładzenia grzechu sam wcielony Syn Boży przelał swoją krew. Grzech jest obrazą tak wielką, że cała groza piekła nie jest dostateczna do ukarania jednego grzechu śmiertelnego, dlatego ta kara jest nieskończona co do trwania.
Grzech śmiertelny jest zatem największym złem, bo wszystko, prócz grzechu, pochodzi od Boga, a więc wszystko jest dobre, prócz grzechu. Grzech jest największą niedorzecznością, bo się sprzeciwia Najwyższemu Rozumowi. Grzech jest największym szaleństwem, bo jest oporem przeciw Najwyższej Woli. Grzech jest największą podłością, bo jest przenoszeniem lichych stworzeń nad Stwórcę, Barabasza nad Jezusa. Grzech jest największą niewdzięcznością, bo jest wzgardą najlepszego Ojca i nadużyciem Jego darów.
Grzech jest największym świętokradztwem, bo jest zniewagą żywej świątyni Bożej i zdeptaniem najświętszej krwi Zbawiciela. Grzech jest najgorszym cudzołóstwem, bo odrywa duszę od miłości Boga, jedynego Oblubieńca dusz, a zwraca ją do stworzeń. Grzech jest najhaniebniejszą obrzydliwością, bo nie jest czymś stworzonym, nie ma w sobie nic Bożego, a stąd nic pięknego.
Grzech śmiertelny jest nadto największym i jedynym złem duszy. On czyni duszę nieszczęśliwą, bo jej wydziera Boga, dobro najwyższe i źródło wszelkiego szczęścia, a stąd pozbawia ją prawdziwego szczęścia, zakłóca jej spokój, zaprawia goryczą wszelką przyjemność, a często niszczy zdrowie, odbiera ludzką cześć i prowadzi do zbrodni, więzienia albo do samobójstwa. Słowem, grzech pokrywa życie całunem smutku, czyni śmierć przedmiotem zgrozy, a wieczność przemienia w straszną, niekończącą się męczarnię. “Nie ma pokoju bezbożnym” (Iz 48,22), powiedziało Pismo. Niech grzesznik, jak chce, uprzyjemnia sobie życie, jego szczęście będzie podobne do pajęczyny, którą prędzej czy później zerwą wyrzuty sumienia. A choćby aż do końca potrafił tumanić sam siebie, po krótkim letargu tym straszniejsze nastąpi przebudzenie.
Grzech czyni duszę obrzydliwą, bo z niej usuwa nadprzyrodzoną piękność i plami w niej obraz Boży, a z królowej pełnej blasku przemienia ją w żebraczkę okrytą wrzodami, a nawet zamienia w cuchnącego trupa. Szkarada grzechu jest tak wielka, że jej ani wody potopu zmyć nie potrafiły, ani ogień piekielny nie wypali, ani krew wszystkich świętych zmazać by nie zdołała. Jeśli chcesz poznać całą szkaradę grzechu, patrz, czym był Lucyfer przed grzechem, a czym się stał po grzechu.
Grzech poniża duszę, bo ją czyni służebnicą namiętności i niewolnicą szatana, bo ją karmi, jak syna marnotrawnego, “strawą wieprzów“, a nawet czyni ją, jak Nabuchodonozora, podobną do bydlęcia.
Grzech obdziera duszę, bo jej zabiera zasługi dobrych uczynków. “A jeśli się odwróci sprawiedliwy od sprawiedliwości swej, a czynić będzie nieprawość (…), czy żyć będzie? Wszystkie sprawiedliwości jego, które czynił, nie będą wspomniane” (Ez 18, 24), dopóki nie wróci do stanu łaski. Z drugiej strony, cokolwiek dusza czyni dobrego, będąc w stanie grzechu śmiertelnego, nie ma wartości na życie wieczne, a to dlatego, że dusza nie ma w sobie życia nadprzyrodzonego, stąd jej uczynki są martwe.
Grzech zabija duszę, bo niszczy w niej łaskę uświęcającą, która jest życiem duszy, wypędza z niej Boga, wywraca Jego ołtarz, a wznosi tron szatanowi. Stąd słusznie grzech ciężki nazwano śmiercią duszy.
