Autor |
Wiadomość |
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 17:26, 18 Paź 2010 |
|
Prawdziwe oblicze islamu - Jean Alcader
[link widoczny dla zalogowanych]
Czy islam jest tolerancyjny?
Czy jeżeli na naganę zasługuje ślepy, nienawistny, skory do przemocy islamizm, taką samą ocenę należy wystawić całemu islamowi?
Czy nie ma tylu "islamów", ile jest interpretacji Koranu? A w związku z tym czy dżihad, islamski fanatyzm, a wreszcie islamski terroryzm, nie są po prostu pochodnymi jakichś szczególnych, najbardziej skrajnych interpretacji?
Niniejsza książka udziela na ten temat bardzo jednoznacznych odpowiedzi. Zawarta w niej analiza islamu, począwszy od jego genezy i założeń ideowych, a na aspektach społeczno-politycznych i psychologicznych kończąc, pozwala zrozumieć tło współczesnych dramatycznych wydarzeń, mających związek z tą religią, dzięki czemu takie rzeczy, jak wojna w Iraku, kwestia palestyńska czy talibscy "kamikaze" przestaną stanowić dla czytelnika zagadkę.
Akcentujący swe arabsko-muzułmańskie korzenie autor książki, który uzyskał państwowy licencjat z teologii, cały ten krąg zagadnień ukazuje w nowym świetle, a zarazem w sposób pogłębiony i usystematyzowany. Długoletnie związki z krajami muzułmańskimi umożliwiły mu wzbogacenie analiz o przykłady z życia, zaś dzięki znajomości arabskiego orientuje się on w językowych niuansach, co jest szczególnie cenne dla prawidłowego odczytania islamskiej doktryny.
Książka, którą oddajemy do rąk czytelników, bez wątpienia odpowie na oczekiwania zwłaszcza tych spośród nich, którzy istotnie chcieliby poznać "prawdziwe oblicze islamu".
Poniżej mały fragment książki:
(...)
Nieodmiennie surowa w swoich ocenach, Oriana Fallaci pisze:
„Nie tylko zachowują się oni tak, jak gdyby byli u siebie, ale domagają się, by powstawały wciąż nowe meczety. Są to ci sami, którzy we własnym kraju nie zezwalają na budowę choćby małej kaplicy i przy pierwszej lepszej okazji podrzynają gardła misjonarzom lub gwałcą siostry zakonne.” [„La Rage et l’Orgueil”, Plon, s. 38].
Dżihad, ideologia ekspansji
Wszyscy do jednego worka. Skrzętnie skrywanym celem islamu jest więc zmiecenie z powierzchni ziemi jakiegokolwiek śladu „triteizmu”, czyli chrześcijaństwa; usunięcie wszystkiego, co bezpośrednio albo pośrednio przypomina o chrześcijańskich wartościach. Przeto islam spogląda okiem „inkwizytora” na całą zachodnią kulturę (wyrosłą przecież z chrześcijaństwa) i na cały Zachód – przy czym nie powinno umykać naszej uwadze, że obecnie dla islamu (zwłaszcza na Wschodzie) każdy przybysz z Zachodu – obojętne: wierzący czy nie – jest automatycznie przypisany do chrześcijaństwa. Dla muzułmanina każdy, choćby był ateistą czy agnostykiem lub należał do dowolnej sekty albo religii niemuzułmańskiej, uważany jest za „niewiernego”.
Jak widać, przez sam fakt niebycia muzułmaninem jest się zaliczonym do wrogiego obozu. W najlepszym razie niemuzułmanin może zostać uznany za wspólnika wrogów Allaha. Przypomnijmy, że punktem odniesienia dla rodzącego się w VII w. n.e. islamu był określony kontekst religijny (głównie judeochrześcijański). „Nieprzyjaciółmi islamu”, a więc tymi, którzy nie chcieli przyjąć religii Allaha, byli w owym czasie żydzi bądź chrześcijanie. Dziś są to albo żydzi, albo chrześcijanie, albo ateiści, albo agnostycy, albo członkowie dowolnej religii bądź sekty. Wszyscy oni są nieprzyjaciółmi Allaha, gdyż nie chcą wyznawać „jedynej religii” – islamu.
Domniemany sprzeciw Słowem, intencję „zwalczania Allaha i jego proroka” islam przypisuje również tym, którzy „potencjalnie” sprzeciwiają się wierze muzułmańskiej, czyli nie przyjmują jej. Sam fakt „niebycia muzułmaninem” bądź też odmowy przyjęcia islamu jest więc interpretowany jako wypowiedzenie wojny Allahowi i jego prorokowi. Świadczy o tym m.in. poniższy werset:
„Odpłatą dla tych, którzy zwalczają Boga i Jego Posłańca i starają się szerzyć zepsucie na ziemi, będzie to, iż zostaną oni zabici lub ukrzyżowani albo obetnie się im rękę i nogę naprzemianległe, albo też zostaną wypędzeni z kraju...” (S. 5, 33).
Biada więc tym, którzy stawiają opór! W świetle tego, co zostało wyżej powiedziane, wersety, które u początków islamu były odnoszone w szczególności do chrześcijan, dzisiaj odnoszone są do wszystkich ludzi Zachodu, którzy już przez sam fakt niewiary w „objawienie” Mahometa sprzeciwiają się woli Allaha – a jest nią panowanie islamu na całym
świecie.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:25, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 17:28, 18 Paź 2010 |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 8:21, 27 Maj 2013 |
|
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 16:18, 15 Gru 2014 |
|
Prawdziwe oblicze islamu - Jean Alcader
Kilka rozdziałów tej książki:
Analiza historyczna
Początki islamu
Islam – nowa religia?
Czy w momencie swych narodzin islam był, jak utrzymują muzułmanie, „nową religią”, która dała ludziom „nowe objawienie”? Czy islam jest oryginalny w tym sensie, że przynosi światu nowe orędzie, komplementarne względem judaizmu i chrześcijaństwa i stawiające jakby kropkę nad „i”, gdy chodzi o boskie objawienie?
Tak w każdym razie twierdzą nasi bracia muzułmanie: od samego początku islam prezentuje sam siebie jako religię monoteistyczną, nie tylko uzupełniającą dwie starsze religie (judaizm i chrześcijaństwo), lecz przewyższającą je i – co równie istotne – wnoszącą radykalnie nową jakość. Islam chce zatem uchodzić za nową religię, ufundowaną na nowym objawieniu (przesłanie Mahometa), które zostało spisane w nowej „świętej księdze” (Koran) przez „nowego proroka” (Mahomet), adresującą się do nowych wyznawców (muzułmanie) w nowym kontekście geograficznym (Mekka oraz pustynia Półwyspu Arabskiego), wreszcie – zapoczątkowującą „nową erę” (tzw. hegira). Oto więc religia owa miałaby stanowić cezurę i wyznaczać kontekst, w którym wszystko nabiera cech nowości!
