Autor |
Wiadomość |
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 13:33, 18 Mar 2008 |
|
Historia opętania i egzorcyzmów
Książka "Egzorcyzmy Anneliese Michel" - Felicitas D. Goodman
Tekst z dwumiesięcznika Miłujcie się! nr 5-2005 i został opracowany na podstawie książki F.D. Goodman: „Egzorcyzmy Anneliese Michel”.
[link widoczny dla zalogowanych]
W poranek 1 lipca 1976 r. ładna, czarnowłosa dziewczyna zostaje znaleziona martwa w swym własnym łóżku. Jej zmaltretowane ciało, poraniona twarz i powybijane zęby świadczą o strasznym cierpieniu. Rozgorączkowane media, pokazowy proces i wyrok sądu: winny jest ksiądz, egzorcysta… Kim nadzwyczajnym była ta niemiecka studentka z Klingenbergu, egzorcyzmowana za życia, a po śmierci uznawana przez wielu za świętą?
Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12)
Anneliese Michel – tak brzmiało prawdziwe imię dziewczyny, o której dramatycznych przeżyciach opowiada film pt. Egzorcyzmy Emily Rose, wyświetlany w kinach polskich jesienią 2005 r. Scenariusz filmu został napisany na podstawie prawdziwej, wstrząsającej historii opętanej dziewczyny, która została opisana, z całą naukową dokumentacją, przez prof. Felicitas D. Goodman, antropologa kultury i religioznawcę, w książce Egzorcyzmy Anneliese Michel, dostępnej od niedawna również w tłumaczeniu na język polski. Sam temat opętania i w ogóle istnienia szatana budzi niemałe zainteresowanie i emocje. Czemu umarła ta niewinna dziewczyna? Była chora psychicznie czy opętana?
Czy faktycznie istnieją demony, które mogą zniewolić i zabić? A co na to wszystko współczesna nauka? Czy psychiatria wyklucza istnienie szatana? Kto ma rację: ksiądz, który egzorcyzmuje dziewczynę, czy prokurator, który oskarża księdza o średniowieczną ciemnotę? Takie oto tematy porusza ów film, wypowiadając głośno skrywane przez widzów to jedno, w końcu, i zasadnicze pytanie: istnieje ten inny, niewidzialny, duchowy świat czy też nie? Filmowy prokurator twierdzi, iż wie, że nie ma złych duchów. Choć uważa siebie za praktykującego chrześcijanina, w czasie rozprawy sądowej nakazuje podniesionym głosem ławnikom, aby „nie wierzyli” w to wszystko, co mówi ksiądz na temat okrucieństw szatana. Pani adwokat, choć zdeklarowana agnostyczka, podchodzi do tych dramatycznych wydarzeń bez światopoglądowych uprzedzeń. W miarę zagłębiania się w sprawę przeczuwa jej nadnaturalny charakter, nawet otrzymuje czytelne znaki dotyczące istnienia nie widzialnej rzeczywistości. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 21:03, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 13:36, 18 Mar 2008 |
|
W czasie procesu pani mecenas uczciwie deklaruje swoją otwartość wobec możliwości istnienia świata duchowego, czyniąc z tego zasadniczy argument w obronie oskarżonego księdza. Ten z kolei nie ma najmniejszych trudności z wiarą w działanie złego ducha, od kiedy stanął naprzeciw niego oko w oko w dramatycznej walce duchowej o uwolnienie dziewczyny. W końcu księdza uznano za winnego śmierci Emily Rose, przypisując mu świadome zaniedbanie psychiatrycznego leczenia dziewczyny. Widz wyczuwa jednak, że w gruncie rzeczy chodzi o sądowy proces nie tyle egzorcysty, ile diabła. De facto sąd orzeka, że go nie ma, a jeśli także niewinna była nauka, to winowajcą musiał zostać średniowieczny zabobon i ksiądz.