Cóż więc dziwnego, że grzech ten ściąga wszystkie kary doczesne i wieczne. On wypędził z nieba buntowniczych aniołów, zamknął raj, na cały ród ludzki ściągnął przekleństwo i zapalił piekło. On Syna Bożego zlał krwawym potem, ubiczował, wyszydził, stawił niżej Barabasza i przybił do krzyża. On, jak krew Abla, woła natychmiast o pomstę Bożą, on i teraz sprowadza wszystkie klęski na ziemię, wszystkie kary na duszę, z których największą jest odrzucenie wieczne. On kopie niejako przepaść pod duszą, grzesznik zaś stoi na kruchej desce nad tą przepaścią i biada mu, gdy miłosierdzie Boże nie poda mu ręki i nie sprowadzi go na bezpieczny brzeg, bo wtenczas łamie się deska, to jest kończy się życie, a grzesznik wpada w przepaść piekła.
Bp Józef Sebastian Pelczar
Opracowano na podst.: J. S. Pelczar, Życie duchowe, t. I. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 23:22, 15 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 35 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Śro 18:45, 13 Paź 2010 |
|
Jak ustrzec się grzechu śmiertelnego – Bp Józef Sebastian Pelczar
Skoro więc grzech śmiertelny jest tak wielkim złem, módl się gorąco, aby Bóg zachował cię od grzechu i brzydź się grzechem, ile duch twój zdoła, jak się brzydziła pobożna królowa Blanka, która nie wahała się wyrzec do swego syna, św. Ludwika: "Synu mój, wolalabym cię widzieć na katafalku, aniżeli w grzechu śmiertelnym". Obyś i ty podobnie brzydził się grzechem.
Po drugie, lękaj się grzechu, jako najstraszniejszego wroga Boga i twojej duszy, i uważaj za najwyższą sprawę życia walczyć z grzechem w sobie i w drugich. Niech twoim hasłem będą słowa św. Edmunda: "Gdybym widział po prawej stronie wielki ogień, a po lewej grzech, wolałbym rzucić się w ogień, niżeli na grzech zezwolic". Lękaj się tylko grzechu, bo tylko grzech jest zlem, wszystko zaś inne, co ludzie złem nazywają, miłującym Boga obraca się na dobre. Gdy raz św. Marcina napadli zbójcy i wymierzyli w niego swe miecze, święty stał bez najmniejszej oznaki trwogi. "Nie lękasz się śmierci?" - zapytał jeden ze zbójców. "Nie, ja nie lękam się niczego, prócz grzechu".
Po trzecie wreszcie, uciekaj przed grzechem spieszniej niż przed żmiją, troskliwiej niż przed śmiercią. Aby uniknąć śmierci - na czas jakiś - ludzie sami skazują się na wielkie cierpienia i ofiary, nie szczędzą grosza, męczą się głodem, pozwalają sobie palić lub ucinać członki. Czegóż nie powinni czynić, aby zachować duszę od śmierci wiecznej! A jednak wielu ludzi wytęża wszystkie swe siły i wszystkich używa środków, aby zgubić duszę! Lecz ty się strzeż podobnego szaleństwa, a stąd postanów silnie, że grzechu śmiertelnego nigdy w życiu nie popełnisz, choćbyś miał wszystko stracić, wszystko wycierpieć. To postanowienie często odnawiaj i umacniaj rozmyślaniem, ażebyś i ty mógł powtórzyć słowa św. Agaty, ktore wyrzekła do swoich katów: "Możecie ostrzyć wasze noże i zadawać tortury, nigdy jednak nie oderwiecie mojego serca od Jezusa Chrystusa, którego jedynie miłuję". Aby tego postanowienia dochowac, módl się gorąco a często, by ci Pan dał wielki wstręt i wielką obawę przed grzechem.
Rozważaj przy tym brzydotę grzechu, jego wielką złość i straszne skutki. Rozważaj znikomość rzeczy ziemskich, krótkość życia, trwogę śmierci, męczarnie piekła, bo z tego rozmyślania płynie obrzydzenie grzechu. Rozwazaj mękę Pańską, bo stąd płynie nienawiść grzechu. Rozważaj takze sprawiedliwość Bożą, bo stąd płynie święta bojaźń, która wg słów św. Bonawentury jest niejako odźwierną, strzegącą wrót duszy, by tam szatan nie wtargnął. Rozważaj wreszcie dobroć Bożą, bo stąd się rodzi dziecięca miłość, ta miłość, co raczej wszystko gotowa poniesc, niż zasmucić tak dobrego Ojca.
Aby zaś często myśleć o Bogu, pamiętaj o Jego obecności, zwłaszcza gdy pokusa na ciebie naciera. Ponieważ zaś jesteś słaby i nieskory do walki, dlatego wołaj o pomoc do Boga:
"Boże, ku wspomożeniu mojemu wejrzyj i na ratunek mój pospiesz!" Wołaj szczególnie do Serea Jezusowego, przez Niepokalane Serce Maryi.