My jednak winniśmy zweryfikować te założenia. Czy rzeczywiście Mahomet otrzymał „nowe objawienie”, gdzie został wezwany do stworzenia nowej religii, czyli islamu? Analiza historyczna, wykładnia Koranu oraz badania oparte o dostępne źródła pozwolą nam ujrzeć całość tych zagadnień w nieco pełniejszym świetle.
Prawdziwa tożsamość muzułmanów
Właściwie z jakiego kręgu etnicznego wyrosła ta religia, która wciąż przysparza światu tylu zmartwień? Skąd ona pochodzi, gdzie tkwią jej korzenie? Wyjaśnienie tych kwestii da nam klucze również do zrozumienia niezwykłej ekspansywności islamu.
Kim zatem byli pierwsi „muzułmanie”? Prawdopodobnie – według wielu historyków zajmujących się tą religią – wyznawcami jednej z herezji judeochrześcijańskich, jakie pojawiły się po śmierci Chrystusa i po narodzinach Kościoła, a konkretnie: „ebionitami”. A co wyróżnia ową grupę „ebionitów”, zwaną też „nazarejczykami” (po arabsku nasara)? Czym w szczególności charakteryzuje się ich działanie? O tej herezji chrześcijańskiej już na początku V wieku po Chrystusie wspomina św. Hieronim w swojej korespondencji ze św. Augustynem, pisząc o owych „ebionitach” tak:
„Uchodzić chcą za żydów i za chrześcijan, zaś w istocie nie są ani jednymi, ani drugimi.”
Oznacza to po pierwsze, że chcąc uchodzić za żydów, tj. tych, którzy pieczołowicie zachowują tradycję żydowską, nie są nimi, gdyż uznali Mesjasza w osobie Jezusa, który przez żydów został odrzucony, a po drugie, że chcąc uchodzić za chrześcijan, jako że uznali Jezusa Chrystusa, też nimi nie są, gdyż odrzucają jego boskość i uważają go za zwykłego proroka.
Oficjalny judaizm, po tym, jak odrzucił Objawienie chrześcijańskie i jak doprowadził do ukrzyżowania Jezusa, nie mógł oczywiście uznawać jakiegokolwiek ugrupowania, które w ten czy inny sposób powoływało się na Chrystusa oraz na jego misję proroczą. Wiadomo, jak zaraz po Zmartwychwstaniu Jezusa pierwsi żydzi, którzy przyjęli chrzest, byli prześladowani właśnie przez swych niedawnych współwyznawców, braci z tego samego narodu. Wiele takich przykładów odnajdujemy w Dziejach Apostolskich; św. Paweł, który przed swym pamiętnym nawróceniem zawzięcie zwalczał chrześcijan, podążywszy drogą wskazaną przez Chrystusa sam stał się obiektem prześladowań ze strony żydów wiernych judaizmowi, tak iż ostatecznie zginął śmiercią męczeńską. Przeto do dziś oficjalny judaizm odrzuca systematycznie każde ugrupowanie odwołujące się do Jezusa, niezależnie od tego, jak skrupulatnie stara się ono przestrzegać wszelkich reguł wynikających z żydowskiego prawa.
Tak oto również ebionici zostali odrzuceni przez żydów – i, jako się rzekło, przez chrześcijan: przez żydów dlatego, że uznali Jezusa za Mesjasza, a przez chrześcijan dlatego, że nie uznali boskości Jezusa. W następstwie takiego odrzucenia zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, członkowie owej grupy ufundowali swoją tożsamość właśnie na opozycji do tych, którzy ich odrzucili.
Jednak w odróżnieniu do wielu innych herezji judeochrześcijańskich – tendencji zwłaszcza spirytualistycznej – które po prostu zdystansowały się od judaizmu i od chrześcijaństwa, ebionici, reprezentujący nurt ekspansjonistyczny, przeciwstawili się owym religiom w sposób gwałtowny. Już w II stuleciu z pomocą oręża usiłowali oni ustanowić na ziemi królestwo Boże, jakie Mesjasz zapowiedział swoim uczniom.
Nurt ekspansjonistyczny
Tak więc już od pierwszych stuleci naszej ery przejawiło się w ramach judeochrześcijaństwa wiele tendencji odśrodkowych. Powstające w ten sposób ugrupowania bądź odłamy można podzielić na dwa zasadnicze nurty: spirytualistyczny, zwany także „gnostyckim”, i ekspansjonistyczny, który bywa także określany jako „mesjanistyczny”.
Pierwszy z nich obejmuje herezje naznaczone pewną ideologią typu spirytualistycznego, z wyraźną skłonnością do poszukiwania Boga przede wszystkim w wymiarze duchowym – w jakiejś duchowości, choćby była ona wypaczona lub fałszywa – i najczęściej z odwoływaniem się do pojęć wyrosłych z gnozy.
Drugi natomiast obejmuje herezje pozostające pod silnym wpływem ideologii mesjanistycznej, w której chodzi przede wszystkim o ustanowienie na ziemi – chociażby siłą – „królestwa Bożego”, tudzież o przygotowanie gruntu (poprzez prowadzenie „świętych wojen”) dla mającego niebawem powrócić Mesjasza.
Wedle zgodnej opinii wielu historyków islam wywodzi się z jednego z owych ugrupowań dających się zaliczyć do nurtu „mesjanistycznego”, do którego należeli także ebionici
|
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:40, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 16:36, 15 Gru 2014 |
|
Ideologia mesjańska
Ważne staje się zatem pogłębienie refleksji nad tym pojęciem „mesjanizmu”, aby lepiej wniknąć w ideologiczne podłoże tak licznych herezji – rzecz jasna, ze szczególnym uwzględnieniem islamu. Słowo „mesjanizm” oparte jest na hebrajskim „masziach” (mesjasz, pomazaniec). To słowo już od czasu proroków Starego Testamentu oznacza kogoś wyjątkowego, posłanego przez Boga, a wyczekiwanego przez naród żydowski. Jeśli chodzi o chrześcijan, tego wyczekiwanego Mesjasza rozpoznali oni w Chrystusie Jezusie.