Film Egzorcyzmy Emily Rose niesie ze sobą niezwykle ważne przesłanie, które najmocniej zostało podkreślone w ostatniej scenie: zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12). Ksiądz Ernest Alt, który egzorcyzmował Anneliese, wskazuje na dwie rzeczywistości, które się z niezwykłą wyrazistością ujawniły przed wszystkimi świadkami tych dramatycznych wydarzeń, a które również reżyser pragnął wyrazić w filmie: Najpierw jest to wymiar otchłani, która się otwiera, kiedy stworzenie chce być jak Bóg. Szatan chciał tego i nadal chce. My wszyscy chcemy tego w mniejszym lub większym stopniu w każdym grzechu. Druga rzeczywistość to wymiar Bożego Dzieła Zbawczego w Jezusie, Synu Boga, który stał się człowiekiem, rzeczywistość, która żyje w Kościele katolickim we wszystkich sakramentach i w działaniu Kościoła. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 21:09, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 13:38, 18 Mar 2008 |
|
Fakty
Od filmu przejdźmy do autentycznych wydarzeń. Anneliese była jedną z czterech córek państwa Michelów, ludzi bardzo prawych i pobożnych, mieszkających w Klingenbergu w Niemczech. Choć od dziecka delikatna i chorowita, to jednak „była całkiem normalna” – wspominają jej koleżanki; potrafiła być wesoła i razem z innymi robić kawały i żartować.
Coś „nienormalnego” zaczęło się z nią dziać krótko przed szesnastą rocznicą urodzin, czyli na jesieni 1968 r. Według świadectwa jednej z koleżanek Anneliese nie mogła się ruszyć po koszmarnej nocy. Czuła się jakby ściśnięta przez jakąś przeogromną siłę, która nie pozwalała jej oddychać. Daremna próba wołania o pomoc, przemoczone łóżko, strach… Prawie rok później sytuacja się powtarza.
Wizyta lekarska i dokładne badania neurologiczne nie wykazują żadnych zaburzeń. Mimo tego zostaje wysłana do sanatorium, gdzie jej towarzyszki z przerażeniem obserwowały, jak czerniały jej niebieskie oczy, jak zmieniały się jej ręce lub jak chwytał ją jakiś dziwny kurcz. Pomimo zarwanego roku szkolnego zdolna i pracowita dziewczyna zdaje maturę i przygotowuje się na studia w wyższej szkole pedagogicznej.
Jako młoda studentka skarży się swojej mamie, że „coś stuka w moim pokoju”. Matka wysyła ją do laryngologa, ten jednak nie stwierdza w jej słuchu żadnych zaburzeń. Jednakże prawdziwy problem pojawił się wówczas, gdy inni w domu zaczęli słyszeć pukanie gdzieś spod połogi, sufitu czy szafy. A kiedy przestraszeni stawali do modlitwy przed figurą Matki Bożej, twarz Anneliese wykrzywiała się na różne sposoby, z jej czarnych oczu zionęła zaś przerażająca nienawiść. Modlitwa rodzinna, częsta Eucharystia i wieczorny różaniec przynosiły coraz mniejszą ulgę dziewczynie, która duchowo i fizycznie czuła się z dnia na dzień gorzej, skarżąc się na osaczające ją zjawy. Taki okropny strach – zwierza się swemu powiernikowi duchowemu, a w przyszłości egzorcyście, o. Arnoldowi Renzowi.
To jest takie przerażenie, że ojciec myśli, iż znajduje się już w samym piekle, że jest tak opuszczony, jak nikt na świecie… Wyobrażam sobie wtedy, ojcze Arnoldzie, że tak było na Górze Oliwnej… tylko w niewyobrażalnym stopniu jeszcze gorzej, bo On przecież wziął na siebie grzechy całego świata. Aż do znudzenia i wyczerpania mnożą się wizyty u przeróżnych lekarzy. Na usilne prośby rodziców i o. Arnolda w domu pojawiają się także wytrawni znawcy z dziedziny duchowości i opętania. Jeden z nich zanotował następujące słowa: Anneliese była miłą dziewczyną, pochodzącą z głęboko religijnego domu. Skarżyła się: Czuję, że nie mam własnego „ja”. Potem powiedziała, że od czasu do czasu widzi diabelskie twarze, których nie mogła bliżej opisać…
Oczekuj wszystkiego ode Mnie, ale to wszystkiego. Mogę to, co niemożliwe, uczynić możliwym. Pokładaj we Mnie wielkie zaufanie, to przynosi Mi chwałę. To Mnie przyciąga.