Aby jednak stać się godnym tej pomocy i opieki, bądź pokorny i nie ufaj sobie, a stąd unikaj niebezpiecznych, zwłaszcza dobrowolnych okazji, inaczej Bóg wspierać cię nie będzie, a zostawiony własnym siłom, z pewnością upadniesz. Tak bowiem mówi Duch Święty:
"Czyż człowiek może skryć ogień w zanadrzu swoim, tak aby nie gorzały szaty jego? Albo chodzić po rozpalonym węglu, tak aby się nie poparzyły nogi jego?" [Prz 6, 27-28]. To znaczy, kto się oprze sile okazji, która rozżarza w sercu ogień złych pożądań i pali nimi narażającego się na niebezpieczenstwo? Jeżeli ludzie tak święci, jak Ewa, Dawid, Salomon, Samson, Piotr, upadli wskutek złej okazji, któż się jej lękać nie będzie? Lękaj się i ty, a stąd unikaj tych towarzystw, ludzi, miejsc, tych zajęć i zabaw, które cię według zdobytego doświadczenia wiodą do grzechu. Bądź też bardzo ostrożny w czytaniu powieści i oglądaniu przedstawień teatralnych i kinowych. Z drugiej strony czuwaj ustawicznie, jak żołnierz w ziemi nieprzyjacielskiej, odkrywaj zasadzki szatana i pokusy świata, umartwiaj swe ciało, wyobraźnię i język, poskramiaj złe skłonności i zbyteczne przywiązanie do stworzeń, by cię nie uniosły tam, dokąd nie chciałbyś iść.
Najgorsze jest przywiązanie do grzechu, bo z niego łatwo powstaje nałóg, czyli ta nieszczęsna skłonność, ciągnąca duszę prawie nieodpartą siłą do złego. Nałóg to najohydniejsza niewola duszy, to najcięższe dla niej kajdany, to prawie jej pewna zguba. Nałóg zaślepia umysł, tak że promień łaski przedrzeć się do niego nie może i znieczula serce, że ani natchnienie wewnętrzne, ani słowo Boże nie może go łatwo zmiękczyć. Jęczałem - wyznaje o sobie św. Augustyn - skrępowany nie obcym żelazem, ale moją żelazną wolą. Wolę tę podbił nieprzyjaciel i uczynił z niej okowy, którymi mnie ścisnął. Z przewrotnej bowiem woli rodzi się pożądanie, gdy się pożądaniu hołduje, powstaje nałóg, gdy się nałogowi nie opiera, następuje konieczność.
Jeżeli chcesz uniknąć tak haniebnej niewoli, strzeż się pilnie złego nałogu. Jeżeli nieszczęściem w grzech upadłeś, nie brnij dalej, ani nie rozpaczaj, lecz z pokornym żalem błagaj Boga o przebaczenie. Uciekaj się do miłosierdzia Bożego, które nie chce śmierci grzesznika, ale go cierpliwie znosi, skwapliwie szuka i miłosiernie przyjmuje. Jeżeli zaś miłosierdzie Pańskie wyrwie cię z grzechów, strzeż się powrotu do nich. Jak bowiem Jozue rzucił klątwę na tych, co by się odważyli odbudować Jerycho, tak klątwy Bożej powinien lękać się ten, co wybrnąwszy z ciężkich grzechów, znowu do nich wraca. Jak bowiem powracająca febra staje się coraz silniejsza, a wreszcie może stać się zabójcza, tak iż żadna sztuka lekarska nic na nią nie poradzi, tak też dzieje się z duszą popadającą w dawne grzechy. Jej słabość coraz większa, upadki coraz cięższe, wreszcie opuszcza ją lekarz duchowy, Jezus Chrystus, a dla nieszczęsnej nie ma juz ratunku.
Gdzie więc jest ratunek dla duszy, która chce wrócić do Boga? W Jezusie Chrystusie, Zbawicielu świata i Lekarzu dusz, który umarł za grzechy świata, a teraz oczyszcza dusze z grzechów, wraca im życie nadprzyrodzone, leczy ich rany, umacnia słabość, uświęca ich pokutę.
Bp Józef Sebastian Pelczar
Opracowano na podst.: J. S. Pelczar, Życie duchowe, t. I. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 23:22, 15 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|