Z terminem „mesjanizm” wiąże się więc idea oczekiwania na chwalebne nadejście Mesjasza. Żydzi wciąż oczekują swojego Mesjasza, którego nie rozpoznali w Jezusie z Nazaretu. Przyjście tegoż Mesjasza ma być momentem przełomowym – momentem ustanowienia na ziemi Królestwa Bożego. Także każdy chrześcijanin oczekuje, jak przypomina Kościół, chwalebnego powrotu Chrystusa oraz nastania Jego Królestwa, zgodnie z tym, co powiedział sam Jezus:
„Jeszcze chwila, a [znowu] ujrzycie mnie.” (J 16, 16).
i zgodnie ze słowami, jakie anioł wypowiedział do uczniów Jezusa po jego Wniebowstąpieniu:
„Przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego.” (Dz 1, 11).
Każdy chrześcijanin powinien zresztą oczekiwać owej Paruzji, o czym Kościół wspomina w swej Modlitwy Eucharystycznej:
„I oczekujemy Twego przyjścia w chwale.”
Niestety, ta potrzeba oczekiwania na Boże Królestwo i na ponowne Przyjście Chrystusa przerodziła się w niektórych grupach sekciarskich – jak u ebionitów – w zasadę militarnego podboju, usprawiedliwiającą wojnę, która staje się tym samym „świętą wojną”, gdyż jej celem jest zaprowadzenie „w imię Boga” nowej ery powszechnego pokoju! Zauważmy przy okazji ów paradoks, który jest skądinąd charakterystyczny dla każdej ideologii totalitarnej: „prowadzić wojnę po to, by ustanowić pokój”.
Jak wiele herezji judeochrześcijańskich, ebionizm (lub „nazareizm”) charakteryzuje się więc radykalnym mesjanizmem, a raczej pseudo-mesjanizmem, za którym kryje się ideologia podbojów. Bo wprawdzie Chrystus przyrzekł swoim uczniom, że przyjdzie ponownie w chwale i że ustanowi swoje Królestwo Pokoju, ale nigdy nie prosił nikogo o uprzedzanie tego wydarzenia poprzez uciekanie się do przemocy, a zwłaszcza chwytanie za broń. Jedyną „bronią”, jaką zalecał, była zawsze modlitwa. Czyż nie zgromił św. Piotra, kiedy ten, chcąc obronić swojego Mistrza w Getsemani, porwał za miecz?
Od mesjanizmu do zdobywania Królestwa
Jak widzimy, ugrupowanie ebionitów postanowiło przyspieszyć nadejście Chrystusa, tworząc jakby odpowiednie warunki dzięki działaniom militarnym, które miały doprowadzić do odbicia Jerozolimy i odbudowania świątyni. Istotnie, z niektórych fragmentów Pisma Świętego można było wywieść ścisły związek między odbudowaniem świątyni a nastaniem Królestwa Bożego na ziemi (Ap. 21). Mesjaniści sądzili, że realizując swój zamiar przyczynią się do rychłego przyjścia Mesjasza. Wyobrażali sobie, że ujrzą Go, jak majestatycznie zstępuje na ziemię i ustanawia pośród głosów trąb anielskich swe Królestwo Niebieskie.
Jak wynika z badań historycznych, pierwsze podboje arabskie, które najpierw, tj. około roku 634, ogarnęły rejony położone wokół Jerozolimy, a następnie doprowadziły do zajęcia samej Jerozolimy (638) przez kalifa Omara, były dziełem arabskich bojowników sterowanych z Mediny przez przywódców mesjanistycznej grupy pochodzenia żydowskiego, która była związana z nurtem ebionickim. Ugrupowanie to samo siebie określało mianem „Muhadżirun” (ci, którzy razem wywędrowali), a zatem wówczas nie mienili się jeszcze „muzułmanami”: ów termin zacznie być używany dopiero w 2 poł. VIII wieku.
Ten ebionicki odłam nie będzie ustawał w wysiłkach, by zaprowadzić Królestwo Niebieskie na ziemi, jeśli trzeba – wszczynając wojny. Otóż już sam fakt, że ebionici nie odżegnywali się od takich metod, niweczył pokojowy charakter tego wymarzonego Królestwa, albowiem przemoc rodzi przemoc. Słowem, mamy tu do czynienia z wypaczoną, fundamentalistyczną wizją ponownego Przyjścia Jezusa-Mesjasza. Wizja ta pokutuje zresztą po dziś dzień właśnie w islamie, będącym, w rzeczy samej, kontynuatorem tamtej koncepcji.
Reakcja na podwójne odrzucenie: podwójny sprzeciw
Przeto i dziś, na wzór ebionitów, islam trwa na pozycji zajadłego sprzeciwu zarówno wobec judaizmu, jak i chrześcijaństwa: wobec judaizmu dlatego, że nie uznał on mesjańskiego charakteru Jezusa, zaś wobec chrześcijaństwa dlatego, że wyznaje boskość Jezusa. Wreszcie islam trwa też w postawie sprzeciwu wobec obu tych religii naraz, ponieważ... nie uznały one w Mahomecie proroka!
Islam uważa sam siebie za autentycznego spadkobiercę tradycji Abrahama: bardziej autentycznego niż judaizm, gdyż uznaje Mesjasza, potomka Abrahama, którego żydzi odrzucili, i bardziej autentycznego niż chrześcijaństwo, albowiem mniema, że dokładnie tak, jak Abraham, wyznaje wiarę w Jedynego Boga. Mając się przeto za takiego „podwójnego spadkobiercę”, pragnie – jak niegdyś ebionici – przywrócić prawdziwe Królestwo Boże na ziemi, a jednocześnie wziąć w ten sposób odwet za podwójną zniewagę.
Jest to ten sam ruch, który, przyjąwszy w 2 poł. VIII wieku nazwę „islam”, także i dziś przeciwstawia się zarówno żydom, jak i chrześcijanom. Z powyższego opisu wyłania się więc pewien mesjanistyczny zamysł, który właściwie jest ten sam od samego początku, podobnie, jak zasada leżąca u podstaw tejże religii, czyli wprowadzanie królestwa Allaha na ziemi siłą! |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:41, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 16:46, 15 Gru 2014 |
|
Analiza źródeł
Geneza Koranu
Dzięki temu, że zaznajomiliśmy się ogólnie z początkami islamu, łatwiej nam będzie prześledzić rozwój jego założeń doktrynalnych, a w szczególności genezę najważniejszej księgi islamu: Koranu.