W pewnych odstępach czasu gwałtownie odrzucała od siebie poświęcone
przedmioty… W pokojach rozsiewała wokół siebie odór spalenizny i gnojówki. Jednocześnie studiowała, i to z powodzeniem. Rzucała się w oczy jej wesołość, nie unikała towarzystwa i zachowywała się tak, jak zachowuje się młoda, zakochana dziewczyna – wspomina koleżanka ze studiów. Chodziła wtedy już z Piotrem, o którym wiedziała, że żywi do niej głębokie uczucia. Choć bynajmniej go nie unikała, to jednak uważała, że z powodu swych osobliwych problemów nie powinna angażować się w głębszą relację z nim. Piotr jednak był nieustępliwy, pocieszał ją i siebie, że w końcu znajdzie się lekarz, który odkryje prawdziwe źródło dziwnych dolegliwości. Nie opuścił jej do końca życia, nie zniechęcił się nawet wtedy, kiedy – jak sam wspomina – wpatrywała się w niego wzrokiem pełnym nienawiści i warczała, wydając zwierzęce odgłosy. W miarę upływu miesięcy zachowania Anneliese stawały się coraz bardziej potworne: skakała po ścianach, biegała po schodach, spijała z podłogi swój mocz, wkładała głowę do muszli klozetowej, drapała i gryzła ściany, tracąc przy tym zęby; nago tarzała się w żwirze lub też moczyła w wodzie, usiłując ugasić straszliwą gorączkę w ciele. Miała niewiarygodną siłę fizyczną: gdy siostra usiłowała ją schwycić, to rzuciła ją o podłogę jak lalką. Prawie w ogóle nie spała, a kiedy się kładła do łóżka, wyglądała jak nieżywa. Z powodu napiętych mięśni szyi dziewczyna nie była w stanie ani pić, ani nawet oddychać. Nagle uspokajała się, wracała do równowagi, kilka godzin modliła się, uczyła, grała na fortepianie… |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 21:10, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 13:42, 18 Mar 2008 |
|
Egzorcyzmy
W swej bezradności państwo Michelowie napisali list do biskupa z prośbą
o odprawienie egzorcyzmów nad córką. Odwiedzający ich dom duchowni także nie mieli już wątpliwości, że chodzi o opętanie. Wspierał ich radą o. Adolf Rodewyk SI, który w czasie drugiej wojny światowej przez kilka lat, w ukryciu przed gestapem, egzorcyzmował pewną pielęgniarkę ze szpitala. W ciągu wielu lat pracy nad tą problematyką przeanalizował setki przypadków opętania.
Osobisty kontakt z Anneliese w jej własnym domu przekonał go, iż chodziło właśnie o to najgorsze... Pozostaje jeszcze pytanie – pisał o. Rodewyk – o diabła, który miał ją w posiadaniu. Pytana wielokrotnie, Anneliese wciąż podawała imię Judasz. Jest on dobrze znany z historii opętań…Nieustannie popychał opętanych do kradzieży Hostii, uniemożliwiając jej przełknięcie. U Anneliese znajdujemy coś podobnego. Sama powiedziała, że nie mogła przełknąć Hostii i dlatego trzymała ją w ustach, aby się rozpuściła. Anneliese jest opętana, a główny diabeł nazywa się Judasz. Za tym sformułowaniem stoi myśl, że mogą być jeszcze inne złe duchy, drugorzędne. Niestety, to ostatnie przypuszczenie sprawdziło się w całej pełni. Gdy doszło w końcu do egzorcyzmów, nękane modlitwą kapłana demony zaczęły dawać o sobie znać. Zapiski ojca Arnolda Renza z pierwszego egzorcyzmu dają pewne wyobrażenie o walce, która na dobre się rozpoczęła: Najmocniej Anneliese lub demony reagują na wodę święconą. [Opętana] zaczyna wyć i miotać się. Trzymają ją trzej mężczyźni: pan Hein, Piotr i ojciec. Anneliese próbuje gryźć na lewo i na prawo, kopie nogą w moim kierunku. Od czasu do czasu wyje, szczególnie przy wodzie święconej. Czasami skomli jak pies. Powtarza: skończcie z tym gównem! ty, księże, zasrańcu! ty brudna świnio!
Przekleństw i wyzwisk jest znaczniej więcej – darujmy jednak sobie ich przytaczanie. Egzorcyzm to uroczysta modlitwa, w której Kościół publicznie i na mocy swej władzy rozkazuje w imię Jezusa Chrystusa złym duchom, aby odeszły od opętanej osoby. Z doświadczenia egzorcyści wiedzą, że znajomość imion demonów oraz ich liczby daje większą władzę nad nimi w czasie sprawowania egzorcyzmów. Obydwaj duchowni – o. Arnold Renz i ks. Alt – modląc się nad Anneliese, godzinami, bez wytchnienia, nękali demony, zanim ujawniła się ich cała szóstka: Lucyfer, Judasz, Kain, Neron, Hitler i Fleischmann. Za wyraźnym pozwoleniem Anneliese o. Arnold nagrywał na magnetofon przebieg egzorcyzmów, których w sumie odbyło się kilkadziesiąt.
Bardzo niewielką część tego materiału przelała na papier prof. Felicitas D. Goodman w swej książce o Anneliese Michel. Kiedy kapłan w towarzystwie osób najbliższych dla Anneliese zmuszał demony do opuszczenia ciała udręczonej dziewczyny, rozkazując im słowami z rytuału, z Pisma św., czy też wzywając święte imiona – rozlegały się nieopisane krzyki, warczenia i skowyty. Wprawdzie ze straszliwą wściekłością, ale odpowiadały duchownym na zadawane pytania.
Któregoś razu diabeł zmuszony był do uczynienia wyznania: Mam wam coś do powiedzenia. Ona się cieszy… ponieważ ciągle się modliliście… Macie modlić się dalej. Rzecz wręcz niewiarygodna: poprzez krzyk demonów Matka Boża dawała znać, że jest nieustannie obecna i panuje nad całą sytuacją. Usłyszawszy to tak niezwykłe i zarazem upragnione pocieszenie, o. Arnold zamierza rozpocząć pieśń maryjną. Jednakże nie daje rady, ponieważ wybucha przeraźliwy i nigdy wcześniej nie słyszany dotąd ryk. Dławiąc się, jakby miał zaraz zwymiotować swoje wnętrzności, diabeł krzyczy: Idzie Ona, idzie Ona! Wielka Pani! Przesłuchując ten fragment taśmy magnetofonowej, prof. Goodman – wytrawna i doświadczona specjalistka z dziedziny religioznawstwa – przeżyła szok. Na marginesie stronicy w swej książce zapisała:
To, co słychać, jest tak przygniatające i tak sugestywne, że musiałam wyłączyć magnetofon, aby się uspokoić i zwalczyć mdłości, które z trudem opanowałam (s. 186).
W czasie modlitwy Anneliese ma niewiarygodną siłę: wyrywa się z objęć ojca i Piotra, a następnie upada na kolana, wstaje, znów upada – i tak kilkaset razy, raniąc sobie kolana.Egzorcyzm z 30 grudnia 1975 r. rozpoczął się tak samo jak wiele innych. Lecz naraz rozległ się wrzask demonów: Nie wychodzimy, bo Ten nie zezwala! Boski Zbawiciel? – pyta kapłan. Tak… On tego nie chce. Dręczone wielogodzinnymi egzorcyzmami demony skowytały, pragnąc opuścić ciało dziewczyny, jednak otrzymywały z Nieba nakaz pozostania. Okazało się, że dopiero śmierć przyniosła ostateczne uwolnienie. W przededniu śmierci – wspomina o. Arnold – powiedziała nagle podczas egzorcyzmu: Proszę o rozgrzeszenie! – to było jej ostatnie słowo, jakie do mnie wypowiedziała. O północy duchowny rozkazał demonom, aby się uciszyły i pozwoliły zasnąć dziewczynie.