Koran, który zstąpił z nieba
Aby przekonać się, czy islam faktycznie jest „nową religią”, wskazane będzie przyjrzenie się jego podstawowym księgom, tj. głównie Koranowi i Sunnie (tradycji muzułmańskiej).
Po arabsku słowo „koran” oznacza lekturę, a w sensie ogólniejszym – recytację. Zgodnie z muzułmańską tradycją został on bezpośrednio przekazany Mahometowi przez Allaha w formie księgi („kitab”), a następnie dany prorokowi „do czytania” w urywkach za pośrednictwem anioła Gabriela. Jest on zatem traktowany przez muzułmanów jako „Słowo objawione”, „Słowo samego Boga”, czyli poniekąd Słowo „niestworzone”, które zstąpiło z nieba. Pojęcie objawienia sytuuje się więc w samym centrum muzułmańskiej religii – muzułmanin opiera bowiem w całości swoją wiarę na owym „objawionym” charakterze Koranu. Tak wygląda w każdym razie teoria, od której islam nie odstępuje ani na jotę.
Ale czy takie twierdzenia wytrzymują krytykę? Czy teza na temat Koranu, który zstąpił z nieba, jakoby od samego Allaha, jest wiarygodna? No i wreszcie czy Koran wnosi coś nowego, a zwłaszcza: czy zawiera nowe objawienie?
Źródła biblijne
Przede wszystkim należy stwierdzić, że w Koranie bardzo liczne są odniesienia do Biblii, z częstym przywoływaniem ksiąg mądrościowych (psalmy, przysłowia), reguł starotestamentowych (dotyczących pożywienia, ubrania czy rytuałów religijnych), proroków (m.in. Mojżesza, Eliasza, Zachariasza) tudzież patriarchów (Abrahama, Izaaka, Jakuba), którzy żyli przecież nieomal dwa tysiące lat przed Chrystusem, czyli blisko trzy tysiące lat przed Mahometem i przed narodzinami islamu! Co do pojawiających się równie często Jezusa i Jego Matki, Maryi (po arabsku „Aissa” i „Mariam”), warto podkreślić, że byli oni w momencie owych narodzin doskonale znani – wszak Środkowy Wschód był już od ponad czterech wieków schrystianizowany!
A zatem by wyróżnić się czymś na tle dwóch wielkich religii, które dominowały na Środkowym Wschodzie – tj. od judaizmu i od chrześcijaństwa – a nadto by móc pretendować do wyższości nad nimi, islam musiał głosić coś radykalnie nowego. Otóż nie jest wcale łatwym zadaniem znalezienie w Koranie, a także w całej tradycji muzułmańskiej, czegoś na wskroś nowego, bowiem księgi te nazbyt wyraźnie zdradzają swe biblijne podglebie, czyli swe zakorzenienie zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie.
Judeochrześcijański rodowód tradycji muzułmańskich
Nieodzowne wydaje się zatem sięgnięcie do początków muzułmańskich tradycji, by uświadomić sobie, z jakiej kultury religijnej czerpie islam oraz czy istnieje tam coś, co ma istotnie rys nowości i co mogłoby jakoś uzasadniać tezę o „nowym objawieniu”. Ten krótki przegląd tradycji muzułmańskich – opierających się w głównej mierze na tekstach Koranu – da też czytelnikowi nieco lepszą orientację co do zasad i motywacji, jakie legły u podstaw islamu. Owe tradycje, pielęgnowane przez muzułmanów i w większości przypadków odwołujące się do Koranu, w gruncie rzeczy są, o czym niebawem się przekonamy... tradycjami żydowskimi lub chrześcijańskimi. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:42, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 16:57, 15 Gru 2014 |
|
Muzułmańskie tradycje o żydowskim rodowodzie
Reguły żywieniowe, jak zakaz spożywania wieprzowiny czy mięsa wielbłąda, są typowymi przepisami żydowskimi wynikającymi z Biblii (Kpł 11). Ani wcześniej, ani później żaden inny naród, poza żydowskim, nie stosował ich w takiej formie.
Również o obrzędzie obrzezania (o którym jest mowa w wielu miejscach Tory, m.in.: Rdz 17, 12, Kpł 12, 3) należy z całą mocą podkreślić, że prócz muzułmanów nigdy w dziejach nie był on praktykowany (i także obecnie nie jest praktykowany) w żadnym innym kręgu religijnym poza judaizmem. W krajach Maghrebu obrzezanie jest okazją do świętowania, podczas którego uroczysty obrzęd usunięcia napletka jest nierzadko filmowany i towarzyszy mu bicie w bębenki, czynele itp.
Rytualne obmycia wodą niektórych części ciała przed wspólną modlitwą, przestrzegane ściśle przez muzułmanów, również stanowią typowo żydowski obrzęd (por. Wj 40, 30, Kpł 14, 9), praktykowany nadal w judaizmie – podobnie, jak obrzezanie.
Także wykonywane podczas pięciu codziennych modlitw charakterystyczne skłony (tzw. „ruku”), które zresztą są nam chętnie pokazywane na dowód pobożnej gorliwości wyznawców islamu, są zapożyczone z tradycji hebrajskiej: w Torze, czyli Pięcioksiągu, patriarchowie Abraham, Izaak czy Jakub, podobnie, jak lud odpowiadający Mojżeszowi, oddają pokłony, padając na twarze przed Bogiem [m.in.: Rdz 24, 26, Wj 4, 31, Pwt 9, 18].
W Koranie bardzo często przywoływane są wielkie postacie biblijne, jak patriarchowie czy prorocy: Adam i Ewa, Noe, Abraham, Izaak, Jakub, Józef, Mojżesz, Eliasz. Jednak opisy dotyczące ich słów i czynów są niejednokrotnie upiększone czy wręcz zniekształcone.
Podobnie „islamska zasłona” nie różni się od zasłony twarzy, którą, jak poświadcza tradycja judaizmu, kobiety żydowskie nosiły w obecności członków wspólnoty spoza rodziny (por. Rdz 24, 65; 38, 14). Skądinąd tradycja ta znalazła odbicie w zwyczajach chrześcijan (chodzi o noszone do niedawna mantylki, zakładane przez kobiety uczestniczące w Mszy świętej).
Również święta muzułmańskie – oczywiście za wyjątkiem święta urodzin Mahometa – zapożyczone są z tradycji żydowskiej, jak choćby „święto baranka” (id el kebir), podczas którego zabijane są barany na pamiątkę ofiarowania Izaaka (Rdz 22). Tu jednak trzeba od razu zaznaczyć, że dla swoich potrzeb islam w miejsce Izaaka „podstawił”... Izmaela!