Anneliese położyła się i spokojnie zasnęła, nie budząc się już nigdy. Umarła z wycieńczenia. Po kilku latach doktor Theo Weber-Arma przestudiował orzeczenia lekarskie, odkrywając fakty, które zostały przemilczane w czasie głośnego procesu nad egzorcystami. Z odkryć tego szwajcarskiego uczonego wynika, że Anneliese Michel trzykrotnie poddawana była badaniom EEG. Każdorazowo wykluczano u niej istnienie epilepsji, a jednak podawano jej przez szereg lat m.in. zentropil i tegretol – środki antyepileptyczne o rujnującym dla organizmu działaniu ubocznym. Doktor nie ma wątpliwości, że wysokie stężenie tych preparatów i ich wieloletnie stosowanie musiało kiedyś doprowadzić organizm Anneliese do wycieńczenia i śmierci. Za błędną diagnozą i leczeniem szła oczywiście odpowiedzialność konkretnych lekarzy, do której jednak nigdy nie zostali oni pociągnięci. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 21:10, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 13:49, 18 Mar 2008 |
|
Ekspiacja
Dlaczego Anneliese Michel została opętana przez złe duchy? Opętanie dotyka osoby, które otwarły się na działanie szatana poprzez pakty satanistyczne, praktykowanie magii, spirytyzmu, bioenergoterapii czy innych form okultyzmu. U Anneliese nie można było znaleźć nawet śladu czegoś takiego. W miarę przeciągającej się modlitwy nad dziewczyną i tajemniczego oporu ze strony złych duchów ks. Alt doszedł do następującego wniosku: Wydaje mi się to za udowodnione, że chodzi tutaj o typowy przypadek opętania ekspiacyjnego. W rozmaitych rozmowach, jakie w tym czasie z nią przeprowadziłem, dawała mi do zrozumienia, że znowu będzie bardzo ciężko. Ogromnie się tego bała i smuciła z tego powodu. Ale uważała, że to musi przyjść.
W przypadku opętania ekspiacyjnego egzorcyści bardzo się natrudzą, ponieważ wcale nie tak łatwo jest zrozumieć sens pokuty. Jedyną pociechą, jaką się ma jako osoba niewtajemniczona, jest to, że poprzez to straszne cierpienie uratowanych jest wiele dusz. Czy tego rodzaju interpretacja nie była wyrazem bezsilności kapłana w walce ze złym duchem? Skąd wnioskował, że Anneliese cierpiała owe diabelskie udręki nie z powodu grzechów własnych, lecz cudzych? Wątpliwości te byłyby uzasadnione, gdyby dziewczyna nie pozostawiła po sobie osobistych notatek i nagrań z rozmów przeprowadzonych z kierownikami duchowymi.
Z dokumentów tych wynika, że Anneliese jasno i wyraźnie uświadamiała sobie to, że jej straszliwe zmaganie się z mocami zła oraz wszelkie wynikające stąd cierpienia i upokorzenia pomagają innym ludziom osiągnąć zbawienie. Owszem, wydaje się to dziwne i niezrozumiale dla dzisiejszego człowieka, wychowanego w duchu indywidualizmu.
Czy można wszak toczyć walkę duchową z szatanem zamiast i dla dobra drugiego człowieka? Od samego początku – od walki i zwycięstwa Chrystusa na Krzyżu – chrześcijaństwo odpowiada, że tak. Wraz z jedynym Zbawicielem i dzięki Jego jedynemu zwycięstwu nad szatanem prowadzimy duchową walkę z niewidzialnym światem upadłych aniołów: bytów osobowych, inteligentnych, całkowicie złych oraz wrogich Bogu i człowiekowi.
Niezależnie od protestów ze strony rzekomo „światłych umysłów” prawda ta integralnie przynależy do nauki wiary i przepowiadania Kościoła katolickiego od czasów pierwszych apostołów. Niestety, faktem jest, że za życia Anneliese Michel nawet niektórzy teologowie katoliccy otwarcie prezentowali poglądy odmienne w stosunku do nauki Kościoła.
Zdaniem ks. Alta, skazanego przez światopoglądowo uprzedzony sąd, zredukowanie przez niektórych teologów rzeczywistości opętania demonicznego do czysto naturalistycznych zaburzeń o charakterze psychicznym przyczyniło się w znacznym stopniu do porzucenia praktyki egzorcyzmowania. W Niemczech nie ma do dziś oficjalnie ustanowionych księży egzorcystów. Natomiast zainteresowanie okultyzmem w różnych postaciach – nie wykluczając satanizmu – staje się tam prawie powszechne. Niejednokrotnie pustoszejące budynki klasztorne i parafialne służą jako miejsca zebrań grup ezoterycznych, które – w swojej istocie – są satanistyczne.
W takim oto duchowym klimacie Anneliese Michel coraz głębiej pojmowała, że jej straszliwe doświadczenia nie są daremne: służą przypomnieniu zlekceważonej przez zlaicyzowanych chrześcijan prawdy, że szatan rzeczywiście istnieje i że piekło także jest realnie istniejącym niebezpieczeństwem dla nie nawróconego człowieka. Taśmy magnetofonowe z przebiegu egzorcyzmów, zawierające zapis głosów demonów, zdjęcia zmasakrowanego ciała Anneliese i jej osobiste zapiski – to elementy jakby testamentu tej niemieckiej dziewczyny, przekazanego w szczególności tym, którzy nie liczą się już z niebezpieczeństwem działania szatana.
Warto zapytać: z jakiej racji jej straszliwe udręki miałyby pomóc innym w zbawieniu? Otóż dlatego, że ta nie zrozumiana i posądzana o chorobę psychiczną dziewczyna miała rzeczywisty udział w Męce samego Jezusa. Wyłącznie dzięki temu zjednoczeniu z Ukrzyżowanym jej cierpienie miało zbawczy charakter: zbawczy nie tylko dla niej samej, ale także dla innych ludzi. Co więcej: to przecież sam Chrystus w niej cierpiał – takie bowiem jest znaczenie stygmatów, które widziało u Anneliese szereg osób. Dzięki głębokiej więzi z Jezusem także owo trzymanie na uwięzi kilku demonów w jej ciele nabiera zbawczego wymiaru: chodzi bowiem o dokonywanie się zwycięskiej walki nad diabłem w Kościele, który jest Ciałem Mistycznym Chrystusa. A gdy w jednym członku Kościoła dokonuje się zmaganie z wrogami zbawienia, korzystają z tego inne członki – na wzór żywego organizmu.
Temu niezwykle trudnemu powołaniu towarzyszyły także szczególne łaski, jakie Anneliese otrzymywała od Zbawiciela. Otrzymywała od Niego mianowicie pouczenia, które – dla lepszego odróżnienia ich od sugestii szatańskich – przedstawiała swemu kierownikowi duchownemu. Pod datą 24.10.1975 roku zapisała następujące słowa Jezusa: Twoje cierpienie, twój smutek i brak pociechy służą mi do tego, aby ratować inne dusze. Innego dnia usłyszała: Nieprzerwanie proś i błagaj za twoich bliźnich, aby i oni także osiągnęli wieczną ojczyznę, a także: Módl się i ofiaruj wiele za moich kapłanów. Nie na darmo ukazałem ci wielkość i godność każdego kapłana, tak że zadrżałaś z bojaźni. Anneliese wiedziała, że nie cierpi na darmo, choć nie śmiała nawet przypuszczać, jak wielka nagroda spotka ją za tę godną najwyższego szacunku i podziwu ofiarność. W jej notatniku znajdujemy niezwykły, wzruszający dialog: Musisz jeszcze coś zapisać – mówi Zbawiciel.
Nie chciałam tego zapisać – wyjaśnia Anneliese – ponieważ sądziłam, że jest to od szatana; poza tym moja dusza wzdraga się przed tym. Zbawiciel żąda ode mnie posłuszeństwa, dlatego to zapisuję.