W rzeczy samej, niezliczone przepisy religijne islamu wywodzą się z tradycji hebrajskiej. Dotyczy to m.in. słynnego „prawa odwetu” („oko za oko, ząb za ząb”). Wiadomo, że opiera się ono na słowach z Biblii (Kpł 24, 19-20). Otóż w Koranie słowa te pojawiają się właściwie w niezmienionym brzmieniu (S. 5, 45). Takich przykładów jest bardzo wiele, jednak nie chodzi tu o sporządzenie pełnego wykazu zapożyczeń, a tylko o pokazanie, że tradycje muzułmańskie wyrastają z innych, o wiele starszych tradycji. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:43, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 17:02, 15 Gru 2014 |
|
Muzułmańskie tradycje o chrześcijańskim rodowodzie
Te elementy tradycji muzułmańskiej, które nie są typowo żydowskie, zostały przejęte bezpośrednio z tradycji chrześcijańskiej – co w pełni potwierdza tezę o judeochrześcijańskich korzeniach islamu.
I tak w Koranie przewijają się postacie z Nowego Testamentu, jak Jezus – uważany przez muzułmanów za największego proroka po Mahomecie – czy jak jego Matka, Maryja, uznawana za Dziewicę. To najlepszy dowód, że pierwszym muzułmanom Biblia była dobrze znana, a nawet że czerpali z niej nader obficie.
Także oczekiwanie na powtórne przyjście Jezusa w chwale pozostało bardzo żywe w tradycji muzułmańskiej. Ale jest ono jedynie bladym odbiciem (by nie rzec: karykaturą) Nadziei chrześcijańskiej. Ta bowiem nie polega, jak w islamie, na ustanowieniu materialnego Królestwa Bożego na ziemi, lecz na wyczekiwaniu ostatecznego, chwalebnego królowania Chrystusa Zbawiciela – Tego, który uwolni nas od śmierci i od grzechu, a w konsekwencji również od cierpień i znojów. Tymczasem w islamie owa cnota Nadziei przerodziła się w mesjanizm polityczny i w swego rodzaju mit o Jezusie, który ma „wylądować” na minarecie wielkiego meczetu w Damaszku...
Wreszcie, czyż różaniec muzułmański nie wykazuje uderzającego podobieństwa z różańcem chrześcijan, choć nie ma przy nim krzyża? Tego podobieństwa nie zmienia fakt, że dziś odmawia się na nim całkiem inne modlitwy – a mianowicie muzułmanie modlący się na różańcu wypowiadają 99 imion Boskich. Różaniec wywodzi się w szczególności z tradycji wschodnich chrześcijan, których różańce liczyły zawsze 99 paciorków, symbolizujących wiek Chrystusa w momencie jego Śmierci i Zmartwychwstania, tj. 33 lata, pomnożony przez 3. Nadal jest on używany przez rosyjskich prawosławnych mnichów i przez członków innych cerkwi wschodu. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:43, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 17:14, 15 Gru 2014 |
|
Pięć filarów islamu
Warto się zastanowić, czy te „pięć filarów” nie stanowi kolejnego zapożyczenia z tradycji judeochrześcijańskiej:
I. filar: wyznanie wiary (po arabsku „el szahada”), powielające dogmat o boskiej Jedności („el tawhid”). Otóż dogmat ten był wyznawany od zarania judaizmu przez Abrahama i stanowi od samego początku o specyfice, czy wręcz o tożsamości religii żydowskiej. Jest to też coś, co budziło szczególny sprzeciw ze strony innych narodów. Mojżesz i inni prorocy Starego Przymierza bronili tego dogmatu o jedynym Bogu gorliwie i konsekwentnie, przeciwstawiając go temu, w co wierzyli poganie, czciciele wielu bożków (por. Pwt 6, 4). Także wiara chrześcijańska – ta, w której wypełniły się Pisma – prawdę tę potwierdziła w swoim dogmacie o Trójcy Świętej, czyli o „Jednym Bogu w trzech Osobach”.
II. filar: modlitwa rytualna (po arabsku „el salat”), czyli ogół pięciu modlitw, które muzułmanie są obowiązani odmawiać codziennie. Otóż jej dzienny „harmonogram” jest wzorowany na modlitwie wschodnich mnichów chrześcijańskich. Zresztą jeśli chodzi o chrześcijan, jest ona praktykowana w licznych wspólnotach zakonnych zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie; ponadto włącza się w nią także wielu zwykłych wiernych. Analogiczny układ modlitwy (odmawianej o różnych porach dnia) odnajdujemy także w brewiarzu, którzy jest obowiązkową modlitwą księży.
III. filar: jałmużna (po arabsku „el zakat”). Wykazuje ona podobieństwo z jałmużną judeochrześcijańską, aczkolwiek nabrała z czasem bardziej skodyfikowanego charakteru. Stanowi w oczywisty sposób nawiązanie do zamierzchłej tradycji, której ślady odnajdujemy w księgach Biblii. Prorocy Starego Przymierza, a później sam Jezus, często piętnowali tych żydowskich zwierzchników, którzy odmawiali pomocy ubogim, sierotom i wdowom.
IV. filar: post (po arabsku „el ramadan”). Wywodzi się on z chrześcijańskiej tradycji Wielkiego Postu. Ten muzułmański okres postu, trwający aż do „święta zakończenia postu” (id el fitr), kojarzy się naturalnie z zachowywaniem czterdziestodniowego postu przez chrześcijan... aż do Wielkanocy. Co więcej, arabskie słowo „ramad” oznacza „popiół”, co nie jest bez związku – jak łatwo się domyślić – z pierwszym dniem Wielkiego Postu, czyli ze Środą Popielcową, kiedy to Kościół zachęca wiernych do refleksji nad przemijaniem:
„Prochem jesteś i w proch się obrócisz” (por. Rdz 3, 19).
V. filar: pielgrzymowanie do Mekki (po arabsku „el hadż”). Mamy tu do czynienia z oczywistym naśladownictwem wielkiej żydowskiej tradycji pielgrzymowania do Jerozolimy (por. Pwt 12, 14, Tb 1, 6), ale także z nawiązaniem do starodawnego chrześcijańskiego obyczaju pielgrzymowania do Grobu Jezusa. Skądinąd wiadomo, jak duże znaczenie miało to święte miasto dla pierwszych grup judeochrześcijańskich, a zwłaszcza dla heretyckiego odłamu ebionitów, który – z pomocą pierwszego zaciągu arabskich najeźdźców – zdobył Jerozolimę po raz pierwszy zaledwie w kilka lat po uformowaniu się muhadżirun, czyli pierwszego ugrupowania muzułmańskiego.
Przykłady takie moglibyśmy mnożyć. Ale te, które wymieniliśmy, dostatecznie udowadniają, że nie ma takiego elementu tradycji islamu (oczywiście poza świętem „muled”, związanym z narodzinami proroka Mahometa), który nie miałby judeochrześcijańskich korzeni. Bo gdzie, jeżeli nie w tradycji judaizmu i chrześcijaństwa, odnajdziemy praźródło wymienionych powyżej, tak istotnych elementów tradycji muzułmańskiej? |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:43, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 17:25, 15 Gru 2014 |
|
System apologetycznie zmodyfikowany
Nietrudno się zorientować, że Koran był spisywany w wielu etapach, na zasadzie kolejnych uzupełnień, oraz że „materiałem wyjściowym” były dlań teksty biblijne. Skoro wiadomo – na podstawie wyników prac kilku współczesnych badaczy zajmujących się genezą Koranu – że jego oryginalny tekst zarówno pod względem formy, jak i treści odpowiadał lekcjonarzowi, którego używały judeochrześcijańskie grupy dysydenckie działające w pierwszych wiekach po Chrystusie, to zmiany, jakie zostały tam wprowadzone, mogły mieć na celu wyłącznie zaadaptowanie tej księgi do potrzeb rodzącej się ideologii.
Liczne i na ogół zręczne przeróbki, wprowadzone w Koranie z taką właśnie „apologetyczną” intencją, skutkują rzecz jasna poważnymi deformacjami biblijnego substratu. Można tam znaleźć wersety pozostające względem siebie w jaskrawej sprzeczności, tudzież fragmenty wzięte co prawda z Biblii, ale w dziwaczny sposób poprzerabiane. A oto kilka przykładów:
Mariam, siostra Mojżesza, zostaje Matką Jezusa... Tymczasem Maryję i Mojżesza dzieli – bagatela – dwanaście stuleci!
To nie Izaak, syn Sary, uniknie śmierci na ołtarzu przygotowanym przez Abrahama, lecz Izmael, syn jego niewolnicy Hagar!
Duch Święty zamienia się w „anioła Gabriela”, który ukaże się Mahometowi!
Trzecią Osobą Trójcy nie jest Duch Święty, lecz Maryja Dziewica!
Na krzyżu nie umarł Jezus, lecz – w zależności od wersji – Judasz, Barabasz, albo... sobowtór Jezusa!
Zagłębcie się w Koran, Sunnę bądź hadity (muzułmańską tradycję), a znajdziecie tam najbardziej nieprawdopodobną kompilację źródeł biblijnych, zdeformowanych po to, aby nadać im nowe znaczenia. W głowach wyznawców islamu powstaje w ten sposób spory chaos. A może o to właśnie chodziło?
Tak więc w swoich zasadniczych zrębach Koran składa się z elementów biblijnych. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wersety i sury tej najważniejszej księgi islamu są efektem długotrwałego i stopniowego procesu „korekt”, będących niewątpliwie jakimś wyrazem opozycji, skutkiem zadawnionych uraz do judaizmu i do chrześcijaństwa. Podczas lektury Koranu staje się jasne, że był on tworzony sukcesywnie, przy czym kolejne zmiany służyły rozprawieniu się z zarzutami podnoszonymi zarówno przez żydów, jak i przez chrześcijan.
Od początku Koran był w dużo większej mierze narzędziem służącym obronie teologicznej, aniżeli wykładnią określonej teologii – stanowi on bowiem pewną usystematyzowaną całość, której celem jest raczej zwalczanie już istniejących doktryn, a nie budowanie od podstaw jakiejś nowej doktryny. Innymi słowy, Koran jest przejawem apologetyki, walki na argumenty teologiczne; jest świadectwem opozycji do obu wymienionych przed chwilą wspólnot religijnych.
Abraham – pierwszy muzułmanin
Ale z tego pozornego chaosu zdaje się wyłaniać coś, co można nazwać myślą przewodnią: myślą, która przyświecała wszystkim kolejno wprowadzanym zmianom. Zanalizujemy teraz jeden z najbardziej znanych przykładów, aby jasno ukazać stosowane przez islam metody i obnażyć jego cele; chodzi tu o twierdzenie, bardzo dziś rozpowszechnione wśród muzułmanów (i coraz częściej podzielane na Zachodzie przez nie-muzułmanów), o ich rzekomym pochodzeniu od Izmaela: a mianowicie uważają się oni za prawdziwych potomków Abrahama – przez jego syna Izmaela.
Gdyby islam rościł sobie prawo do duchowego synostwa Abrahamowego z racji swego zdecydowanego trwania w monoteizmie, można byłoby mu to ewentualnie „uznać”, aczkolwiek Abraham miał chyba nieco inne wyobrażenie o monoteizmie, a zwłaszcza o sposobach jego szerzenia, niż „potomek”. Jednak przypisywanie sobie pierwszeństwa, ba, wyłączności, z pomocą teorii, która czyni z Abrahama pierwszego muzułmanina, jest doprawdy grubą przesadą! Tutaj islam najwyraźniej wziął swoje pragnienia za rzeczywistość: wszak Abraham, dzięki swej wierze w jedynego Boga, która znalazła konkretny wyraz w obrzezaniu, stał się przede wszystkim „pierwszym żydem”. Islamowi nie przysługuje ani wyłączność, ani pierwszeństwo jeśli chodzi o monoteizm: w judaizmie monoteizm jest wyznawany od ponad czterech tysięcy lat; łatwo zatem obliczyć, że w tej wierze w jedynego Boga żydzi ubiegli muzułmanów o niemal trzy tysiąclecia! |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:44, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 17:52, 15 Gru 2014 |
|
Dwutysiącletnia wyrwa czasowa
Islam nie poprzestaje na tym, i tak już wielce ryzykownym twierdzeniu, ale posuwa się o wiele dalej, przeskakując tyleż płynnie, co arbitralnie od wymiaru duchowego do chronologicznego, ponieważ głosi, że muzułmanie są w prostej linii potomkami Izmaela. Otóż teza ta, bardzo dziś rozpowszechniona także wśród nie-muzułmanów, a będąca pochodną tamtego twierdzenia, że Abraham jest „pierwszym muzułmaninem”, nie opiera się na żadnych podstawach naukowych i lekceważy zwykłą logikę historyczną: bo jak to możliwe, żeby Izmael, patriarcha, który żył 2000 lat przed Chrystusem, był przodkiem muzułmanów, podczas gdy historycznie rzecz biorąc islam istnieje dopiero od VII wieku n.e.? Powstaje w ten sposób luka czasowa wynosząca ponad 2500 lat! Ten obłędny anachronizm zdaje się jednak nikomu nie przeszkadzać, w tym muzułmańskim uczonym, „ulemom”.