Zbawiciel powiedział: „Zostaniesz wielką świętą”. Nie chciałam nadal w to uwierzyć, wtedy Zbawiciel dał mi znak, że dobrze usłyszałam. Łzy płaczu….
ks. Andrzej Trojanowski TChr |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Wto 21:12, 07 Sty 2020, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32807
Przeczytał: 53 tematy
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 20:54, 07 Sty 2020 |
|
Spłonął dom opętanej Anneliese Michel
Szóstego czerwca, [data ta w zapisie cyfrowym, zdaniem niektórych oznacza cyfrę 666 6.06.2013 czyli 6+6+(2+1+3)] dwa budynki należące niegdyś do rodziny Michel, dom mieszkalny i tartak, w znacznym stopniu spłonęły. W komentarzach wiele mówi się o tej dacie, oraz, w plotkarskich mediach reprodukowane są nie wiadomo na ile sfabrykowane zdjęcia płonącego domu, w którym w ogniu na pietrze rzekomo widać ducha dziewczyny, a w dymie na dolnej kondygnacji rzekomo widać demona. Policja stwierdziła celowe podpalenie, a sprawę przypisuje się satanistom. Poważne środki społecznego przekazu nie podejmują tego tematu.
Fronda.pl: Jak to jest, że w Niemczech, gdzie podobno mało kto z katolików wierzy w istnienie szatana, policja stwierdza istnienie satanistów i to czynnych, podejrzewanych o przestępstwo podpalenia.
Ks Łukasz Turek: Widzimy, że zło jest faktem niezaprzeczalnym. Dotyka ono każdego człowieka od narodzin, do śmierci - która sama w sobie również jest złem. Jak czytamy w Księdze Mądrości „dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.” (Mdr 2. 23-24).
Problem nie leży nawet w samym zdefiniowaniu pojęcia zła, ponieważ już samo doświadczenie nam mówi o jego istnieniu. Problem właściwy leży w odpowiedzi na pytanie: Skąd to zło się wzięło? Myślę - choć mogę się mylić - że ludzie niewierzący mają większe trudności ze znalezieniem odpowiedzi na to pytanie. Niektórzy mówią o przypadku, losie, zbiegu okoliczności, błędach ludzi, ostatnio szczególnie o systemach politycznych, ekonomicznych, finansowych... Człowiek, który całość swojego istnienia umiejscawia wyłącznie w tym życiu (świecie) - w jego mechanizmach, przejawach funkcjonowania będzie upatrywał także przyczyn zła.
Dla człowieka wierzącego (chrześcijanina) punktem odniesienia w szukaniu odpowiedzi na pytanie o źródło zła, musi być Objawienie Boże. Biblia nie pozostawia nam żadnych wątpliwości. Pierwszą przyczyną zła na świecie jest demon, a wtórną nasza współpraca z jego pokusami - czyli grzech (od pierworodnego zaczynając).
W oświeconym i racjonalnym społeczeństwie cywilizacji zachodniej - gdzie wiara chrześcijańska w wielu przypadkach została zredukowana do zbioru zachowań etycznych i humanistycznej wizji człowieka, który jest z natury dobry i w nim samym należy szukać źródła prawdy i moralności - nie ma miejsca na mówienie o diable, grzechu, opętaniu. Jest to nie tylko źle widziane, ale może być wręcz powodem wykluczenia społecznego. "Teologia" poprawności politycznej sprawiła, że nawet osoby duchowne dostosowują swoje nauczanie do tego sposobu myślenia.
Zło w sposób szczególny było widoczne w życiu słynnej mieszkanki domu, co o niej sądzić?
Co o niej sądzić, to nie wiedzą nawet egzorcyści... Jedni są fanami i uważają, że powinna zostać świętą - jak uważa Ks. Andrzej Trojanowski - inni są sceptykami, a ja przychylam się do tych drugich.
Dlaczego?
Bo owoce całego tego wydarzenia są mizerne - żeby nie powiedzieć... cierpkie, zwłaszcza dla Niemców, dla których jej przypadek miał być m.in. unaocznieniem realności złego ducha... Tymczasem do dziś mało kto ma odwagę wypowiedzieć w Niemczech słowa: diabeł, egzorcysta, opętanie - a znalezienie egzorcysty w Niemczech jest równie prawdopodobne jak inteligentnego życia na Marsie.
Czy istnieją tak zwane opętania ekspiacyjne, bo do tego rodzaju opętania, przypisuje się przypadek tej kobiety
Tu zdania również są podzielone... Bóg dopuszczał czasem, by jakaś osoba była okresowo dręczona przez złego, a nawet opętana - znamy takie przypadki z historii Kościoła, nie słyszałem jednak o przypadku, by jakaś osoba w charakterze ekspiacyjnym była opętana latami i doprowadzona do całkowitego wyniszczenia fizycznego, a w końcu śmierci - jak by nie patrzeć - za sprawą złego ducha.