Do podtrzymywania tego mitu przyczynia się związek skojarzeniowy między „arabskością” a „muzułmańskością”. Grając na tych dwóch rejestrach powiada się, że choć muzułmanie istnieją od VII wieku, to przecież Arabowie są bardzo starą grupą etniczną i z tej racji mogą być potomkami Izmaela. Ale czyż liczne potomstwo, obiecane Hagar (służącej Saraj i nałożnicy Abrama: Rdz 16, 10), nie było zawsze określane – przed i po pojawieniu się islamu – mianem izmaelitów? I czyż owi izmaelici nie byli od samego początku odróżniani od narodu arabskiego? Skądinąd wiadomo, że oba te narody toczyły z sobą wojny! Wreszcie, gdzież może być mowa o tym, by w żyłach Izmaela – Chaldejczyka po ojcu Abramie i Egipcjanina po matce Hagar (urodzonej w Kanaanie, gdzie Izmael spędził całe swoje życie: Rdz 16, 3) – płynęła choćby kropla krwi arabskiej?
Ta ahistoryczna wersja rodem z fantastyki może funkcjonować dzięki ignorancji oraz umiejętnie wdrukowanym stereotypom. W ten sposób wyznawcy islamu są wprowadzani w pewien system mityczny – co jest tym łatwiejsze, że islam, gotowy przeskoczyć bez zmrużenia oka z rejestru duchowego do historycznego, nie przejmuje się w najmniejszym stopniu logiką!
Izmael usynowiony
Jak widzimy, to nieustanne powoływanie się muzułmanów na „praojca Izmaela” opiera się na czystej fikcji, świadomie podtrzymywanej przez zwierzchników islamu. Ale z czego bierze się to dążenie do utrzymywania za wszelką cenę owej iluzji? Skąd to wmawianie wyznawcom, że są prawdziwymi potomkami Izmaela? Zresztą, jak niezgodnie z Biblią (por. Rdz 22, 1-24) głosi Koran, to właśnie Izmael, a nie Izaak miał być złożony na ołtarzu przez Abrahama!
Wynika to przede wszystkim z tego, że zarówno judaizm, jak i chrześcijaństwo pretendują do „synostwa Abrahamowego” poprzez syna Obietnicy, Izaaka. Otóż, jak już wcześniej podkreśliliśmy, islam uważa obie te religie monoteistyczne za odrzucone przez Boga, gdyż nie przyjęły mahometańskiego orędzia. Skoro tak, Bóg, który odrzucił niewierny naród, musiał przysposobić sobie nowy naród. Dlatego muzułmanie uważają siebie za potomstwo Abrahamowe – przez Izmaela, który jakoby sam został usynowiony. Tak przygarnięta przez Boga wspólnota muzułmańska ma odtąd być – właśnie z racji swego pochodzenia od Izmaela – prawdziwym, nowym potomstwem Abrahama.
Z drugiej strony, aby uzasadnić swój ekspansjonistyczny charakter, islam musi przedstawiać siebie jako ofiarę. Dla muzułmanów archetypem ofiary jest Izmael: ponieważ Sara kazała Abrahamowi odprawić Hagar wraz z jej synem Izmaelem, jest on traktowany przez islam jako „odrzucone dziecko”, ofiara zazdrości Sary. Sara miała być bowiem zazdrosna o Hagar, czego bezpośrednią konsekwencję poniósł Izmael – a tą konsekwencją było odrzucenie go przez jego ojca, Abrahama, który z tego samego powodu chciał złożyć Izmaela w ofierze. Tylko dzięki boskiej interwencji ta „niewinna ofiara” została w ostatniej chwili ocalona od śmierci. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:45, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 18:06, 15 Gru 2014 |
|
Muzułmanie: naród-ofiara
Mamy więc tutaj do czynienia z jawnym przeinaczeniem wydarzeń opisanych w Biblii, a także ze zmianą ich sensu – po to, by móc podbudować tezę absolutnie zmyśloną. Przecież to Izaak, a nie Izmael został przez Abrahama poświęcony na ołtarzu [Rdz 22, 1-18]. Jeśli zaś chodzi o oddalenie Izmaela, stało się tak w wyniku pełnych dobroci Bożych zamysłów, a nie wskutek czyjejkolwiek zazdrości. Wreszcie: Izmael nie został wcale „usynowiony” przez Abrahama, gdyż po prostu był synem zrodzonym z jego drugiej żony Hagar.
Ale taka narracja była twórcom islamu potrzebna, albowiem według analogicznego schematu przebiegały wydarzenia związane z narodzinami islamu: Mahomet, wskutek zazdrości ze strony swoich braci – żydów i chrześcijan – został „odrzucony” (jak Izmael) i wygnany: według muzułmańskiej „tradycji” musiał uciekać z Mekki, gdzie jego orędzie nie zostało przyjęte, i znalazł schronienie w Medinie (tak, jak Izmael musiał uciekać przed zazdrością Sary i schronić się na pustyni), skąd później wyruszy, aby dokonywać swoich „słusznych podbojów”.
Zbrojna wyprawa Arabów z Mediny odbywała się pod hasłami podobnymi do tych, jakie dziś są suflowane muzułmanom zagrzewanym do świętej wojny (dżihad) – tj. pomszczenia krzywd i obelg, jakie spadły na „proroka” Mahometa, którego nie chcieli słuchać ci, do których został on posłany ze swoim „nowym orędziem”. Tak więc od początków islamu muzułmanie uważają się za naród odrzucony i niekochany – tak, jak „odrzucony” i „niekochany” był syn Abrahama, Izmael. Przeto trzeba było, żeby to właśnie on stał się „przodkiem” ludu muzułmańskiego!
Zauważmy, że również dziś islam prezentuje się w taki sam sposób i że to tenże identyfikacyjny czynnik „bycia ofiarą” – niezależnie od okoliczności politycznych – stanowi dlań główne spoiwo i główną siłę napędową dla wszelkich, często nieprzebierających w środkach działań.
Od poprawki do poprawki...