Teologicznie można by nawet to uzasadnić - jak to czyni ks. Trojanowski w filmie dokumentalnym, ale moim zdaniem można również znaleźć teologiczne argumenty przeciw... Dlaczego mam wątpliwości? W końcu Jezus przyszedł na świat wyzwolić nas z niewoli szatana, a nie zgadzać się na to, by demon Jego dziecko torturował do śmierci.
Warto tu wyjaśnić o co chodzi z tym dopustem Bożym. Pamiętajmy o tym, że Bóg nie chce niczyjego cierpienia. Jeżeli można powiedzieć, że wolą Bożą było czyjeś cierpienie, to zdarzyło się to tylko raz w historii – Osobą tą jest Jezus Chrystus. Oczywiście Biblia daje nam szereg przykładów na to, że Bóg wystawiał człowieka na próbę – nieraz bardzo ciężką – ale w ostatecznym rozrachunku poddany próbie wychodził z niej zwycięsko dzięki mocy Boga i stawał się człowiekiem dojrzalszym w wierze, lepszym... Wiemy jednak, że w życiu nie zawsze tak jest i wiele osób cierpi, choć tego cierpienia na swoją głowę sami nie sprowadzili, a niektórzy nawet uginają się pod ciężarem Krzyża. Jeżeli szukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego?, to niezawinione cierpienie Syna Bożego jest dla nas jedyną odpowiedzią. Przez to wydarzenie Bóg w najpełniejszy sposób okazał miłosierdzie, współczucie i solidarność z człowiekiem, wszedł w nasze doświadczenie zła, wziął je na swoje ramiona w znaku Krzyża i nadał mu zbawczy charakter.
Każdy z nas – z racji chrztu jest powołany do tego, by włączać się w tę zbawczą Ofiarę Jezusa. Niektórzy jednak w sposób szczególny i w stopniu heroicznym podejmują zaproszenie do ekspiacyjnego przyjęcia cierpienia w jakiejś intencji, ale to już tajemnica mistycznej relacji takiej duszy z Bogiem.
Podobno Anneliese ukazała się Matka Boża. Zdaniem Anneliese była to Matka Boża. Zawsze mnie jednak zastanawiało, czy to nie mógł być szatan udający Matkę Bożą.
Jak najbardziej mógł. Nie bez powodu szatana nazywa się małpą Pana Boga. Szatan nie jest twórczy, ale potrafi w przewrotny sposób naśladować działania Boże - przykłady na to znajdujemy również w historii Kościoła np tzw objawienia w Garabandal, które według obowiązującej opinii Kościoła miały charakter demonicznego zwodzenia, mimo, że działy się tam niewytłumaczalne "cuda".
Tak więc szatan bez problemu mógł ukazać się Anneliese pod postacią Maryi.
Czym jest w planach Bożych opętanie
Bóg nie planuje opętania kogokolwiek przed demona... W przeważającej części takich doświadczeń jest to skutek źle realizowanej ludzkiej wolności. To człowiek zaprasza demona do swojego życia i oddaje mu kontrolę. By być opętanym trzeba albo tego chcieć, albo w swojej wolności poświęcić kogoś złemu duchowi (to czasem się zdarza, gdy np. rodzice poświęcą mu swoje dziecko).
Bóg natomiast może dopuścić czyjeś opętanie dla jego uświęcenia - jak w przypadku niektórych świętych np: Gemma Galgani, święta Aniela z Foligno i błogosławiona Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, albo dla czyjegoś nawrócenia.
Wydaje się, że w ostatnich latach jest coraz więcej przypadków osób opętanych - choć w skali wszystkich będących pod wpływem demona opętania są najrzadszym przypadkiem - być może jest w tym jakaś pedagogia Boża... by uświadomić człowiekowi, że życie w grzechach śmiertelnych to nie przelewki, a diabeł to nie postać z kreskówek.
Rozmawiała Maria Patynowska
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|