Jak zostało wcześniej powiedziane, podstawowy zrąb Koranu składał się głównie z elementów zapożyczonych z Biblii, jednak zostały one przetworzone w taki sposób, by nadawały się do uwiarygodnienia tezy o islamie jako „nowej religii”. Nie było dla pierwszych muzułmanów rzeczą łatwą przekonać chrześcijan i środowiska judeochrześcijańskie o autentyczności „nowego objawienia” – polemiki i konflikty nie należały więc do rzadkości. Na skutek teologicznej krytyki, wysuwanej przez te środowiska, pierwotny „substrat koraniczny” (czyli skompilowane teksty biblijne, zebrane w formie lekcjonarza liturgicznego) musiał być na przestrzeni pierwszych stuleci islamu nieustannie poddawany „poprawkom” i „adaptacjom”.
Jednak o ile owe zmiany dokonywane w substracie biblijnym dawały podbudowę ideologii, jaką chciano promować, to równocześnie cierpiała na tym spójność oryginalnego, biblijnego przekazu. To znowu budziło sprzeciw, albowiem ci, którzy nie byli skłonni przyglądać się tym zmianom bezkrytycznie, podnosili kwestie niespójności „poprawionego” tekstu – tekstu po pewnym czasie już tak poprzerabianego, że dla ówczesnych mieszkańców Azji Środkowej (którzy, przypomnijmy, wyrośli w kulturze judeochrześcijańskiej) miał on niewiele wspólnego z Biblią i z artykułami Wiary.
W końcu zostało wprowadzonych tyle zmian i „poprawek”, że doprawdy trudno się w tym wszystkim połapać, a niekiedy nawet zrozumieć, o co w ogóle tam chodzi!
I tak, w wyniku mozolnych a ustawicznych prac nad „poprawianiem” substratu (czyli wspomnianej księgi liturgicznej), spójność logiczna tekstu, któremu szybko nadano nazwę „Qur’ān” (tzn. ‘czytanie, recytacja’; współcześnie: Koran), pogorszyła się tak drastycznie, że na dobrą sprawę nie może być o niej mowy. |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:46, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 18:41, 15 Gru 2014 |
|
Allah, autor niepojęty
W tej sytuacji, aby zamknąć usta krytykom wytykającym w tekście Koranu liczne usterki, przeinaczenia i niespójności, dla pionierów islamu stało się rzeczą niezmiernie pilną wynalezienie jakiejś racji bytu dla tego wprost nieopisanego dziwoląga. Środek na przełknięcie skrajnej zawiłości owej księgi okazał się tyleż prosty, co skuteczny: takim „zwalającym z nóg” argumentem stał się argument... „niedostępności boskiego języka”!
W takim razie jest czymś zupełnie normalnym, że nic się nie da zrozumieć z tego galimatiasu, jako że tekst Koranu pochodzi bezpośrednio od Allaha – istoty najwyższej, niepoznawalnej, niezgłębionej, niepojętej! Jego język musi być niezrozumiały: jest on „tak boski”, że niepodobna, abyśmy my, zwykli śmiertelnicy, mieli do niego dostęp ze swym jakże ograniczonym rozumem. Przy okazji: jest to woda na młyn niektórych współczesnych nam islamologów, zachwycających się „myślicielami muzułmańskimi”, którzy dla określenia Allaha stosują metody „teologii negatywnej”!
Czy zatem, naśladując ogół muzułmanów i nie chcąc się narażać, należałoby przyjąć za dobrą monetę twierdzenie, iż to, co w Koranie jest po ludzku tak niewiarygodne wynika z boskiej inteligencji, która przekracza naszą zdolność pojmowania? Zaiste, jest to ten „miażdżący argument”, wytaczany co i rusz przez islam, gdy brakuje innego wytłumaczenia. Ale przy pomocy jakiego innego argumentu mógłby on uzasadnić zawiłości tekstu, który na skutek licznych przeróbek stał się całkowicie hermetyczny?
Oto więc sprawa jest wyjaśniona: Sam Allah jest źródłem niezrozumiałości tekstu! A my – my jesteśmy po prostu ludźmi, niezdolnymi, a nade wszystko niegodnymi pojąć czegokolwiek z tej „przedwiecznej mądrości”. A skoro tak, jesteśmy wręcz obowiązani nie rozumieć! Powiedzmy to sobie bez ogródek: jesteśmy analfabetami powołanymi do tego, by nimi pozostać! Toteż nic dziwnego, że można wmówić cokolwiek komukolwiek! I tak jest w przypadku zdecydowanej większości muzułmanów, oraz jakże wielu, niepotrzebnie tak się zadręczających islamologów.
Autentyczne falsyfikaty Koranu
Najstarsze wersje Koranu zawierają różne „warianty” bardzo licznych fragmentów tekstu, zaś niektóre z tych wersji bardzo odbiegają od dzisiejszego Koranu! Ostatni z dawnych Koranów, odnaleziony w 1972 r. w pewnym meczecie na terenie Jemenu i obecnie nadal badany, mocno różni się od aktualnie obowiązującej wersji – co stanowi wymowny komentarz do tego, o czym była przed chwilą mowa...
A ponieważ w dobie pierwszej islamizacji niektórzy „twardogłowi” nie chcieli przyjąć proponowanych im, najświeższych adaptacji, trzeba je im było narzucić siłą! Oryginalne wersje Koranu zostały zmienione i były wielokrotnie niszczone przez pierwszych kalifów, gdy dawała się odczuć potrzeba zastąpienia ich nowymi, bardziej dostosowanymi do politycznych realiów wersjami. Słynny przypadek całkowitego zniszczenia najstarszych Koranów przez trzeciego kalifa Utmana, który narzucił wszystkim swoją „nową wersję”, doskonale ilustruje sposób działania fałszerzy Pism: wierni obowiązani byli pod karą śmierci przynosić posiadane przez siebie, stare księgi...
Czy zatem tak często wysuwany przez muzułmanów zarzut dotyczący rzekomego fałszowania Biblii przez chrześcijan nie może być obrócony przeciwko nim? Bo czyż to nie Koran jest jedynym „autentycznym fałszerstwem” Pism? I czy w związku z tym nie będzie zasadne postawienie dość przewrotnie brzmiącego pytania:
Który spośród wszystkich, sfałszowanych Koranów, jest najbardziej autentyczny, tj. „najautentyczniej” sfałszowany?... |
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 21:46, 29 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Teresa
Administrator
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32802
Przeczytał: 29 tematów
Skąd: z tej łez doliny Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 21:42, 26 Sty 2021 |
|
Jean Alcade - Prawdziwe oblicze islamu
[link widoczny dla zalogowanych]
|
Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Śro 12:34, 27 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|